"trening„
-Iskra, możesz wyjść-powiedziałem, kiedy Zephyr jak zwykle przysnęła. Normalnie bym ją obudził, ale nie kiedy chce pogadać z Iskra
-Przepraszam za podglądanie-powiedziała, podchodząc do mnie. O dziwo nie bała się, że ją uderzę.
-Nie musisz się bać, że Zephyr coś usłyszy. Śpi-zapewniłem ją i położyłem lekko Zephyr na kanapie. Kątem oka zobaczyłem, że Iskra skupia swój wzrok na butelce, którą odłożyłam na stolik.
-Też lubisz mleko?-zapytałem, się i trochę ją wystraszyłem. Była zamyślona, ale dość szybko mi odpowiedziała.
-Dlaczego Zephyr pije mleko z butelki, a nie z kubka?-zapytała, a ja spojrzałem na Zephyr. Wciąż spała więc mogłem jej powiedzieć.
-Zephyr nie miała dużo z prawie całego wczesnego dzieciństwa. Oddaje jej to, stąd nawrót do starych nawyków.
-Nie wyśmiewają jej?-zapytała, a ja pokręciłem głową.
-Nie, chociaż nie ździwię się jeśli jeszcze usłyszy złe słowo.
-A czy ja-przerwałem jej.
-Iskra nie mogę o tym decydować-powiedziałem, a ona się zasmuciła. Muszę się uodpornić albo Zephyr będzie rozpieszczona.
-Okej, ale cię nie nakarmię-odpowiedziałem, jestem na siebie zły. Ale chyba warte to było, jeśli Iskra się uśmiechneła.
-Dobra! Ale mam pić z tej samej co Zephyr?
-Nie, spokojnie. Mam zapasową-zaśmiałem się, a po chwili Iskra siedziała na fotelu i powoli piła mleko. Była uśmiechnięta, ale i tak mi się to nie podoba. Nie jestem kimś kto może decydować o Iskrze, ale chyba na razie jestem jej opiekunem. Ale i tak nie czuję się z tym dobrze.
-Dziękuje bardzo-powiedziała, po jakimś czasie. Po minie widzę, że jej smakowało. Ale po przeczuciu wiem, że zaczęła wracać do starych nawyków, które ją uspokojają.
-Iskra, chcesz nauczyć się walczyć?-zapytałem, a ona się zastanowiła.
-Nie-powiedziała, krótko, a ja kiwnąłem.
-Okej, muszę potrenować z Zephyr. Dlatego pomyślałem, że może też chcesz spróbować.
-Będę mogła patrzeć?-zapytała, a ja kiwnąłem.
-Jasne-odpowiedziałem, i podszedłem do Zephyr. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do góry.
-Jakim cudem zasnęłam?-zapytała.
-Jakimś na pewno. Odwróć się zrobię ci warkocz-rozkazałem, a ona się odwróciła. I po chwili zacząłem robić jej warkocz. Zwykle chodziła w luźno opadających, ale nie będzie tak chodzić na treningu.
-Dzisiaj wybierzesz coś luźniejszego? Chce ci zrobić trening-powiedziałem, a ona kiwnęła głową.
-Czego?
-Walka wręcz, niedługo chce cię zabrać na jedną wyspę-powiedziałem.
-Na jaką?-zapytała, podekscytowana na myśl o wycieczce.
-Chce ci pokazać walki promotorów i inicjatorek-odpowiedziałem, oczywiście nie miała pojęcia o czym mówię.
-Co to?
-Zobaczysz, ale teraz się przebierz i znajdź coś dla Iskry-powiedziałem, i wyszedłem z pokoju i wróciłem na dół.
-Iskra, pójdź do Zephyr. Ona wybierzę ci coś do ubrania-powiedziałem, a po jakimś czasie mogłem zacząć z Zephyr trening. Oczywiście źle zrozumiało moje polecenie co do luźnych ubrań, znaczy zrozumiała dobrze. Ale wybrała spódniczke zamiast jakichś luźnych spodenek.
-Blok-rozkazałem, i bez ostrzeżenie zamachnąłem się.
Przez cały trening kazałem jej ćwiczyć bloki lub uniki. Oczywiście zebrała kilka siniaków, ale pod koniec obiecałem, że nauczę ją kopać.
-Dalej-powiedziałem, a ona kopnela. O wiele wyżej niż myślałem. Zatrzymała nogę mały kawałek od mojej głowy, zastygła, uśmiechneła się, a potem znowu stała na obu nogach.
-Zephyr nie wykonuj tak wysokich kopnięć kiedy masz na sobie spódniczke-zwróciłem jej uwagę, a ona ze wstydu spuściła głowę...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top