5.
Optimus stał na Platformie 9 i 3/4, przygotowując się do wejścia w świat normalnych ludzi. Nie chciał nazywać ich mugolami, gdyż na własne oczy widział, do czego są zdolni. A czarodzieje mówili o nich z poniżeniem. Chciałby przedstawić im jego dzieci.... znaczy się, ludzkie dzieci które z nimi współpracowały. Ciekawe, co wtedy by pomyśleli.
Z tymi myślami przekroczył bramę prowadzącą na niemagiczny King's Cross, skanując tłum w poszukiwaniu jego krewnych. Wreszcie zlokalizował Vernona Dursleya stojącego przy wyjsciu z dworca.
- Chodź, chłopcze, nie mam całego dnia - burknął wujek po zerknięciu jednym okiem w kierunku Optimusa. Kruczowłosy (jeszcze) chłopak spokojnie podążył za krewnym do samochodu. Nowiutkiego samochodu. Najwyraźniej ktoś tu dostał awans. Autobot w ludzkim ciele mimowolnie pogładził tapicerkę, czując wibracje silnika. Dobrze było znowu mieć cztery kółka, nawet jeśli cudze. Nie sądził, że będzie aż tak brakowało mu jego trybu alt. Utknięcie w jednej postaci, po całym życiu posiadania dwóch, było niezbyt przyjemne.
Wrócili na Privet Drive 4. Od razu ruszył do swojego pokoju. Na piętrze ujrzał niecodzienny widok. Dudley wycofywał się z najmniejszej sypialni. Sypialni Optimusa.
- Dudley, co robisz? - Prime spytał delikatnie, nie chcąc go przestraszyć. Mimo tego jego kuzyn podskoczył i obrócił się nerwowo.
- N-nic...... tylk-tylko... - nie mogąc się wysłowić, Dudley machnął ręką w stronę wciąż otwartych drzwi. W pomieszczeniu znajdowało się stare biurko z komputerem Dudleya, jego konsolą PS4, Wii U, Nintendo Switch, MP-3, telewizorem i całą masą podobnego sprzętu. Na podłodze walało się kilkanaście puszek z farbą oraz kilka kartonowych pudeł.
- Nie potrzebuję już tego, więc pomyślałem...
Nie namyślając się długo, Optimus krótko przytulił kuzyna, całkowicie odejmując mu głos. Prime nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Dudley, ten Dudley, który bawił się w "Polowanie na Harry'ego", który wrzeszczał do matki, że prezentów na urodziny jest o dwa mniej niż rok wcześniej, który wściekał się o małą ilość kremu na deserze, pierwszy wykonał krok w stronę pogodzenia. Co to zapoczątkowało, nie wiadomo. Ważny był gest.
Optimus odkleił się od kuzyna, trochę zawstydzony uwolnieniem swojej "bardziej Orionowo Paxowej" strony. Prędko przywołał się do porządku.
- Dziękuję, Dudley.
- To... nic takiego. .... Pomóc ci z tym? Dawno takich rzeczy nie obsługiwałeś...
Transformer w ciele człowieka zastanowił się chwilę. Mógłby na spokojnie sam domyślić się, do czego wszystko służy oraz jak to obsługiwać, ale.... z drugiej strony, Dudley znowu wyszedł z inicjatywą. Po raz drugi. A bądź co bądź, był to ludzka technologia.
- Pewnie - odparł Prime, szczęśliwy gdy zobaczył jak uśmiech formuje się na twarzy kuzyna.
Dudley nauczył go, jak obsługiwać komputer od ludzkiej strony. Dał mu też krótki spis przydatnych stron internetowych, typu Wyszukiwarka Google, Wikipedia, YouTube. Wkrótce Optimus potrafił płynnie surfować po sieci, odkrywając coraz więcej na własną rękę. Potraktował to jak szansę, by raz w życiu móc "dorosnąć" bez ciężaru wojny na barkach. Zachowywać się jak ludzki nastolatek, którego jedynym zmartwieniem jest kolejny rozdział mangi, nadrobienie jakiegoś anime, kolejny level postaci w Final Fantasy XV, czy mus skoczenia do sklepu po energetyki.
