7.

Nagle słyszę pukanie do drzwi.

-Wejść-krzyczę, dalej wpatrzona w telefon. Ta gra jest wciagająca.

Do pokoju wchodzą dziewczyny. Czuję, że wszystkie patrzą się na mnie, więc wyłączam gre, blokuje fona i spoglądam na nie.

-To, jak co robimy-pyta siadajaca na moje łóżko Dominika.

-Ej, a może namówimy youtuberów, by tu wpadli i z nami w butelkę pograli-pyta Kornelia z wielkim bananem na twarzy.

-A jak chcesz ich namówić-pyta Martyna. Jak zwykle nie wierzy w nasze możliwości.

-Pójdę po nich-krzyczy skacząc na łóżku Adama. Mogę się założyć, że nie spodoba mu się to, że ktoś skakał po jego łóżku.

-Dobra to ty biegnij, a my se tu posiedzimy-tym razem odzywa się Emilia, a ja od razu wiem co tu się będzie odbywało. Tylko nie przesłuchanie. Ja od razu zmienie szybko temat.

-To powiem wam coś-mówi Dominika, gdy Kornelia wyszła z pokoju.

-Dawaj-mówię pełna entuzjazmu, bo nie tykali tematu koni.

-Już nie pamiętam co miałam powiedzieć-odzywa się, po czym zaczynamy się wszystkie śmiać.

W momencie w którym spadam z łóżka, do pokoju wchodzą youtuberzy. Zaczynam się jeszcze bardziej śmiać, gdy widzę miny wszystkich w pokoju. Wygladają jak by ducha zobaczyli. Szybko się uspokajam, wstaje i otrzepuje niewidzialne brudy.

-Co się tak lampicie? Nigdy nie widzieliście napadu śmiechu-pytam, po czym omijam wszystkich i idę do łazienki. Poprawiam sobie makijaż i wracam do pokoju.

-To kto ma butelkę-pyta Remek.

-Ja-krzyczy Kasia, trzymając w powietrzu butelkę po coca-coli.

Siadamy wszyscy w kółko i zaczynamy grać. Pierwsza kręci Kasia, bo to jej butelka. Wypada na Blowa.

-Pytanie, czy wyzwanie-pyta, a w tym samym czasie Karol łapie butelkę.

-Dawaj wyzwanie-mówi, po czym spogląda dziwnie na Emilię. O dziwo ona tego nie zauważa, chyba...

-Przytul wszystkich w pokoju-mówi, a gdy widzi nasze spojrzenia, dodaje-Trzeba jakoś rozluźnić atmosfere.

Chłopak bez żadnego ale wykonuje zadanie, a następnie kręci butelką. Zatrzymuje się ona korkiem w stronę Emili.

-Pytanie, czy wyz...

-Daj wyzwanie-przerywa mu Emilia.

-Pojdź do jakiegoś pokoju, zapukaj i zapytaj, czy łóżko im nie uciekło-mówi, po czym zaczynamy się śmiać.

Emi wstaje, po czym lekko nerwowym krokiem opuszcza pomieszczenie. Idzie do pokoju obok, więc wszystko słychać. Kiedy wraca do pokoju, ma na twarzy dorodnego buraka. Łapie butelkę i kręci. Tym razem Adam.

-Pytanie poproszę-mówi, po czym patrzy się na mnie dziwnie.

-Masz kogoś na oku-pyta zaciekawiona Emilia.

-Mam.

-Powiesz kto to-zadaje następne pytanie Emi.

-Jedno wypadnięcie, jedno pytanie-mówi, po czym łapie butelkę i nią kręci. Z nerwów zaglądam do telefonu i obczajam która godzina.

-Kamila-mówi Dominika, szturchając mnie przy tym ręką.

-Tak-pytam. Nie wiem o co chodzi, ale gdy spoglądam na butelkę, wszystko do mnie dociera.

-Wyzwanie, okey-mówię, po czym spogladam na ścianę, bo nie chce patrzeć na Adama.

-Masz dać każdemu w pokoju buziaka-mówi, a ja automatycznie sie czerwienie. No kurwa tu mnie ma.

Podchodzę pokolei do każdego i daje buziaka w policzek. Zaczynam od Dominiki i lece pokolei. Teraz kolej na Adama. Przybliżam się do niego i już mam dać mu buziaka w policzek, ale ten się odwraca i daje mu buziaka w usta. Natychmiast po tym słyszę, jak Kasia wybiega z pokoju.

