Spokojna burza

Jeszcze tego samego dnia znalazłam się w Polsce. Niestety bez Leloucha. Jeśli bym go zabrała ze sobą, Imperator skrzywdziłby Nunnally, a to zbyt wielka cena. Suzaku miał przywieść mi ich oboje najpóźniej za miesiąc. Jeśli by tego nie zrobił, Euphemia zginęłaby. To samo dotyczy jego wygadania się przed kimkolwiek. Nie zamierzałam jej zabić, ale jedynie sprawić, żeby nawet on tak myślał. Tak jak przypuszczałam Lee zapytała mnie o sukienkę. Nie mogłam jej okłamać, chociaż nie powinna wiedzieć, co się naprawdę stało. Powiedziałam jej, że jestem nieśmiertelna, ale musiałam ukryć fakt o mocy królów. Gdyby się o niej dowiedziała, bez problemu doszłaby do reszty. Tym bardziej, że chce umrzeć... To był warunek naszej umowy. Oczywiście nie  powiedziała mi tego wprost, ale znam ją na tyle by móc to stwierdzić. Tak, więc sukienka przysporzyła mi spory kłopot... Szczególnie kiedy Jelena się o tym dowie, a to na pewno nastąpi. Zawsze się zastanawiałam, jak ona potrafi tak dogłębnie przejrzeć człowieka. 

W samolocie zdążyłam się przebrać i opublikować wcześniej zrobione nagranie, z wybuchu siedziby Euro-Brytanii w Petersburgu. Było bardzo podobne do tego Leloucha, tylko wprowadzało niepokój w inny segment społeczeństwa. Gene zdołał wcześniej ogłosić nasze zaręczyny i przetransportować wojska Unii do Polski. Bez nich mogliśmy szybko paść ofiarą rozjuszonego Charlesa. Słonce już zachodziło. Za dwa dni miałam się zjawić w Paryżu, gdzie zaplanowano bal z okazji zaręczyn, posiedzenie UE, omówienie szczegółów zjednoczenia naszych państw i ostatecznie ślub, do którego nie zamierzałam dopuścić. A po jego śmierci ja, "zrozpaczona" narzeczona, miałam zyskać wszystko to co należało do niego. Państwo, unię, pozycję, wojsko oraz szacunek.

Po powrocie zamierzałam iść się umyć, nadal czułam tę krew na sobie, ale moje zamiary zdołała pokrzyżować Jelena, prowadząc mnie do gabinetu.

- Co jest tak ważne, że nie może poczekać do jutra? -Zapytałam, kiedy weszłyśmy do środka.

- Kyoto przysłało swoich, żeby zabili księżniczkę Euphemie. Nie wiem jakim cudem się dowiedzieli, że ją przetrzymujemy... -Powiedziała siadając na kanapie. Zajęłam miejsce zaraz koło niej.

- Złapałaś ich?

- Tak. -Kamień spadł mi z serca. -Siedzi sobie teraz w lochu, ale jest coś co zmartwiło mnie o wiele bardziej... -Mówiąc to wstała, podeszła do biurka i przyniosła mi jakieś papiery. - Ona miała takie same oczy jak ty... Pozwoliłam sobie zlecić badania DNA -Podała mi je.

- To moja... siostra? -Mocno się zdziwiłam.  - To niemożliwe... Byłam jedynaczką.

- Też mnie to zaskoczyło, więc poszperałam trochę na jej temat. Proszę. -Podała mi kolejne dokumenty. - Wygląda na to, że jej matką była japonka, która zginęła kilka lat temu, natomiast ojcem...

- Mój ojciec...

- Dokładnie. Z tego co zdołałam się dowiedzieć, na dwa lata przed twoimi urodzinami wyjechał do Japonii w delegacji. Dziewięć miesięcy po jego powrocie urodziła się ona. -Byłam tym wszystkim zszokowana.

Jakby cały ten dzień nie był wystarczająco ciężki. Spojrzałam jeszcze raz w papiery. Nazywała się Seri Sumeragi, a raczej Dąbrowska, była ode mnie starsza o rok. Wychowywali ją w Kyoto, razem z Suzaku... Po prostu cudownie...

