Rozdział rozdział dwudziesty dziewiąty. Sekrety rodzinne.



Nie ma pokoju dla bezbożnych

Żadnej pieśni dla chóru

Żadnej nadziei dla wyczerpanych

Jeśli pozwolisz im wygrać bez walki

Zawiodłam tego dobrego

Pozwoliłam mojej prawdziwej miłości zginąć

Miałam jego serce i łamałam je za każdym razem

Lykke Li ,,No Rest For The Wicked"

https://youtu.be/Hh-0y8Qe0Sw


Anna lubiła czasami wyobrażać sobie miejskie życie, gdzie codziennie chodzi się do teatru, muzeum lub opery, ale w praktyce Olsztyn pod względem kulturalnym bardziej przypominał małe miasta niedaleko Wisun. Gdy próbowała poruszać ten temat z siostrą i szwagrem, Filip krzywił się i pytał, czy to on jest cesarzem.

— Na przyszłe lato może pojedziemy do jakiegoś miasta z prawdziwego zdarzenia — zaproponowała Felicja. — Choćby do Gdańska albo Królewca. Może do Wilna?

— Możecie jechać i do Berlina, ale nie wiem, skąd znajdziecie na to pieniądze — mruknął Filip, przewracając strony w gazecie.

Na szczęście, nie miał nic przeciwko wypadom żony i jej sióstr do kawiarni, gdzie przynajmniej mogły posłuchać muzyki albo czytania poezji. Gena spotykała się ze swoimi przyjaciółkami i całymi godzinami rozmawiały o prawach dla kobiet, a Felicja twierdziła, że jej to nie interesuje, ale nie przeszkadzała im w dyskusjach.

,,Powinnam coś zrobić, żeby dorównać Genie" myślała wtedy Anna. ,,Pokazałabym, że mam coś do zaoferowania poza twarzą, która i tak teraz nikogo nie ciekawi".

Popijała kawę i przegryzała ją sernikiem, gdy Gena podniosła się z krzesła i powiedziała, że musi wyjść. Anna nie zwróciła na to uwagi, dopóki przy sąsiednim stole ktoś nie zaczął palić cygara.

— To okropne, nie można poprosić, żeby przestał? — Anna spojrzała na Felę.

— Nie przesadzaj, wszyscy mężczyźni palą. — Wzruszyła ramionami jej siostra. — Jeśli ci to przeszkadza, wyjdź na chwilę na powietrze, kręci się tu pełno ludzi, więc nikt nie powinien się oburzyć.

Anna skrzywiła się, ale nic nie odpowiedziała. To prawda, że sporo mężczyzn paliło, ale w Wisunach przynajmniej ten zapach ulatniał się wśród pól. Król Bełdan nie pachniał tytoniem, tylko piżmem.

Wyszła z głównej sali na korytarz i zaczęła się rozglądać, obserwując przechodzących ludzi i ich stroje. Na szczęście, Felicja w końcu zabrała ją na zakupy, więc nie musiała się wstydzić swojej bladoniebieskiej sukni z wysokim kołnierzem i rzędem guziczków. Po prostu z przyjemnością obserwowała kreacje innych kobiet, zastanawiając się, czy mogłaby się nimi inspirować.

Nagle jej uwagę zwróciło co innego. Usłyszała dźwięczny, perlisty śmiech, który przypominał jej Genę. Instynktownie ruszyła w tym kierunku i zauważyła, że na rogu ściany, przy malowanym w fioletowe kwiaty wazonie jej rodzona siostra daje się trzymać w ramionach i unosić nad ziemią jakiemuś mężczyźnie.

— Genevieve, moja dziewczynka — powiedział on, a w sercu Anny coś drgnęło.

— Ekhem... — zachrząkała. — Przepraszam was. Nie chciałam przeszkadzać.

Gena i nieznajomy odwrócili się w jej stronę. Anna zauważyła, że mężczyzna ma bardzo jasną cerę, delikatny zarost i złotawe włosy. Nie mogła mu odmówić urody, ale to nie powód, by w miejscu publicznym obłapiać jej siostrę, która była taka szczęśliwa w panieństwie.

— Och, nie przedstawiłam was sobie... — Gena zaczerwieniła się aż po czubki uszu. — Anno, to jest mój... drogi przyjaciel, pan Mieczysław Skrzyński. Miet... Panie Mieczysławie, to jest moja młodsza siostra Anna.

