1.
Właśnie obudził mnie mój szanowny budzik. Patrze na niego i dostrzegam 5 rano. Dzisiaj jadę na StarsForFans. Tak bardzo się cieszę, że nareszcie mogę spotkać się z przyjaciółkami. Tak samo się boję, co mnie tam spotka. Widziałam je jedynie na zdjęciach, które wysyłałyśmy se na snapie i messengerze. No, więc wracają do rzeczywistości. Wstaje ze swojego, jakże ciepłego łóżka. Podchodzę do szafek i szukam ubrań na dzisiaj. Wyciągam czarne legginsy i biały, luźny podkoszulek z czaszką na środku, i do tego cienki czarny sweterek. Wraz z ubraniami idę do łazienki. Biorę szybki prysznic, po czym ubieram się i robię lekki makijaż, czyli maluję rzęsy i usta. Kiedy jestem już gotowa łapię czarną letnią kurtkę, torebkę z telefonem i portwelem z kasą i biletem na pociąg, oraz oczywiście walizkę. Wychodzę z mieszkania bez pożegniania, bo nie chciałam nikogo budzić. Moja mama śpi, tak samo, jak młodsi bracia. No więc schodzę po schodach, targając strasznie ciężką walizkę. Na dole już łapię walizkę za rączkę i ciagnę za sobą. Na stacje kolejową mam 10 minut drogi, które bardzo szybko pokonuje. O 5:45 mam pociąg, więc idę na peron, gdzie powinien już stać pojazd. Kiedy znajduję go, wsiadam i kiedy znajduję swój przedział, siadam na wolnym miejscu. Spoglądam przez okno akurat w momencie, kiedy ruszamy. Nagle ktoś dotyka mojego ramienia.
-Dzień dobry. Bilet do kontroli proszę-mówi wysoki mężczyna. Na oko ma 47 lat i chyba lubi to co robi. Szczerze się do mnie uśmiech, mimo tak wczesnej pory.
-Dzień dobry. Już daje-mówię, po czym wyjmuję z torebki portwel, a niego bilet. Podaję go męzczyźnie, uśmiechając się.
-Miłej podróży-mówi oddając mi skasowany bilet i po chwili odchodzi.
Układam się wygodnie i w pewnym momencie odpływam. Zasypiam jak dziecko w samochodzie.
Dwie i pół godziny później.
Przed chwilą wysiadłam z pociagu i idę w kierunku, jakiegoś placu. Szczerze to Poznań nie jest tak piękny, jak sobie wyobrażałam. Kiedy docieram na plac, ktoś do mnie krzyczy. Nie wiesz kto to, nie odwracaj się i idź dalej! Ciekawość niestety zwycieżyła i się od wróciłam. Nie żałuje tej decyzji. Gdybym tego nie zrobiła, chodziłabym po Poznaniu, jak głupia. Jakieś dwa, może trzy metry za mną stał mężczyzna. A za nim stoi... Japierdole jestem ślepa. Jak mogłam nie zauważyć wiekiego autobusu? Zaczynam iść w kierunku mężczyzny.
-Czy to pani Kamila Michalak-pyta, podnosząc wzrok z listy, na moją osobę.
-Tak-mówię i nagle ktoś dotyka mojego ramienia.-Lepiej mnie nie dotykaj chyba, że nie chcesz mieć zębów-mówię odracając się w stronę chłopaka za mną. Jest to brunet z okularami słonecznymi. Przypatruje mi się dokładnie z wyrazem miny takim, jak by miał się zaraz zesrać.
-To ja może wezmę walizkę od Pani Gryze Każdego Kto Mnie Dotknie-mówi, po czym zabiera moją walizkę i chowa ją do bagażnika autobusu.
-Proszę wejść-odzywa się pan od sprawdzania listy.
Wchodzę to pojazdu. Na sam widok już mi nie dobrze. Jedyne wolne miejsce jest obok jakiegoś pojeba z grzywką jak u Justina Biebera. Przypatruję mu się dokładnie. Ej ej ej... Czy on śpi? Leży oparty twarzą o okno, więc siadam obok niego. Po chwili słyszę odgłos zapalania silnika. Wszyscy za mną zaczynają rozmawiać. Są tak głośni, że do moich uszu docierają każde słowa z taką dokładnością, jak nic innego. Nagle kolo obok mnie zaczyna się wiercić i gadać dziwne słowa typu to moja czapka, weź spierdalaj. Wyglada na około dziewietnaście lat. Obok mnie tylko chłopacy. No kurwa ponoć na to same dziewczyny jadą. Następnym razem nie będę wierzyła informacją w necie.
-Ej nic ci nie jest? Jesteś blada-mówi chłopak, na fotelu sąsiednim do mnie. Następny brunet w tym autobusie, ale pewnie tylko tacy się tu znajdują.
-Ja-pytam, po czym lekko zaczynam się źle czuć. A matka mówiła bierz tabletki.-Szczerze to trochę-mówię, po czym zamykam oczy i powoli liczę do trzydziestu.
-Choroba lokomocyjna-pyta i jeszcze intensywniej się mi przypatruje. Powiem szczerze, wkurza mnie kolo.
-Nie musisz się o mnie martwić. Sama se kurwa poradze-odzywam się po czym odwracam głowę i próbuję zasnąć.
-Uważaj. Ona chyba jest zła-odzywa się koleś przed nim. To ten co mi walizkę schował, poznaję go po głosie.
Coś tam jeszcze do siebie gadają, ale mam ich w dupie. Wszędzie głośno. Przy tych rozmowach nie da się zasnąć. Wyciągam więc szybko telefon i słuchawki, po czym włączam muzykę. Nie zauważam nawet kiedy zasypiam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top