Rozdział 29
Ważne, przeczytaj notkę na dole
<Lucy>
Weszłam do naszego starego domu. Kiedyś mieszkaliśmy tu w piętkę. Ja, mama, tata, Hiro i Aki. Westchnęłam z nostalgią. Tyle tu wspomnień... Zarówno tych dobrych, jak i złych. Rozejrzałam się po przedpokoju. Było tu mnóstwo pajęczyn i kurzu, ale moim zdaniem to dodawało domu tajemniczości i uroku. Postawiłam walizki przy drzwiach zrobionych z ciemnego drewna, po czym zamknęłam je (drzwi). Trochę za mocno, bo trzasnęły, kurz zaczął się unosić, przez co zaczęłam kaszleć. Szybko podeszłam do pomalowanego na biało okna i otworzyłam je, uprzednio odsłaniając kiedyś białe, teraz szarawe firanki, które kiedyś wyglądały bardzo ładnie i dodawały koloru pomieszczeniu, którego ściany były fioletowe, ale teraz były wyblakłe. Wręcz szare.
Światło z odsłoniętych okien zaczęło wpadać do domu, dzięki czemu było widać drobinki kurzu unoszącego się w powietrzu. Zapaliłam światło, którego włącznik był obok drzwi, nad starą drewnianą komodą, na której były nasze rodzinne zdjęcia i skarbona, w której powinny być jeszcze jakieś pieniądze. Cieszę się, że zostawiłam coś tu z innymi, bo bym musiała miesiąc na czekoladzie i coli jechać. Uwielbiam czekoladę, ale bez przesady. Nawet ja wiem co to umiar co do jedzenia. Zrobiłam krok do przodu, a panele wykonane z jasnobrązowego drewna zaskrzypiały. Lekko się skrzywiłam, ale podeszłam dalej do schodów, które były po prawej stroni, na ścianie, schodziła z nich biała farba. Ugh... Więcej roboty, super po prostu ekstra. Na końcu schodów był korytarz w lewą stronę. Weszłam do niego, było go widać z drzwi wejściowych, bo oddzielały go i resztę tylko barierki, z których swoją drogą też schodziła farba. Drzwi w tym korytarzu były ustawione od siebie mniej więcej w odstępach dwóch-trzech metrów, a cały korytarz miał mniej więcej dziesięć, więc były tu trzy pary drzwi. Mój pokój, Hiro i Akiego. Mamy i taty są na dole w korytarzu, tam też są pokoje, gdzie nie można nam wchodzić, bo... Właściwie nie wiem dlaczego. Rodzice nam po prostu zakazali, a my ich słuchaliśmy. Teraz też nie zamierzam tam wchodzić, bo chcę uszanować wolę moich zmarłych rodziców. Mimo wszystko to dzięki nim żyję. Zresztą musieli mieć jakiś powód, by zakazać, nam tam wchodzić. Wiedziałam w sumie, tylko co było za dwoma drzwiami. Pierwsze to był składzik na różne środki czystości, które tu zawsze zostawialiśmy, by za rok nie kupować nowych, a drugie to sypialnia rodziców, ale tam nie byłam nigdy.
Zeszłam na parter i weszłam do składziku. Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i westchnęłam. Nawet nie zaczęłam, a już czuję się zmęczona. Po chwili zaczęłam sprzątać prawie cały dom, zostawiłam tylko te pokoje, do których nie wolno mi było wchodzić. Nie miałam do nich kluczy. Zresztą czułam, że to za wcześnie, by złamać obietnicę, którą złożyłam rodzicom, dotyczącą tego, by tam nie wchodzić. A może po prostu się bałam, co tam zastanę? Po wszystkim byłam tylko człowiekiem, również miałam prawo się bać.
Po wysprzątaniu domu wzięłam swoje walizki i poszłam na górę do swojego pokoju. Ściany na pierwszym piętrze również wyblakły. Wcześniej miały kolor ciepłego brązu. Tata mówił, że kojarzy mu się ze mną i mamą. Tam przynajmniej panele nie skrzypiały, bo byłam położona biała wykładzina. Musiałam się nieźle na szorować, by na powrót taka była, a nie szara.
