12. Złote Trio Gryffindoru to ZUOOO!~
Pamiętacie, jak mówiłam, że dopiero się rozkręcam?
Cóż... oto początek cyrku na kółkach
Przyda się znajomość Final Fantasy XV
##########
Dwa dni później Orion dorobił się trzech nowych ogonów (tfu! stalkerów, tfu! ochroniarzy)
Został ni z gruszki ni z pietruszki wezwany do gabinetu Wielce Nam Panującego Lorda Dumbledore'a (o, przepraszam, nie to uniwersum), gdzie zastał trzech "Chocobrosów" u dyrektora na herbatce.
Z kamiennym wyrazem twarzy wskazał ich palcem.
- A oni tu po co? - spytał bezceremonialnie - Kółko Wzajemnej Adoracji czy grupowa terapia?
Ramię fotela niebezpiecznie zatrzeszczało pod ściskiem dłoni rozwścieczonego, muskularnego chłopaka z grzywą brązowych włosów. Okularnik chwycił go za bark.
- Nic z temu podobnych, mój chłopcze - dyrektor siorbnął herbatki - Proszę, usiądź. Cytrynowego dropsa? Herbatki? A może kawy?
- Nie, dziękuję - Orion (utrzymując porcelanową maskę obojętości) klapnął na jedyny wolny fotel w gabinecie. Przypadkiem się złożyło, iż był to fotel najdalej dyrektorskiego biurka, ustawiony tak, by każdy każdego widział.
Fawkes z trylem sfrunął ze swojej żerdzi i postanowił usiąść Prime'owi na ramieniu. Dumbledore przez ułamek sekundy zdezorientowany taksował wzrokiem swojego chowańca, ale szybko wrócił do persony dobrotliwego dziadka.
- Mój chłopcze, chciałbym ci przedstawić Gladiolusa Amicitię - muskularny chłopak otaksował Oriona gniewnym spojrzeniem, ale kiwnął mu głową - Ignisa Scientię - okularnik wymamrotał "Miło cię poznać" - oraz Prompto Argentum. - blondasek wesoło pomachał ręką - Chciałbym, abyś się nimi zaopiekował dopóki nie będziemy mogli ich odesłać do ich domowego wymiaru.
- Ha? - Orion poczuł jak mu twarz wykrzywia się w bardzo nieprzyjemny dla oka grymas - Niby dlaczego ja? Mam przecież Turniej Pięciomagiczny na głowie. Na dodatek zwykłą szkołę. Nie mam czasu niańczyć trójki dorosłych.
Orion wiedział, że jęczał jak nastolatek. Ale do jasnej anielki, aktualnie technicznie miał czternaście lat, więc mu było wolno!
Gladiolus znowu ścisnął ramię od fotela. Geez, jeszcze trochę i się złamie.
Na szczęście Prompto uratował sytuację, nerwowo podnosząc rękę do góry
- Ano, przepraszam, my tu jesteśmy...
- Przepraszam, Argentum-san, Scientia-san, Amicitia. Jestem Orion Deva. - Orion skrzyżował ręce na piersi i założył nogę na nogę - Niemiło was poznać. Wybaczcie wredotę, ale jak wspomniałem, mam sporo na głowie i zero czasu by się czymkolwiek zaopiekować.
Dumbledore siorbnął herbatki, odstawił filiżankę na spodek, po czym złożył palce w piramidkę i głośno odkaszlnął.
- Obawiam się mój chłopcze, że decyzja już zapadła.
- Tch. - Orionowi naprawdę się to nie podobało. Zgrzytnął zębami, wstał i zarzucił sobie torbę na ramię. Fawkes z trylem odleciał na swoją żerdź - Jak mus to mus. Nadążajcie, nie mam czasu wasz szukać jeśli się zgubicie.
Jedno trzeba było im przyznać: nadążali. Poprowadził ich korytarzami do nieużywanej damskiej łazienki na drugim lub pierwszym piętrze. Lokacja lubiła się zmieniać. Ważne, że była tuż nad Wielką Salą i uczniowie omijali ją szerokim łukiem. Powodem była Jęcząca Marta nawiedzająca jedną z toalet.
Orion pchnął drzwi, kompletnie ignorując całkiem sporą warstwę wody na posadzce i ruszył prosto do rzędu umywalek. W lustrze widział ciekawe reakcje swoich "towarzyszy".
- Otwórz się, kurwa - zasyczał do niedziałającego kranu. Umywalka posłusznie zapadła się w podłogę, odsłaniając kamienną zjeżdżalnię - Do zsypu, kowboje - rzucił na odchodne, po czym skoczył w przepaść.
