25. Klucz do twego serca

     Ta opcja wydawała się taka kusząca. Po prostu wyjść z budynku, wsiąść w samochód i podjechać pod bibliotekę. Jednak co dalej? Czekać, aż Levi skończy pracę? Czy odważyć się i wejść do środka pod pretekstem wypożyczenia książki?

     Erwin ostatecznie nie zdecydował. Po prostu pojechał. Przez długie minuty siedział w aucie, wpatrując się w budynek. Kapryśna pogoda zaoferowała mu deszcz, który swoją obecnością wprowadzał mężczyznę w jeszcze większą rozpacz. Wszystko zdawało się być takie dołujące, smutne i przytłaczające.

     Długo zwlekał z decyzją. Stanowczo zbyt długo. Jednak kiedy wreszcie wysiadł z samochodu i wciągnął w nozdrza zapach świeżego powietrza z nieziemskim aromatem deszczu, poczuł nagły przypływ energii. Serce zaczęło mu szybciej bić, oddech także przyśpieszył. Miał właśnie zobaczyć Levia. Po dwóch miesiącach tęsknoty i smutku miał szansę go ujrzeć. Nareszcie.

     Wszedł do biblioteki i udał się na piętro, do działu z książkami dla dorosłych. Domyślał się, że Levi nie pracuje na parterze przy książkach dla dzieci. Wszedł do odpowiedniego pomieszczenia i niemalże przytłoczyła go jego wielkość. Pamiętał, że kilka miesięcy temu biblioteka przechodziła gruntowny remont, ale nie miał pojęcia, że powiększyła się aż tak!

     Skinieniem głowy i miłym uśmiechem przywitał się z bibliotekarką, która siedziała przy jednym z dwóch komputerów. Jednak oba były włączone. Nagły przypływ gorąca opanował Smitha. Czyżby to było stanowisko Levia?

     Za dużo o nim myśli. Stanowczo za dużo. Skarcił się za to, skręcając między półki z książkami. Pobieżnie zerkał na tytuły powieści, jednak tak naprawdę ich nie czytał. Prędzej udawał, że czegoś szuka. Kiedy zwrócił uwagę na jedną z okładek, nagle zgasło światło w całym pomieszczeniu. Bibliotekę spowiła delikatna ciemność, ponieważ dopiero co nadszedł wieczór.

 - Proszę się nie martwić - to z pewnością głos bibliotekarki, którą widział na początku. - To tylko awaria prądu, powinien za moment wrócić!

     Zalety całkowitej ciszy w bibliotece są takie, że przynajmniej można usłyszeć taki komunikat. Erwin ściągnął swój płaszcz, bo czuł już się za bardzo przytłoczony gorącem. Przeczesał włosy i ruszył dalej, w najbliższej alejce skręcając w prawo.

 - Kurwa, który to raz w tym tygodniu? - usłyszawszy tak dobrze znany głos przystanął. Ackermann musiał stać po drugiej stronie regału.

 - A mówiłam, że dzisiaj znów wysiądzie! - rozentuzjazmowana dziewczyna zagadała do chłopaka. Smith nie kojarzył jej głosu.

 - Racja, przyznaję - fuknął Levi. - Poświeć mi tu telefonem, bo nie wiem gdzie te książki dać.

 - Oj, kotku, dobrze wiesz, że nie można w pracy nosić telefonów - ten głos był tak przesiąknięty słodkością i flirtem, że Erwina aż zemdliło.

 - Tak, a ty z pewnością się do tego stosujesz - odparował. - Hej, zostaw mnie, ty durna babo!

     Po chwili dało się usłyszeć uderzenie o podłogę, zupełnie jakby ktoś się przewrócił.

 - Człowieku, czy ty jesteś nienormalny? - warknęła dziewczyna. - Co ja mam zrobić, żebyś wreszcie zwrócił na mnie uwagę?

 - Z pewnością przestać zachowywać się jak dziecko. Czego ty nie rozumiesz w słowach "jestem gejem"? Nie podobasz mi się i nigdy mi się nie spodobasz, ty głupia suko.

