bezsilność i frustracja (helplessness and frustration) | Aug. 20, 2019
Myślę, że bezsilność, to jedno z najgorszych uczuć. Jest gorsza od frustracji, gorącego gniewu, bladego smutku, pustki i wyrzutów sumienia. Wiem, że to w fakcie może być trochę zbyt śmiałe i zdaniem niektórych trochę pochopne, ale uważam, że to uczucie, stan, który dobija do samego dna. Naprawdę, mogę być wściekła, mogę być zdołowana, tylko żebym wiedziała, że coś da się zrobić, że jest odwrót lub inna droga.
Zaczęłam pisać ten rozdział dobre dwa tygodnie temu, o godzinie pierwszej z dodatkiem sześciu minut. Był to jeden z tych momentów, kiedy frustracja mieszana z bezsilnością doprowadzały mnie do szczerego płaczu. Nie chodziło o mnie, wszystko było w porządku — mniej więcej. Chodziło o Ciebie. Coś było nie tak, to było widać. A w momencie, kiedy zadzwoniłeś, a w twoim głosie brakowało tego typowego podtonu, tej mieszanki — bezczelność, ekscytacja, lekkie zmęczenie, rozbawienie, w tym momencie lodowata szpilka wbiła się w sam środek moich wnętrzności, zmartwienie. Nie chciałeś powiedzieć, o co chodzi, co się stało, co się po prostu dzieje. I uwierz mi, na słowo — nie dopytywałam zżerana przez ciekawość, absolutnie. Chciałam wiedzieć, co jest problemem, żeby mieć w ogóle możliwość rozpatrzenia rozwiązania sytuacji, udzielenia pomocy, wsparcia. Bo trudno wesprzeć kogoś bez słów; uściskiem dłoni, objęciem, potrzymaniem w ramionach, całusem w skroń, pogłaskaniem po włosach, kiedy ta osoba jest ponad 650 kilometrów od nas przez większość czasu. Trudno podać pomocną dłoń, kiedy ktoś ją odtrąca, czasami przypadkiem uderzając nas przy tym.
Dlatego proszę Was wszystkich, co do jednej osoby — jeśli coś jest nie tak, jeśli macie gorszy dzień, jeśli skumulowane zmartwienia w końcu wybuchają, jeśli macie dosyć, jeśli czujecie samotność, chce wam się płakać, macie dosyć swojej codzienności, stresy i paranoje obdzierają was ze skóry żywcem, kurwa nie bądźcie z tym sami. Nie próbujcie stłamsić danej sytuacji alkoholem, nikotyną, czymś grubszym. Nie róbcie tego. Samej mi się zdarza tak robić i dobrze wiem o tym, że to gówno pomaga, może na chwilkę robi się wyjebane w to, co się dzieje, ale najczęściej to tylko pogarsza. Powiem jedno, nie jesteście w tym sami, mam tu także na myśli to, że jeśli komuś na was kurewsko zależy, to ta osoba, to przeżywa z wami. Martwi się i wykańcza tak samo bardzo. Z bezsilności.
---
I think helplessness is one of the worst feelings. It's worse than frustration, burning anger, pale sadness, emptiness, and guilt. I know this might seem a bit bold and, to some, a little hasty, but I believe it's a feeling, a state, that brings you to rock bottom. Truly, I can be furious, I can be down, but as long as I know there's something that can be done, that there's a way out or another path, I can handle it.
I started writing this chapter about two weeks ago, at one-six in the morning. It was one of those moments when frustration mixed with helplessness brought me to genuine tears. It wasn't about me; everything was fine—more or less. It was about you. Something was wrong; it was obvious. And the moment you called, when your voice was missing that typical undertone—that mix of brazenness, excitement, slight fatigue, amusement—a cold pin stabbed right into my gut. Worry.
You didn't want to tell me what was wrong, what had happened, or what was going on. And believe me when I say—I wasn't asking out of curiosity, absolutely not. I wanted to know what the problem was so I could even consider a solution, offer help, provide support. Because it's hard to support someone without words—with a handshake, a hug, holding them in your arms, a kiss on the temple, stroking their hair—when that person is over 650 kilometers away from you most of the time. It's hard to extend a helping hand when someone pushes it away, sometimes accidentally hitting you in the process.
So I'm asking all of you, every single person—if something is wrong, if you're having a bad day, if your accumulated worries are finally exploding, if you've had enough, if you feel lonely, if you feel like crying, if you're sick of your daily life, if stress and paranoia are tearing you apart—please don't go through it alone. Don't try to drown it in alcohol, nicotine, or something stronger. Don't do it. I've done it myself, and I know damn well it doesn't help. Maybe for a moment, you stop caring about what's going on, but it usually only makes things worse.
Let me tell you this: you're not alone in this. I also mean that if someone truly cares about you, that person is going through it with you. They worry and wear themselves out just as much. Out of helplessness.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top