Wylądował z gracją i chrupnięciem na nogach na stosie kości, za sobą słysząc krzyki Prompto. Szybko zrobił dwa kroki w bok. Prompto wylądował z trzaskiem na tyłku, podobnie jak Ignis oraz Gladiolus.
- Co to za miejsce? - Ignis szybko się pozbierał do kupy, ze zmarszczonymi brwiami miażdżąc pod stopą zwierzęce kości.
- Powiedzmy, ze jesteśmy w tajnym bunkrze, który wybudował jeden z założycieli w razie oblężenia Hogwartu przez niemagicznych. - Orion ruszył przed siebie, prosto do wielkich, otwartych wrót rzeźbionych w węże. - Szkoda, że wcześniej wymieniony założyciel okazał się być uprzedzonym idiotą. No bo kto umieszcza wejście do jedynego bunkra w szkole w łazience, ustawia jako "klucz" ultra-rzadką umiejętność i jeszcze robi tak wąskie wejście? I niby ja tu się ma szybko ewakuować cała szkoła? Dodatkowo jest to jedyne wejście, sprawdzaliśmy. Nie, chwila, przecież w 1700 dopiero dostawiono sieć kanalizacyjną do Hogwartu, więc wejście było tu przed łazienką. Kto pomyślał, że to świetny pomysł ukryć wejście do Komnaty Tajemnic, spuścizny Wielkiego Salazara Slytherina, tajemnicy rodu Slytherina w DAMSKIEJ TOALECIE???
Cóż, według Pottermore, był to niejaki Corvinus Gaunt, który wtedy był uczniem Hogwartu. On jest odpowiedzialny za ukrycie wejścia za umywalką. W ten sposób nikt nie znalazł wejścia do Komnaty Tajemnic aż do czasów Toma Riddle'a.
Orion prawie się potknął o schody prowadzące do właściwej Komnaty Tajemnic.
- NASTOLATEK ukrył wejście do Komnaty w damskiej łazience???!!!
- ŻE CO???? - dało się słychać z drugiego końca Komnaty. Tuż pod odrażającą twarzą starego Slytherina Hermiona oraz Ron rozstawili graty. Trochę sprzątania i Komnata Tajemnic świetnie nadawała się na tajną bazę. Teraz mieli tu kilka biurek podpierniczonych z nieużywanych klas, stanowisko do robienia eliksirów (zakoszone od Snape'a), szafkę ze składnikami do eliksirów (również zakoszoną Snape'owi), stolik roboczy (dzieło Oriona), kilka fałszoskopów (podpierniczone Moody'emu), czujnik tajności (znowu należący do Moody'ego), oraz monitor wrogów (również Moody'ego).
Po namyśle, wszystko było w jakiejś formie kradzione. Co poradzić, Orion po prostu miał bardzo lepkie ręce.
Ron pochylał się nad rozłożoną na biurku Mapą Huncwotów, mamrocząc do siebie. Hermiona siedziała na fotelu (przytarganym z dziwnego saloniku na siódmym piętrze) i pochłaniała książkę pod tytułem "Jak przechytrzyć czarnoksiężnika" w zatrważającym tempie. A raczej robiła to, dopóki nie usłyszała komentarza Oriona.
Potem zobaczyła trzech nieplanowanych gości. Mina jej od razu zrzedła.
- E? A oni co tu robią? - wskazała palcem trzech trzydziestolatków przytarganych przez Oriona - Jeszcze nie rekrutujemy... dyrektor przydzielił ci ogony?
- Biorąc pod uwagę, że przyleźli tu za Orionem z gabinetu Wielce Nam Panującego Lorda Dumbledore'a, to najbardziej prawdopodobna teoria. - Ron podniósł wzrok znad Mapy i wlepił wzrokowe sztylety w dorosłych.
Orion dramatycznie wskazał dłonią trzech Chocobrosów.
- Ron, Miona, poznajcie Ignisa Scientię, Prompto Argentum i Gladiolusa Amicitię.
- Czekaj, czy to przypadkiem nie.... ? - Ron się uśmiechnął, wspominając kilka wściekłych tyrad Oriona dotyczących niejakiego Gladiolusa Amicitii. Uśmiech Oriona stał się drapieżny.
- Tja~ - odparł, szczerząc się jak szczeżuja.
Hermiona zerknęła na emitującego żądzę krwi Oriona. Na nieogarniętych Chocobrosów. Znów na Oriona.
- Zamierzasz to zrobić tutaj czy w Pokoju Wspólnym?