 - Pożałujesz tego! - krzyknęła za nim dziewczyna, kiedy odchodził. Erwin, z pewnością nie jedyny świadek ich kłótni, podążył za Ackermannem, jednak wciąż oddzielony od niego regałem. Widział Levia między delikatnymi prześwitami między półkami. Tak bardzo pragnął go zawołać, jednak zamiast tego przyglądał się jego równo ostrzyżonemu tyłowi głowy. Wreszcie Ackermann skręcił w kolejną alejkę, a Smith mógł pójść za nim. Trafili do ślepego zaułka, do którego nie wiedzieć czemu podążył Levi.

 - Czemu za mną idziesz? - zapytał czarnowłosy, wciąż stojąc tyłem do blondyna.

 - Levi...

     Ackermann się odwrócił, ukazując swoją zmęczoną twarz. Na części jego ust i policzka widniał odcisk czerwonej szminki, lekko rozmazany. Zapewne nachalna współpracowniczka zafundowała mu niechciany pocałunek. Erwin zrobił mały krok w stronę dawnego partnera.

 - Odkąd pojawiła się tu Historia, wiedziałem, że prędzej czy później i ty zawitasz - westchnął. - Powiedz czego ode mnie chcesz i wynoś się stąd.

     Dokładnie takiego powitania się spodziewał. Jednak nie zmienia to faktu, jak bardzo jest ono okrutne. Zbliżył się bardziej do Ackermanna. W pierwszej chwili miał ochotę przycisnąć go do ściany i pocałować, jednak zamiast tego padł przed nim na kolana. Teraz, kiedy Levi spoglądał na niego z góry zdawał się częściowo przytłoczony tym wzrokiem, jednak cierpliwie go wytrzymywał. W swoim spojrzeniu przekazywał te wszystkie ważne dla siebie emocje. Ból, tęsknotę, a także wzgardę dla samego siebie. Znienawidził się za krzywdę, którą wyrządził Ackermannowi.

 - Wiem, że wciąż mnie nienawidzisz - zaczął. - I wiem, że nic tego nie zmieni. Po prostu chcę, żebyś wiedział, że uczucie, którym cię darzę jest jak najbardziej prawdziwe. Kocham cię, Levi.

     Czekał na jakąkolwiek odpowiedź. Na chociażby jedno słowo, które oznajmiłoby, że Ackermann go zrozumiał. Jednak nic takiego nie wypłynęło spomiędzy tych spierzchniętych warg. Cisza trwała i zaczęła się przeciągać niemalże w nieskończoność. Czas się zatrzymał, irytując swoim istnieniem.

     Światło nagle się zapaliło, na moment oślepiając Erwina. Levi w tym czasie szepnął tylko jedno słowo, po czym wyszedł z zaułka i ponownie zniknął za regałami.

     A tym słowem było "jutro".

~~~

     Mikasa nagle podskoczyła, tym samym wypuszczając z ręki widelec. Momentalnie ułożyła dłonie na brzuchu i zaczęła się w niego wpatrywać. Eren wraz z Leviem zwrócili na nią całą swoją uwagę, nie wiedząc, czy znów dzieje się coś złego.

 - Kopnęło!

     Jaeger pobladł, a po krótkiej chwili, w której wieść do niego docierała, bez pytania ułożył drżące dłonie na brzuchu. W pewnym momencie otworzył szerzej oczy, po czym cmoknął dziewczynę w policzek. Nie potrafił ukryć uśmiechu, który wstąpił na jego twarz. Oparł swoje czoło o te partnerki i nie zamierzał jej w tym momencie opuszczać.

     Levi zaczął czuć się w tej sytuacji jak niechciany balast, więc bez słowa wstał i już miał udać się do siebie, kiedy siostra złapała go za nadgarstek.

 - Dotknij - poprosiła.

     A on spełnił prośbę. Usiadł obok i pozwolił jej ułożyć swoją dłoń obok tej Erena. Stykali się palcami, jednak nie stanowiło to teraz żadnego problemu. Nawet husky przyszedł, by położyć dziewczynie pysk na kolanach.

 - To niesamowite - szepnął Eren. Głowę ułożył na ramieniu Mikasy i zaczął wpatrywać się w Levia, chcąc dostrzec, czy chłopak podziela jego zdanie.

 - Owoc miłości - odparł Ackermann. Kiedy ponownie odczuł delikatne kopnięcie dotarł do niego ogrom szczęścia, który przepełniał dwójkę przyszłych rodziców. W jego oczach wezbrały łzy. Z całego serca życzył im jak najlepiej.


najszczęśliwszy, a jednocześnie najsmutniejszy fragment. kocham cię, mój mały skarbie

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top