06 Kiedy zostaje u ciebie na noc

Oda Sakunosuke

Często spotykaliście się, chociażby na godzinę czy dwie aby porozmawiać. Zwyczajnie odstresować się po dniu pracy. Było to zarówno potrzebne tobie jak i Odzie. Zazwyczaj takie spotkania miały częściej miejsce u ciebie, ponieważ miał do ciebie bliżej z pracy niż do siebie.

Czasami opowiadaliście sobie co was spotkało podczas całego dnia, ale bywają dni, kiedy po prostu siedzicie i robicie kompletnie nic, nawet nie rozmawiacie tak zmęczeni. Cisza między wami nie była męcząca czy niekomfortowa. Mieliście przypadki, kiedy rozumieliście się bez słów.

Ostatnio Odasaku wyraźnie zasiedział się. Nie przeszkadzało ci to. Siedziałaś obok niego z przymkniętymi oczami znurzonych snem. Ocknęłaś się, kiedy poczułaś ciężar na ramieniu. Otworzyłaś swoje oczy i spojrzałaś na swojego przyjaciela obok. Był tak wyczerpany, że zasnął na siedząco z głową na twoim ramieniu.

- Hej, Odasaku? - mruknęłaś potrząsając nim lekko. Brak reakcji. Musi mieć głęboki sen. Ostrożnie i powoli wstałaś zwalniając mu miejsce na całej kanapie. Nie miałaś problemu z poprawianiem go ponieważ po chwili sam ułożył się wygodnie na kanapie. Westchnęłaś z rozbawionym uśmiechem. Sięgnęłaś leżący blisko was koc i okryłaś go nim przy okazji odgarniając kilka kosmyków z jego czoła.

Dla odmiany poszłaś dzisiaj spać na sąsiedniej kanapie. Nie czułaś się dobrze zostawiając swojego gościa samego nawet podczas snu.

Ougai Mori

Mori nie odwiedzał cię często, chyba że było to jedno z życzeń Elise. Wolałaś spotykać się w jego gabinecie i czasami zdarzało mu się podwozić cię do domu po pracy. Kiedy miał czas oczywiście, nie zawsze się tak zdarzało. Ougai był typem towarzysza który bardziej opiekuje się zdrowiem innych niż swoim dlatego nie wiedział co to oznacza standardowy czas pracy.

Pewnego razu postanowiłaś wykorzystać fakt, że odwoził cię do domu i zakończył pracę w siedzibie mafii. To nie oznacza, że praca się skończyła. Wiózł ze sobą dokumenty, jakie chciał uzupełnić w domu. Westchnęłaś. Byłaś zestresowana, ale dla wspólnego dobra musisz to zrobić.

- Rintarou, zostaniemy u (Imię) w domu! - zadanie ułatwiła ci blondyneczka z tyłu. Złapała ramiona Ougaia ściskając je mocno, aż mężczyzna spiął się i drgnął.

- Elise, ale to nie grzecznie tak komuś przeszkadzać. Poza tym mam pracę a (Imię) na pewno jest zmęczona - odpowiedział z zakłopotanym uśmiechem.

- To żaden problem. Mogę też przydać się przy pracy z papierami. Nie jestem na tyle zmęczona, aby iść spać - zapewniłaś z serdecznym uśmiechem.

- Poza tym chcę odwiedzić (Imię)! - wtrąciła się Elise coraz mocniej napierając na ramiona biednego Moriego.

W ten sposób skończył wypełniając papiery u ciebie. Wiernie siedziałaś przy nim i pod jego czujnym okiem wypełniałaś dokumenty prosząc go jedynie o podpis. Kiedy podsunęłaś mu ostatni dokument do podpisania zauważyłaś, że twój szef nie rusza się. Zamiast tego opierał się wygodnie o krzesło mając zamknięte oczy. Posprzątałaś po waszej pracy i wyszłaś z pokoju w poszukiwaniu koca. Kiedy wróciłaś ciemnowłosy zmienił swoją pozycję opierając ręce o biurko tworząc z nich poduszkę dla głowy. Otuliłaś jego ramiona kocem i udałaś się sama na spoczynek razem z upartą Elise.