-Kurwa Adam-krzyczę, po czym wybiegam za przyjaciółką.

Zbiegam po schodach, ale nigdzie jej nie zauważam. Wyciagąm z tylnej kieszeni telefon i próbuję się z nią skontaktować. Niestety to daremne. Nagle słyszę czyjś głos. Tak, jak by ktoś... Boże to Kasia. Szybko biegnę w kierunku odgłosów.

-Kasia-krzyczę, podbiegając do siedzącej na ławce pod drzewem dziewczyny.

-Odejdź-krzyczy cała... Przecież ona płacze. Kurwa no to się narobiło.

-Kasia, porozmawiajmy-mówię, siadając obok niej.

-Mogłaś od razu powiedzieć, że coś cię łączy z Adamem-krzyczy, ale chyba lepiej by się wywrzeszczała.

-Ale mnie z nim nic nie łączy-tym razem to ja krzyczę, chyba jej humor mi się udzilił.

-Ale ty go...

-Taaa pocałowałam-mówię, po czym wycieram usta rękawem bluzki.-Pewnie pojeb chciał się popisać przed kolegami i dlatego to zrobił-dodaję, gdy zakończyłam poprzednią czynność.

-Ale...

-Ja bym ci tego nie zrobiła-przerywam jej znowu.-Porozmawiam z nim o tym chujowym zachowaniu-dodaję i szczerze to jej humor przeszedł na mnie.

-Wracamy-pyta, ocierając łzy.

-Chodź ty moja kiteczko-mówię, po czym ją przytulam i razem wracamy do ośrodka.

Wchodząc do holu spotykamy dziewczyny, okazuje się, że juz czas na kolacje. Idziemy z dziewczynami na stołówkę. W momencie w którym mam już usiąść, podchodzi Karol.

-Mogę wam porwać ją na chwilę?

-No jasne, ale szybko oddaj-mówi Martyna, po czym puszcza mi oczko. Zbije ją, jak wrócę.

Wychodzimy ze stołówki i stajemy na jakimś korytarzu.

-Słuchaj teraz jest 18, tak więc może o 19 spacer. Pasuje ci-pyta, po czym patrzy się na mnie tymi swoimi paczałkami.

-Mi tam pasi-odpowiadam, wcześniej analizując wszystkie za i przeciw.

-Dobra, to do później.

-No dozoba-mówię i wracam na stołówkę. On poszedł do stolika youtuberów, a ja do mojego.

-Bedą segsy-pyta Maryna, w momencie kiedy siadam na krzesło.

-Co?!? Nie-mówię, po czym łapię kanapkę z talerza Dominiki.-Też cię kocham-dodaję, gdy widzę jej minę.

-Dobra to teraz paczaj Kam-mówi Domi.

Wstaje ze swojego miejsca, po czym nalewa wszystkim herbatki, a z pustym dzbankiem idzie do kuchni, po dolewkę. Jestem ciekawa co wymyśliła. Po chwili wraca z kompotem. Idzie blisko... Boże, ja już wiem co ona wymyśliła. Udaje, że coś się stało i cały dzbanek wylewa na tą idotkę. Cała stołówka zaczyna się śmiać. Kiedy widzę, jak podchodzi do niej jeden z opiekunów, już mam zamiar tam pójść i ją obronić, ale sama se poradziła. Wraca spokojnie do stolika i siada, jak by nigdy nic.

-Boże, uwielbiam cię-mówię, po czym sięgam po szklankę z herbatą.

-Umówiłaś się z Karolem na randke-pyta zaciekawiona Kornelia, na co ja o zaczynam chrztusić się herbatą.

-Oddychaj dziewczyno-mówi Emilia, gdy widzi moją minę.

-To tylko spacer-mówię, gdy już wszystki jest okej.

-Zaczyna się od zwykłego spaceru-tym razem głosu zabrała Kasia.

-Wiecie co? Ja chyba pójdę już do pokoju-odzywam sie lekko zażenowana, po czym wstaje i odchodzę bez słowa.

Lekko zdenerwowana wchodzę po schodach, po czym wpadam do pokoju, jak torpeda. Rzucam się na łóżko i wpatruje w sufit. Nienwidzę, jak ktoś gada o randkach, czy miłości. Przereklamowane gówno. Niestety spokój nie jest mi dany, bo do pokoju wchodzi Adam. Oby nie chciał ze mną gadać o randkach i tym podobnych rzeczach, ale o tym się przekonamy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top