9.

*Nieuchwytna wyczołguje się z trumny podpisanej PRACA*

JA ŻYJEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!

PS: Zmieniłam nazwisko Optimusa w poprzednim rozdziale. Teraz nazywa się Orion Deva~ 

#############

# PW. Hermiona #

- Orion, tutaj! Chodź do nas! - zawołałam, widząc ruchomą górę książek.

Niebieskowłosy z gracją opadł na ławkę po mojej prawej, odkładając stos książek na stół z hukiem. Dziwnie się spojrzał na siedzących po drugiej stronie stołu przedstawicieli Sojuszu Transformers. Starscream, wystraszony hukiem, wylał swoją kawę na Knock Out'a. Megatron i Ratchet zgodnie walnęli facetable'a, po czym hojnie nalali sobie kawy. Chyba takie rzeczy to u nich norma.

Orion kompletne ich zlał, chwytając ogromne, tęczowe frappucino marki Hellbucks i kawałek krwistego steku. Stek rzucił swojemu kotu, którego imienia nikt jeszcze nie poznał.

Chwila, czy ja dobrze widzę??? Ogromne, tęczowe frappucino ze Starbucksa??? 

- Skąd masz Starbucksa??? 

Wszyscy dookoła wbili we mnie oczy. Powiedziałam to na głos?

Orion dalej siorbał frappucino. Wszyscy dookoła zamilkli. Kilka minut ciszy...

- Technicznie rzecz biorąc, jest to Hellbucks - Orion wreszcie zaszczycił nas odpowiedzią - Jak chcesz, to mogę ci zamówić przez Teleekspres. Moment, gdzieś tu miałem ulotkę z ofertą... - zaczął przeszukiwać kieszenie swojej skórzanej kurtki. Potem kamizelki. Potem kieszenie w spodniach...

Quetzacoatlu drogi, ile ten chłopak ma kieszeni???

- Znalazłem!~ - wyciągnął pomięty zwitek mugolskiego papieru z kieszeni na tyłku.

Rozwinęłam go i zaraz w oczy rzuciła mi się różnorodność. Przejrzałam ulotkę, czując jak Ron zapuszcza mi żurawia przez ramię.

- Co to?

- Kawa.

Ron zrobił szybkie porównanie czarnego americano z hogwardzkiej stołówki a kawowych arcydzieł na ulotce. Takie karmelowe frappucino z bitą śmietaną, posypką i sosem toffi wyglądało dużo bardziej apetycznie niż czarny napar. I kosztowało tylko 20.... czegoś za 500 ml (rozmiar L).

- Orion, co znaczy ten skrót przy cenie? Jaka to waluta? - wskazałam na dwie litery koło ceny. Litera "z" oraz.... ni to "l', ni to "t", ale z przekrzywioną kładką.

- Waluta nazywa się "złoty". 

Wbiłam zszokowane spojrzenie w Oriona. Co on powiedział? Jak on to słowo powiedział? I jakim cudem nie połamał sobie na tym języka?

Niebieskowłosy parsknął śmiechem w kawę. Poczułam, jak czerwienią mi się uszy.

- Przepraszam!~ - wycharczał. Chyba kawa poleciała nie w tą dziurkę - Ale wasza reakcja na polski jest zawsze zabawna!~ Na moją obronę, waluta naprawdę nazywa się "złoty"!~ Cross my heart and hope to die!~ I to nawet nie jest prawdziwe złoto!~ Tylko tak się nazywa!~ Zakreśl to, co chcesz zamówić, tu masz mój długopis. Ja stawiam. Resztą się zajmie Teleekspres~ 

Westchnęłam. Quetzalcoatle drogi, co ja mam z tymi chłopcami~~  

- Lepiej, żeby ta kawa była tego warta! - pogroziłam mu palcem, wzięłam od niego długopis (czarny z niebieskim pentagramem) i zakreśliłam tęczowe latte z bitą śmietaną, posypką i syropem toffi. Skoro Orion stawia, to czemu by nie zaszaleć?~ 

Ron z niewielkim wahaniem zakreślił to samo. 

Ku mojemu zdziwieniu, na stole pojawiły się dwa niebieskie pentagramy. Błysk światła i w miejscu znaków stały dwie szklanki z kawą.

