Rozdział VIII
Per. Zsrr
Dzisiaj po szkole poszedłem do domu aby zabrać moje rzeczy. Mamy nie było w domu ale był tata więc podszedłem do niego i zapytałem:
Zsrr - Tato bo jest sprawa i to dość przykra.
IR - Co się stało?
Zsrr - No bo Rzeszy piesek zmarł i się zapytał czy bym mógł go pochować bo on się nie może ruszyć czy bym go mógł pochować nad tym jeziorem co pokazałeś mi kiedyś pod wiśnią i czy byś mi mógł pomóc?
IR - Ależ naturalnie synku chodź pójdziemy teraz.
Zsrr - Dobra tylko jeszcze do Brytanii musimy podejść bo obiecałem, że jego rzeczy wezmę.
IR - Ok to ty synek się pakuj i czekaj pod samochodem a ja wezmę łopaty.
Zsrr - Dobrze.
Po tym poszedłem się spakować i gdy byłem już na dole tata czekał przy samochodzie.
IR - Teraz do Brytanii I do Rzeszy prawda?
Zsrr - Prawda.
Po tym jak wsiedliśmy utknęliśmy w korku. Siedzieliśmy tak w głuchej ciszy aż tata zaczął mówić.
IR - I jak synku doczekałeś się tego momentu?
Zsrr - Co? Aaa... dobra pamiętam. Tak. Doczekałem się i mu to powiedziałem.
IR - I co on na to?
Zsrr- Nie uwierzysz.
IR - No co?
Zsrr - Odwzajemnił!
IR - W sumie to się nie dziwię idealnie do siebie pasujecie ale i tak. Gratuluje!
Po tym jeszcze chwilę pogadaliśmy aż w końcu byliśmy pod domem Brytanii. Wysiadłem i zapukałem. Otworzyła mi mama Brytanii która już od razu zrozumiała po co tu jestem.
M(Brytanii) - Po jego rzeczy prawda?
Zsrr- Zgadza się proszę pani.
M - To poczekaj chwilkę. - Poszła i po chwili wróciła z plecakiem dla niego.
M - Proszę bardzo i przekaż mu, że ma na siebie uważać.
Zsrr - Dobrze przekażę.
M - A i jeszcze pytanie.
Zsrr - Słucham.
M - Otóż zginęła torba lekarska synka wież może co się z nią stało? Jest dla niego ważna.
Zsrr - Spokojnie ma ją przy sobie po prostu była mu potrzebna w jednej sprawie.
M - Dobrze nie będę pytała jakiej bo wiem jak niektórych to denerwuje ale i tak dziękuję, że chociaż tyle mi powiedziałeś.
Zsrr - Dziękuję. Do zobaczenia.
M - Do zobaczenia.
Wróciłem do auta i ojciec się mnie zapytał czy teraz do Rzeszy to mu powiedziałem tak.
Per. Rzeszy
Nie mogę uwierzyć, że mój Archi nie żyję. Przecież był młodym pieskiem który nikomu nie przeszkadzał ale z tego co powiedział Brytania podobno użarł Cesarstwo w nogę I to dość solidnie więc możliwe, że to dlatego to zrobił. Ale to i tak go nieusprawiedliwia z tego, że go zabił. Aktualnie piesek leży na moich kolanach zanim przyjedzie Zsrr go pochować. Po tym jak mi wyznał miłość inaczej na mnie patrzy jakby z troską i miłością ale właśnie nie taką przyjacielską tylko taką na wyższym poziomie. Ja też go kocham I nie wyobrażam sobie umierać że świadomością, że mu nie powiedziałem. Jeszcze chwile z Brytanią siedzieliśmy on ze mną rozmawiał a ja głaskałem główkę pieska który był cały otulony w koc w którym zawsze spał tylko tym razem uśnie w na zawsze. Wtedy wszedł Zsrr, który podszedł do mnie i przykucnął przy kanapie patrząc na mnie oczami troski. Pytając:
Zsrr - Jak się czujesz?
Rz - Wszystko mnie boli od stóp po ramiona i czuje jakbym czegoś potrzebował ale nie wiem czego. - Potem poczułem jak szklą mi się oczy a Brytania z Sovietem przytulili mnie mocno i gdy mnie puścili Zsrr wytarł moje łzy i powiedział:
Zsrr- Spokojnie. Wszystko się ułoży masz mnie, Wielką Brytanię, moich rodziców, swojego wujka, kuzynkę Austrię, Faszystowskie Włochy i jeszcze pewnie można tak w kółko wymieniać.
Rz - Dziękuje wszystkim gdziekolwiek teraz są za to, że zawsze mi pomagali i cieszę się, że tu teraz ze mną jesteście i mi pomagacie.
B, Zsrr- Nie ma sprawy.
Po tym zakryłem główkę psa kocem a on mnie pocałował w czoło i powiedział:
Zsrr- To ja już będę szedł za niedługo wrócę.