Weszłam do swojego pokoju, od którego wcześniej oddzielały mnie brązowe drzwi, z dwoma szybami w jakimś dziwnym kształcie.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to moje ukochane tapety. Na szczęście! Nie będę musiała przynajmniej tu malować, ale wracając do tapet. Były białe w czarne motyle. Postawiłam krok do przodu, a jasne panele, które były również tu zaskrzypiały. Pokój nie był duży, ale strasznie wysoki. Przy ścianie po mojej prawej stało duże dwuosobowe łóżko w kolorze białym, a pościel była biała w czarne gałązki. Od zawsze uwielbiałam czarny i biały, więc cały pokój jest w takich barwach. No i jeszcze trochę szarego, beżowego no i moja matka kiedyś stwierdziła, że przyda się, bym miała coś kolorowego, bo zwariuję w tym pokoju.
Naprzeciw mnie stało białe biurko, gdzie położyłam swojego laptopa razem z ładowarką. Obok niego stał kubek z długopisami, które były kolorowe. Krzesło od biurka było czarne. Zaraz obok biurka stała duża szafa rozsuwana z naszym rodzinnym zdjęciem naklejonym na nie oraz regałem na książki w niej. Lubiłam patrzeć na to zdjęcie, bo przypominało mi szczęśliwe chwile w tej rodzinie. W salonie mieliśmy całą galerię takich zdjęć, ale jedno znalazło się u mnie, kiedy, kiedyś podczas wakacji tutaj znalazłam pieska. Nazwałam go Plue, opiekowałam się nim, ale potem zdechł, bo miał coś z jelitami. Byłam bardzo smutna przez długi czas, więc mama powiedziała, że przyklei tu to zdjęcie, bym nigdy nie zapomniała, że zawsze będę po mojej stronie. Wtedy w to wierzyłam, ale dziś wiem, że to wszystko było kłamstwem. Te ich wszystkie obietnice, że nas kochają, że nie ważne co byśmy zrobili, nie przestaną, że nigdy nas nie opuszczą... Zawsze kłamali. Jednak nie mam im tego za złe, byli tylko ludźmi. Nie mogli przewidzieć, że to wszystko tak się potoczy, wierzę jednak, że przez pewien czas mówili, nie kłamali, mówiąc do nas, że nas kochają. Spędziliśmy tu dużo szczęśliwych chwil, mieliśmy jak każda rodzina swoje wzloty i upadki, chociaż zdecydowanie więcej tego drugiego to tu byliśmy szczęśliwi, odizolowani od okrutnej rzeczywistości.
Włożyłam do szafy swoje ciuchy i resztę rzeczy. Stanęłam bosą stopą na beżowy dywan, który był pod położony koło biurka.
Potem wyszłam z pokoju i zeszłam do kuchni, by zrobić sobie coś do jedzenia. Jednak zaraz się cofnęłam i usiadłam na schodach, bo zapomniałam, że do jutra będę musiała się żywić colą i czekoladą.
Westchnęłam i skierowałam się z powrotem do pokoju. Usiadłam przy biurku i zaczęłam pisać listę rzeczy, które muszę zrobić jutro.
1. Iść na zakupy.
2. Znaleźć pracę
3. Zacząć malować ściany
Potarłam skronie i położyłam się na łóżku. Mam dość, mam już wszystkiego serdecznie dość. Spojrzałam kątek okna na okno, które było nad biurkiem. Dosyć wysoko, bo zawsze musiałam tam wspinać się po drabinie zrobionej z liny. Miało szeroki parapet, który był wyścielony czarno-białym kocem i białą poduszką, żebym mogła się tam położyć. Od zawsze uwielbiałam oglądać gwiazdy w nocy, ale z pewnych powodów nie mogłam tego od dawna robić. Dziś chciałabym zrobić to po raz pierwszy od dawna, ale jestem zbyt zmęczona i zakładam, że usnę.
Wiem, że dom stoi pod wodospadem w jaskini, ale ona jest... No prawie w ogóle tej jaskini nie ma, bo ma raptem pięćdziesiąt metrów długości i dwadzieścia metrów szerokości. A z góry jest wielki otwór, tuż nad domem, bo kiedyś go przypadkiem z braćmi zrobiliśmy, jak bawiliśmy się w chemików. Jak się wjedzie na górę to nie widać domu, dlatego też tata go nie zasypał, ale z dołu widać wszystko. Dlatego też widać gwiazdy z okna.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwonku telefonu. Chwyciłam go i zobaczyłam, że to Natsu. Odrzuciłam połączenie. Po co dzwoni? Myśli, że wrócę, albo chce się upewnić, że tego nie zrobię? Wiem, że tylko mu zawadzałam, ale skoro widzi, że ja i moje rzeczy zniknęły, to raczej oznacza, że nie wrócę co nie? Wzruszyłam ramionami, gdy nagle znowu ten idiota zadzwonił. Znowu odrzuciłam. Postanowiłam, że napisze do niego sms'a, by wreszcie przestał.