Zamurowało mnie.

- Szybcy są... - usłyszałam Rona. Idąc za jego przykładem chwyciłam swoje zamówienie i upiłam trochę....

QUETZALCOTLCIE KOCHANY, od tej pory zamawiam tylko kawę z Hellbucksa! Temperatura idealna, gorąca, ale bezpieczna do picia. Czuję kawę oraz syrop toffi~ Słodkie, ale nie mordoklejka~ 

(Notka od Nieuchwytnej: Orion z rozbawieniem patrzył, jak dwójka nastolatków z serduchami w oczach wsuwa całą dużą szklankę kawy w ciągu kilku sekund~ 

Orion: Możesz łaskawie nie przerywać?~ 

Nieuchwytna: Oczywiście~ 

Nieuchwytna: O.O

Nieuchwytna: JAKIM CUDEM DO RÓŻOWEJ SKARPETKI DESTROYI TY MNIE SŁYSZYSZ??? CIEBIE NIE POWINNO TU BYĆ!!!!

Orion: *siorbie kawę* )

Kiedy wróciły mi zmysły, zespół Transfomers z kiepsko ukrytą ciekawością wysyłał mi spojrzenia. Podobne wysyłali Orionowi. Megatron nawet jakby nabierał powietrza w płuca... ale wtedy od stołu nauczycielskiego wstał dyrektor. Najwyraźniej poziom hałasu w Wielkiej Sali podniósł się na niebezpieczne poziomy.

- Dobrze, Czara potrzebuje jeszcze około minuty na wybranie Mistrzów. Gdy zostanie wyczytane czyjeś nazwisko, ta osoba ma przejść do komnaty za Wielką Salą i czekać na dalsze instrukcje - wskazał na drzwi po lewej od stołu nauczycielskiego, po czym przygasił świece i pochodnie.

Ledwo powstrzymałam westchnięcie, gdy w ciemnościach zabłysły oczy Sojuszu Transformers. Ale nic nie powstrzymało zbiorowego, cichego westchnięcia Sojuszu, gdy oczy Oriona również się zaświeciły.

Płomienie wewnątrz Czary Ognia zabarwiły się na pomarańczowo, przyciągając moją uwagę. Wystrzelił z nich kawałek pergaminu w akompaniamencie fontanny iskier. 

- Mistrzem Durmstrangu zostaje Wiktor Krum!

Ledwo to zarejestrowałam. Interesowały mnie znaki pod oczami Oriona. Błękitnymi, świecącymi oczami, z nutą zieleni i złota.

- Mistrzem Beauxbatons zostaje Fleur Delacour!

Już gdzieś widziałam te zadrapania... tylko gdzie? Ostro zakończone kliny, ciągnące się od dolnej powieki.

- Mistrzem Hogwartu zostaje Cedrik Diggory!

Zaraz, zaraz... już wiem, gdzie je widziałam! W zeszłym roku, podczas misji ratowania Syriusza!

- Mistrzem Sojuszu Transformers zostaje Arcee Yamaha!*

Wtedy widziałam je na twarzy, która miała zielone oczy. Twarzy okolonej gęstą czupryną czarnych włosów z fryzurą jak piorun w rabarbar. 

Ciekawe, dlaczego postawił na anonimowość? Obiecał mi wszystko wyjaśnić we wrześniu, więc do końca miesiąca się wstrzymam z ciągnięciem go za język.

- Harry Potter.


# P.W. Narratora #

Optimus odwrócił wzrok od Hermiony. Wbił go w dyrektora, trzymającego skrawek pergaminu.

Mógł to zignorować. Nie był już Harry'm Potterem. Magia tego świata teoretycznie nie miała nad nim władzy. Co nie przeszkodziło jej w chwyceniu go za Iskrę i zawiązaniu magicznego kontraktu. 

Mentalnymi palcami chwycił za sznur magii i mocno szarpnął. Nie zamierzał uczestniczyć w czymś, do czego się nie zgłosił!

Ał ał ał! Wici kontraktu wbiły mu się w duszę, ani myśląc puścić. Wywołując przenikliwy ból i wymuszając by puścił wiązkę świecącą magią Czary Ognia.

