Rozdział 2

Pov. Luke

...przedemną stał...

-OBI-WAN?!?

On tylko się na mnie spojrzał jak na kretyna. O co mu chodzi? Czy już mnie nie pamięta?

-Skąd znasz moje imię?

-Eeeeeeee bo cię poznałem...

-Ja cię nie znam...

-A po drugie...JAKIM CUDEM TY ŻYJESZ?!?

-Bo żyje?

-PRZECIEŻ WIDZAŁEM JAK VADER CIĘ ZABIŁ!!!!!

-CO? O czym ty znów mówisz?- wyglądał na zdziwionego, ale nie tak jak ja. Dlaczego mnie nie pamięta?

-Uczyłeś mnie przecież...

-Nie...moim padawanem był Anakin Skywaker...

-No brawo geniuszu...a ja twoim byłem jak byłeś już straszy...i to własne twój były uczeń cię zabił, NA MOICH OCZACH

-Rex...zabierzcie tego chłopaka do medyka...musiał się nieźle uderzyć- powiedział do kolan, pewnie Rexsa. Więc on wziął mnie, a Leia mu pomogła i zaprowadzili mnie do jakiegoś namiotu, pewnie od medyka. Nie wierzę, Obi-wan mnie nie pamięta...do tego jakoś młodziej wygląda...to wszystko inaczej wygląda...czy to...nie...

-Leia...-siostra na mnie popatrzyła, a gdy zobaczyła strach i niedowierzanie w oczach także się przestraszyła...

-Tak?

-Leia...myślę że przenieśliśmy się w czasie...

-CO?!?

Pov. Obi-wan

Ta trójka nowych jest dość dziwna, a szczególnie że mówią coś nie do rzeczy, i niby jak w ich posiadanie wpadł miecz Anakina? No to się w głowie nie mieści! Ja mu takie kazanie dam że się oduczy gubić miecze...

Ale zastanawia mnie jedno... co ten chłopak miał na myśli mówiąc że zabił mnie jakiś Vader...? Do tego że niby Anakin mnie zabił? To co za absurd... ale nie wyglądał jak by bredził... może coś w tym na prawdę jest? Muszę to szybko przekazać radzie... może oni będą wiedzieć co robić... ale teraz... pora na kazanie... może i już nie jest moim padawanem, ale kazanie dostanie ...

Pov. Luke

Nie wierzę w to co się dzieje... czy my na prawdę przenieśliśmy się w czasie? I to aż tak daleko? Czy to znaczy że mój ojciec żyje? Że matka też...? To znaczy że chyba trochę namieszaliśmy... i to bardzo..

- I co teraz? - zapytała się Leia

- Nie wiem... ale musimy wrócić do siebie... - powiedziałem pewnie... bo musimy...

Gdy ten klon, Rex zaprowadził nas do jakiegoś namiotu, chyba medyka zaczełem już myśleć nad planem powrotu... bo jakoś musimy, co nie?

Ten droid nad badał, chyba pod kątem jakiś obrażeń w głowie... ale ja wiem że mi nic nie jest! Ale oni nie... i mimo iż bardzo chce żeby mój ojciec nigdy nie stał się zły... nie mogę zrobić nic żeby go od tego uchronić... nic... to jego przeznaczenie... więc nie stedy... ale muszę udawać chorego... i to psychicznie... żeby prawda nie wyszła na jaw...

Pov. Narrator

Gdy Luk myślał jak udawać chorego, Obi-Wan szukał ciągle Anakina... ale zamiast niego znalazł

- Ahsoka!

- Tak Mistrzu? - zapytała wyraźnie zdziwiona, bo przecież raczej tak prędko nie powinien wrócić...

- Widziałaś gdzieś możne Anakina?

- Tak... a co znowu zrobił?

- Powiedzmy że znów coś zgubił...

- Jest u siebie... znaczy przed chwilą jeszcze tam był...

On tylko skinął głową i ruszył w tamtym kierunku...




Bardzo was przepraszam za moją nie obecność... mam nadzieję że rozdział się podoba :)

Pa~~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top