8.

-Cześć-mówi, po czym odziwo siada na moim łóżku.

-Cześć-odpowiadam z grzeczności.

-Słyszałem, że randka ci się szykuje-jego ton głosu mówi sam za siebie, on jest... Nie! Nawet o tym nie myśle.

-Tsaa-moje powiedzonko, jak zwykle mówi więcej niż tysiąc słów.

-W czym pójdziesz-pyta, udając ciekawego. Niestety jego mina jasno mówi, że wolał by, żebym została w pokoju.

-Eeeeee nie wiem-mówię, po czym wstaję i zaczynam szukać czegoś co by nadawało się na randke. Wyjmuję kilka ubrań i pokazuje je Adamowi.-Które-pytam, gdy pokazuję mu koszulę w kratę, taką czerwono-czarną.

-Tą pierwsze-krzyczy, kładąc się na moim łóżku, a ręką wskazując na leżące na podłodze ubrania.

Szybko zabieram ubrania i idę do łazienki. Przebieram się szybko, po czym rozpuszczam włosy i poprawiam makijaż. Gotowa wychodzę. Adama chyba zatkało. Mam na sobie...(zdj niżej)

-Żyjesz-pytam, podchodząc do swojej walizki i pakując resztę ubrań.

-Fajna bluza-mówi, po czym czochra swoje brąz włosy.

-Dobra, ja już spadam. Dozo później-mówię, po czym szybkim krokiem schodzę na dół. Wychodząc z budynku, nie mogę znaleźć Karola. Siadam więc na ławkę.

-Witam piękną panią-mówi Karol, po czym daje mi całusa w polik.

-Witam-odzywam się, po czym również daje mu całusa.

Wstajemy i idziemy w stronę... Szczerze to sama nie wiem w którą stronę. Z zaciekawieniem idę za chłopakiem. Po chwili dochodzimy nad jakieś jeziorko. Jest ślicznie. Siadamy obok siebie na trawie.

-Piękny widok, tak samo, jak ty-szepcze mi do ucha Karol, a ja nie odpowiadam zaszokowana jego słowami.-Coś nie tak? Cicha jesteś-dodaje, gdy mija kolejna minuta.

-Wszystko jest w porządku. Za patrzyłam się w widok przed siebie-wyrzucam z siebie powoli kazde kolejne słowo.

Nie odzywamy się do siebie. Siedzimy oparci o siebie i wpatrujemy przed siebie. Nagle Karol łapie moją ręke. O dziwo nie zabieram jej. Czuję się przy nim taka... Czuję się, jak by ktoś odciął ciążące u moich nóg ciężarki. Czuję się taka lekka. Nagle wstaje i pomaga mi wstać. Bez słowa, trzymając się za ręce, idziemy na dalszy spacer. Szczerze to chyba weszliśmy do lasku, bo wszędzie widzę tylko drzewa. Jest pięknie. Księżyc oświetla nam drogę, przez co las wygląda trochę romantycznie.

-Pięknie tu-mówię, a w odpowiedzi Karol tylko obejmuje mnie ręką.

15 minut później...

Stoimy przed ośrodkiem. Wpatrzeni w gwiazdy nie zuważamy zbliżającej się opiekunki obozu.

-A wy co tak późno robicie na dworze. Do ośrodka proszę-mówi, po czym ręką pokazuje wejście do budynku.

Bez słowa sprzeciwu wchodzimy. Powoli kierujemy się do windy. Wjazd na nasze piętro zajął nam niecałą minutę, z czego jestem szczęśliwa, bo było tam cicho, jak w grobowcu.

-Dzięki za spacer-mówię, przerywając ciszę, jaka zapanowała między nami.

-Nie ma za co-mówi, po czym opiera się o drzwi mojego pokoju.-Mam nadzieję, że to powtórzymy-dodaje, po chwili zastanowienia.

-Może-odzywam się, po czym uśmiecham się miło.

Nagle chłopak do mnie podchodzę, a że drzwi mojego pokoju się otwierają, więc Karol mnie tylko przytula. W jego oczach widać nie spełnienie i lekką nienawiść do Adama, który mu przerwał.

-Do jutra-mówi, po czym odchodzi.

-No pa-szepczę, po czym powoli wchodzę do pokoju.

Zmęczona żucam się na pierwsze łóżko, które było z brzegu, czyli Adama.

-Nie za wygodnie ci-pyta, przybierając przy tym poze obrażonego, ale niestety nie jest z niego dobry aktor.

-Zanieś mnie-krzyczę, po czym wyciągam w jego strone ręce.

-I co jeszcze-pyta w czasie, gdy ktoś do niego dzwoni.-Daj mi chwile-dodaje, po czym łapie komórke i idzie do łazienki.

Zmęczona nie zauważam nawet, jak zasypiam.

*rano*

Budzą mnie wpadające przez okno promienie słoneczne. Jest cicho, chyba za cicho. Powoli siadam po turecku, po czym rozglądam się po pokoju. O dziwo jestem na swoim łóżku. Czyli Adam mnie przeniósł na moje łóżko. Trza mu za to podziękować. Powoli wstaje, po czym wyjmuje z walizki jasnoniebieskie jeansy, biały podkoszulek z napisem Never say never i czarny sweterek. Idę z ubraniami do łazienki, gdzie wykonuję poranną rutynę. Gotowa wychodzę z pomieszczenia i idę odnieść swoje ubrania z wczoraj, bo w nich zasnełam. Adam jeszcze śpi, więc go budzę, a jak? Pewnie cię to ciekawi. Właściwie to w skarpetkach włażę na jego łóżko.

