XXXIV

Błędem było odkładanie tej sprawy na później.

Jeszcze gorszym błędem było odłożenie rozmowy z Brzezińskim, bo w tym wypadku czas działał na moją niekorzyść. Aleksander może i nie jest szczególnie uprzejmy, ale zasługuje na wyjaśnienie. Szczególnie że zależy mi na utrzymanie stosunkowo pokojowych relacji z tym szarookim półczłowiekiem, chociaż do wypowiedzenia wojny niewiele nam brakuje, tak to wygląda w moim odczuciu. 

Więc Aleks nie jest miły, ale też nie jest głupi. Mogłam mieć nikłą nadzieję, że chłopak nie uwierzy swojemu rywalowi, uzna to tylko za młodzieżową docinkę. Tak jak to robią normalni ludzie. Jednak muszę się liczyć z faktem, że wszystko wtedy było przeciwko mnie, a Brzeziński nigdy nie pałał do mnie szczególną sympatią. 

Nie wiem co mną kierowało, że odpuściłam wtedy tę rozmowę. 

Wokół nie było nikogo.Stał naprzeciwko mnie, może w odległości dwóch metrów i patrzył mi w oczy. 

Teraz wiem, że czekał na mój ruch. Sam był inicjatorem tej sytuacji, jakby chciał sprawdzić moją reakcję. Powinnam podjąć temat i wszystko wyjaśnić, bo ten wzrok mówił, że Olek nie do końca wierzył w słowa Wiktora i że jednak daje mi szansę. 

A ja to olałam, będąc w takiej ekstazie po rozmowie z pozostałymi członkami klubu, że nie byłam w stanie myśleć logicznie. 

Ostatnio często mi się to zdarza. 

Cholera.

****

  — Cześć. Widziałaś może Olka? — zapytałam, zaglądając do korytarza łączącego szatnię i pomieszczenie, gdzie znajdowały się jeździeckie paki.

— Oj, nie widziałam go od dwóch dni — odparła Lilka i weszła do szatni, zalanej wpadającymi przez otwarte okno promieniami słonecznymi.

— Jesteście już na takim stopniu znajomości?— dobiegł mnie głos Pauliny, siedzącej na ławce i majstrującej coś przy lewej oficerce, którą zdjęła z nogi. 

— Nie rozumiem...

— Pozwolił ci do siebie mówić tak pieszczotliwie?

Zatkało mnie. 

Zaczęłam się zastanawiać. Zazwyczaj zwracałam się do niego bezpośrednio, ale zdarzało mi się zdrabniać jego imię, jednak nigdy nie zwrócił mi uwagi.

— Dobra, nie było pytania, nie wtrącam się. 

****

— Aleks? Nie możesz go znaleźć? Przeca przed chwilą był na ujeżdżalni... — powiedział Janek, prowadząc na karuzelę kolejnego konia. 

Westchnęłam. 

— Mogę zapytać, po co on ci jest potrzebny?

— Chcę mu wyjaśnić tę sytuację z Sopotu. A może mu mówiłeś, czy coś? - zapytałam z nadzieją.

— Księżniczko, nie chcę się mieszać w wasze sprawy, z doświadczenia wiem, że to niebezpieczne. 

W duchu przyznałam mu rację. Tam gdzie jest Brzeziński, jest zagrożenie życia. A może... Chodzi o mnie? Może to ja jestem zapalnikiem wszystkich sprzeczek i nieporozumień? 

— Ana... — zaczął Janek, patrząc na uwiąz trzymany w prawej ręce. — Ja też powinienem ci coś wyjaśnić. Chodzi o tę sytuację, wiesz, po moim powrocie znad morza.

— Skończ pracę, ja będę czekać przy fontannie— zaproponowałam i posłałam blondynowi pogodny uśmiech.

****

Wybraliśmy się na spacer. 

Mimo ostatnich podrygów sierpniowego słońca wciąż było gorąco, a cień lasu dawał niewielką ulgę. Było duszno i spokojnie, przeczuwałam nadchodzącą burzę. Starałam się o tym nie myśleć i skupić na otaczającym mnie krajobrazie. W powietrzu zawisł przyjemny zapach sosen i suchych liści. 

— Pojechałem tam dla Weroniki. To już słyszałaś — zaczął blondyn, kopiąc szyszkę leżącą na nieporośnietej trawą ścieżce. — Kruca fuks, dalej nie mogę w to uwierzyć... 

— Nie musisz mówić, zrozumiem to...

— Jechałem do niej pociągiem prawie całą Polskę. Chciałem jej zrobić niespodzienkę. Poznaliśmy się w szkole, zaraz na początku trzeciej klasy gimnazjum. Była śliczna, miała takie piękne czarne włosy. Po roku jej rodzice zdecydowali, że przeprowadzą się do Władysławowa. Już byliśmy razem. Ale wtedy, kiedy stałem pod drzwiami jej domu, zapukałem chyba z tysiąc razy, bo nie było dzwonka. 