Optimus nie wrzucił kartki z imieniem do Czary. Ktoś bez jego wiedzy zgłosił go do Turnieju Trójmagicznego aka Magicznych Igrzysk Głodowych (minus polityka).

Nie miał wyboru. Został wbrew swojej woli wmanewrowany w wiążący magiczny kontrakt.

- ɑʍɑɩʓ* : "Dawaj, może być ciekawie!~ RAZ SIĘ ŻYJE, POTEM TYLKO STRASZY!~ "

To prawda... 

-  ʒØɨɼɛʇɑʞʞɛ* : "Będzie jak w Log Horizon!!!!~~ No bo co może pójść nie tak?~ "

Coś miał niejasne przeczucie, że raczej nie powinien tego robić...

-  ΔίῑϸἓΖαἠ* : "Chuj, zobaczymy co się stanie!~ "

Głośno westchnął, zwracając na siebie uwagę Transformersów. Nie miał tego w planach. Chciał oczyścić umysł i skupić zmysły. Delikatnie otarł się o światło pulsujące w jego piersi, czerpiąc z niego siłę. 

Spokojnie wstał od stołu i zdecydowanym krokiem, bez okazywania emocji, ruszył w stronę dyrektora. Nieświadomie wślizgnął się w stan odcięcia od uczuć. Ciekły lód rozlał się w jego żyłach, wyostrzył jego instynkt. Ciało zyskało grację drapieżnika. Z głową podniesioną wysoko, Orion dosłownie sunął przez środek Wielkiej Sali, wywołując niedowierzanie wśród zebranych.

Dumbledore poczuł, jak zimny dreszcz przebiega mu po kręgosłupie. Nastolatek stojący przed nim miał zimne, pozbawione uczuć oczy. Na dodatek świeciły, były koloru zimnego błękitu, i co gorsze, miały pionową źrenicę. Twarz niczym porcelanowa maska. Zaś całe ciało wprost krzyczało "MASZYNA DO ZABIJANIA".

Oj, Albus musiał coś z tym zrobić. I to stosunkowo szybko.

Zwłaszcza, że rzekoma "maszyna do zabijania" otworzyła usta i głosem pozbawionym emocji oznajmiła:

- Nazywam się Orion Deva. Albo, jeszcze dwa miesiące temu: Harry James Potter.

Albus mógł tylko w osłupieniu wskazać Orionowi drogę. Jego, podobnie jak całą Wielką Salę zamurowało.

Zupełnie jak w "Mulan", kiedy pod koniec filmu do domu Mulan wpada Shang!~ 

Orion stanął jak wryty tuż przed drzwiami do "poczekalni" dla Mistrzów. Wbił lodowato-sztyletowe oczęta w sufit.

- Jaka Mulan???

...

Kiedy nie zyskał odpowiedzi, wzruszył ramionami i bez ceremonii wparował do komnaty.

Mistrzowie stali rozrzuceni po czterech kątach. Wiktor siedział przy kominku, Fleur na parapecie okna. Arcee podpierała ścianę na przeciwko kominka, a Cedrik prawie oberwał otwierającymi się drzwiami. Akurat znajdował się w ich zasięgu.

Na widok Oriona Fleur zeskoczyła z parapetu.

- Czi chcią, byśmi się wrócili? - spytała łamaną angielszczyzną.

Orion pokręcił głową, po czym postanowił pomóc Arcee w podpieraniu ściany. Założył nogę za nogę i skrzyżował ręce na piersi.

Wtedy do sali wpadł Dumbledore (już otrząśnięty z szoku), szturmując prosto w jego kierunku.

- Harry, czy wrzuciłeś swoje imię do Czary Ognia!? 

- Nie. - i Orion w porę się wywinął, by uciec poza zasięg chwytających go rąk.

- Czy prosiłeś kogoś ze starszych uczniów, by zrobił to za ciebie?

- Przez cały dzień nie wchodziłem do Wielkiej Sali.

Oriona teraz strasznie korciło, by wyjąć miecz i na jego odległość trzymać dyrektora. Ale nie, był Prime'm. Był ponad to. Musiał zachować spokój.