-Wstawaj-krzyczę, skacząc przy tym i się śmiejąc.

-Co? Jak? Gdzie-krzyczy, a gdy mnie zauważa, wywraca mnie na siebie.

-O wstałeś-mówię, po czym patrzę się w jego oczy.

-No-szepcze, po czym mnie przytula. Za dużo tego dobrego, jak ta chwilę.

-Umyj zęby, bo założę się o to, że z takim oddechem to wszystkie ciuraki od ciebie uciekną-mówię, po czym schodzę z niego i sięgam po swoje ciuchy.

-Nie marudź-mówi, po czym siada i rozciąga się.

-Oj no dobrze-mówię, po czym podchodzę do chłopak.-Mogę zdjęcie na facebook'a-pytam, wyjmując telefon.

-Tobie zawsze-mówi, po czym dziwnie się uśmiecha.

Włączam aparat, po czym zaczynam robic zdjęcie. Robię kilka. Za pierwszym razem Adam udaje debila, za drugim wariata, a na trzecim całuje mnie w policzek. Mam zamiar wstawić to trzecie, ale nie wiem jak opisać, więc proszę o pomoc Adama.

-Może "ci najlepsi" i kilka minek-pyta, a ja szybko wpisuje jego propozycje, oczywiście dodaje jeszcze kilka słów, po czym zdjęcie ląduje w sieci.

-Dzięki.

-Teraz ty ze mną nagrasz snapa-mówi, po czym sięga po swój telefon.

-No okey-mówię, po czym siadam obok niego.

Szybko nagrywamy do niego snapa. Ja jeszcze poprawiam fryzurę, a Adam przygląda swojego facebook'a. Nagle od tyłu podchodzi do mnie i opiera swoją głowę na moim ramieniu.

-Przyjaciele-pyta, po czym pokazuje mi telefon.

-Nie pasi-pytam, po czym odwracam się w jego stronę.

-Mi pasi-mówi, po czym mocno mnie przytula.-Fajna z ciebie przyjaciółka-dodaje, gdy ja już się wyrywam. On ma naprawdę mocny uścisk.

-Dobra to ja lece na śniadanie. Cześć-mówię, po czym łapie telefon i wychodzę.

Zbiegam po schodach. Czekam chwilę na holu, ale żadnej z dziewczyn nie ma. Postanawiam iść sama na stołówkę. Przy stole nie ma żadnej z nich. Fajnie będę siedziała przy stoliku sama. Siadam powoli na swoje krzesło. Sypię trochę płatków, które zalewam mlekiem i zaczynam jeść. Szczerze to nie mam ochoty na śniadanie. Nagle podchodzi do mnie Adam.

-Gdzie masz koleżanki-pyta, po czym siada na krześle Kasi.

-Nie wiem-mówię i mieszam łyżką zawartośc miseczki.

-Jadłas coś-pyta, po czym patrzy mi się w oczy.

-Eee jem?-mówię, po czym pokazuję mu łyżką na miseczkę.

-Nie masz nic przeciwko, że zjem dzisiaj z tobą śniadanie-pyta, po czym macha ręką do reszty.-No dobra nie tylko ja-dodaje, gdy do stolika podchodzi Kaiko i Masterczułek.

-Cześć-mówi Karol i Dezy w tym samym czasie.

-No hej-mówię, po czym wkładam łyżkę płatków do buzi, by nie wyszło na to, że nie jem.-Smacznego-dodaję, gdy chłopacy zaczynają jeść.

-Smacznego-mówią, a ja na chwilę się uśmiecham.

Nagle do stolika pochodzą dziewczyny. Zdziwienie, jakie widzę na ich twarzach mnie rozwala.

-Eee Kamila-mówi Martyna, po czym spogląda na siedzących ze mna youtuberów.-Gdzie my będziemy siedzieć-pyta, gdy zauważa tylko dwa wolne miejsca przy naszym stoliku.

-Emm no nie wiem, niech Dominika i Emilia zostaną, a reszta może pójść do stolika, gdzie siedzą youtuberzy-mówię, choć wiem, że może to urazić dziewczyny.

-Ej bo wiesz...-nie kończy, bo przypomina sobie że siedzą ze mna chłopacy, więc szeptem dodaje, gdy zbiża się do mojego ucha.-Bo wiesz tam Michał siedzi.

-Przecież nie gryzie-mówię, po czym spoglądam na swoją miseczkę.-Jak coś to zaprowadzę was tam, jak tak bardzo się boicie. To wy się spóźniłyscie na śniadanie, a nie ja-dodaję, po czym czuję tylko dłoń Adama na swoim ramieniu.

-Spokojnie. Jedz, ja je tam zaprowdzę-mówi, po czym, gdy widzi, że Dominika i Emilia siadają, przy naszym stoliku, prowadzi Martynę, Kasię i Kornelię do stolika, gdzie siedzi reszta youtuberów.

Dziewczyny króre siedzą z nami powoli zabierają się za jedzenie. Ja powoli kończę płatki, a chłopacy opychają się kanapkami i herbatą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top