Nawet spodobało mu się takie życie.
W pudłach od kuzyna były plakaty z filmów, gier, anime, parę figurek (w tym jedna z Cloudem z FFVII, najlepszą postacią ever), modeli samochodów, kilka planszówek, szwajcarski scyzoryk, nóż wojskowy, oraz parę innych gratów.
W puszkach było wystarczająco dużo farby, by mógł przemalować cały pokój i zakryć tą neutralną, brzoskwiniową tapetę. Pozwolił, by górę na trochę wzięła jego nastoletnia strona, przemalowywując pokój na metaliczny srebrny, niebieski i czerwony. Układało się to wszystko we wzór płomieni. Na suficie zrobił widoczną w nocy mapę nieba nad Cybertronem. Nawet udało mu się przekonać Vernona Dursleya, by ten zabrał go do Londynu, gdzie zakupił materiały potrzebne do wykonania ubrań oraz kilku drobnych broni.
Synchronizacja: w trakcie: 57%
Niebieskie włosy lekko zdziwiły Dudleya i jego rodziców, ale obyło się bez większej awantury. Chyba zachowywanie się jak "normalny", niemagiczny nastolatek miało na to swój wpływ. Pewnej nocy, podczas bezsennych przemyśleń, nagle trafiła go konkluzja, dlaczego Petunia tak bardzo nienawidzi magii (a wraz z nią Vernon). Świat magii zabrał Petunii siostrę na długo, zanim Voldemort zabrał Optimusowi matkę.
Optimus zaczął ubierać się w własnoręcznie zrobioną, skórzaną kurtkę w niebieskie i czerwone płomienie. Do tego spodnie wojskowe (zwykle czarne) lub sprane i podarte dżinsy. Zainwestował w solidne glany 14-stki. Do tego jeden z jednokolorowych t-shirtów, na których nadrukował symbol Autobotów.
Nie miał jeszcze dostępu do swojej broni, więc w ubraniu poukrywał kilka noży.
Synchronizacja: w trakcie: 68%
Jego oczy na trwałe wróciły do cybertrońsko niebieskiej barwy. Podrósł trochę do góry, ale wciąż pozostał w granicach normy dla 13-15-latków. Za to jego włosy nagle postanowiły przejść bunt nastoletni i urosnąć jak chwasty po deszczu, zapuszczając się aż do tyłka. Prime przez chwilę rozważał ścięcie, ale potem machnął na to ręką, chwycił frotkę, zaplótł warkocza, związał je, i wrócił do FFXV. Przecież Ardyn sam się nie pokona.
Synchronizacja: w trakcie: 75%
- Dobra Harry, to oficjalnie dziwne. Nawet jak na ciebie. - oznajmił Dudley, patrząc na Optimusa znad talerza podczas śniadania. Dla podkreślenia swojej kwestii wskazywał widelcem źródło "problemu". Metaliczne, smukłe, cybertrońskie uszy Prime'a.
Prime odłożył sztućce, głośno wzdychając. Wiedział, że lepiej, jak będzie z "wujostwem" szczery. Główny powód był taki, że bez maski bojowej lub sytuacji życia i śmierci był kiepskim kłamcą.
Drugi powód był taki, że Dursleyowie w tym roku traktowali go nad wyraz dobrze. Może miało to związek z nową pracą Vernona. Może wpływ miało nadmuchanie Marge Dursley. Może po prostu zorientowali się, jak traktowali własnego siostrzeńca. Nie wiedział.
Ale wolał być szczery.
Po śniadaniu cała czwórka usiadła w salonie w poważnej atmosferze. Jako,że była niedziela, to nikt nie miał naglących obowiązków i mogli na spokojnie porozmawiać.
Nastolatek o niebieskich włosach poważnie spojrzał każdemu prosto w oczy.
- Może się wam to wydać dziwne, ale proszę was byście mnie wysłuchali do końca. Ta historia jest pokręcona tak, ze niektórych części nawet ja nie rozumiem.
Zaczekał, aż kiwną głowami. Wziął głęboki oddech.
