"Znajomi„

Następnego dnia
Po południe

-Pamiętasz, że dziś lecimy do Annie?-zapytałem, pokiwała głową.
-Czemu tak często do niej latamy?-zapytała, nie dziwie jej się, że zadała mi to pytanie.
-Proste, musisz utrzymywać kontakt z rówieśnikami. A tutaj go nie utrzymasz-odpowiedziałem, powód jest prosty.
-Ale przecież moja wyspą jest bliżej-powiedziała, ma rację. Nie latam tam tylko dlatego, że może spotkać swoją matkę.
-Chcesz tam polecieć?-zapytałem, mam nadzieję, że zaprzeczy.
-Tak! Bardzo! Dziękuję!-powiedziała, przytuliła się do mnie. Czyli postawiła mnie przed faktem dokonanym.
-Więc nie ma sensu się ociągać. Pójdź obudzić Szczerbatka-rozkazałem, pokiwała głową i pobiegła budzić Szczerbatka. Który zaczął się z nią droczyć, obracał się na boki, podnosił ją ogonem, przewracał, w końcu Szczerbatek wkurzył się i przygniótł Zephyr swoim cielskiem. Ja w tym czasie zdążyłem zabrać ubrania na zapas dla Zephyr. Wiem, że podczas zabawy się ubrudzi, to jest dla mnie pewne.
-Po co to?-zapytała, widząc ubrania, które są na zmianę.
-Żebyś mogła się przebrać-odpowiedziałem, zarzuciłem torbę na ramię i zagwizdałem parę razy.
-Leniu! Lecimy na lot!-rozkazałem, smok przeciągnął się i wyszedł przez drzwi. Wsiedliśmy na niego i Wylecieliśmy.
-Po co ci miecz?-zapytała, Szczerbatek miał do siodła przypięty miecz, ten którym walczyłem z Sączysmarkiem.
-Na wszelki wypadek-odpowiedziałem, reszta drogi minęła na wzgkednych rozmowach...

Godzina później

-Poczekaj-złapałem ją za kaptur bluzy co uniemożliwiło jej bieg.
-Co?-zapytała.
-Nie oddalaj się narazie i zaraz się nie będziesz bawił z innymi. Nie mówi się “co„ tylko “tak„ albo “słucham„-muszę jej o tym przypominać, czasami do znudzenia, ale czasami daje to jakieś efekty.
-Wiem-odpowiedziała, dzieciaki, które zabieram na kolonie dostrzegli nas i zaczęli biec w naszą stronę. Uśmiechneli się na mój widok i ździwili na widok Zephyr.
-Mam im powiedzieć?-zapytała.
-Twoja decyzja-odpowiedziałem, dzieciaki dotarli do nas i zaczęli witać się ze mną.
-Dzień dobry-przywitali się hurem. Potem ich oczy powędrowały na Zephyr, która starała się ukryć za moimi plecami.
-Zephyr co z panem robi?-zapytali, Zephyr nie jest wstanie im odpowiedzieć. Zrobię to za nią.
-Bo ta mała przylepa nie oddala się od taty-może nie najlepiej to wyjaśniłem.
-Może lepiej będzie jeśli pójdziecie się pobawić-pogoniłem ich, Na szczęście wszyscy razem z Zephyr pobiegli się bawić. Szczerbatek wypatrzył swoją ulubioną grupkę kilkuletnich dzieci. Dawali mu cukierki i inne smakołyki, zabrałem od niego miecz, który założyłem na plecy. Współczuję Zephyr, bedzie musiała odpowiedzieć na tyle pytań...

Pov. Zephyr

Czkawka zostawił mnie w nie ciekawej sytuacji, co chwilę zadają mi pytania.

