Rozdział piętnasty. Rodzinne niesnaski.


Czego ty chcesz? przez ciebie znów nie mogę spać

Chcesz bym błąd znów zrobiła i nad przepaść znów mnie pchasz?

 A może jednak jesteś kimś kto czuje tak jak ja?

Kto skrycie wie, że ten świat to nie mój świat

Kraina Lodu II ,,Gdzie nie sięga wzrok" (tłum. Dorota Kozielska)


Kiedy Anna wybiegła z lasu, na niebie pojawiły się deszczowe chmury. Dziewczyna jęknęła z niezadowolenia. Najwidoczniej pogoda wyczuła jej złość. Kto wie, może miałoby to sens, skoro podobno była czarownicą i posiadała jakąś moc, ale ani razu w żaden sposób nie udało jej się tego wykorzystać. Na czym właściwie polegała ta cała magia? Wcześniej nie chciała mieć z nią nic wspólnego, ale teraz w jej duszy zapaliła się pewna myśl. Czy dzięki czarom mogłaby uratować Eryka?

Na razie jednak nie miała czasu na takie rozważania, bo z nieba zaczął padać deszcz i powinna wrócić do domu, zanim całkowicie przemoknie. Puściła się więc w bieg w swojej długiej niebieskiej sukience, próbując nie myśleć o tym, jak bardzo ubrudzi ją i buty.

— Anno, co ty wyprawiasz?!

Usłyszała za sobą donośny głos. Obejrzała się i ujrzała obok siebie Helenę z torbą zakupów.

— Byłam na spacerze, ale złapał mnie deszcz... — skłamała Anna.

— Chodź ze mną, jest bliżej niż do rodziców — westchnęła Nene. — Poczekamy, aż pogoda się uspokoi.

Anna miała nadzieję, że rzeczywiście o to chodzi i prośba siostry jest całkowicie niewinna. Że nie domyśliła się jeszcze jej rzekomych magicznych mocy i że miało to związek ze zniknięciem Eryka. Ale jednocześnie wiedziała, że sama musi wykorzystać okazję i w końcu wyznać Helenie, że zna jej sekret.

— Piotr jest w zborze, a Irka zabrała dzieci i poszła do Asi. Na pewno nie wrócą, dopóki pogoda się nie poprawi — powiedziała Helena, kiedy razem z Anną przekroczyły próg jej domu. — Weź sobie koc z kanapy i okryj się, a ja zrobię nam herbaty.

Anna niepewnie pokiwała głową, okryła się kocem i usiadła przy kominku. Patrząc w płomienie, próbowała wymyślać, co powie siostrze o magii i jej wszystkich sekretach. Wiedziała, że nie da rady siedzieć sama z Nene i nie poruszyć tego tematu, ale chyba też pragnęła o tym mówić. W jej życiu było coraz więcej kłamstw i ukrywania się, potrzebowała jakiejś prostoty i szczerości. Rozmowa z Żywią ją zdenerwowała, ale świadomość, że wyznała jej prawdę i ktoś dowiedział się, co wydarzyło się między nią a Królem, sprawiła, że... czuła się czystsza.

— Może zdejmij te korale — poradziła Nene, wracając do pokoju i stawiając przed nią filiżankę z herbatą. — Woda z włosów ci je umoczy.

— Nie, nie zdejmę ich — odmówiła Anna.

— Jesteś do nich bardzo przywiązana... — zauważyła starsza siostra i spojrzała na nią znacząco.

Anna odruchowo chwyciła jeden koralik. Patrzyła w spokojne oczy Heleny i widziała w nich czujność i nieufność. Najwidoczniej do głowy przychodziły im podobne myśli.

— One są magiczne — wyznała cicho Anna. — Ale ty dobrze o tym wiesz, prawda?

Nene chwyciła filiżankę tak, że cały stolik się zatrząsnął. Anna mimowolnie uśmiechnęła się złośliwie. W końcu siostra nie będzie mogła przed nią udawać.