Widziałam jak chłopak zaciska szczękę i pochyla ramiona do przodu, jakby miał się zaraz rozpłakać.

— Co miałem zrobić? Wszedłem tam i od razu wiedziałem co się dzieje. 

Domyśliłam się, co robiła była dziewczyna Janka. Nawet wiedziałam z kim, chociaż mogę powiedzieć tylko tyle, że jej towarzysz był płci męskiej.

— Zdradzała mnie od samego początku naszego związku. 

Nigdy nie widziałam aż tak spochmurniałego Jasia. 

Czas jakby stanął. Cały las wstrzymał oddech w oczekiwaniu na reakcję chłopaka. Wiem, że był wściekły i ciągle to sobie wypomina, bo od momentu kiedy wytrzeźwiał, stał się bardziej milczący i zamyślony. To było jednoznaczne z informacją, jak bardzo mu na niej zależało.

Nie czekając na dalszy rozwój wypadków, przytuliłam się do pleców Janka, jednak nie powiedziałam ani słowa. On też milczał, nie chcąc powiedzieć kilku słów za dużo. 

— A Brzeziński od początku był przeciwny temu związkowi. Czemu on musi mieć zawsze rację?

— Ona nie była ciebie warta. 

— To samo powtarzał... Czasami się zastanawiam, co by było, gdyby przypadł mu do gustu mój wybór. Nie puściła by się z innym?

— To tak niestety nie działa, Aleks nie jest panem tego świata — odparłam, ciągle przytulona do umięśnionych pleców blondyna.

— Przepraszam cię za moje zachowanie. Byłem załamany, to wszystko. Alkohol to pierwsza rzecz jaka przyszła mi do głowy.

— Ja się nie gniewam, rozumiem cię. Ale Olka powinieneś przeprosić. 

— Zrobię to. Na pewno. Dziękuję, księżniczko, co ja bym bez ciebie zrobił? — Jaś zaśmiał się smutno i objął mnie ramieniem.

****

Dalsze poszukiwania Brzezińskiego były równie owocne, jak szukanie igły w stogu siana. Jedynym wyjściem było rzucenie się na kopę i czekanie aż szpilka wbije się w twoje ciało.

Już miałam zapukać do biura i zapytać dyrektora, gdzie może być Brzeziński, ponieważ mam do niego bardzo pilną sprawę, ale usłyszałam jak mężczyzna z kimś rozmawia. Przystanęłam pod drzwiami tak, że widziałam tylko sylwetkę kierownika, ale jego rozmówcy już nie. Wytężyłam słuch, by móc tego osobnika poznać po głosie. 

— Słuchaj, co się z tobą dzieje? Przed bitwami byłeś w znakomitej formie, a tymczasem ledwo udało ci się wygrać. Nie rozumiem, przecież masz idealnie dopasowany grafik treningowy, znakomitych trenerów. Masz wszystko co jest potrzebne, aby wejść na szczyt.

— Daj spokój, nie mam ochoty słuchać kolejnego wykładu...

— Wypadałoby ten sezon skończyć z honorem. Na twoich barkach leży ogromna odpowiedzialność, postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Reputacja naszego klubu będzie zniszczona, jeśli się nie pozbierasz. Ja naprawdę nie chcę cię stresować. Wierzę, że dasz radę wygrać mistrzostwa.

— Dziękuję, tato.

Zamarłam w totalnym szoku, podpierając się rękami o ścianę, by nie upaść. Zrezygnowałam z dyskrecji i zajrzałam jeszcze raz raz do biura, sprawdzić, czy się nie pomyliłam. Nic z tych rzeczy. Rozmowa, którą słyszałam przed chwilą prowadził dyrektor i...

Olek. 





-------

Matury. To jedno słowo ma w sobie tyle emocji, że nawet nie da się tego opisać. Nie znam osobnika, który odlicza dni do tego wydarzenia, więc trzymam kciuki za wszystkich zdających egzamin dojrzałości. Zawsze będziemy wiedzieć więcej, niż wyjdzie w wyniku matury. 

Spodziewał się ktoś takiego obrotu sprawy? 

No cóż, nie chcę więcej pisać, bo czuję, że się wsypię, dlatego kończę tę zdawkową notkę na ciepłym pozdrowieniu wszystkich czytających Czarne Wstążki i zachęcam do komentowania!

Zanim jeszcze to się stanie, napiszę, że nadszedł historyczny moment. Notka z 23 kwietnia:

Kochani, nadszedł dzisiaj TEN dzień. Właśnie TEN dzień, na który pracowaliśmy ciężko i bardzo długo. Wlewałam wszystko co miałam w sercu i w głowie do tych wszystkich rozdziałów, które możecie czytać. A Wy, Wstążeczki, dzielnie trwacie przy tej opowieści i dodajecie mi naprawdę dużo energii do pisania. Pewnie domyślacie się już o co chodzi.
Jestem naprawdę dumna. To wszystko dzięki WAM! Mogę to wreszcie napisać:Czarne Wstążki są na 1 miejscu w kategorii Przygodowe!


<3 Miłego dnia! 




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top