Rozdział 32

  <Natsu>

*rozmowa w kawiarni*

Wszedłem do kawiarni i usiadłem przy stoliku. Czekałem na rozmowę z moją siostrą. Nie mogę się doczekać, by opowiedzieć jej o Lucy. Mam nadzieję, że się ucieszy.
Siedziałem i patrzyłem przez około pięć minut w ścianę. Po tym czasie z zamyśleń wyrwała mnie brunetka o zielonych oczach, czyli moja siostra.
-Cześć braciszku! -krzyknęła dziewczyna, po czym mnie przytuliła, odwzajemniłem uścisk.
-Cześć Kate... -przywitałem się, chciałem się o coś spytać, ale ona mi przerwała.
-Czemu mnie ignorowałeś?! Gdzie ty byłeś?! -spytała szybko, siadając obok mnie i nadal mnie obejmując. Chciałem, żeby mnie puściła, bo nie miałem ochoty jej przytulać, ale nie powiedziałem tego i dawałem zadowolonego. W końcu nie widzieliśmy się trochę.
-Widzisz, poznałem taką jedną dziewczynę i... -zacząłem, chciałem jej opowiedzieć o Lu, ale ona mi przerwała.
-Ignorowałeś mnie, bo poznałeś jakąś dziwkę, która i tak cię zdradzi?! -spytała wściekła. Byłem zły. Nikt nie miał prawa mówić tak na Lucy. Ona była moją najlepszą przyjaciółką.
-Ona nie jest dziwką! Ona ma na imię Lucy i jest miła i dobra! Może czasami -Chciałem powiedzieć dość często, ale powstrzymałem się, musiałem jakoś jej bronić. -ma swoje humorki, ale to nie zmienia faktu, że by mi czegoś takiego nie zrobiła -próbowałem jej bronić, Kate gotowała się ze złości.
-Co jeszcze? Może mieszkacie razem? -spytała z kpiną.
-Tak -odpowiedziałem ze spokojem, próbując nie zacząć wrzeszczeć na nią.
-Co?! -wrzasnęła, wstając.
-Właśnie to.
-Spaliście z sobą?! -spytała, miała furię wymalowaną na twarzy. Pewnie by najchętniej zabiła Lu, ale by nie dała rady. Raczej by było na odwrót.
-Nie.
-Całowaliście się?
-Tak.
-Masz mnie przestać ignorować dla tej dziwki!
-Nie! Lucy jest moją przyjaciółką -oraz ukochaną dodałem w myślach. - i nie pozwolę ci jej obrażać!
-Jeszcze będzie jej bronić! Tego za wiele! Nie obchodzi mnie czy ona ci się podoba, czy nie! Jesteś moim bratem i nie będziesz mnie ignorować dla tej głupiej suki! Pewnie ty za nią płacisz, a ona nic nie robi! Wybieraj albo ona, albo ja! -postawiła mi ultimatum. Zasmuciłem się. Moja jedyna siostra, nie chce, bym był szczęśliwy.
-Jesteś skończoną egoistką. -powiedziałem oschle. Brunetka popatrzyła na mnie zdziwiona, chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałem. -Posłuchaj mnie. Może Lucy jest brutalna, często złośliwa i wredna, ale mimo to jest moją przyjaciółką. Może za nią płacę, ale co z tego! Ona mi się odpłaca tym, że po prostu ze mną jest! Nie mam zamiaru rezygnować z przyjaźni z nią, przez twoje widzimisię! Co do poprzednich dziewczyn miałaś racje, ale ona jest inna. Prawdziwa. Zresztą nie zapominaj o tym, że ty też bierzesz ode mnie, więcej kasy! Nawet nie prosisz! I nigdy nie dziękujesz! Moi przyjaciele też są zirytowani twoim zachowaniem! Zrozum, ja jestem twoim bratem! Będę cię zawsze wspierać, starać się cię trzymać od głupot, bronić, ale ty musisz zrozumieć, że ja też mam swoje życie, które chce ułożyć -skończyłem mówić.
-Wybierasz ją? Okej, niech ci będzie! Ale wiedz, że ja tak łatwo nie odpuszczam -syknęła zielonooka.