— Skąd je masz? Kto ci je dał? — dopytywała Nene.

— Nasza Czarownica znad Bełdan — odparła lekko Anna.

— Co? Zwariowałaś? Ona jest szalona i niebezpieczna, rodzice cię nie nauczyli, że trzymamy się od niej z daleka? — krzyknęła głośno Nene i aż wstała od stołu.

— Spokojnie, więcej do niej nie pójdę. Oszukała mnie. — Na myśl o Eryku Annie zrobiło się jeszcze zimniej. — Ale ty sama masz wiele na sumieniu. Jesteś... widzącą, jak oni to mówią. Dlaczego to ukrywałaś?

— Pytanie brzmi: skąd wiesz o mnie takie rzeczy? — odbiła pałeczkę Helena.

Anna przypatrywała się uważnie brzoskwiniowej cerze, kasztanowym włosom i ciemnym oczom siostry. Różnica wieku między nimi była na tyle duża, że w dzieciństwie Helena była dla niej bardziej opiekunką niż towarzyszką zabaw. Mała Ania lubiła ją, podziwiała i nie spodziewała się, że Nene byłaby zdolna do nieuczciwości. Tymczasem od lat okłamywała rodzinę co do swoich mocy, okłamywała nawet własnego męża, któremu przysięgała przed Bogiem.

— Okazało się, że ja też jestem... widząca i mogę spotykać się z magicznymi istotami, ale o tym pewnie wiesz, skoro masz tyle sekretów. Rozmawiałam nie tylko z Czarownicą, z Jarą. Poznałam Dziewannę, rusałkę Świetlanę, topielicę Żywię... Króla Bełdan... — ostatnie imię wymówiła po dłuższej przerwie. — Powiedzieli mi, że mam magiczną moc i że ty też ją masz. Jako siódma córka.

Nene westchnęła głęboko i przesunęła rękami po twarzy. Namyślała się przez chwilę, aż w końcu powiedziała:

— Tak, masz rację. Mam moc, ale nie chciałam jej rozwijać i nie robię tego. Ale widzę, że ty robisz na odwrót.

— Nieprawda! Ja też nie chcę żadnej magii, chcę być normalną kobietą, z mężem i dziećmi! — zawołała Anna. — Przyjęłam tylko te korale, żeby w końcu być ładna, żeby mnie nie wyśmiewano... To naprawdę takie złe, że nie chce się być wyrzutkiem społeczeństwa do końca życia?

— I postanowiłaś szukać pomocy u najbardziej podejrzanej osoby w okolicy? — zakpiła Nene. — Ale dobrze... Nie możemy się przekrzykiwać i zarzucać sobie nawzajem wszystkiego, bo nigdy nie dowiemy się tego, czego chcemy. Zrobimy tak. Najpierw ja opowiem ci to, co chcesz ode mnie wiedzieć, a potem ty. Może być?

— Nie mam zamiaru ci się spowiadać i błagać o łaskę, ale porozmawiać możemy — zgodziła się Anna.

— Dobrze więc — przytaknęła Nene i upiła łyk herbaty. — Nie będę ci opowiadać całego mojego życia, bo przecież je znasz. W każdym razie kiedy miałam około czternastu, piętnastu lat zauważyłam, że dzieje się ze mną coś dziwnego. Widzę osoby, których nikt inny nie zauważa, czasem liście czy gałęzie zdają się podążać za moją ręką... Na początku to ignorowałam, potem bałam się, że zostałam opętana i modliłam się, aby Bóg to ode mnie zabrał. Pewnego dnia, gdy zbierałam owoce pod lasem, podeszła do mnie jakaś dziewczyna i poprosiła o rozmowę. Nie ufałam jej, ale ona nalegała i w końcu wyznała mi prawdę. To była właśnie Świetlana. Powiedziała mi, że jestem czarownicą i jeśli chcę, mogę uczyć się magii od jej ,,pani". Ale ja nie chciałam. Uznałam to za dziwactwo, coś okropnego i przeklętego... Świetlana jeszcze kilka razy próbowała mnie odwiedzać i przekonywać, sprowadziła nawet Dziewannę i Marzannę.

