Rozdział 25

<Lucy>

Poszłam do salonu, po tym jak cofnęłam się po przekąski, bo ten przygłup ich nie wziął. Postawiałam miskę z chipsami na stoliku, a sama usiadłam jak gdyby nigdy nic na kolanach Natsu. Czułam jego zdziwione spojrzenie przez chwilę, ale potem wrócił do oglądania filmu, obejmując mnie w pasie.

<Levy> (Kto się tego spodziewał? Nikt! Buhahaha! XD dop. aut)

Siedziałam obok Gajeel'a i oglądałam film, jednak przerwało mi to cichy syk. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i wytrzeszczyłam oczy. Lu siedziała na kolanach Natsu, najwyraźniej mu przeszkadzając, bo wiercił się w miejscu. Chyba chciał ją zrzucić.

Zaczęłam ich obserwować dyskretnie, zamiast oglądać film. Co chwila szeptali cos do siebie, a Natsu z jakiegoś powodu syczał niekiedy. Tylko... Czemu?

<Natsu>

Żałuję... Żałuję, że zacząłem tą grę a Luce. Ta diablica co chwila, albo przejeżdżała tymi swoimi szponami po mojej klacie, przez co cicho syczałem. To bolało, ale było też na swój sposób przyjemne. Mówiłem jej, żeby przestałą, ale widać, że to jej ulubione zajęcie teraz...

Teraz jest przytulona do mnie, a jej ręce są pod moją koszulką, na plecach i mnie drapią delikatnie, przez co co chwila przechodzi mnie dreszcz przyjemności. Gdy przestała po chwili poczułem jednocześnie ulgę i zawiedzenie. Nie chciałem by przestawała, to był przyjemny ból, w sensie dało się do niego przyzwyczaić, ale nie wiem ile bym się powstrzymał bym nic nie zrobić.

Jako, że Lu chyba myślała co dalej by robić, ja postanowiłem, że wykonam ruch. Obejrzałem się czy nikt nie patrzył, a gdy stwierdziłem, że tak to chwyciłem Lucy za tył głowy i pociągnąłem do pocałunku. Ona chyba była na początku zaskoczona, ale po chwili oddała pocałunek, dzięki czemu się lekko rozproszyłem, a ona miała szansę się oderwać ode mnie.

Odwróciła się do telewizora i udawała, że nic się nie stało. Zrobiłem tak samo. Zorientowałem się, że Levy przygląda się nam kątem oka. Mam nadzieję, że nie będzie się pytać o to później... Chyba spaliłbym się z wstydu.

Po dziewięciu minutach Lucy przytuliła się do mnie. Zauważyłem, że wszyscy już śpią... Za jakie grzechy zostałem z nią sam?!

Lu wzięła i zaczęła delikatnie całować mnie w szczękę, potem w szyję, a na końcu w klatkę. Czułem, że długo się nie powstrzymam.

Zamknąłem oczy modląc się o to, żeby nie przestawała. Mógłbym tak usnąć. Jednak nagle przestałą i poszła do kuchni. Zdezorientowany wstałem i poszedłem za nią.

Wszedłem do kuchni, ale... nie było jej tam. Zacząłem uważnie rozglądać się po pomieszczeniu. Nie ma nic. Chciałem się odwrócić, ale nagle zostałem popchnięty na ścianę.

Lucy pocałowała mnie, co ja odwzajemniłem. Czułem się wspaniale, ale wiedziałem, że dla niej to tylko gra... Tylko rozrywka. Nie znaczy to dla niej tyle co dla mnie...

Nie mogłem już. Odepchnąłem ją od siebie i poszedłem do salonu. Usiadłem na kanapie i z smutkiem dalej oglądałem film, który skończył się po godzinie.

W tym czasie Lucy nie przyszła już do salonu. Instynkt mi podpowiadał, że coś się stało.

