"Wyznanie„
-Chciałabyś spróbować sama?-zapytał, z początku nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Chce mi pozwolić polecieć na Szczerbatku?
-Ale na Szczerbatku?-pokiwał głową. Wsadził mnie na Szczerbatka i powiedział, że mam się z nim zgrać bo inaczej spadnę.
Myślałam, że Szczerbatek będzie milszy! Ale oczywiście nie, musiał wystartować z pełną prędkością i tak też latał. O dziwo nie spadałam, a przynajmniej nie od razu. Podczas mojego upadku i oczywiście krzyku nie złapał mnie Szczerbatek, a złapała mnie Tina, która następnie zabrała mnie do Czkawki. Dalej nic nie pamiętam...
Półtorej godziny później
Pov. Czkawka
-Możesz jeszcze spać. Zasłużyłaś-powiedziałem, chciałem, żeby Zephyr odpoczeła jak najbardziej. Mogłem pomyśleć, że Szczerbatek nie będzie się słuchać Zephyr, w końcu rzadko kiedy ma okazję latać samodzielnie z nową lotke, która ma taki właśnie lot umożliwia.
-Co się stało?-zapytała, a bardziej wysepleniła przez zmęczenie.
-Zemndlałaś, spadłaś z Szczerbatka-wyjaśniłem jej po części co się stało.
-Długo tak spałam?-zapytała.
-Nie, spałaś jakieś półtorej godziny. Wstajesz?-zapytałem, pokiwała głową.
-A co z innymi?-zapytała, kiedy schodziliśmy na dół.
-Shiro pokazuje im sztuczki-odpowiedziałem, pokiwała głową i spojrzała przez okno. Trochę się zawiodła kiedy sztuczki jakie zobaczyła były identyczne jak sztuczki, które ja wykonuje. No cóż jakby nie patrzeć to ten sam gatunek...
Wieczór
-Nie wierzę, że jest tyle z tym zachodu-westchneła Shiro kiedy wróciliśmy do domu.
-Nie mogę ich zostawić bez opieki póki nie zasną. Ostatnim razem jak to zrobiłem to dwójka chłopaków się biła-wyjaśniłem, Zephyr zaśmiała się na wspomnienie o tamtej bujce.
-A ty co tak się śmiejesz? Wiesz jak trudno było wytłumaczyć, że to ty pobiła ich kiedy nie chcieli się uspokoić?-zapytałem, Zephyr już płakał ze śmiechu.
-Ona ich pobiła? Jakim cudem?-zapytała, Shiro.
-Ta mała zna szermierke z pewnej legendarnej szkoły. Znaczy, zna podstawy tej szermierki, trudno nauczyć ją wszystkiego-powiedziałem, potem Zephyr i Shiro pomogli mi zrobić jakąś kolację. U tamtych dzieciaków nie mieliśmy szans na zjedzenie czego kolwiek. Przyszedł czas na sen, Shiro poszła spać do mojego łóżka, a z Zephyr był mały kłopot.
-Nie chcę spać sama!-powiedziała, westchnąłem. Nie sądziłem, że będzie aż taki kłopot.
-Zephyr ile razy muszę ci tłumaczyć, że masz swoje łóżko?-zapytałem, wzruszyła ramionami.
-Nie rób kłopotu na wieczór albo powiem im, że boisz się spać sama-zagroziłem, znowu wzruszyła ramionami. A ja znowu westchnąłem. Pozwoliłem jej zasnąć ze mną, a potem przeniosłem ją na jej łóżko...
Pov. Shiro
Godzinę później
Obudził mnie czyiś płacz, na początku pomyślałam, że Zephyr sobie coś zrobiła. Ale nie. To był płacz przez sen.
-Zephyr nie bój się, pobudka-starałem się ją obudzić. Nie wypaliło. Ale zaczęła coś mamrotać.
-To ja, Zephyr-znowu się nie obudziła, chciałam pójść do Czkawki. Ale Zephyr złapała mnie za rękę, sama nie wiem czy teraz śpi czy co.
-Zostań, proszę-poprosiła, usiadłam na boku łóżka i zaczęłam nucić.
-Shiro mogę ci coś powiedzieć? Ale nie możesz powiedzieć Czkawce-kiwnełam głową. Ciekawi mnie co to takie jest.
-Fajnie by było gdybyś była moją mamą-mówiąc to uśmiechneła się. Nie było dane mi z nią porozmawiać, zasneła nie dając mi żadnej odpowiedzi. Miałam tego nie robić, ale będę musiała o tym pogadać z Czkawką...
Wybaczcie, ale nie mogłem się powstrzymać i już zacząłem pisać tą nową książkę. Zrobiłem nawet wczesną wersję okładki. Ten roździał pewnie w waszym odczuciu wyszedł słabo, nie miałem w ogóle weny. Oczywiście nie miałem do tej książki weny bo tą nową to potrafię dniami pisać. A tak z ciekawości. Komu się podoba okładka?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top