— Marzannę? — wydusiła Anna. — Tę boginię śmierci, której kukłę topi się pod koniec zimy?

W okolicznych wioskach mało kto praktykował ten zwyczaj, ale go znała i wiedziała, że Marzanna jest kojarzona ze złem i śmiercią. Dziewanna symbolizowała młodość, radość i miłość. Jak mogła utrzymywać kontakty ze swoim przeciwieństwem?

— Nie słyszałaś o tej ,,pani", o której czasem opowiada Świetlana? — zdziwiła się Nene. — To właśnie Marzanna.

— Byłam pewna, że Dziewanna... — Anna coraz mniej rozumiała to wszystko. Trochę tęskniła do czasów, gdy brak urody i konkurenta do ręki był jej jedynym problemem.

— Nie znam za dobrze żadnej z nich, więc więcej ci nie powiem — odpowiedziała siostra. — Konsekwentnie im odmawiałam i to zaakceptowały. Ale ja wiedziałam i czułam, że mam w sobie magię. Brzydziłam się tym, chciałam od tego uciec, na zawsze się tego pozbyć i wiedzieć, że te moce się nie ujawnią, chociaż Dziewanna i Marzanna uznały, że to niemożliwe, jeśli nie będę ich rozwijać...

— I dlatego wyszłaś za Piotra. Żeby od tego uciec — dokończyła za nią Anna.

— Możesz tego nie pamiętać, bo byłaś dzieckiem, ale Piotr zauroczył się mną od dnia, gdy przyjechał do Wisun pomagać pastorowi Ludwikowi. Sam mi to powiedział. Początkowo nie byłam nim zainteresowana, uważałam go tylko za przyjaciela, a poza tym wiedziałam, że związek katoliczki z protestanckim pastorem nie jest najlepszym pomysłem. Ale coraz bardziej bałam się tej magii i że zostanę jakoś zmuszona do przyjęcia jej. Uznałam, że przecież to coś diabelskiego, niezgodnego z wiarą, więc ślub z pastorem mnie obroni, zwłaszcza że ewangelicy są tacy zdroworozsądkowi... Piotrek mnie pokochał i wiedziałam, że będzie dla mnie dobry, a moja zgoda mocno go uszczęśliwi. Delikatnie dałam mu do zrozumienia, że nie jestem niechętna, on od razu mi się oświadczył, a ja się zgodziłam. I żyłam zupełnie spokojnie do czasu, gdy nie uświadomiłam sobie, że ty także możesz posiadać moc i na dodatek ją rozwijać!

— Nie rozwijam jej, powiedziałam już — przypomniała Anna. — A ty bardzo mnie zawiodłaś. Okłamywałaś przez lata całą swoją rodzinę.

— Co miałam zrobić? Stanąć przed rodzicami i powiedzieć: ,,Mamo, tato, macie córkę czarownicę?". Robiłam to wszystko, żeby was chronić. Może matka i ojciec nie wierzą w magię, ale gdyby reszta wsi dostrzegła, że różnię się od innych, zmieniliby nasze życie w piekło.

Anna musiała przyznać jej rację. W końcu tego samego obawiała się ona – że jeśli wyzna komuś, że ma moc, to zostanie jeszcze bardziej odrzucona, a może naprawdę wyklęta, nawet zabita. Też uważała magię za zło i dziwactwo, też bała się, że trafi przez to do piekła. Nawet Erykowi nie powiedziałaby prawdy. Czy mogła więc obwiniać Nene?

— Ale wykorzystałaś Piotrka! Wyszłaś za niego bez miłości, gdy on tak cię kochał! Zmusiłaś go, żeby się dla ciebie poświęcił i naruszył swoją opinię wśród parafian! — To jedno musiała siostrze wypomnieć.