Edgar Allan Poe

Pisarz miał tendencję do zostawania w domu na nogach, czasami przez całą noc, aby skończyć na czas swoje dzieło. Szanowałaś to, ale Edgar powinien wysypiać się lepiej i zadbać o swoje zdrowie.

Znajdował czas na odwiedziny pomiędzy pisaniem jednaj a drugiej książki. Wtedy często odwiedzał ciebie jak zawsze odprowadzając cię z pracy do domu. Zostawał tam rozmawiając o książkach, swoich pomysłach, korzystał rzadko z twojej pomocy. Czasami też zdarzało mu się ponarzekać na jakieś rzeczy i na ciężki dzień. Wtedy z przyjemnością pozwalał ci rozmasować swoje ramiona. Musiałaś przyznać, że było to na prawdę rzadkie, ale kiedy mówił, że miał ciężki dzień wiedziałaś o co mu chodzi. Chciał zwyczajnie się odstresować i zrzucić z siebie ten okropny ciężar.

Kiedy rozmasowywałaś jego ramiona siedziałaś na kanapie a Poe na podłodze oparty o kanapę. Szybko rozluźniał się kiedy oddawał ci swoje ramiona pod twoją opiekę. Przymykał wtedy oczy a czasami na jego usta wskakiwał dyskretny uśmiech. Wzdychał z przyjemności na co zazwyczaj chichotałaś pod nosem. Poe na prawdę ci ufał.

Ostatnio również rozluźniałaś go, jednak po dłuższym czasie twoje dłonie zaczynało boleć a pisarz jeszcze nie powiedział ci żebyś przestała.

- Edgar? - wydukałaś pochylając się nieco nad nim. Spod jego włosów zobaczyłaś zamknięte oczy. Miał spokojny wyraz twarzy i oddech. Musiał zasnąć. Pokiwałaś głową z niedowierzaniem i okryłaś go kocem nie widząc innego wyjścia z sytuacji. Przygotowałaś spanie dla siebie na kanapie i dla niego na drugiej, gdyby obudził się wcześniej.

Nikołaj Gogol

Z Nikołajem sytuacja wyglądała tak, że nie widział problemu z zostawaniem u ciebie w domu na noc. Jednak problem, jak to zazwyczaj bywa, polegał na twoim bracie. Kiedy razem z Gogolem chcieliście zrobić sobie noc filmową, musieliście liczyć się z tym, że Sigma przyjdzie w odwiedziny bardzo wcześnie rano. Do tej pory nie ma być śladu po Nikołaju.

Tym razem nie było inaczej. Spotkaliście się na plotki, żarty, rozmowy o niczym i wszystkim oraz oglądanie filmów. Wszystko wyglądało tak jak zawsze. Dużo się śmialiście, jedliście przekąsek. Problem pojawił się, kiedy oglądaliście film i przez dłuższy czas nic się w nim nie działo. Nikołaj starał się to przeboleć dla akcji jaka potem będzie miała miejsce a ty... Cóż, też starałaś się to zrobić, ale sen za szybko cię owładnął i skończyłaś śpiąca na kanapie obok Gogola. Kiedy to zauważył westchnął ciężko.

- Na prawdę, (Imię)? Tak bardzo chciałaś obejrzeć ten film - zaświergotał cicho myśląc, że smyrając twój nos obudzisz się, ale na marne. Zamiast tego przechyliłas się na bok na jego ramię. Nie wydawał się tym przejmować. Zamiast tego szykował w myślach odpowiedni scenariusz kary dla ciebie za usypianie. Co takiego mógł by ci zrobić, tak żeby nie zostać zabitym przez Sigme? Hmm...

Nieświadoma niczego zostałaś okryta kocem. Gogol kontynuował oglądanie i wyjadanie ci przekąsek. Jednak nawet jego, po dłuższej chwili znurzył sen. Powiedzmy, że twój stan był zaraźliwy i dość szybko przeszedł na niego.

- Jeszcze ci pokaże za taki sztuczki, (Imię) - wydukał rozbawiony pod nosem z uśmieszkiem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top