- W Pokoju będzie za dużo osób, właśnie się skończyły lekcje.
- Świetny pomysł, Ron. Amicitia, podejdź tu proszę. - Gladio niepewnie wykonał polecenie Oriona i podszedł do niego.
- Okej... - wymamrotał pod nosem.
JEBUT!
Gladio wylądował na podłodze, ściskając krwawiący nos. Prompto poleciał przyjacielowi z pomocą.
- Za co to??!!
- Uuuuu od dawna chciałem to zrobić - Orion potrząsł ręką, odganiając mrówki. Warto było poświęcić chwilowe czucie w ręce za możliwość przywalenia Amicitii w kinol.
- Od niby kiedy?! Znamy się całe pół godziny! - Gladiolus niemrawo tamował krew zalewającą mu usta i barwiącą zęby na czerwono. Pięść Oriona na dodatek rozwaliła mu wargę.
- Od pociągu.
- Jakiego pociągu? - spytał podejrzliwie Prompto.
- Pociągu do Gralei. - Orion z pewnym siebie uśmieszkiem skrzyżował ręce na piersi - Kiedy postanowiłeś, że najlepszy sposób na rozładowanie swojej agresji, frustracji i bezsilności to wyżyć się werbalnie na przyjacielu. I własnym królu przy okazji. Ty wiesz, że Nocis może cię za to skazać na śmierć?
Oddech uwiązł Amicitii w gardle. Orion nie miał prawa o tym wiedzieć. Nie było go w tym pociągu. Jasna cholera, nie było go nawet w tym samym wymiarze.
- Skąd o tym wiesz?
Orion nonszalancko sięgnął do swojej szkolnej torby i wyciągnął... plastikowe pudełko z płytą. Na okładce widniała twarz Noctisa, z napisem "Final Fantasy XV: Royal Edition".
- W tym świecie jesteście grą wideo. Grą, którą ukończyłem na 100%. Ergo, wiem o was więcej, niż Dumbledore może sobie pomarzyć. A więc gadajcie... - Prime kucnął przy usiłującym zatamować krwawienie Gladiolusie, dalej uśmiechając się uśmiechem pełnym zębów. Prompto piorunował go wzrokiem. - Jaką umowę zaproponował wam Dumbledore? Co wam obiecał w zamian za szpiegowanie mnie?
Cisza. Pytanie Oriona zbiło ich z pantałyku. Gladio i Prompto zamarli, wbijając wzrok w wyszczerzonego Optimusa. Ignis wyglądał na gotowego walczyć na gołe pięści.
Orion oklapł, wzdychając z irytacją. Wyraźnie wyciągnięcie z nich informacji nie będzie łatwe. Z nienaturalną gracją podniósł się na pełną wysokość chowając grę z powrotem do torby. Podszedł do jednego ze stołów, obrócił się twarzą do Chocobrosów i oparł zadek o blat; wsadzając ręce do kieszeni szaty.
- No dobra, na zachętę zdradzę wam pewien szczegół, o którym nie wie Dumbledore. Wiecie jak się tutaj znaleźliście? Zapewne Dumbledore wam powiedział, że w wyniku wybuchu eliksiru. Czego Dumbledore nie wie, to tego, ze do eliksiru zostały dodane trzy ekstra składniki - Orion wyciągnął swojego smartfona, szybko otwierając galerię na zdjęciu swojego markowego piórnika i trzech chibi breloczków - Konkretnie: trzy breloczki z winylu. Ukształtowane jak wy. Plus mój piórnik, który zadziałał jak przekaźnik.
- Skąd od razu podejrzenie, że dyrektor kazał nam ciebie szpiegować? - Ignis w końcu się odezwał
- Skąd? - Hermiona uniosła jedną brew do góry - To proste. Od naszego pierwszego roku dyrektor wciska nos w nasze sprawy. Nic nam nie mówi, ale jednocześnie oczekuje od nas pełnego posłuszeństwa. Jak zeszłego roku szkolnego, kiedy wysłał mnie i Oriona do tyłu w czasie na misję ratunkową. A teraz, ze wszystkich uczniów w szkole wybrał Oriona na waszą przyzwoitkę. Oriona, który już i tak ma urwanie głowy. To logiczne, że macie go szpiegować i/lub chronić.
Zapadł impas pomiędzy Złotym Trio a Chocobrosami. Po kilku długich minutach został przełamany przez Amicitię.
- Idziemy stąd. - chwycił przyjaciół pod ramię i skierował się do wyjścia.