Nene zaczerwieniła się, ale powiedziała stanowczo:

— Od początku starałam się być dobrą żoną i dbać, by Piotrek nie odczuł, że wyszłam za niego z własnych pobudek... A na poświęcenie on sam nastawał, to jemu zależało na tym małżeństwie.

Anna prychnęła. Od lat zazdrościła siostrze męża, który tak ją kochał, był w nią wpatrzony jak w obrazek. Nie rozumiała zarówno tego, że można nie odwzajemniać takiej miłości, jak i ją wykorzystywać.

— Teraz chcę posłuchać twojej opowieści, siostrzyczko. — Głos Nene wyrwał ją z zamyślenia. — I pij tę herbatę, bo całkiem wystygnie.

Anna pociągnęła duży łyk napoju, po czym opowiedziała siostrze, jak nawiązała znajomość z Jarosławą, zdobyła korale i urodę, dowiedziała się o swoich mocach, o klątwie mającej dopaść jej ukochanego i zaginięciu Eryka. Postanowiła pominąć jedynie uczucie Króla Bełdan do niej.

— Wiesz co? — zapytała Nene po wysłuchaniu tego. — Nie podoba mi się twoje zachowanie, ale żal mi ciebie i Eryka, więc chyba wiem, co możecie zrobić. Skoro to Czarownica wpędziła was w te kłopoty, to niech ona idzie do Króla Bełdan i uprosi, żeby wypuścił Eryka. Jest potężna i przerażająca, wątpię, by ktoś umiał jej odmówić.

— Widziałaś kiedyś Króla Bełdan? — Anna odpowiedziała pytaniem na pytanie.

— Nie miałam tej przyjemności — zadrwiła siostra.

— Nim nie tak łatwo kierować...

Helena przechyliła głowę i posłała Annie uważne spojrzenie.

— Podejrzewam, że magiczne stwory nie są godne zaufania, ale jeśli ktoś się za tobą wstawi, a ten Król nie ma powodów, żeby robić ci na złość...

— Ale ma! — przerwała jej z krzykiem Anna i uderzyła ręką w stół.

Nene potrząsnęła głową, po raz kolejny zniesmaczona wybrykami siostry. Anna domyślała się, że gdy ta pozna prawdę, zirytuje się jeszcze bardziej, ale chyba powiedziała już za dużo.

— On... spodobałam mu się. Powiedział, że mnie kocha. Coś mnie zwiodło, to pewnie czary i dałam mu się pocałować, ale zaraz zrozumiałam swój błąd i wybrałam Eryka. Jestem pewna, że trzyma go w jeziorze z zemsty.

Anna wypowiedziała to wszystko bardzo szybko, a na końcu przybrała smutną minkę, chociaż tak naprawdę wiedziała, że nie wzbudzi tym współczucia w siostrze. Brązowe oczy Nene rozszerzyły się gwałtownie, a policzki poczerwieniały.

— Mam rozumieć, że zdradziłaś Eryka z jakimś przypadkowym mężczyzną, ukryłaś to, a potem kazałaś mu poświęcać się dla ciebie i schodzić do królestwa owego drugiego mężczyzny? Czy ty masz, dziewczyno, chociaż trochę rozumu i sumienia?

— Eryk sam chciał wejść do jeziora! — zaprotestowała Anna. — A ja przyrzekłam sobie, że wynagrodzę mu wszystko.

— Zapowiadasz się na idealną żonę, skoro już przed ślubem dajesz się obcałowywać komuś innemu!

— Nie masz prawa mnie pouczać, sama oszukujesz Piotra!

— Ale go nie zdradzam!

Anna oparła się o krzesło i wzięła kilka głębokich oddechów. Żałowała, że przyznała się Helenie do tego wszystkiego. Lepiej było milczeć, ignorować tajemnice siostry, a sprawę z Erykiem wziąć we własne ręce. Czuła się jeszcze gorzej niż po konfrontacji z Żywią. Nene była jej starszą siostrzyczką, podziwiała ją i wierzyła, że ta będzie się nią opiekować. Tymczasem została potraktowana jak jakaś okrutna i nikczemna kobieta, jak... nierządnica.