— Och, dzień dobry, panienko! — Skrzyński zawołał na jej widok z entuzjazmem. — Tyle dobrego o panience słyszałem! Wygląda panienka zupełnie jak rusałka!

Ta sytuacja tak bardzo zdziwiła Annę, że zabrakło jej słów. Może i dobrze, bo jeszcze odpowiedziałaby, że niewiele się pomylił, ale jest tylko czarownicą.

— Pan Skrzyński jest malarzem — wyjaśniła spokojnie Gena. — Interesują go tematy fantastyczne. To coś dla ciebie, Anno.

Anna nie odpowiadała, tylko nerwowo ściskała rękaw. Nie zwróciła nawet uwagi na wiele słów, które w innych wypadkach kojarzyłyby jej się z magią i sprawiałyby, że bałaby się o swoją tajemnicę. Nie mogła zrozumieć, dlaczego jej siostra najwidoczniej spotyka się z jakimś mężczyzną, skoro to przecież jej przykład sprawił, że ona sama zrozumiała, jak wiele szczęście można czerpać z wolności i postanowiła dać sobie spokój z uczuciami i zalotami.

— Anna jest nieśmiała... — dodała Gena. — Dlatego będzie czuła się pewniej w towarzystwie Felicji. — Zerknęła znacząco na siostrę.

Anna westchnęła, lekko dygnęła i wycofała się. W domu, gdy odzyska głos, zmusi Genę do wyznania prawdy.

Gdy szykowały się do snu, Gena ani słowem nie poruszała tematów pana Mieczysława. Anna domyślała się, że z jakiegoś powodu nie chce o tym mówić, ale przecież nie mogły udawać, że nic się nie stało.

— A więc... — Młodsza z sióstr usiadła na łóżku po turecku. — Opowiesz mi o tym panu, którego spotkałyśmy w kawiarni?

Gena odwróciła się od lustra, przed którym rozczesywała włosy. Znów była zaczerwieniona aż po czubek głowy.

— Nadal o tym nie zapomniałaś?

— Jak mogłabym zapomnieć o tym, że ktoś cię obłapiał w miejscu publicznym?

— Mnie nie interesuje, co kto o mnie pomyśli — odparła z dumą Gena. — Ale... wolałabym, żeby Filip się o tym nie dowiedział. On uważa, że Mietek nie jest odpowiednim kandydatem na męża i że to głupi artysta. Boję się, że wyrzuciłby mnie z tego mieszkania, gdyby dowiedział się, że nadal się nim spotykam. Teraz wierzy, że Felicja uniemożliwia nam rozwój uczucia.

,,Zatem nie tylko ja mam swoje sekrety" pomyślała Anna, spuszczając wzrok na pościel. Do niedawna czuła się jak okropna grzesznica i wydawało się jej, że to, co zdarzyło się, gdy miotała się między Erykiem a Królem Bełdan, było niewyobrażalne i niegodne kobiety. Tymczasem jedna z jej sióstr od lat oszukiwała własnego męża, a druga w tajemnicy przed rodziną spotykała się z jakimś malarzem. Może każdy ma jakieś tajemnice, o których nie mówi nawet najbliższym.

— Dlaczego ten Mietek po prostu się z tobą nie ożeni? — zapytała.

— Wynajmuje malutki pokoik. Świat jeszcze nie poznał się na jego talencie, czasem robi drobne tłumaczenia. Nie chce narażać mnie na taki byt, skoro mam zapewnione porządne warunku u Filipa i Felicji. Mnie by to nie przeszkadzało, ale... nie jestem tak wyemancypowana, aby sama mu się oświadczyć. — Gena zaśmiała się, ale w jej oczach widać było smutek.

— I Fela też pomaga ukrywać wasz związek? Myślałam, że we wszystkim słucha Filipa. — Anna nie kryła zdziwienia.

— Udaje, że niczego się nie domyśla, żeby w razie czego nie wziąć niczyjej strony. Ona sama nie ma do końca czystego sumienia... — mruknęła Gena.

Anna otworzyła szeroko oczy. Jakie jeszcze tajemnice się przed nią kryły? Czyżby Felicja zdradzała Filipa albo robiła coś podobnego, czego nawet nie była w stanie sobie wyobrazić?