Zacząłem jej szukać. Pierw poszedłem do kuchni, następna była łazienka, a potem mój i Lucy pokój. Znalazłem ją w jej pokoju, jak leżała na łóżku. Chyba źle się poczuła, bo kuliła się. Podszedłem do niej powoli i ostrożnie dotknąłem ja w ramię.

-Lucy... Dobrze się czujesz? -spytałem zmartwiony.

-Mhmm... -mruknęła niewyraźnie, okrywając się kołdrą po uszy.

-Co jest?

-Głowa mnie boli... -jęknęła z bólem.

-Zaraz przyniosę ci tabletki. Czekaj. -powiedziałem, idąc na dół po coś na ból głowy.

Czemu tak nagle zaczęła ją boleć? Przecież jeszcze chwilę wcześniej wszystko było dobrze... Chyba. Będę musiał to później sprawdzić.

Po tym jak dotarłem do apteczki, wyciągnąłem z niej leki i poszedłem na górę. Po tym jak dotarłem do pokoju myślałem, że dostanę zawału.

Lucy leżała na podłodze ciężko oddychając. Podbiegłem do niej, omal się nie przewracając i sprawdziłem puls. Żyła. Uff... Dotknąłem ręką jej czoła, które było gorące. Wziąłem ją na ręce i położyłem do łóżka. Okryłem ją szczelnie kołdrą i zacząłem klepać po twarzy delikatnie.

-Lucy? -spytałem cicho.

-Ummm.... N-Natsu...? -otworzyła powoli oczy i spojrzła na mnie.

-Dobrze się czujesz? -spytałem zmartwiony. Blondynka pokręciła głową, że nie. -Eh... -podrapałem się po głowie, nie wiedząc co robić.

Pomyślałem chwilę i chyba najlepiej będzie jak obudzę Erzę albo Levy.

Chciałem iść, ale poczułem, że ktoś mnie chwyta za rękę. Odwróciłem się i zobaczyłem Lucy.

-Co jest Luce? -spytałem zmartwiony.

-Zostań. -wymamrotała.

-Eh? -spytałem zaskoczony.

-Zimno mi. Ogrzej mnie. -powiedziała cicho.

-Okej...

Lekko zarumieniony, położyłem się obok niej i przytuliłem mocno. Brązowooka odwzajemniła uścisk i wtuliła głowę w moją szyję. Czułem tam jej oddech.

Zacząłem robić się senny po kilku minutach. Gdy powoli zamykałem oczy, czułem jakby ktoś mi grzebał w włosach. To było bardzo przyjemne, przytuliłem się mocniej do Lucy. Po chwili, gdy miałem odpłynąć w krainę snów, poczułem jej oddech przy uchu.

-Wygrałam. -wyszeptała, a ja zasnąłem. Aczkolwiek wiem, że się uśmiechała.

<Lucy>

Obudziłam się rano z satysfakcją. Wygrałam wczoraj. Heh... Natsu jest na serio dość naiwny, albo ja jestem świetną aktorką. Gdy moja mama jeszcze żyłą, wiele razy symulowałam, żeby nie iść do szkoły.

Wstałam i postanowiłam, że dzisiaj nie zrobię mu żartu. Na to jeszcze mam czas. Z resztą kusiło mnie, żeby dotknąć jego włosów znowu. Są bardzo miękkie. Hmm... Ciekawe co by się stało gdyby je zciąć?

Włożyłam rękę w jego włosy, były przyjemne w dotyku. Słyszałam jak Natsu zamruczał jak kot przez sen. Uśmiechnęłam się lekko i zdecydowałam, że pora wstawać. Musze przecież obudzić tego pacana do szkoły! A sama idę z względu na pewne wydarzenie, które ma się ponoć odbyć. Heh...

Nikt oprócz mnie, Erzy i Miry nie wie o tym.

Poszłam do toalety, po drodze chwyciłam kubek, którego i tak nikt nie używa. Podeszłam do kibla i nabrałam naczyniem wody. Po tym poszłam do góry i zawartość wylałam na śpiocha.

Różowo włosy natychmiast się zerwał z łóżka, spadając na ziemię.