— Masz bardzo osobliwy gust, Anno. Najpierw zaprzyjaźniasz się z Czarownicą, topielicami i rusałkami, a potem całujesz się z kimś, kto jest nie wiadomo kim... — kontynuowała Nene.

Anna coraz bardziej trzęsła się ze złości. Miała ochotę wykrzyczeć siostrze, że jeśli chce kogoś moralizować, powinna zamienić się z Piotrem i sama głosić kazania. Ona oczekiwała współczucia i pomocy.

— On wygląda jak normalny człowiek... — burknęła.

— Och, nie wątpię, że wygląda bardzo pociągająco. — Skrzywiła się Helena. — Ale nie pomyślałaś, że żeby zbliżać się do kogoś, trzeba najpierw go poznać, upewnić się, że jest godny zaufania i cię nie wykorzysta? Domyślam się, że wasza znajomość nie trwała zbyt długo, skoro dostałaś te korale jakieś dwa, trzy miesiące temu.

— Nie będę cię słuchać — naburmuszyła się Anna. — Powtarzam po raz kolejny: nie jesteś dla mnie w tych sprawach żadnym autorytetem i nie masz prawa mnie pouczać. Sama przyznałaś, że wyszłaś za Piotrka, chociaż wcale go nie kochałaś, tylko żeby zapomnieć o magii, wykorzystałaś go.

— Znałam go! Był moim przyjacielem. Widzisz różnicę?

Anna nie odpowiadała, tylko patrzyła, jak deszcz powoli uspokaja się za oknem. Szkoda, że w ludzkim życiu także nie można po prostu zakończyć trudnych spraw, poczekać aż wszystko wyschnie i się oczyści i zapomnieć o wstrząsach.

— Możesz mnie nie poważać, ale jak widzisz, Jarosława także wiele ci nie pomogła. Uważam, że powinnaś wyrzucić te korale i modlić się, żeby Bóg okazał ci łaskę — dodała jeszcze surowo Helena.

Anna nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ nagle dało się usłyszeć otwieranie drzwi do domu. Siostry pobiegły do ganku i zauważyły tam Irenę z dziećmi.

— Wyszłyśmy już, spacer w małym deszczu nikomu jeszcze nie zaszkodził — wyjaśniła lekko trzecia siostra. — Ale możecie zaparzyć mi kawy.


Wieczorem Nene rozczesywała włosy przed lustrem i w zamyśleniu wpatrywała się w swoją okrytą półmrokiem twarz. Zawsze starała się pokazywać każdemu jako łagodna, pogoda pani domu. Teraz zastanawiała się, czy patrząc na nią, ktoś dojrzałby w niej coś dziwnego, zaczarowanego. Domyślił się tajemnicy, którą w sobie nosiła.

,,Podjęłam dobrą decyzję" powtarzała sobie. ,,Paranie się magią nie przyniesie nic dobrego. Annie nie przyniosło". Miała jednak wrażenie, że kogoś oszukuje.

Kiedy usłyszała delikatne otwieranie drzwi, machinalnie podniosła głowę i uśmiechnęła się do męża. Znała go tak dobrze, że od razu mogła rozpoznać jego kroki czy sposób uchylania klamki.

— Jak minął ci dzień? — zapytał Piotr, siadając na łóżku. — Mi zaskakująco miło. Pan Ludwik stał się bardzo wesoły i pogodny, kiedy Konrad wyjechał z Wisun.

— Byłby jeszcze pogodniejszy, gdyby pozbył się uprzedzeń — odpowiedziała Nene, nadal czesząc włosy. — Anna tu była. Skarciłam ją i chyba obraziła się na mnie na długo.

— Ach, tak? — Piotr uniósł głowę. Jego jasnozielone oczy błyszczały niewinnie. — O co się pokłóciłyście?

