W niewoli
- Gdzie jest moja siostra? - darłam się i szarpałam próbując uwolnić się dwóm rosłym facetom w czerni. - I co jej zrobiliście?!
Evan pokręcił głową wyraźnie zdegustowany moim zachowaniem.
- Och, nasza Sabrina martwi się o swoją siostrzyczkę? - patrzył się na mnie z wyraźnym rozbawieniem - Spokojnie Alice jest teraz w bezpiecznych hmm... skrzydłach.
Mierzyliśmy się spojrzeniami. Ja go atakowałam całą swoją wściekłością i bezradnością, a on odpowiadał opanowaniem i rozbawieniem. W końcu odwrócił wzrok ode mnie i powiedział:
- Zaprowadźcie, proszę naszego ślicznego gościa do pokoju. - dopiero po chwili zorientowałam się, że to do facetów, którzy mnie trzymają.
- No chodź, Słonko - powiedział jeden z nich - Nie chcesz zobaczyć swojego pokoju?
- Jakoś nie - odpowiedziałam opryskliwie.
Zaczęli się śmiać. Nie wytrzymałam i kopnęłam jednego w krocze, a drugiemu się wyrwałam. Szybko wstałam i zaczęłam biec w stronę najbliższych dzwi. Weszłam do pokoju i natychmiast zatrzasnęłam zamek. Po chwili usłyszałam, że się dobijają. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu schronienia. Nie zdążyłam zrobić jednego kroku, a dzwi się wyłamały i do środka wbiegło czterech mężczyzn. Na końcu eleganckim krokiem wszedł Evan:
- Kochana, to było nie rozsądne - mimo że mówił spokojnym głosem widać było, że jest zdenerwowany - Teraz pójdziesz grzecznie do pokoju, dobrze?
Zaczęłam szybko myśleć nad opcjami wydostania się stąd. Tylko jedna w miarę możliwa przychodziła mi do głowy. Muszę z nimi współpracować i dobrze się zachowywać. Dlatego dałam się zaprowadzić do pokoju. Od razu zauważyłam kamery. Spojrzałam pytająco na Evana, ale ten powiedział tylko:
- No po takiej akcji się dziwisz?
Szybko wyszedł i zostawił mnie samą. Okazało się, że w pokoju jest jeszcze łazienka, nie monitorowana. Szybko tam weszłam i pomyślałam, że to banda idiotów. Idiotów, którzy mnie nie przeszukali. Wyjełam ze stanika telefon.Wiem, wiem no ale z kieszeni mi często wypada. Zadzwoniłam do mojej mamy.
- Oddajcie mi moją córkę! - krzyczała. Najwyraźniej myślała że to oni do niej zadzwonili. Usłyszałam głos Mike'a - Niech Pani odda nam telefon ja z nimi porozmawiam.
- Halo? - zapytał - Evan co ci odbiło najpierw porywasz jej siostrę, a później ją?! Masz natychmiast z nią tu przyjechać! No i czego się nie odzywasz?! Zaraz ci...
- Mike?- Zapytałam niepewnie.
- Sabrina? - usłyszałam jego zdziwienie -Wszystko w porządku? Skąd masz telefon?
- Ci debile mnie nie przeszukali. - na pewno mu nie wspomnę o staniku. - Musicie mi pomóc!
- Uwierz staramy się. - nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju.
- Muszę kończyć później zadzwonię. -zakończyłam rozmowę i schowałam telefon za wanną.
- Sabrina?- usłyszałam Evana - Choć, musimy iść.
Zaprowadził mnie do małej sali i wyszedł. Chwilę później usłyszam jego głos dochodzący z głośników.
- Sabrina posłuchaj , zaraz przyprowadzimy twoją siostrę.
Zauważyłam kontur jego sylwetki na ścianie. A więc musi mnie widzieć. Chwilę później weszli trzej faceci ciągnący moją siostrę. Przypieli ją do krzesła.
Evan zadał pierwsze pytanie:
- Jaką masz moc?
- Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Nagle Alice się zatrzesła. Uświadomiłam sobie, że potraktowali ją prądem.
- Co planuje zrobić Mike?
- Naprawdę nie wiem -krzyknęłam przerażona.
Alice znów się zatrzesła. Na jej twarz wyszedł grymas ból.
- Jaką moc ma Mike ?
Nie odpowiedziałam mu. Nie wiedziałam, ale on by mi nie uwierzył.
- W takim razie - wycedził - znajdziemy inny sposób.
Kiwnął głową na jednego z mężczyzn pilnujących Alice. Ten wyciągnął bata i trzasnął nim moją siostrę po twarzy. I jeszcze raz, i jeszcze. W końcu wybuchnęłam. I to dosłownie! Wszystko zalała woda, lecz koło mnie i Ali stworzyła się bańka powietrzna. Widziałam jak wszyscy wokół się topili. Wtedy przyszła wichura. Wymiotła wodę i uniosła mnie i Alice nad ziemię. Zaczęłam odpływać. Zdążyłam jeszcze zobaczyć Mika, Sama, moją mamę i resztę wbiegających do pokoju, kiedy runęłam w ciemność.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top