Rozdział 5
U góry zwiastun opowiadania mam nadzieję że wam się spodoba :) Ale zaczynajmy :
- Chłopaki muszę wam coś pokazać.
Szybko i cicho wypowiedziałam zaklęcie, tak by nie usłyszeli. Jak tylko zobaczyli napis popatrzyli na mnie z nie dowierzaniem. W końcu po paru minutach ciszy odezwał się Iwan.
- Młoda skąd to masz, to jest przecież słynna mapa huncwotów.
- Nie mogę powiedzieć skąd ale mogę wam zdradzić że jest moja.
Syriusz mnie uścisnął.
- Z tą mapą uda nam się zrobić sporo dowcipów.
Wspólnie zaczęliśmy się śmiać. W końcu odezwał się Thomas.
- A tak poza tym to chyba przydały by nam się jakieś ksywki bądź jak kto woli przezwiska ale to już jutro wszystko uzgodnimy teraz pora spać. Mówiąc to przeciągnął się i ziewnął.
Wszyscy wspólnie się zgodziliśmy schowałam mapę. I razem ruszyliśmy w stronę naszych pokoi. Zanim weszłam do pokoju przytuliłam Syriusza i pożegnałam się z chłopakami, na koniec podszedł do mnie brat. Mocno mnie uścisnął.
- Dobranoc młoda.
- Tak dobranoc staruszku. Powiedziałam i zaczęłam się śmiać, szybkim krokiem weszłam do pokoju by Iwan mnie nie złapał, usłyszałam tylko że jutro się ze mną policzy. Szybko się przebrałam i wskoczyłam do łóżka. Zamknęłam oczy, chcąc odpłynąć w krainę snów. Nagle usłyszałam jakiś hałas, pośpiesznie otworzyłam oczy i podniosłam się lecz nie znajdowałam się już w pokoju, byłam w jakimś ciemnym, zimnym miejscu. A w moją stronę ktoś nadchodził. Po sylwetce i posturze domyśliłam się że to mężczyzna. Nie widziałam twarzy nieznajomego ponieważ zakrywała ją maska. Chciałam się schować lecz nie miałam gdzie. Lecz stało się coś co mnie zaskoczyło. Mężczyzna przeszedł obok mnie zupełnie jakby mnie nie zauważył tak jakby mnie tam nie było. Postanowiłam pójść za nim, by dowiedzieć się gdzie jestem i co ja tu właściwie robię. Z tego co zdążyłam zauważyć znajdowałam się w jakimś lesie. Po chwili mężczyzna zatrzymał się i uklęknął przed jakąś postacią w długim czarnym płaszczu z kapturem. Schowałam się za pobliską skałą by usłyszeć o czym oni mówią.
- Panie jesteśmy coraz bliżej, niedługo zjawią się tu inni, oni nie zapomnieli o tobie mój panie.
- To dobrze. Odezwała się osoba pod kapturem.
Poczułam się gorzej, coś obślizłego przeszło obok mnie. Musiałam stąd uciec jak najdalej, tylko trzeba poczekać na odpowiedni moment. I znów odezwał się ten dziwny mężczyzna który ukrywał się pod kapturem.
- Musimy uważać las jest pełen szpiegów, a zwłaszcza gdy podsłuchuje nas młoda czarownica. Nim zdążyłam zareagować tajemnicza postać stanęła przede mną.
- Witaj Katerino dobrze cię widzieć, szkoda pozbywać się tak zdolnej czarownicy ale nie mam wyjścia. Wyciągnął różdżkę przed siebie, jedynie co mi pozostało to próba ucieczki ale nie miałam dokąd. Czarodziej zaczął wypowiadać zaklęcie, nagle wszystko zniknęło a ja znajdowałam się w moim pokoju. Dziewczyny spały, co oznaczało że był to tylko koszmar. Po wzięciu kilku głębokich oddechów i uspokojeniu się ponownie się położyłam na łóżku. Byłam tak zmęczona że od razu odpłynęłam w krainę snów. Rano obudziły mnie promienie słońca przebijające się przez zasłony w oknie. Jak dobrze że dziś sobota i mamy wolne. Wstałam, przeciągnęłam się i postanowiłam się ubrać. Gotowa zeszłam do pokoju wspólnego tam na kanapie czekali już na mnie mój brat z Syriuszem i resztą naszej paczki.
- Cześć chłopaki. Przywitałam się z nimi.
- Cześć młoda. Iwan podszedł do mnie i przytulił. Odwzajemniłam uścisk brat mnie nie puścił wciąż trzymał mnie w swoim żelaznym uścisku. Szybko wyszeptał mi do ucha tak bym tylko ja go usłyszała.
-Za tego staruszka wczoraj wieczorem powinnaś dostać po głowie, a przez to że jesteś moją malutką, młodszą siostrzyczką wybaczam ci.