— Och, Anna strasznie zadziera nosa, odkąd zmieniła swój wygląd i tylko wywyższa się ponad resztę Wisun. Przydałaby się jej zdrowa dawka pokory — stwierdziła jego żona. Skłamała, ale pomyślała, że tego rodzaju reprymenda także przydałaby się jej siostrzyczce i pewnego dnia Anna ją otrzyma.

— Każdy ma wady — uspokoił ją Piotrek. — Nie wszyscy mogą być ideałami jak ty.

Helena uśmiechnęła się z wdzięcznością, chociaż coś zakłuło ją w sercu. Widziała teraz przed sobą twarz Anny, gdy wytykała jej, że oszukała Piotra, że nigdy go nie kochała i wykorzystała czyjeś szczere uczucie. Od siedmiu lat żyła z człowiekiem, który ją wielbił prawie jak bóstwo i okłamywała go wobec ważnej części siebie. Zastanawiała się też, czy Piotr jest świadomy, że nie odwzajemniała jego uczuć. Nie potrafiła mu powiedzieć, że go kocha, gdy on powtarzał to na każdym kroku.

,,Ale przecież wcale go nie krzywdzę" przekonywała się. ,,Jestem dobrą, wierną żoną. I nawet nie uprawiam magii, więc nie mam mu co wyznawać".

Usiadła obok męża i ujęła jego rękę. Do głowy wpadła jej jeszcze jedna myśl. Czy gdyby Piotrek jednak jakimś cudem dowiedział się, że jest czarownicą, nadal kochałby ją i chciałby być jej mężem, czy uznałby ją za opętaną i odrzucił? Właściwie bardziej wierzyła w drugą możliwość. Sama czasem bała się, że jest w jakiś sposób skażona.

— Nie jestem ideałem — powiedziała cicho. — Mam mnóstwo wad.

— Przestań, nie kłóć się ze mną — zażartował Piotrek. — Nie nauczyłaś się jeszcze tekstu: ,,Żony, bądźcie posłuszne swoim mężom jak Panu"?

,,Przecież to jest absurdalne, że on uczy ludzi Biblii, a ja mogłabym zgasić świecę zaklęciem, gdybym tylko spróbowała" pomyślała z poczuciem winy Nene. ,,Przeklęta Anna. Tylko zmąciła mi w głowie".

Piotr pocałował ją czule i delikatnie, a potem zsunął jej koszulę z ramion. Pogłębiał pocałunek bardzo powoli, tak że przeszły ją dreszcze, ale jej dusza i tak była przepełniona smutkiem. Może Anna miała rację. Oszukiwała i krzywdziła swego męża. Nawet nie wiedział, kogo kocha. Przez te wszystkie myśli nie potrafiła odpowiedzieć na pieszczoty.

— Helenko... — Piotrek odsunął się od niej. — Jeśli nie masz ochoty, możesz mi powiedzieć. Zawsze szanuję twoje zdanie.

Kpiący, radosny wyraz jego oczu zmienił się w ponury. I chyba nawet nie dlatego, że poczuł się odrzucony, ale ponieważ nie mówiła mu o swoich życzeniach. Zawsze starali się być szczerym małżeństwem, rozmawiającym o swoich uczuciach i pragnieniach i respektujących je nawzajem. A przynajmniej Piotrek tak uważał.

— Ależ nie! — zapewniła Nene. — Po prostu nadal jestem zła na Annę i jej dziecinne zachowanie. Ale zaraz o tym zapomnę, zobaczysz. — Uśmiechnęła się, usiadła mu na kolanach i tym razem ona go pocałowała.


Rozdział trochę przejściowy i ,,dialogowy", ale ja już czasem tak mam ;) W końcu musiał przyjść czas na konfrontację sióstr i na pewno odegra ona istotną rolę w dalszych częściach.

Dajcie koniecznie znać, co sądzicie o Nene i jej relacji z mężem, z Anną - jestem tego bardzo ciekawa!

Zapraszam Was też do mojego nowego krótkiego opowiadanka ,,She will be loved", historii Ariadny, mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu :)

Dziękuję za przeczytanie i do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top