— Felcia ma kapryśny charakter, ale na pewno nie zrobiłaby nic złego! — krzyknęła.

— Zależy, co rozumiesz przez ,,zło" — stwierdziła Gena. — Pewnie tego nie zauważyłaś, byłaś za młoda, ale kiedy Filip pierwszy raz przyjechał na lato do Wisun, Felicja zdążyła mu się oddać, bo wierzyła, że będzie miał wobec niej wyrzuty sumienia, ożeni się z nią i wywiezie ze wsi. Ale on ją zostawił i wrócił do Olsztyna. Dopiero gdy okazało się, że Felicja zaszła w ciążę, uznał, że chce wychować własne dziecko i oświadczył się jej.

— Przecież to okropny grzech! — zawołała Anna.

— Dla ciebie tak, dla niej najwidoczniej nie. — Wzruszyła ramionami Gena. — Chociaż szkoda, że nie kierowała się w tym dobrymi intencjami.

Anna opadła głową na poduszkę, zmęczona tym wszystkim. Wróciła pamięcią do wydarzeń sprzed kilku lat. Rzeczywiście, pamiętała, że po tym jak Filip wyjechał z Wisun, Felicja płakała przez kilka tygodni i prawie nie wstawała z łóżka, ale ona, Gosia i Łucja uznały, że ma złamane serce i było to dla nich niezmiernie romantyczne. Rodzice i Fela szeptali coś po kątach, ale młodsze dziewczynki nie zwracały na to uwagi, bo i tak trudno im łączyło się szkołę z pracą w polu.

Właściwie to, co mówiła Gena, wydawało się całkiem logiczne. Felicja była taka dumna, że wyszła za bogatego mężczyznę z miasta i z czasem Anna zrozumiała, że to pociągało ją w nim bardziej niż sam Filip. Siostra zawsze była śmiała i dziarska, a zarazem dość lekkomyślna, więc chyba trudno się dziwić, że w imię spełnienia marzeń zdecydowała się nawet na tak mocny krok.

,,Ja bałam się, że Nadar każe mi się mu oddać za uwolnienie Eryka i Konrada, broniłam się do końca, a Felicja zrobiła to z kimś tylko po to, żeby nie musieć dusić się z nami w jednej izbie" pomyślała z dziwną goryczą.

— Coś tam szeptasz do siebie — zauważyła Gena. — Rozumiem, że takie sytuacje są skandaliczne, ale nie jesteś już dzieckiem. Musisz wiedzieć, jak wygląda świat. Zresztą... Ja nie jestem upoważniona, żeby opowiadać o życiu prywatnym Felicji.

— Masz rację — niechętnie zgodziła się Anna. Ona także nie powiedziałaby jej, o tym, co wiedziała się o Nene. — W takim razie powiedz mi o sobie. Dlaczego mnie oszukałaś? — spytała, stukając palcami o brzuch.

— Co? Kiedy niby cię oszukałam? — oburzyła się Gena. — Nie powiedziałam wam o Mietku, bo uznałam, że nie jest to coś, co można wyjaśnić listownie, i to wszystko.

— Mówiłaś mi, że jesteś niezależna, że samotne życie daje szczęście! — oburzyła się Anna. — Sprawiłaś, że sama zrozumiałam, że nie powinnam się teraz z nikim wiązać.

— Mówiłam ci, że chodzi nam o to, aby żadna kobieta nie musiała wybierać między miłością, rodziną i samą sobą. I ja też nie zamierzam. Ty masz prawo do swoich decyzji — odparła zirytowana Gena. — Ja mogę ci doradzać, ale nie powiem ci, jak masz żyć i z kim.

Anna westchnęła. To była prawda. Świat Geny był dla niej tak nowy, że musiała dopiero się nauczyć, jak on działa i co można w nim osiągnąć. Nie powinna też oceniać siostry. Ona jedynie chciała spotykać się z kimś, kogo szczerze kochała. Na pewno nie zdradzała i nie oszukiwała. Jej serce było czyste.

— Przepraszam — powiedziała i usiadła na łóżku. — Po prostu... Tyle się ostatnio dzieje. Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do tego. A gdy ten twój Mietek wziął cię w ramiona i powiedział do ciebie ,,dziewczynko"... — Umilkła. Nie wiedziała, jak wyjaśnić to wszystko i nie zdradzić za wiele.