Wtedy do komnaty wlała się reszta ławy sędziowskiej (dyrektorzy + Megatron + Ratchet + Crouch + Bagman) w towarzystwie Snape'a, profesor McGonagall i Moody'ego. 

Skany (oraz język, z jakiegoś powodu) Oriona mówiły mu, że większość była poirytowana. Nawet wściekła, wszak Hogwart jakby zyskał dwóch reprezentantów. Snape otwarcie drwił, wyśmiewając jego nieistniejący głód sławy. McGonagall się martwiła.

Moody był szczęśliwy.

- Niesamowite! - ogłosił Ludo Bagman, w podskokach podchodząc do Oriona - Panowie, droga pani, pragnę wam przedstawić.... choć może się to wydać nieprawdopodobne... piątego uczestnika Turnieju Trójmagicznego!

Krum podniósł wzrok z podłogi, wyraźnie oburzony. Arcee uniosła jedną brew do góry. Cedrikowi opadła szczęka. Wzrok przenosił to na Bagmana, to na Oriona, jakby oglądał wielce wciągający mecz ping-ponga. Fleur, cała naburmuszona, potrząsnęła swoimi srebrnymi włosami.

- Dobri ziart, monsieur Bagman. - powiedziała przez zaciśnięte zęby. Jej dyrektorka stanęła za nią i położyła dłonie na jej ramionach.

- Żart? - Bagman chwycił się na serce, jakby Fleur go dźgnęła - W żadnym wypadku! Jego imię właśnie wypadło z Czary Ognia!

- Ale on nie mozi! Jest za młodi! - komentarz Fleur wystarczył, żeby rozpętała się zażarta dyskusja.

Dorośli zaczęli głośno przedstawiać argumenty za i przeciw, omawiać sprawy organizacyjne, oraz wszelkie możliwe sposoby w jakie mógł oszukać Czarę Ognia. 

Nie było to specjalnie trudne. Według czasu Ziemi miał 48 milionów lat. Według cybertrońskich standardów ledwo przekroczył wiek dorosły. Poza tym, mógł na spokojnie zmiąć papier z nazwiskiem w kulkę i zabawić się w celowanie do kosza.

Czwórka Mistrzów stała, lekko oszołomiona, i próbowała ogarnąć gdzie to ma ręce i nogi. Ratchet rozmasowywał skronie, czując nadchodzącą migrenę stulecia. Megarton, poirytowany, wystukiwał pazurami rytm na ramieniu.  Orion nie po raz pierwszy pozazdrościł protagoniście FFXV zdolności teleportacji. Zaczynały go boleć uszy.

- Wszyscy kłapiecie jadaczkami jak przekupki na targu, a ja nie usłyszałem jednego słowa skargi od Devy.

Chwila, czy Megatron właśnie użył ziemskiej metafory??? Świat się kończy! Nic nowego, robił to już kilka razy. Jak to kilka razy?!

- Niechętnie zgodzę się z Megatronem - westchnął Ratchet, z rękami w kieszeniach fartucha - Dzięki zmianie nazwiska mógł na spokojnie wymigać się z udziału w turnieju. Z jakiegoś powodu postanowił konkurować. 

Oczy wszystkich wbiły się w Oriona. Miny mieli w różnych stadiach, od zmęczenia, ciekawości i zmartwienia, po okropnie skrzywiony grymas Snape'a.

- A więc, może pan Potter nas oświeci swoim wielkim planem? - wycedził Mistrz Eliksirów krzyżując ręce na piersi - Co takiego narodziło się w jego głowie?

Orion, śmiertelnie poważny, spojrzał Snape'owi prosto w oczy i głosem niczym Uchiha Itachi wycedził:

- Chciałem przetestować swoje umiejętności. 

Wszyscy się wzdrygnęli. Orion skierował swoją uwagę na Ludo Bagmana.

- Więc, na czym polega pierwsze zadanie?

Bagman otrząsnął się z szoku, wracając do swojej wesołej persony. 