-Co się dzieje?! Atakują nas?! -krzyknął zdziwiony. Zaczęłam się śmiać. Czarnooki powąchał swoją rękę. -Czym mnie oblałaś? -spytał niepewnie.

-Wodą z kibla, a co? -spytałam szczerząc się. Natsu zaczął się śmiać, co wprawiło mnie w osłupienie. Zamrugałam kilka razy. -Czego się śmiejesz?! -spytałam zła.

-B-bo... spałem na twoim łóżku!-dalej się śmiał, a ja myślałam że pójdę się powieszę. Jednak zaraz się uśmiechnęłam.

Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ciuchy. Potem poszłam do łazienki jak gdyby nigdy nic.

<Natsu>

Przestałem się śmiać, gdy Lucy bez słowa wzięła ciuchy i poszła do łazienki. Co ona znowu kombinuje? Może sobie odpuściła... Nie! Znam ją już trochę i wiem, że prędzej świat by wybuchł!

Wstałem z podłogi i powędrowałem do mojego pokoju. Chwyciłem białą koszulę i czarne dresy, po czym wszedłem do łazienki.

W tym momencie ciuchy wylądowały na ziemi, a moja twarz zrobił się czerwona. Lucy stała tam nago, najwyraźniej się przebierając.

-Wynoś się zboczeńcu! -krzyknęła, po czym chwyciła coś co leżało najbliżej nie, czyli mydło i rzuciła w mnie. Uciekłem z łazienki tak szybko jak się dało.

Gdy wyszedłem na korytarz zauważyłem, że zostawiłem tam moje ciuchy, na dodatek nadal śmierdzę wodą z kibla. Sprawdziłem szybko godzinę na telefonie i zobaczyłem, że jest siódma. Wypuściłem powietrze, które nieświadomie trzymałem, z ulgą. Na szczęście nie spóźnię się! No, chyba że Lu będzie specjalnie siedzieć długo w łazience. To wtedy się na serio zdenerwuje.

Jednak ku mojemu zaskoczeniu wyszła z łazienki po dziesięciu minutach i poszła do kuchni, wysyłając mi spojrzenie mówiące, że pożałuję. Nie bardzo się tym przejąłem, bo musiałem się śpieszyć.

Wszedłem do łazienki, po czym wykonałem rutynowe czynności. Szybko wyszedłem i zszedłem do kuchni, mając nadzieję, że zastanę tam Lucy z śniadaniem. Niestety, zastałem samo śniadanie z jakąś karteczką.

Podszedłem tam, wziąłem kawałek papieru i zacząłem czytać.

Natsu wyszłam już, gdyż muszę coś załatwić. Śniadanie zostawiłam ci z dobrego serca, więc się ciesz -_- To tyle. To do zobaczenia w szkole.

Po przeczytaniu tego zacząłem się lekko śmiać. Lucy? Dobre serce? Hahaha... Dobry żart.

Miałem pewne obawy, czy blondynka nie dodała tam czegoś, ale o dziwo nic nie było. Po zjedzeniu tego nie miałem żadnych bólów czy czegoś. Zacząłem się więc martwić, czy ona czegoś nie planuje.

Znając ją. Tak.

Z westchnieniem, wyszedłem z domu, po założeniu butów i ruszyłem do szkoły. Nie miałem na nic ochoty. Do tego dopiero teraz mi się przypomniało... Co się stało wczoraj? Przecież jęczała, że się źle czuje... nie? Ale czekaj... zanim usnąłem ona powiedziała, że... wygrała.

O ja... Dałem się kuźwa oszukać! Nosz... Ona jeszcze tego pożałuje!

Moje rozmyślania przerwał ból w nosie i tyłku oraz czyiś śmiech. Spojrzałem w górę masując obolały nos. Stała tam Lucy śmiejąc się.