I dał mi buziaka w czoło. Uśmiechnęłam się do niego. Syriusz również mnie przytulił i wspólnie ruszyliśmy na śniadanie. Po skończonym posiłku, pełni energii i w dobrym humorze poszliśmy do pokoju wspólnego by porozmawiać. I jak to Dean wczoraj wymyślił musimy mieć soje ksywki. Zostawiłam chłopaków na chwilę na dole by szybko wskoczyć do pokoju. Tam przy moim łóżku siedziała sowa i trzymała list. Domyśliłam się że to do mnie. Odczytałam list był on od Albusa. Chciał wiedzieć czy możemy się dziś spotkać po południu. Odpisałam mu że tak. I oddałam list sowie by mogła go przekazać Albusowi. W końcu zeszłam na dół a tam jak zwykle Syriusz, Iwan, Dean i Thomas się wygłupiali.
- To co panowie nadeszła ta chwila by wymyślić przezwiska, macie już jakieś pomysły.
Zapanowała cisza czyli nic nie wymyślili no ładnie. Więc trochę nam to zajmie.
- Naprawdę o niczym nie myśleliście, ehhh chłopaki no.
- No co młoda, nie mieliśmy do tego głowy. Powiedział Iwan.
-Dobra dobra nie będę się przecież z wami kłócić. Uśmiechnęłam się. I nagle mnie olśniło.
- Chłopaki uczyliście się już wyczarowywać Patronusa?
- Tak, co znów wymyśliłaś młoda. Zapytał Syriusz.
- Zaraz wam powiem.
Nagle odezwał się Iwan.
- Mam pomysł na ciebie siostra będziemy mówić młoda, bo i tak mówimy, co ty na to.
- Ha ha ha bardzo śmieszne a na ciebie staruszku? Wszyscy się zaśmiali.
W końcu odezwał się Syriusz.
- Dobra bądźmy chociaż przez chwilę poważni.
- Masz rację przez chwilę. Powiedział Dean.
- Dobra to teraz mówcie jakie są wasze patronusy.
- Moim jest pies,można powiedzieć wilczur. Powiedział Syriusz
- Moim jest sokół. Powiedział Dean.
- Moim łasica. Przyznał się Thomas.
- A moim jest Jeleń, a twoim siostra? Spytał się mój brat.
- Feniks.
Chłopaki popatrzyli na mnie z szokiem.
- Dobra to czemu chciałaś wiedzieć jakie mamy patronusy? Spytał Syriusz.
- Ponieważ na ich podstawie wymyślimy ksywki.
Chłopaki tylko się uśmiechnęli.
- Brat skoro ty masz jelenia to raczej dawni Huncwoci się nie obrażą i będziesz rogacz, co ty na to.
- Syriusz ty masz psa to co powiesz na..
Nie skończyłam ponieważ w słowo wszedł mi Dean.
- Pchlarz.
- Dean ja cię chyba zabiję pchlarz na serio.
- Niech będzie łapa. Powiedział Iwan.
- Dobra to teraz Dean co powiesz na Horus, jest to połączone z sokołem. Zaproponował Thomas.
- Mnie pasuje, to teraz pora na ciebie Thomas, hmmm co powiesz na.. kurde nie mam pomysłu.
-Łoś. Powiedziałam
- Co. Spytali jednocześnie.
- No po prostu łoś lub łosiu, co prawda nie pasuje do łasicy ale no wiesz.
Thomas się uśmiechnął wygląda na to ze mu się to spodobało.
- To teraz czas na naszą młodą.
- Wiem. Powiedział nagle Iwan.
- Co powiesz na Fawkes, tak się nazywał feniks dyrektora tej szkoły Dumbledore'a.
- Czemu nie, więc od tej pory jesteśmy ; Rogacz, Łapa, Łoś, Horus i Fawkes.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy i poszliśmy na obiad. Po obiedzie zostawiłam ich i wyszłam na korytarz gdzie czekałam na Albusa.
Po chwili się pojawił i wspólnie ruszyliśmy, jak się okazało prowadził mnie do gabinetu dyrektora. Powiedział mi tylko że czeka tam Jego tata i profesor Mcgonagall. Ciekawe o co może chodzić stanęliśmy już przed drzwiami gabinetu zapukaliśmy, usłyszeliśmy ciche wejść.
Jak tylko wraz z Albusem znalazłam się w gabinecie zorientowałam się że jest z nami ktoś jeszcze ktoś kogo zupełnie bym się tu nie spodziewała, a był to..
-------------------------------------------------
Hej oto kolejny rozdział po dość długiej przerwie, za którą bardzo przepraszam. Do opowiadania załączyłam również zwiastun. Mam nadzieję że wam się spodoba. Do zobaczenia w następnym rozdziale. ( Postaram się dodawać teraz co tydzień lub 2)
P.S Jeśli możesz zostaw coś po sobie. :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top