Gena dotąd chodziła nerwowo po pokoju, ale teraz uklękła przy siostrze i dotknęła jej rąk.

— Ten twój mówił do ciebie podobnie?

Anna pokiwała głową. Nie wiedziała, czemu do jej oczu płyną łzy.

— Tęsknisz za nim? — szepnęła Gena.

— Trochę... — Anna starała się nie patrzeć jej w oczy. — Czasami.

— Niedługo wrócisz do domu. Będziecie mogli porozmawiać i się dogadać — pocieszyła ją siostra.

— Nie, nie! — zaprzeczyła Anna. — Nie powinnam z nim być... Ja nawet nie wiem, czy go kocham. Nie lubię samej siebie, a co dopiero kogoś...

— Może ktoś oddany pomógłby ci tego dokonać? — Gena podniosła się i usiadła obok niej. Objęły się ramionami. — Widzę, że jednak coś czujesz.

— Ale... muszę być całkowicie pewna, jeśli miałabym zostawić dla niego rodzinę i wszystko... — wybąkała Anna.

— Zostawić? Zabraniałby ci nas odwiedzać? — Gena uniosła brew. Anna nie odpowiadała, więc jej siostra musiała w końcu przyznać. — Ale racja, do ślubu trzeba mieć stuprocentową pewność. Nie popieram tego wychodzenia za mąż tylko po to, żeby móc z kimś rozmawiać bez ludzkiego gadania.

Helena próbowała czytać i ignorować to, że Piotrek jak zwykle nie zwraca na nią uwagi i traktuje jak obcą. Tak naprawdę nie rozumiała jednak ani słowa z książki i bardziej skupiała się na szeleście papieru i stukaniu piórem, gdy jej małżonek pisał kazanie. Teoretycznie mogłaby rozpocząć z nim rozmowę, ale domyślała się, że znowu zostałaby odtrącona i chyba już nie miała na to sił.

Nawet nie zwróciła uwagi na skrzypot otwieranych drzwi. Usłyszała dopiero hardy tupot nóg Ireny. Siostra stanęła na środku pokoju i wzięła się pod boki.

— Chcę powiedzieć, że atmosfera w tym domu stała się nie do zniesienia — powiedziała Irka. — Nie jestem w stanie tu funkcjonować.

Nene upuściła książkę na kolana i zerknęła na Piotra. Ten niechętnie odłożył papier i zwrócił się do szwagierki:

— To są sprawy między nami, Irenko. Nie powinnaś się do tego wtrącać.

— Nie mam zamiaru — odparła Irena. — Nie chcę niszczyć sobie nerwów. Ale nie będę też uczestniczyć w tej farsie. Pakuję się i wracam do rodziców. Na pewno się ucieszą, że pomogę im w domu.

Nene nie dowierzała własnym uszom. Przyzwyczaiła się do życia z bliźniaczką, że były nierozłączne. Małżeństwo Ireny nie należało do specjalnie szczęśliwych i teraz dziewczyna praktycznie nie utrzymywała kontaktów z rodziną zmarłego męża. Jej światem była Helena i jej dzieci. Jak mogła z tego zrezygnować?

— Ale... kiedy Anna wróci, będzie tam strasznie ciasno... — wykrztusiła.

— Skoro rodzice wytrzymali z dwanaściorgiem dzieci, z czwórką też dadzą sobie radę. Ja nie jestem kłopotliwa — uspokoiła ją Irena. — A Annie też się przyda moje wsparcie. Na pewno jest bardzo zagubiona. Wy jako dorośli, poważni ludzie, dacie sobie radę. Idę się pakować — zapowiedziała i wyszła.

Nene zerwała się z fotela, by za nią pobiec, ale Piotrek wstał od stołu i złapał ją za ramię. Dotknął jej po raz pierwszy od dawna. Było to tak dziwne uczucie, że aż przeszedł ją dreszcz.

— Nie powstrzymuj jej — poprosił. — Ona ma rację. Sami musimy poradzić sobie z naszymi zmartwieniami.