-Wiesz, miałem nadzieję, że zrozumiesz, ale widać, że moi przyjaciele mieli rację, mówiąc, że jesteś suką. Ja zawsze cię wspierałem, liczyłem tylko na to samo od ciebie. Czy proszę o tak wiele? Naprawdę? -spytałem z żalem. Dziewczyna tylko odwróciła się i wyszła z kawiarni.
Ja siedziałem jeszcze chwilę, a potem poszedłem do domu. Szedłem okrężną drogą, by trochę się uspokoić. Nie chciałem martwić Lucy. Do mojego celu doszedłem w pół godziny. Wchodząc na wycieraczkę, poczułem coś pod butem. Zdziwiony schyliłem się i wyciągnąłem spod niej klucze do domu. Miały na sobie breloczek z gwiazdą, więc wiem, że należały do Luce. Tylko... Co one tu robią? Wszedłem do domu, mając złe przeczucia. Zdjąłem buty i zamknąłem drzwi, po czym ruszyłem na górę.
-Lucy! -krzyknąłem. -Lucy! -powtórzyłem, mając nadzieję, że zaraz wyskoczy zza rogu i powie, żebym nie darł się. -Lucy!
Czułem narastającą panikę. Pobiegłem do pokoju blondynki. Gdy go otworzyłem, przeżyłem szok. Wszystkie zdjęcia zniknęły, jest porządek. Szybko zajrzałem do szafy, ale tam nie było żadnych ciuchów. Dokładnie przeszukałem pokój, ale nic nie znalazłem. Dlatego też wziąłem telefon i zacząłem do niej dzwonić. Był zasięg, ale nie odbierała, a potem zaczęła odrzucać. Zacząłem martwić się jeszcze bardziej. Po chwili usłyszałem dźwięk sms'a. Zobaczyłem, że wysłała go Lucy, więc zacząłem go czytać.
Od: Luce
Do: Natsu
Natsu. Nie wrócę już, nie martw się o to. Przepraszam, że tyle czasu ci zawadzałam, obiecuję, że już nigdy mnie nie zobaczysz, ale przestań w końcu dzwonić, bo denerwuje mnie ten dzwonek telefonu! Wiem, dlaczego nie chcesz się już ze mną przyjaźnić, nie martw się. Rozumiem, że wybrałeś ją, przecież to twoja siostra. Nie mam ci tego za złe, jednak proszę cię, nie zbliżaj się do mnie więcej. Lucy.
Czytałem wiadomość z dwadzieścia razy i dopiero potem dotarło do mnie. Lucy musiała podsłuchiwać naszą rozmowę i pewnie nie usłyszała do końca... Co ja zrobiłem? Szybko zacząłem pisać do niej sms'a.
Do Luce
Lucy to nie tak jak myślisz. Nie wybrałem Kate, tylko ciebie. Jesteś dla mnie ważna, nigdy mi nie zawadzałaś. Nie chcę cię stracić, więc proszę, wróć. Porozmawiajmy. Nie chcę, żebyś zniknęła.
Ps. A jak dzwonek telefonu cię denerwuje, to go zmień.
Nacisnąłem, wyślij, ale po chwili przyszło mi powiadomienie, mówiące o braku środków na koncie. Walnąłem się w czoło i westchnąłem ciężko. Nie mogę teraz doładować sobie, bo kasy nie mam, a nie mogę wypłacić, bo czekam, aż Gray mi odda kartę. Pożyczyłem mu, bo chciał kasę pożyczyć, a nie miałem czasu, by wypłacić.
Postanowiłem, że będę dzwonić do wszystkich i popytam się ich, czy może jej nie widzieli. Pierwszy był Gray, nic nie wiedział. Reszta tak samo. Powiedzieli mi, żebym poczekał do jutra, może wróci. Zrobiłem, jak mi kazali, choć trochę pochodziłem po mieście, szukając jej. Jednak na marne. Wróciłem wieczorem, byłem padnięty, ale nie mogłem spać. Za bardzo martwiłem się o brązowooką, która w tak krótkim czasie stała mi się tak bliska. Nie wiem, co zrobię, jeżeli coś jej się stanie.