- Ale przecież miałem was oprowadzić po szkole~ - zawołał za nim Optimus. Złe uśmieszki wpełzły na twarze czternastolatków. Chocobrosy się wycofywały, wyczuły zagrożenie z którym nie umieli walczyć.
- Nie będzie to potrzebne. Czuję, iż wystarczająco dobrze znamy budynek.
Słowa Ignisa w ogóle nie zamaskowały faktu, iż Chocobrosy po prostu uciekały. Pewnym krokiem, ale uciekały do wejścia do Komnaty Tajemnic.
- Zamknij się~ - Orion zasyczał z rozbawieniem. Drzwi posłusznie się zatrzasnęły. Tuż przed ich nosami. Dało się słychać, jak po kolei zasuwały się kolejne węże zdobiące bramę.
- Wypuście nas stąd. - warknął Amicitia, obracając się na pięcie i szturmując w kierunku nastolatków.
- Spokojnie jak na wojnie. Zrobimy to... - Hermiona z plaskiem położyła na stole długi kawał pergaminu, zapisany drobnym druczkiem. - Wystarczy, że tu podpiszecie. To umowa wyszczególniająca warunki partnerstwa dla obu stron, kary w razie złamania, klauzula tajności, itede.
Hermiona była szczególnie dumna z tej umowy. Ona i Ron spędzili pół nocy wygładzając poszczególne klauzule i zamykając wszelkie kruczki oraz luki.
Prompto ostrożnie podszedł do stołu, nie ufając Gladiolusowi, chwycił pergamin z umową i zaczął czytać.
- "My, niżej podpisani, zobowiązujemy się do bezwzględnego przestrzegania wymienionych niżej warunków..." bla, bla, bla; "wspomnienie o umowie przy obecności strony trzeciej jest karalne..." bla, bla, bla "podpisanie tej umowy unieważnia jakiekolwiek wcześniejsze porozumienia z Albusem Perciwalem Wulfrykiem Brianem Dumbledorem oraz z jakąkolwiek podległą mu frakcją"?! - Prompto szybko przeleciał wzrokiem dalej - "strona podległa [zwana dalej Chocobros] jest winna bezwzględne posłuszeństwo, lojalność oraz prawdomówność mocodawcy [zwanemu dalej Orion Deva]"?! "jakiekolwiek złamanie warunków umowy przez stronę podległą wiąże się z konsekwencjami wyszczególnionymi w paragrafie 8"?!
Gladious zapuścił Prompto żurawia przez ramię.
- "Konsekwencje złamania warunków umowy: upomnienie słowne, wystawienie na aukcji za jedną bułkę, zrzucenie z krańca świata, narażenie na gniew Króla Łotrów oraz wieczny pobyt w jeziorze piekielnego ognia."?!
Amicitia rzucił pergamin z furią na podłogę.
- Przecież nie ma mowy że coś takiego podpiszemy! - ryknął Orionowi prosto w twarz. Prime wyszczerzył zęby w wilczym uśmiechu.
- To szkoda~ Nie wyjdziecie stąd dopóki was nie wypuszczę. Jak mówiłem, do Komnaty Tajemnic prowadzi tylko jedno wejście. A jeśli, tylko jeśli, wywiążecie się z umowy to jestem skłonny odesłać was z powrotem do waszego świata~
- Jesteście źli do szpiku kości!
"Złote Trio Gryffindoru" się wyszczerzyło. Prompto nieświadomie trafił w samo sedno.
- A czego się spodziewaliście? Co roku pakujemy się w kłopoty bo dorośli są tu ekstremalnie niekompetentni, autorytety nas nie słuchają albo chcą nas wykorzystać, profesorowie nie widzą świata poza swoją klasą...
- Oprócz McGonagall - wtrąciła Ronowi Hermiona
- Tja, za wyjątkiem McGonagall - rudzielec kontynuował - Dumbledore może i ma wrażenie, że jesteśmy "good guys", ale prawda jest taka, że w ciągu jednego roku łamiemy więcej zasad niż cała szkoła razem wzięta. Nie jesteśmy bezbronnymi dziećmi. Nie da się być dzieckiem, kiedy chce cię zabić szurnięty megalomaniak.
Kołtuńskie uśmiechy wykwitły na twarzach Złotego Trio Gryffindoru, kiedy Chocobrosy z męką podpisywały umowę.
##############
Właściwy cyrk zaczyna się tuż za rogiem~
Nie umiem pisać Ignisa, więc chłopak stoi i próbuje ze słuchu ogarnąć sytuację (przypominam że jest ślepy)
Mały dodatek do rozdziału:
Okładka FFXV Royal Edition:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top