Ja do Nastu
Natsu. Nie wrócę już, nie martw się o to. Przepraszam, że tyle czasu ci zawadzałam, obiecuje, że już nigdy mnie nie zobaczysz, ale przestań w końcu dzwonić, bo denerwuje mnie ten dzwonek od telefonu! Wiem, dlaczego nie chcesz się już ze mną przyjaźnić, nie martw się. Rozumiem, że wybrałeś ją, przecież to twoja siostra. Nie mam ci tego za złe, jednak proszę cię, nie zbliżaj się więcej do mnie.Lucy.
Pisząc, to miałam łzy pod powiekami. Było mi smutno. Natsu były moim najlepszym przyjacielem, oprócz Ay i Yu, a zostawił mnie. Nie mam mu tego za złe, ale... Jednak... Miałam nadzieję, że wybierze mnie. Cóż. Nadzieja jest bardzo złudna. Wysłałam wiadomość, z drżącą ręką. Potem położyłam się. Byłą już noc, poczułam nagle jak zmęczenie ogrania mnie, zamknęłam powieki, po czym szybko zasnęłam.
***
Rano wstałam w dobrym humorze, bo wiedziałam, że dziś zaczynam od nowa. Wzięłam z szafy czarną bluzkę z małym dekoltem i długimi rękawami zrobionymi z koronki, jasne dżinsy i bieliznę. Potem wyszłam z pokoju i poszłam do łazienki. Tam umyłam się, przebrałam, załatwiłam swoje potrzeby i uczesałam włosy w wysoką kitkę.
Potem wyszłam stamtąd i chciałam iść do kuchni, ale przypomniałam sobie przed wejściem, że nie mam nic w lodówce. No tak. Zakupy. Podeszłam do drzwi wyjściowych, chwyciłam skarbonkę i wzięłam z niej pieniądze. Było tam około dwóch tysięcy, więc nie będzie na razie problemu. Na prąd i wodę nie muszę płacić, bo prąd akurat płynie z jakiś prądotwórczej machiny, która jest w piwnicy, a woda, rurami z wodospadu, grzeje się w dwóch bojlerach.
Ubrałam na nogi trampki i wyszłam, ale zaraz się wróciłam po kurtkę. Niedługo zima, więc oczywiste jest, że jest teraz zimniej. Potem wyszłam znowu, zamknęłam drzwi na klucz i poszłam w stronę miasta.
Byłam tam po pół godziny. Poszłam szybko do jakiegoś baru szybkiej obsługi, na śniadanie, a potem poszłam szukać pracy. Nie było to trudne, zważając na fakt, iż w Magnolii jest pełno barów szybkiej obsługo, a pracowników trochę mniej. Bar, w którym miałam pracować, był na nieszczęście blisko szkoły. Jednak pieniężne był dosyć dobre, bo tysiąc sto z groszami miesięcznie. Starczy mi na jedzenie i inne potrzeby, tym bardziej że nie muszę płacić rachunków. Dodatkowo mogę jeść za darmo, wiec jak tu nie skorzystać?
Zaczynam od jutra, więc teraz tylko na zakupy i iść do domu, by zacząć malować. Poszłam do sklepu spożywczego i nakupowałam pełno jedzenia, żeby mi na miesiąc starczyło, potem poszłam do sklepu, gdzie były farby i je kupiłam. Byłam obładowana po pachy, dosłownie, ale to nie zepsuło mi humoru. Zepsuło go to, że nagle zobaczyłam znajomą postać zmierzającą w moją stronę.
-----------------------------------------------
Hejo...
Wiem, że rozdział miał być w shotach, ale nie mam akurat weny do nich. Postaram się dziś skończyć ostatnią część Shota dla Kruulik, ale nic nie obiecuję.
W następnych rozdziałach będzie narazie tylko perspektywa Lucy, potem Natsu :D Nie powiem kiedy i jak się spotkają, ale postaram się, żeby wyszło tak jak chce ^^
Ale przejdźmy do poważniejszych spraw. Niedługo opublikuję nową książkę o Zerevis, a nie umiem wybrać okładki, bo wszystkie mi się podobają, więc proszę byście to wy wybrali:
To wszystkie! Dziękuję kruulik, Black_Pl oraz Safira_StarDragon, które poświęciły swój czas i zrobiły je! ^^
Teraz pytanie:
Jak myślicie kto jest ta postacią, która podchodzi do Lucy? (kto zgadnie dostanie dedykacje w następnym rozdziale)
To tyle. Pozdrawiam i do zobaczenia! ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top