Wieś gorejąca
Ach, ta chata bogata, w radość ubrana
słomą pokryty lichy dach, ściany pamiętają liczne zrywy,
ta skromność i szczęście, dostatku nie potrzeba,
plony już zebrane, dawno już po żniwach.
Każdy z nich się zna, każdy każdemu brat,
pomoc sobie niosą, z chat wypływa głośny śmiech.
Wrą bardziej niźli jeden gar,
lekkie światła świec gdzieś w pomieszczeniu niesie nitkę nadziei na lepsze jutro.
Jednak i tu niemało sporów nad wsią się unosi,
tamci dwaj niegdyś bracia, teraz jeden ożenił się z panią serca drugiego,
trzeci szlachcic, nieszczęśliwy, wszakże nie dopuszcza do siebie miłości,
obok niego żona tego pierwszego, próbuje uspokoić kochanego w sekrecie szlachcica,
a obok nich ja, wpatruję się w ten gwar z wielkim uśmiech.
Bo taką tą wieś pamiętać mi przyjdzie i taką ją pokocham,
nim jednak to, muszę opuścić tą wieś i z powrotem wrócić za rzekę na swe włości,
pomóc szlachciance w majątku jej nie znanym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top