- Nazywam się... Optimus Prime. Jestem przywódcą Robotycznych Organizmów Autonomicznych z planety Cybertron. Przez nieznane mi okoliczności, po swojej śmierci zostałem jakoś reinkarnowany w tym ciele. Niedawno odzyskałem wspomnienia z tamtego życia, co zapewne zainicjowało zmiany wyglądu.
Prime pokrótce wyjaśnił historię swojego życia oraz cybertrońską wojnę na Ziemi.
Miło stwierdzić, że krewni mu uwierzyli oraz nie wariowali. Pozwolili mu zostać u nich w domu. Tylko zaczęli nazywać go Optimusem. Co nawet było miłe.
Synchronizacja: w trakcie: 91%
Optimus właśnie wracał ze sklepu, do którego został niejako przymuszony pójść. Petunii zabrakło kilku składników do kolacji, a jemu zabrakło energetyków. Szedł szybkim, marszowym tempem, mimowolnie głośno tupiąc glanami, żeby jak najszybciej wrócić do przerwanej rozgrywki finałowej w FFXV.
- Miau!...
Stanął jak wryty, odwracając głowę i skanując okolicę w poszukiwaniu energonowych sygnatur.
- Miau!...
Dźwięk i pasujący sygnał dochodziły ze sterty złomu leżącej w pobliskim zaułku. Optimus podkradł się najlepiej jak umiał i mógł w glanach, jedną ręką wyciągając nóż z cholewki buta. Nogą przewrócił zardzewiałą maskę samochodową...
Był to cyberkot. Nie byle jaki cyberkot. Wszędzie by rozpoznał to małe draństwo, mimo, że nosiło holo-kamuflaż by wyglądać jak na wpół wyrośnięta czarna pantera.
Był to Ravage, minicon Soundwave'a. Cały potłuczony i ogółem wyglądający, jakby go przejechała metalożerna kosiarka. Dwa razy.
- Ravage. Co ty tutaj robisz do Primusa? - spytał zaskoczony Optimus, powoli podchodząc. Wolał być ostrożny wobec rannego zwierzęcia, które mogło zaatakować w samoobronie.
Fioletowe oczy kota rozszerzyły się zdziwione.
:Skąd znasz moje oznaczenie, torbo mięsa?!:
- Teraz to chyba najmniejszy z twoich problemów. Gdzie zgubiłeś Soundwave'a? Powinieneś już dawno się z nim skontaktować. Takie obrażenia wyglądają na poważne.
Kota zamurowało na chwilę.
:To ty mnie rozumiesz? Jesteś dziwnym workiem mięsa. Ale nie mnie to oceniać. Jak tak bardzo chcesz wiedzieć, to miałem małe spotkanie z zespołem Bumblebee. Nie byli szczęśliwi, jak mnie zobaczyli. No i mam popsuty komunikator. Oraz nadajnik. Zadowolony? Śmiej się.:
Optimus odskoczył od źle wycelowanego pacnięcia łapą uzbrojoną w zabójcze pazury.
- Dlaczego miałbym się śmiać? Deceptikon czy Autobot, nie zamierzam patrzeć spokojnie na śmierć Transformersa.
Szybkim ruchem chwycił "nastoletnią" panterę za skórę na karku i bez wysiłku podniósł do góry. Zwierzęce protokoły się włączyły, powodując, że ciało Ravage'a się rozluźniło.
:Gadasz jak Optimus Prime.:
Transformer w przebraniu ustabilizował kota w ramionach, jedną ręką chwytając upuszczoną torbę z zakupami.
- Miło wiedzieć, że nadal jestem sobą.
:Pfff! Że niby co, jesteś Optimusem Prime'm? Proszę cię, on nie żyje od pięciu cykli rocznych Ziemi. Niezły żart.:
- ...
:Ty nie żartujesz.:
- Nie mam powodu.
:Że niby... ty...! Ale, że co...!? No ale jak to...!?:
To było zbyt wiele dla procesora minicona. Włączyło się resetowanie systemu.
Po ludzku: zemdlał.