***

Następnego dnia obudziłem się niewyspany. Nawet nie wiem, kiedy usnąłem. Ledo, zwlokłem się z łóżka, chwyciłem czyste ubranie z szafy i poszedłem do łazienki. Nie miałem zamiaru dziś iść do szkoły. Muszę znaleźć Lucy.
Wykonałem poranne czynności i zszedłem do kuchni. Miałem nadzieje, że zobaczę tam uśmiechniętą brązowooką, ale zastałem tylko pustkę. Westchnąłem ciężko i zacząłem przygotowywać sobie śniadanie. Gdy skończyłem, zjadłem je i wyszedłem z domu. Postanowiłem, że dziś też poszukam dziewczyny, a w międzyczasie zadzwonię do moich przyjaciół, czy jej nie znaleźli.
Zacząłem jej szukać. Szukałem kilka godzin. Z każdą kolejną minutą byłem coraz bardziej zły, sfrustrowany, przygnębiony... Nikt jej nie widział. Niby też jej szukają, ale nie wszyscy, bo wiem, że Gajeel i Levi dziś mieli iść na randkę... Ich przyjaciółka zaginęła, a oni na randkę kuźwa poszli! Super są tacy przyjaciele.
Gdy był już wieczór, widziałem Gray'a, który wchodził do miasta. Gdzie on był? Miał mi pomóc jej szukać! Byłem wystarczająco zły, więc podszedłem do niego i walnąłem w twarz.
-Miałeś mi pomóc jej szukać! Gdzie ty kurwa byłeś?! -wrzasnąłem, na zaskoczonego Fullbustera.
-O co ci kurwa chodzi? Szukałem jej! -krzyknął, wstając.
-Jasne -syknąłem.
-Nie, bo ciemne tak jak ty! -syknął w moją stronę.
-Zamknij mordę! -wrzasnąłem.
-O co ci chodzi? A zresztą, pierdol się. Idę do domu -powiedział, machnął ręką i odszedł.
-No bo tak najlepiej! -krzyknąłem, ludzi się dziwnie na mnie popatrzyli, ale przestali, gdy zacząłem ich mordować wzrokiem.
Co za idiota! Lucy może być w niebezpieczeństwie, a ten zachowuje się, jakby nic się nie stało. Do tego pewnie, zamiast jej szukać to poszedł podrywać jakieś dziewczyny... Ugh... Normalnie przyjaciel na medal.
Szukałem jej do czwartej nad ranem. Wtedy zrezygnowałem, bo byłem już zmęczony, oczy mi się same zamykały i chodziłem. Jak bym był pijany. Ludzie, znowu, się na mnie dziwnie gapili. Nie było ich wiele, dlatego mogłem ich ignorować. Doszedłem do domu i zamiast pójść prosto do łóżka, podszedłem do kuchni. Wyjąłem z ukrytej za zlewem szafki jakieś piwo i poszedłem do pokoju.
No i piłem, do siódmej. Wtedy też usnąłem i zapasy alkoholu mi się skończyły. Nie pamiętam, co wtedy robiłem.

