20. Wieści

     Czarnowłosy wpierw zapukał, a po usłyszeniu cichego "proszę" wszedł do sali. Mikasa była na tym samym łóżku, co poprzedniego dnia, aczkolwiek już nie leżała, tylko siedziała. Nawet na jej twarzy widać było poprawę i zdrowia, i samopoczucia. Levi zamknął drzwi i wolnym krokiem ruszył do dziewczyny. Jak zwykle nie okazywał po sobie żadnych emocji. Twarz miał bez wyrazu, a chód prosty i zwyczajny.

- Cześć, braciszku - Mikasa go przywitała, a kiedy już był na wyciągnięcie ręki złapała go za dłoń. - Za dwa dni będę mogła wyjść.

     Ackermann kiwnął w zamyśleniu głową. Starał się nie sprawiać wrażenia obojętnego na jej słowa, jednak z trudem mu to przychodziło. Jego myśli były zupełnie gdzie indziej.

- Powinienem się do ciebie wprowadzić, co? Raz mieszkam u ciebie, raz u Erwina i już sam nie wiem gdzie moje miejsce - westchnął.

- Nie musisz się do mnie wprowadzać - odparła dziewczyna. - Dam sobie radę.

- Powinienem - powtórzył. - Musi ktoś przy tobie być, żeby taka sytuacja się nie powtórzyła.

     Levi spojrzał w szare oczy swojej siostry i właśnie wtedy coś zrozumiał.

- Wprowadzi się do ciebie czy ty do niego?

     Mikasa się zarumieniła i spuściła wzrok. Dłońmi zaczęła miętolić brzeg kołdry, aż w końcu odzyskała głos.

- Jeszcze nic nie wiadomo. Sama nie wiem co z nami dalej będzie...

     Chłopak usiadł na brzegu łóżka dziewczyny. Złapał jej obie dłonie i zaczekał, aż ta spojrzy w jego oczy. Kiedy już to zrobiła Levi nachylił się do niej i ucałował w czoło. Teraz była jego ukochaną młodszą siostrzyczką. Chciał ją bronić tak, jak kilka lat temu. Jednak musiał oddać ją pod skrzydła Erena. Ackermann już kończył rolę troskliwego starszego brata. Rolę, którą tak naprawdę okropnie zaniedbał.

- Daj mu szansę. On tak naprawdę chce tego dziecka. Ech, nie wiem czy wiesz, ale wczoraj mu powiedziałem, że poroniłaś. Jego reakcja pokazała, że mu zależy.

- Co takiego? Jak zareagował?

- Może sama zapytaj jak się popłakał i na mnie wydarł?

- Czyli to dlatego miał takie zaczerwienione oczy - Mikasa się uśmiechnęła pod nosem na wspomnienie wczorajszego spotkania z chłopakiem. - A jak tobie się układa?

- U mnie tak jak zwykle - westchnął w odpowiedzi. - Wróciłem do roboty, straciliśmy pewien kontrakt, a Hange...

- Nie o to pytam - przerwała mu dziewczyna. - Chcę wiedzieć jak ci się układa z... szefem - określiła go tym słowem, bo mimo że poprzedniego dnia nakazał jej mówić do siebie po imieniu, to jednak czuła się z tym dość skrępowana. Zauważyła jak Levi zastygł w bezruchu, jakby nad czymś intensywnie myślał.

- Tak, jesteśmy razem - stwierdził po chwili bez ogródek. - Teoretycznie od wczoraj, a tak praktycznie to od trochę dłuższego czasu.

- I jak jest między wami?

- A jak miałoby być? - odparł. - Z pewnością nie jest tak jak było z Erenem czy Farlanem... Jest poważniej, po prostu.

- A jaki jest dla ciebie?

     Ackermann właśnie zirytował się pytaniami siostry. Na jedno uderzenie serca zwrócił swój wzrok na bransoletkę, którą miał założoną na nadgarstku. Jaki jest dla niego Erwin? Z pewnością o niego dba, pilnuje by niczego mu nie zabrakło, rozumie, nigdy nie wypytuje, jest obok, kocha...

- Troskliwy - odparł wreszcie Levi.

     Nawet bardziej od Farlana. Czarnowłosy jakby automatycznie zaczął się zastanawiać nad tą myślą. Obracał ją w umyśle, badając z każdej strony. Czy gdyby Farlan żył nadal byliby ze sobą? Gdzie wtedy byłby Erwin? Czy w ogóle miałby swoje miejsce w życiu Ackermanna? A może wtedy wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej?

- Levi, czy coś się dzieje? Widać po tobie.

- Ta, muszę powoli zacząć myśleć nad zakupem kwiatów.

- Ach, rozumiem.

     Nastała chwila ciszy. Ackermann do tej pory trzymał dłonie siostry, jednak postanowił je wreszcie puścić. Znów porwał go nurt wspomnień, znów przeraźliwa tęsknota zaczęła rozdzierać jego serce. Dlaczego mu nie powiedzieli? Dlaczego nie poznał tego nazwiska?

- Chciałbym zabić własnymi rękoma tego, który zabił Farlana.

~~~

     Mikasa opuściła szpital pełna sił i pogodna. Erwin odebrał ją z placówki, a Levi postanowił sobie, że musi jak najszybciej zrobić prawo jazdy. Kiedy dziewczyna spędzała czas ze Smithem on się denerwował. Chyba pewną nieufną cząstką siebie bał się, że Mikasa odbierze mu także Erwina. Niby odrzucał od siebie te myśli, powtarzał sobie, że ona ponownie próbuje stworzyć związek z Erenem, w końcu urodzi mu dziecko, jednak to było trudne. Nie potrafił zaufać własnej siostrze. Coraz bardziej chodził nabuzowany i nie mógł się zająć swoimi obowiązkami w firmie. Przez śpiączkę Erwina stracili szansę na dochodowy konkrakt, przez co musieli łapać się tych mniejszych i mniej ważnych. A robota jak czekała, tak czeka.

- Czy Levi zachowuje się ostatnio jakoś inaczej? - zapytała dziewczyna, spoglądając na Erwina, który właśnie prowadził. Musiała przyznać, że był przystojnym mężczyzną. Szczególnie z profilu.

- Dlaczego pytasz? - odparł.

- Słyszał pan... Słyszałeś o Farlanie? - poprawiła się, zadając pytanie. Mówiła cicho i spokojnie, w pewien sposób jakby to był temat tabu.

- Mówił mi o nim kiedyś - westchnął Erwin. Miał świadomość, że właśnie się dowie czegoś bardzo ważnego.

- Niedługo jest rocznica jego śmierci.

- Wybacz, że zapytam... Ale kiedy i jak zginął?

- To było pięć lat temu, Levi miał niecałe osiemnaście lat. A Farlan... Farlan zginął w wypadku. Ktoś w niego wjechał, było ślisko. Jednak to nie była wina kierowcy. Farlan przechodził przez ulicę w takim miejscu. Levi strasznie długo nie mógł się pozbierać...

     Smith dalej nie słuchał. Serce podskoczyło mu do gardła, krew odpłynęła z twarzy. Zrobił się blady jak kreda. Zjechał na pobocze ulicy. Kiedy już zatrzymał samochód przejechał dłońmi po policzkach, jakby miało mu to w czymś pomóc.

- Słabo mi się zrobiło - szepnął tylko.


Zapraszam na huskyathlete.blogspot.com

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top