- Pierwsze zadanie, tak. Odbędzie się 24-go listopada, na oczach wszystkich uczniów i zespołu sędziów. Ma sprawdzić waszą odwagę, więc nie powiemy wam na czym polega. Męstwo w obliczu nieznanego to ważna cecha czarodzieja. Zawodnikom nie wolno prosić nauczycieli o pomoc w zadaniach, nie wolno im również takowej pomocy przyjąć. Będziecie uzbrojeni tylko w różdżki. Po zakończeniu pierwszego zadania zostaną wam wydane instrukcje dotyczące zadania drugiego. Ze względu na wymagający charakter zadań reprezentanci są w tym roku zwolnieniu z egzaminów końcowych.

Bagman spojrzał na Crouch'a 

- To chyba wszystko, prawda Barty?

Crouch tylko ponuro przytaknął. Skierował się w stronę wyjścia.

- Na pewno nie chcesz zostać na noc w Hogwarcie, Barty? - zagadał Dumbledore - Wypijemy po szklaneczce czegoś mocnego przed pójściem do łóżek?

- Muszę odmówić, Dumbledore. Mamy w ministerstwie sporo pracy, to bardzo trudny okres. Zostawiłem na stanowisku tego młodzieńca, Weatherby'ego. Ma dużo zapału... czasem trochę za dużo. - i z tymi słowami Crouch ewakuował się z pokoju. Dumbledore odwrócił się w stronę dyrektorów, zapewne z tą samą propozycją, ale Madame Maxime już zaganiała Fleur do drzwi. Karkarow skinął na Kruma, po czym reprezentanci Durmstrangu poszli za przykładem Francuzek.

Wobec czego Dumbledore skierował się do Oriona i Cedrika. Ratchet, Megatron i Arcee byli już za drzwiami.

- Cedriku, Harry, powinniście już iść - oznajmił z uśmiechem i błyskiem w oku - Jestem pewny, że Gryffindor i Hufflepuff tylko czekają, aby zacząć świętować wasz wybór. Zbrodnią byłoby pozbawiać ich tak wspaniałej wymówki do zrobienia okropnego hałasu i zamieszania.

Orion i Cedrik spojrzeli po sobie. Wyszli razem do opustoszałej Wielkiej Sali. Wszystkie światła były zgaszone. Mimo tego, Orion doskonale widział lekki uśmiech Cedrika.

- Więc, znowu gramy przeciwko sobie~ - Puchon był nawet lekko podekscytowany na możliwość ponownego starcia z Chłopcem-Który-Przeżył. Nawet jeśli Harry teraz nazywał się Orion i miał długie, niebieskie włosy. To tylko dodawało pikanterii do ich rywalizacji.

- Chyba tak... - wykrztusił wytrącony z równowagi Optimus. Tryb odcięcia od emocji nagle się skończył, a wszystkie odtrącone odczucia zalały go falą tsunami.

- Więc, powiedz - zaczął Cedrik na rozwidleniu w Sali Wejściowej, zaraz przed rozdzieleniem się. Akademiki Hufflepuffu znajdowały się gdzieś koło kuchni. Gryffindor z jakiegoś powodu rezydował na szczycie wieży - ja udało ci się wrzucić swoje imię do Czary?

Orion rzucił Puchonowi swoje najlepsze kamienne, zmęczone oblicze z pustką w oczach. Był już porządnie zmęczony. Miał nadzieję, że ktoś (najlepiej Hermiona) zabrał do dormitorium jego stos książek.

- Wierz mi lub nie, ale tego nie zrobiłem. Gdybym chciał, to zgniótłbym kartkę w kulkę i rzucił jak do kosza w koszykówce. Ale tego nie zrobiłem. Mam większe zmartwienia na głowie, na czele z niebieskimi włosami, co rosną jak grzyby po deszczu.

I z tymi słowami Orion skierował się do portretu Etro, zastukał "Mam chusteczkę haftowaną" w ramę i zniknął w tajnym przejściu.

Cedrik na siłę zamknął usta. Wzruszył ramionami. I obrócił się na pięcie, maszerując do akademika Hufflepuffu. Nie ma sensu opóźniać świętowania.

#########

Sorki za całe akapity o kawie, ale jestem na kawowym haju~ I tak, Hermiona i Ron oficjalnie zostali uzależnieni od kawy~ 

*Arcee dostała nazwisko!~ Oczywiście musiało być marką sportowych motocykli~ 

* Imiona, które powstały z mieszaniny symboli. Nie tłumaczyć, nie wiem, jak się czyta te symbole.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top