Codzienność

Choć koniec już tego miesiąc
pogoda całkiem ciepła i szczodra,
ciepło otacza mnie, wiatr gdzieś po polu miota,
deszcz w końcu odszedł, niebo nic nie zachmurza.

Ja jednak ponurą przyjmuję postawę,
twarz ma blada, nicością cała pokryta,
okulary me zaparowane, świat ledwo przez nie widać. 

Chociaż i bez tego zachwycać się codziennością nie raczę,
nie ma czym, szarość przynosi nam jedynie, 
znów do domu zawitam, chwycę za książki okładkę, 
i znowuż się zatracę u świecie, o którym marzę. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top