"Prolog„
Pov. Astrid
Kuźnia Pyskacza
-Co tam Astrid? Przyszłaś poderwać Czkawkę?-zapytał, Gbur śmiejąc się ukradkiem.
-Podziękuje, ale gdzie on jest?-zapytałam, zaciekawiona miejscem pobytu Czkawki.
-Hmmm, pewnie zaszły się w lesie, jagby co to mogę mu coś przekazać-odpowiedział.
-Nie dzięki, sama mu to powiem-odpowiedziałam, wychodząc z kuźni i idąc w stronę lasu.
-Musimy sobie zrobić wakacje, bezterminowe-usłyszałam głos Czkawki.
-Z kim?-zapytałam, zza jego pleców i zapewne wystraszyłam go, ponieważ na moje słowa podskoczył ze strachu.
-Z nikim, ale co tu rob...-nie dałam mu dokończyć ponieważ za jego plecami pojawiła się Nocna furia i odetchnęłam go na ból, ale gdy tylko chciałam zadać cios smok naskoczył na mnie przytrzymując mnie i nie dając mi się poruszyć, a dalej miałam tylko mroczki. Podczas upadku uderzyłam się w głowę i straciłam przytomność, a dalej pamiętam, że gdy tylko się obudziła to pobiegłam do Stoicka i wszystko mi powiedziałam. Znaczy prawie wszystko, dobra, powiedziałam mu tylko, że Nocna furia porwała jego syna. Po kilku dniach odbył się pogrzeb, a w wiosce ktoś rozpuścił plotkę, że kiedy Czkawka został porwany to byłam z nim na randce w lesie. Oczywiście nie zaprzeczyłam tego nigdy i nigdy nie potwierdziłam...
Kilka dni po ucieczce
Pov. Czkawka
-No co? Nic jej nie będzie-powiedziałem, kiedy smok miał widoczne wyrzuty, że nie pomogłem Astrid kiedy ona się przewróciła.
-Chyba sobie żartujesz!-krzyknąłem na niego zły, mniej więcej wiedząc co miał na myśli. Chodziło mu o to, że gdy ona leżała nieprzytomna to ja mogłem spełnić swoje marzenie i ją pocałować.
-Dobra, koniec rozmowy, czas dorosnąć i odnaleźć nowe miejsce, które wreszcie będziemy mogli nazwać domem...
Komu się już podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top