Cicho się śmiejąc, Optimus wrócił na Privet Drive 4. Oddał zakupy Petunii, i po przyrzeczeniu, że będzie po kocie sprzątał i o niego dbał, zabrał Ravage'a do swojego pokoju. Spod łóżka wyciągnął skrzynkę z narzędziami, rannego minicona położył na stole i zabrał się za naprawianie zerwanych obwodów taśmą izolacyjną. Niestety, ale nie dysponował ani narzędziami, ani doświadczeniem potrzebnymi do delikatniejszych napraw. Musiał zakleić wszystko prowizorycznie, najlepiej jak potrafi, i liczyć na systemy samonaprawiające. Nie miał na imię Ratchet i nie był cudotwórcą.
Gdy skończył, z koca zrobił gniazdko i położył tam kota by się naładował.
Po powrocie z kolacji, na której oficjalnie potwierdził pochodzenie kota, zastał go dosyć śmieszny obrazek.
Wściekły Ravage kłapał zębami na Hedwigę. Kot skakał prawie pod sufit, starając się złapać sowę, a ta zwinnie uciekała. Dodatkowo, warknięcia w stylu "Głupi ptak!" po każdym upadku na podłogę dodawały komizmu sytuacji.
Zamknął głośno za sobą drzwi, powiadamiając zwierzęta o swojej obecności. Hedwiga z ulgą sfrunęła mu na ramię.
- Widzę, że się już poznaliście. Hedwigo, to jest Ravage, zamieszka trochę z nami. Ravage, poznaj moją sowę, Hedwigę.
:Co to?:
- Hedwiga jest czymś w rodzaju listonosza. Dostarcza listy do kogo tylko chcę.
Po tym wyjaśnieniu Ravage zaczął tolerować Hedwigę.
Synchronizacja: zakończona: 100%
Tryb dwunożny: dostępny
Alt-mode: dostępny
Synchronizacja zakończyła się dokładnie o północy. Jego ludzkie ciało przyjęło trochę funkcji jego trybu dwunożnego: ukryte w przedramionach miecze energonowe, blastery oraz kastety.
Aktualnie znajdował się na środku dość dużej polany w lesie. Był tu też Dudley, który chciał zobaczyć jego cybertrońską wersję. Przybyli tu bez jakiejkolwiek technologii, zaś Hedwiga i Ravage patrolowali okolicę.
Optimus się skupił, wywołując program transformacji w tryb dwunożny. Poczuł, jak jego ciało przekształca się w żywy metal. Audioreceptory wypełnił metalowy stukot.
Po chwili było po wszystkim. Prime znów był dziesięciometrową istotą, złożoną z plątaniny kabli, przewodów elektronowych, programów i żywego metalu. Znów był "sobą", nie ulepszonym przez wpływ Kuźni Solusy Prime.
:Szefie, wyglądasz jak Prime:
Optimus próbował oduczyć cyberkota nazywania go "szefem", ale Ravage się uparł. Uznał, że skoro Prime uratował mu życie, to teraz będzie mu wierny. Optimus w końcu przestał się spierać.
- Wracamy - oznajmił, ciesząc się z odzyskania swojego głosu (Autorka: głos z polskiego dubbingu TF Prime)
Transformował się w Western Star 5700, otwierając zapraszająco drzwi od strony pasażera. Kuzyn i kot się wspięli, zapinając pasy po przypomnieniu o bezpieczeństwie.
Optimus podjechał na skraj lasu znalezioną polną drogą i, jak gdyby nigdy nic, włączył się do ruchu samochodowego. Szybko włączył holoformę na siedzeniu kierowcy, żeby ludzie nie panikowali na widok ciężarówki jadącej bez kierowcy. Jeszcze wymyśliliby na jego podstawie creepypastę, dziękuję bardzo.
(W willi creepypast doszło do epidemii kichania, co spowodowało przeróżne dziwne sytuacje, typu wpadnięcie do komina przez Slendy'ego, czy wypadnięcie z komputera podczas finału Breath of the Wild w przypadku BENa.)
Iskrę Prime'a wypełniła radość, kiedy wreszcie poczuł asfalt od kołami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top