-Nie wiedziałam, że lecisz na bruk... i takie dziewczyny. -wykrztusiła pomiędzy napadami śmiechu. Zdziwiony spojrzałem na "ścianę", która okazała się być najgrubszą dziewczyną w szkole. Nie mam nic do niej, ale po prostu jej nie lubię.

Przewróciłem oczami i wszedłem do szkoły. Słyszałem jak Lucy coś tam krzyczała, ale nie zwracałem na to uwagi. Wszedłem do klasy i usiadłem na swoim miejscu. Po chwili dosiadła się Lucy.

-Obrażony jesteś czy co? -spytała zdziwiona.

-Nie. -burknąłem. Nie wiedziałem czemu jestem zły ale byłem.

-Okej. -mruknęła, po czym poszła rozmawiać z Gajeel'em.-Powiedz, jak skończy ci się okres to pogadamy. -burknęła, a ja zrobiłem się czerwony. 

Widziałem jak podchodzi do czarnowłosego. 

Poczułem ukłucie w klatce piersiowej. Kiedyś by dociekała pewnie co mi jest, aż byśmy się pokłócili, a ona potem by wycięła mi jakiś numer i nie byłbym już zły. A teraz? Rozmawia z wszystkimi, jakby znali się od lat. Źle się z tym czułem. Wiem, że może mieć innych znajomych, spędzać z nimi czas, a nawet mieć... chłopaka, ale... eh... Dobra. Nie będę się tłumaczyć!

Westchnąłem. Nagle słyszałem, jak Gajeel wybuchł głośnym śmiechem i zwijał się na podłodze płacząc z śmiechu. Spojrzał na mnie rozbawiony. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Spojrzałem na Lucy, mając nadzieję, że wyjaśni, jednak ona wysłała mi tajemniczy uśmiech, który na sto procent nie zwiastował niczego dobrego.

Po pięciu minutach zadzwonił dzwonek. Wszyscy usiedli, a nauczyciel wszedł do sali.

-Dzień dobry klaso. Więc... chciałbym zacząć od tego, że za miesiąc przyjeżdża do nas ważny gość. Zażyczył sobie, byśmy wystawili sztukę teatralną. A jako, że o dziwo Lucy była bardzo chętna do pomocy w przygotowaniach to teraz przedstawi wam co będziemy grać i wszystkie role, które sama przydzieliła. Zapraszam. -pokazała ręką na Lucy. Gajeel cały czas się uśmiechał, tak jak Lu.

--------------------

Witam! ^.^

Wiem, że pewnie zawiodłam wasze oczekiwania co do rozdział, ale... starałam się. Naprawdę. Aczkolwiek, wiem, że nie jestem stworzona, by pisać takie rzeczy... Mam nadzieję, że mi wybaczycie... :")

Kolejny rozdział jest w trakcie robienia. 

A i jeszcze trzy sprawy. 

Pierwsze. Pamiętacie, że można zadawać pytania? Jakiekolwiek do kogokolwiek (z bohaterów) 

Druga. Można robić okładki do tej książki, jeżeli ktoś chciałby :D Jak ktoś zrobi to można wysyłąć je na mój mail: NikusMikus małpa(pisze tak, bo nie mogę normalnie -.-) spoko.pl

Trzecie. W one-shotach następny będzie prawdopodobnie wtedy kiedy Zaakceptuj mnie, czyli w przyszłym tygodni, bo napisałam połowę na fizyce, ale kartka mi się zgubiła T-T Będzie to Shot dla Kruulik, a właściwie chyba dwa w jednym StingxLucy i LyonxJuvia

Nie wiem kiedy next, bo nie mam czasu na pisanie :/ Nauczyciele ciągle robią jakieś sprawdziany, o których mądra ja po minucie zapominam i wychodzi na to, że uczę się dziesięć minut przed T.T (Czy tylko na nienawidzę języka niemieckiego? -,-)

Przy okazji zapraszam na moją nową książkę o Naruto. 

Tyle. Idę się uczyć, bo jutro zapewne jakiś spr, ale muszę sprawdzić jaki. Bye~! I pozdro! ;***



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top