"Krótka Pobudka„
Obudziłam się całą zlana potem zobaczyłam, że Czkawka musiał się już obudzić i zapewne zszedł na dół. Smoczek leżał koło mnie, a na szafce nocnej leżała prawie pusta butelka po wodzie i kubek wody, z którego się napiłam. Byłam ubrana w piżamę czyli Czkawka mnie przebrał. Ledwo co pamiętam sny, ale dobrze pamiętam momenty kiedy się przebudzałam. Jakim cudem ot tak zachorowałam? W końcu byłam zdrowa, i niestety jeszcze taka nie jestem, trochę kręci mi się w głowie i chyba mam jeszcze trochę gorączkę. Ale i tak jest lepiej niż wtedy.
-Tata!-powiedziałam, i przytuliłam się do niego. Ździwiłam go, ale chyba w pozytywny sposób. Podniósł mnie i posadził na blacie.
-Już lepiej?-zapytał, i dłonią dotknął mojego czoła.
-Tak.
-To o tyle dobrze, wróć do łóżka. Masz jeszcze trochę gorączkę i nie warto ryzykować, żeby znowu ci się pogorszyło-powiedział, a ja kiwnęłam i pobiegłam do siebie. Nudzę się! Mam cały dzień przelerzeć w łóżku?!
-Już jestem, masz jakiś pomysł na zajęcie ci czasu? Najpewniej cały dzień spędzisz w łóżku-powiedział, a ja znudzona kiwnełam głową. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu, po chwili poczułam, że coś trafiła do moich ust. Nakarmił mnie.
-Mogę zjeść sama tato-powiedziałam, a on pozwolił mi zjeść sama. Szczerze miałam nadzieje, że mi nie pozwoli.
-Brudzisz się-powiedział, robiłam to trochę specjalnie. Jeśli mam cały dzień spędzić w łóżku to chce chociaż aby Czkawka cały czas tu był.
-Wiem-odpowiedziałam, uśmiechnięta i nie dawałam się kiedy próbował mnie wytrzeć chusteczką.
-Zephyr ty mała pierdoło-wkurzył się i w końcu dał radę mnie wytrzeć. Ale kiedy zobaczył jak bardzo się ubrudziłam, i że nie zjadłam nawet połowy. Nakarmił mnie do końca, nie prostestowałam.
-Może się jeszcze prześpisz?-zapytał, a ja wygodnie położyłam głowę na poduszce. Nie chcę mi się spać, ale nie uśmiecha mi się spełnić całego dnia będąc w łóżku i się nudząc.
-Pokazać ci sztuczke?-zapytał, a ja usiadłem i spojrzałam na dziwny proszek, który wysypywał na dłoń.
-Dobranoc-powiedział, i dmuchnął tak, że cały proszek trafił na moją twarz. Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć. Usnęłam odrazu, nie miałam snu ani koszmaru.
Po południe
(Czkawka wzorowy tata podał Zephyr narkotyk 😂 )
-Nie śpisz już?-zapytał, Czkawka. Cały czas leżał koło mnie?
-Uśpiłeś mnie?-zapytałam, przez półsen.
-Troche pomogłem ci zasnąć. A co? Wyglądasz słodko jak tak zawsze się do mnie wtulasz-powiedział, a ja poczułam, że jestem w niego wtulona. Nie przeszkadza mi to, a wręcz przeciwnie jest mi wygodnie i nie zamierzam się odsuwać.
-Tylko do ciebie-mruknęłam.
-Co?
-Tylko do taty się wtulam-powtórzyłam.
-Będziesz jeszcze spać?-zapytał, a ja bardziej się do niego wtuliłam.
-
Chce z tobą leżeć-mruknełam.
-Domyślam się, a co taka przytulaśna się zrobiłaś?-zapytał.
-Po prostu, chce czułości-powiedziałam, już powoli zasypiając. Więc w sumie to moje słowa były z automatu i nad nimi nie panowałam.
-Dobranoc-mruknełam, a po chwili zasnęłam. Usłyszałam jedynie cichy i krótki śmiech Czkawki...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top