-Po kolei!-powiedziałam, uciszyli się na parę sekund i zaczęli pytać po kolei.
-Jakim cudem Smoczy jeździec jest twoim tatą?-zapytali, nie chcę mi mówić wszystkiego.
-Długa historia-ominełam odpowiedź, nie byli z tego zadowoleni.
-Zawsze byliście blisko-powiedziała, Freya. Dziewczynka trochę wyższą ode mnie mającą rude włosy i brązowe oczy.
-Szczerze myślałem, że...-przerwał, a reszte wyszeptał mi do ucha. Brock, chłopak o czarnych włosach i niebieskich oczach, mojego wzrostu.
-Nie! Nie zrobiłby tego!-pisnełam, ale przez moje zaczerwienione poliki moje słowa nie były zbyt wiarygodne.
-Ta jasne-zaśmiali się, też się zaśmiałam. Zawsze się z nimi dobrze dogadywałam. Nagle z niedaleka błysneły mi się rubinowo czerwone źrenice. Iskra!
-Zaraz wracam-krzyknełam, biegnąc w stronę Iskry. Dobiegłam do niej i z nienacka ją przytuliłam.
-Zephyr?-zapytała, ździwiona.
-Tak-odpowiedziałam, oderwałam się od niej.
-Co tu robisz?-zapytała.
-Tata mnie tu zabrał, a ty?-zapytałam.
-Moi rodzice postanowili posłuchać twojego taty i się tu przeprowadzić-odpowiedziała, uśmiechnełam się. Czyli teraz będę mogła nawet z Iskrą gadać.
-Hej Zephyr-uslyszałam, nieznajomy mi głos. Odwróciłam się i zobaczyłam kobietę mającą zakupy w rękach.
-Um, dzień dobry-powiedziałam, niepewnie.
-Pewnie mnie nie poznajesz, jestem mamą Iskry-odpowiedziała, już sobie przypomniałam.
-Twój tata każe ci przekazać, że po zabawie masz wrócić z Iskrą do nas. Iskra ty też się idziesz pobawisz-dodała, pokiwaliśmy twierdzącą głowami.
-Czyli mój tata jest u was?-zapytałam, matka Iskry pokiwała głową. Na więcej nie czekaliśmy tylko wróciliśmy do gromadki, która cały czas na mnie czekała.
-Czekaj-powiedziałam, w połowie drogi i na ucho wyszeptałam Iskrze jak możemy ich wkręcić. Iskra pokiwała głową.
-Wróciłam, to jest Iskra-powiedziałam, wszyscy przywitali Iskre.
-Iskra, skąd znasz Zephyr?-zapytali, Iskra odpowiedziała bardzo szybko.
-Moja siostra-powiedziała, cudem udało jej się zachować powagę widząc miny innych.
-Serio? Ale ty jesteś jedynakiem-mówili, kiedy odpowiadałam poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu.
-Takie kłamuchy, one nie są rodzeństwem tylko was wkręcają-wtrącił się Czkawka, spojrzałam na niego z wyrzutem.
-Zepsułeś wszystko-powiedziałam, poczochrał moje włosy i włosy Iskry.
-Jeśli macie się bawić to zacznijcie teraz, za dwie godziny wracamy do domu Zephyr-rozkazał, nawet nie proszę o wiecej czasu.
-Okej-zgodziłam się, skierował się pewnie w stronę domu Iskry.
-To gramy!-powiedziałam, widząc piłkę...

Dwie godziny później

-Zephyr!-usłyszałam, krzyk Czkawki. Spojrzałam na niego i przypomniałam sobie, że pewnie będę musiała już wracać.
-Tak?-zapytałam, podszedł do mnie.
-Kiedy miałaś wrócić?-zapytał, spuściłam głowę.
-No właśnie, rozumiem, że straciłaś poczucie czasu. Ale i tak nauczka cię nie ominie-powiedział, podniósł mnie. To jest nauczka?
-Ta jas...-przerwał mi smoczek, który włożył mi do buzi. Wyszeptał jeszcze, że jeśli go wypluje to pożałuje. Ze wstydu schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. Nawet nie chcę wiedzieć co teraz będą myśleć o mnie i Czkawce. Ale i tak będę musiała wyjaśnić ten smoczek.
-Będziesz to mogła wyjaśnić za jakieś dwa dni, dawno nie brałem ich na kolonie-powiedział, kiedy szliśmy przez wioske. Wszyscy widzieli mnie ze smoczkiem w buzi, a dodatkowo całą drogę spedziłam na rękach Czkawki. Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale...

Mam nadzieję, że wyszedł w miarę okej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top