***

Rano obudziłem się z bólem głowy. Do tego czułem, że ktoś mnie obejmuje. Zapaliła się w mnie iskierka nadziei, że to Luce, ale zgasła ona tak szybko, jak się zapaliła, tak szybko zgasła. Odwróciłem się i zobaczyłem Kate. Miałem ochotę ją zabić.
Wściekły, wyskoczyłem z łóżka, tym samym zwalając brunetkę, które się obudziła.
-Co ty tu do jasnej cholery robisz?! -krzyknąłem.
-Natsu? Co się dzieje? -spytała zdezorientowana.
-To ja się pytam, co się dzieje?! Co ty robisz u mnie w domu, w moim łóżku?! -krzyknąłem zły.
Później okazało się, że Kate nie chciała źle. Próbowałem się zastrzelić po pijanemu i ona mnie tylko pilnowała. Przeprosiłem ją, ale potem wyrzuciłem. Nie miałem czasu, by z nią rozmawiać. Musiałem szukać Lucy. Mimo ogromnego bólu głowy, który był spowodowany kacem, szukałem jej.
Znowu szukałem jej cały dzień. W międzyczasie zdarzyłem się pokłócić ze swoimi przyjaciółmi, którzy uważali, że coś ze mną nie tak, a potem się zmyli na cały dzień! Co za przyjaciele...
Znowu skończyłem ją szukać późno i znowu bez żadnych efektów. To tak jakby się zapadła po ziemię... Byłem bardzo zły, więc kiedy spotkałem, śmiejących się przyjaciół, wracających skądś zacząłem się na nich wydzierać. Pokłóciliśmy się jeszcze bardziej, dostałem kilka razy w twarz, ale oni też, znaczy Gray i Gajeel. Nie bije dziewczyn, a Erzy nawet nie próbowałem. Mimo wszystko zachowałem zdrowy rozsądek.
Obrażony na nich, wróciłem do domu i szybko usnąłem.

***

Następnego dnia obudziłem się. Nie czułem nic, oprócz odrętwienia. Miałem dość. Chciałem, tylko żeby Lucy wróciła, żeby wszystko była jak dawniej. Minęły dopiero trzy dni, a ja już usycham z tęsknoty.
Wstałem z łóżka, poszedłem do łazienki, biorąc jakieś ciuchy. Tam wykonałem poranne czynności. Nie śpieszyłem się do szkoły. Miałem gdzieś, czy mnie wywalą, czy dostanę karę. Oddałbym wszystko, by Lucy do mnie wróciła.
Wyszedłem z łazienki i poszedłem do kuchni, by zjeść śniadanie. Po tym wyszedłem do szkoły. Gdy tam doszedłem, nauczyciel miał jakiś problem, że się spóźniłem, chyba. Nie słuchałem go. Najchętniej bym się położył w łóżku i czekał na nią. Chciałem ją przytulić i powiedzieć, żeby nigdy więcej nie odchodziła, ale to niemożliwe.
Po lekcjach poszedłem na próbę. Stałem przy ścianie i czekałem, patrząc tępo w ziemię, kiedy usłyszałem jej głos. Podniosłem gwałtownie głowę i spojrzałem w jej stronę. Nie mogłem uwierzyć, że w końcu tu jest. Nie byłem pewny czy to nie moje omamy wzrokowe, więc spytałem.
-Lucy?  

-------------------------------------------

Hej! 

To znowu ja! Przed chwilą dokończyłam ten rozdział. Podoba wam się? Wiem, że krótko opisałam dni Natsu, no ale nie chciało mi się rozpisywać, jak zaglądał w każdą uliczkę. nikomu też by nie chciało się tego czytać...

No, ale! Teraz pytanie i info. 

1. No, więc kto by chciał zrobić nową okładkę do tej książki? 

2. Chciałby ktoś żebym zrobiła pytania do mnie i do bohaterów? wiem, że robiłam to w książce z nominacjami, ale tu będzie tylko do bohaterów tej książki, a tamtą część skasowałam. Tylko, zrobię to jeżeli będzie trochę pytań. Na tamte, które były pod częścią w nominacjach tez odpowiem, ale to tylko jeżeli chodzi o tą książkę. 

To tyle. Pozdrawiam i do zoba! ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top