- Cholera! -Rozrzuciłam papiery po pokoju. - To wszystko komplikuje...

- Nie powiedziałabym. -Odparła Lee, która od dłuższego czasu nas obserwowała.

- Co masz na myśli?

- Idź się wyśpij, jutro się tym zajmiemy.

- Przecież teraz nie zasnę!

- Jelena da ci tabletki nasenne.

- Jasne, żebym znowu wyglądała jak zombie! -Zrezygnowana pokręciłam głową i wyszłam. Musiałam sobie wszystko poukładać... I wziąć gorącą kąpiel.

   ~ ~ ~

- Ty też powinnaś iść spać.

- Chętnie, ale najpierw powiesz mi co się tam naprawdę wydarzyło.

- Sama nie do końca rozumiem... Czułam jak umarła, ale kiedy ją zobaczyłam wszystko było w porządku oprócz sukienki. Tak jakby stała się nieśmiertelna, ale nie do końca. Zauważyłaś to, prawda?

- Tak...

   ~ ~ ~

O dziwo, zasnęłam bardzo szybko. No właśnie... Przecież jestem nieśmiertelna, więc czemu muszę spać? Lee nigdy nie śpi. Czyżby to przez moc królów? Kolejny sposób, żeby uświadomić dziewczyny, że jestem "inna". Trudno. Jest dobrze póki nie zadają pytań. Teraz musiałam się zająć moją jakże niespodziewaną siostrzyczką... Ubrałam się, tym razem wygodnie, w spodnie. Chwilowy uraz do sukienek. Poszłam jeszcze chwilę porozmawiać z Euphy, głównie o Suzaku i zamachu na jej życie, a potem udałam się na jadalnię. Wielka sala, wielki stół i wielki przepych, jak przystało na cesarzową Europy. Znowu jadłam sama. Towarzystwa dotrzymywała mi jedynie służba. Jelena pewnie znowu do późna siedziała w laboratorium, a Lee no cóż... Ona nie nadawała się na salony. Może siostra okaże się lepszą przyjaciółką... O czym ja myślę?! Przecież ona sprowadzi na mnie jedynie problemy. Jeśli źle wybierze, skończy jako symbol moich przeciwników politycznych. W sumie może to i nie najgorsze rozwiązanie, w końcu i tak mam tylko rok życia... Nie. Nie wolno mi tak myśleć! Co ja mam zrobić?! Dlaczego czuję się taka bezsilna... Lelouch... Tęsknię za tobą...

- Proszę wytrzeć oczy zanim ktoś zauważy. -Nawet nie zauważyłam, kiedy lokaj podał mi chusteczkę.

- Dziękuję... Przypomnij mi...

- Sebastian.

- Dziękuję, Sebastian. -Trochę głupio wyszło... Popłakałam się przy służbie, a na dodatek nie wiedziałam jak się nazywa... Dosyć! Mam być silna.

Po śniadaniu poszłam do gabinetu, gdzie czekała Lee.

- To co robimy? -Zapytałam i usiadłam na kanapie.

- Idziesz na taras i czekasz, aż ci ją przyprowadzę. Chyba wiesz co dalej. -Mówiła, jak zwykle bez przejęcia, jakby to że kogoś manipuluję było w porządku.

- A co jeśli nie chcę?

- Słucham?

- Dobrze wiesz o co mi chodzi.

-Nie! Nie mam pojęcia! Od wczoraj zachowujesz się dziwnie! Powiesz mi co się tam wydarzyło?! -Miała rację... Powinnam się wziąć w garść. Dla niego...

- Przepraszam... -Wzięłam głęboki oddech i wstałam. -Idź po nią.

   ~ ~ ~

Witam!

Jak Wam się podobało? Następny przewiduję na za tydzień, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Zbliżają się egzaminy, więc wypadałoby się w końcu pouczyć. A co do Sebastiana... To zwykły przypadek. :*

Wesołych świąt!

~Z.Z.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top