Nie zasypiaj
Po pięciu godzinach pobytu w szpitalu zaczęło być mu trudno widzieć - stopniowo wszystko stawało się coraz bardziej niewyraźne, raz przestał wyraźnie widzieć twarz Oli, kiedy przyszła.
Płakał, nie wiedział, kiedy to zrobił. Zaczął, ale nie mógł przestać. Był sam w pokoju, zupełnie sam, nie chciał tego. Gdyby tylko nie poszedł do domu, gdyby tylko wrócił po na przykład sweter, gdyby nie miał słuchawek w uszach, nie zostałby potrącony przez ten samochód - nikt nie zastałby go tam potrąconym.
Ale, niestety, był tutaj. Do szóstej godziny nie mógł już zbyt dobrze mówić. Ponieważ w szpitalu było już spokojniej, Ola przychodziła coraz częściej. Mateusz przestał mieć nadzieję, że przyjdzie za każdym razem, gdy przychodziła.
Ból ciążył mu w piersi. Słuchał, jak opowiadała o pracy w szpitalu, o filmie, który oglądała pewnego dnia i o tym, jak wygląda jej życie.
Odpowiadał niewyraźnymi, niespójnymi zdaniami, po chwili dał sobie spokój. Miał wrażenie, że w jego głowie pojawiła się mgła, nie mógł znaleźć odpowiednich słów, nie pamiętał czasów ani tego, jak połączyć rzeczy w całość – to powodowało pojawienie się swędzącej frustracji, wiedział, że powinien móc powiedzieć co musiał, ale nie mógł. Kiedyś mógł to zrobić nawet siedem godzin temu.
Mati krzyknął z frustracji i bólu.
Około dziesiątej godziny Mateuszowi coraz trudniej było nie usnąć. Chciał, żeby jego przyjaciel tam był, dlaczego jego przyjaciela tam nie było? Powinien tam być przy nim. Chciał kogoś, zrobiłby wszystko, po prostu chciał mieć go przy sobie. Ola trzymała go za rękę, to był miły gest, ale wolałby, żeby to był Krystian.
Czy wogóle nie chciał przyjść?
Jego klatka piersiowa stawała się coraz ciaśniejsza, oddychanie było coraz trudniejsze, jakby coś utrudniało mu to. Jakiś czas temu przestał widzieć cokolwiek szczegółowego, jedynie mgliste postacie i światło.
Wiedział, że po jego twarzy spływają łzy. Zmuszał się do otwierania oczu, musiał tu być, kiedy przyjdzie, musi przyjść. Może był zajęty odcinkami –dlatego nie widział Krystiana od wieków, a może był u znajomych i nie sprawdzał telefonu. Był pewien, że był ku temu dobry powód– ma własne życie – chciał tylko, żeby tam był, żeby mógł mu powiedzieć, że go nie zapomni.
Chciał tylko wiedzieć, że naprawdę ktoś go kocha. Walczył teraz, wszystkiego było za dużo, nie miał już sił, żeby mieć otwarte oczy i walczyć o życie.
Odczuwał potworny ból. „Chcę by Krystian tu był". Ola ścisneła jego dłoń, rozległ się delikatny szmer - coś kojącego i ciepłego, to go pocieszyło – Proszę, chcę zobaczyć się z Krystianem- Głos drapał go w gardło, Ola nic nie powiedziała. Jego dłoń była ciężka, musiał się teraz skupić na oddychaniu – wciągał krótkie, ostre oddechy. Bolało, wszystko bolało.
Nie przyszedł, nie przyjdzie. To było jedenaście godzin. Mateusz wziął głęboki oddech – oślepiające światło rozbłysło przed jego oczami. W porządku, wszystko będzie dobrze.
Ręka Mateusza wypadła z dłoni Oli, monitory obok niego zaczęły piszczeć, jego klatka piersiowa zamarła, na twarzy Mateusza pojawił się mały uśmiech, a z jego oka spłynęła ostatnia łza.
Nadszedł czas, aby Mateusz odszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top