Do końca dnia Nene skupiała uwagę na tym, by jej dzieci nie przejęły się specjalnie wyprowadzką ciotki. Na szczęście, zaczął się już rok szkolny i Józek do wieczora skupiał się na nauce, a Tereska była za mała i minie kilka dni, zanim zwróci na to uwagę. Zadbała o to, żeby ułożyć dzieci spać, zanim sama w ogóle się przebrała. Kiedy jej siostra była w domu, siedzenie w jej pokoju do późna nie sprawiało dziwnego wrażenia, ale trudno utrzymać iluzję przykładnego małżeństwa, gdy każde z małżonków przesiaduje w innym pustym pomieszczeniu.

Umyła się w miednicy, założyła koszulę nocną i poszła zaparzyć sobie herbaty. Kiedy jednak usłyszała szelest w sypialni męża, coś w niej drgnęło. Weszła tam powoli i cicho, jakby się wstydziła. W końcu nie była już prawdziwą żoną.

Piotr musiał się ubierać, bo nie miał jeszcze na sobie koszuli. Na jej widok zbladł, jakby była całkowicie obcą kobietą, która nie miała prawa tu wchodzić.

— Musimy uzgodnić, co teraz powiemy rodzinie i dzieciom. Irena twierdzi, że nie ma zamiaru wyjaśniać tacie i mamie cokolwiek w sprawie przeprowadzki, ewentualnie troskę o Annę. Mówi, że jest zmęczona naszym sporem.

— To nie spór — odparł Piotrek. — Chyba nie wyobrażasz sobie, że będę cię zmuszał do udawania miłości do mnie?

Odwrócił się do niej plecami i wciągnął na siebie górną część stroju nocnego. Serce Nene podskoczyło mocniej w piersi na myśl, że jeszcze kilka tygodni temu mogła w każdej chwili go dotykać i obejmować.

— Wiem, że zrobiłam wiele złych rzeczy — przyznała. — Zraniłam cię. Teraz widzę, jak byłam ślepa i głupia.

— Dobrze, przyjmuję przeprosiny — przerwał jej Piotrek. — Wiele małżeństw łączy tylko obowiązek. To nie jest najgorsza rzecz, jaka może spotkać człowieka.

Nie mówił tego z ironią czy złośliwością, tylko ogromnym smutkiem, ale i pewnym chłodem. Wiedziała, że naprawdę tak myśli i jest gotowy trwać w tym do końca życia. Nie chciał jej krzywdzić, sprawiać jej bólu, ale z pewnością bał się głębszych rozmów. Wierzył, że obojętne kontakty będą dla nich najlepsze.

— Ale nie o to chodzi! — zawołała. — Ja cię naprawdę kocham!

Piotrek zamrugał nerwowo oczami. Miała wręcz wrażenie, że dostrzegła w nich łzy. Wyciągnęła rękę, chcąc go przytulić, pokazać, że naprawdę jej zależy, ale odsunął się od niej.

— Nie potrafię w to uwierzyć.

— Ale ja mówię prawdę! Kocham cię.

Dopiero teraz mogła przeanalizować własne słowa. Wcześniej powiedziała je tak szybko i bezwiednie, jakby coś ją do tego zmuszało. Ale teraz czuła, jak przeszywa ją dojmująca tęsknota i poczucie, że jeśli Piotrek jej nie chce, to całe życie i wszystkie starania nie mają sensu. Jeśli to nie jest miłość, co nią jest?

— Proszę, nie mam siły o tym rozmawiać... — Mąż złapał ją za ramiona i poprowadził do drzwi. — Jutro muszę wcześnie wstać. Ty też powinnaś się wyspać. Dobranoc.


Witam wszystkim, przepraszam, że przez prawie cały miesiąc nie było tu rozdziałów, ale najpierw koniec sesji, wizyta w szpitalu, początek nowego semestru, plus jeszcze dwa inne projekty, czyli ,,Grecy i Trojanie" oraz ,,Wybór panny", do których Was zapraszam, jeśli lubicie mój styl.

Przyznam, że ostatnią scenę pisałam trochę na szybko, więć przyjmuję wszelkie uwagi. To już ostatni rozdział, w którym bohaterowie są rozdzieleni, w kolejnym akcja przyspieszy, ten to trochę takie przejście, ale mam nadzieję, że czytało się Wam dobrze :)

Trzymajcie się i do następnego :) Mam nadzieję, że uda się jeszcze coś wrzucić przed Wielkanocą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top