Rozdział 1
PIERWSZEGO DNIA ZAUWAŻYŁ ŻE NOSZĘ PIERŚCIONEK Z WĘŻEM
W istocie. Noszę srebrny pierścionek z wężem. Jest on częścią mojego dziedzictwa. I przypomina mi o mojej sile. O tym że nikt nie zdoła mnie zdominować.
Umiem zaklinać węże i rozmawiać z nimi. Ale Snów nie musi o tym wiedzieć. Chociaż sam jest zimny jak wąż. Jego lodowate niebieskie oczy nie opuszczają mnie nawet na moment. Kiedy próbuję się zakryć prxyjaciółką to bez skuteczne.
Zadał nam pracę. To zadania matematyczne. Mają różne znaki i ciągle linie które trzeba rozwiązać. Kiedy kończę zadanie jako pierwsza w klasie idę je zwrócić nauczycielowi. Nasze palce się ztykają kiedy chwyta kartkę z moim ćwiczeniem. Czuję elektryzujący prąd przechodzący przez moje ciało. To nie przyjemne uczucie. Zimno. Brak jakiegokolwiek ciepła.
- Jakie delikatne dłonie.- mówi prezydent. Wygląda na zachwyconego, kiedy dotyka moich palców.- twoja skóra jest jak jedwab.- pieści koniuszki moich palców a kiedy to robi nie czuję nic innego tylko dotyk zimnego powietrza na skórze.- nosisz pierścionek z wężem.- zauważa zanim zdążę oderwać dłoń od niego i szybko zabrać.
- Czy to ma takie ważne znaczenie?- pytam i szybko wyrywam dłoń jakby mnie oparzyła. Zwęża na mnie oczy nie zadowolony, ale nic nie mówi.- Mogę już usiąść na swoje miejsce? - mam ochotę potrzeć ramiona bo od jego zimnego spojrzenia orzechodzą mnie dreszcze.
- Tak.- odpowiada a jego ton jest jak kamień pozbawiony jakich kolwiek uczuć. Widzę jak zaciska dłonie na biórku. Jego paznokcie wbijają się w skórę. Uciekam czym prędzej do swojej ławki przy Luce. Nie spuszcza z nas wzroku. Przez całą lekcję. Robię wszystko byle tylko nie patrzeć w jego stronę.
Na chylam się do Lucy. Szepczę jej na ucho o tym jaki jest zimny. I jak mnie przeraża.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top