Powiedział i wziął go na ręce a Brytania otworzył i zamknął za nim drzwi. Siedziałem tak jeszcze przez chwilę kiedy Brytania przyszedł i powiedział, że trzeba zmienić opatrunki kiedy już to zrobił zapytał się mnie czy chcę herbaty. Odpowiedziałem twierdząco.
Per. Zsrr
Jechałem tak z Archim na kolanach kiedy to byliśmy już pod lasem. Wysiadłem I zacząłem iść z tatą przez las i wkrótce byliśmy już nad jeziorem. Wtedy tak jakby wszystkie moje wspomnienia z Rzeszą przeleciały mi przed oczami od momentu gdy go tu pierwszy raz przyprowadziłem i się wystraszył rybki aż do momentu gdy prawie zawału przez niego dostałem jak skoczył z kamienia. Miło wspominałem to miejsce podszedłem z tatą pod wiśnie. Położyłem zawiniątko na ziemi I zacząłem z tatą kopać oczywiście 2 metry gdyż taka już tradycja. Kiedy był już wykopany podałem tacie który była na dole pieska i on go delikatnie położył. Potem wyszedł z niego bez większych bo w końcu ma 2 metry. Ja mam osobiście 190 centymetrów więc nie ma opcji, że nie będę tak samo duży jak on. Ale wracają. Zaczęliśmy go zakopywać i potem mój tata z kawałka sznurka i patyków zrobił krzyż gdzie jeszcze przywiązał tabliczkę "Spoczywaj w pokoju" bardzo mi to rozczuliło serce. Potem jeszcze chwilę postaliśmy i popatrzyliśmy. Ojciec zaczął rozmowę:
IR - Synu takie pytanie.
Zsrr - Hm?
IR - Naprawdę kochasz Rzeszę?
Zsrr - Jak nigdy dotąd.
IR - To w takim razie wiedz, że będziesz miał z nim cudowne życie. A teraz chodź bo jeszcze będą się martwić. O ciebie Rzesza a o mnie twoja mama.
Zsrr - No to chodź.
Poszliśmy spowrotem do auta i pojechaliśmy.
Per. Rzeszy
~SEN~
Ciemność.
Nic nie widziałem kiedy to nagle obudziłem się w swoim łóżku z potwornym krzykiem. Otworzyłem żeszej oczy i podwinąłem koszulkę. Nie było tam tych potwornych cięć.
Rz - A więc to tylko sen!
Wstałem i pobiegłem do salonu ale widok który tam zastałem mnie zszokował. CN patrzył na Zsrr wiszącego pod sufitem który jeszcze starą się uwolnić a za nim wisi już martwy Brytania.
Rz - NIE!!!
Wtedy Cesarstwo się do mnie odwrócił a za sobą usłyszałem trzask. Odwróciłem się gwałtownie a za mną był stryczek bez nikogo. Wtedy moje ciało nie posłusznie zaczęło do niego się zbliżać i kiedy już przy nim stałem założyłem sobie pętle na szyję oczywiście starając się wyrwać ale to nic nie dało. Cesarstwo stanął pszedemną i tylko powiedział jedno krótkie słowo.
CN - Zgiń.
W tym właśnie momencie kopnął krzesło na którym stałem i zacząłem wisieć. Prowałem to zdjąć ale na nic w pewnym momencie poczułem jakby... spokój?! Sam jestem zdziwiony. Czy tak właśnie to ma wyglądać? Sam nawet nie jestem pewny ale cieszyłem się nawet, że wtedy właśnie spokój przyszedł mnie poratować.
Per. Zsrr
Kiedy już wszedłem do domu usłyszałem krzyki Rzeszy. Przysięgam jeśli ten herbaciarz coś mu zrobił to zabiję. Wbiegłem do salonu a tam śpiący Rzesza, który krzyczy, że nie chce i łapiąc się rękami za szyję jakby chciał coś zdjąć a obok Brytania który starą się go uspokoić podszedłem do nich pytając:
Zsrr - Co mu się dzieje?!
B - Sam nie wiem nagle zaczął krzyczeć a teraz się za szyję łapie.
Położyłem dłoń na jego głowie miał gorączkę. W czasie w którym miałem rękę na jego czole on się zaczął uspokajać ale kiedy ją zabrałem jego wcześniejszy stan wrócił.
B - Zsrr pocałuj go!
Zsrr - CO?!
B - To co słyszałeś pod twoim dotykiem się uspokaja to może go wybudzić.
Zsrr - No dobra ale się nie odzywasz.
B - Jasne.
Wtedy zbliżyłem swoje usta do niego i w tym momencie to zrobiłem pocałowałem go w te jego śliczne, słodkie i jedwabiste usta. Boże jak ja bym chciał, żeby ta chwila trwała wiecznie. On się zaczął uspokajać aż w końcu przestał krzyczeć I łapać się rękami które po pewnym momencie znalazły się na mojej szyi. Kiedy zabrakło powietrza odsunąłem się a on zaczął się wybudzać. Bez większego namysłu przytuliłem go do siebie mocno sprawiając, że z pozycji leżącej znaleźliśmy się pozycji siedzącej.
On w pewnym momencie wtedy zaczął płakać poczułem gdy zacząłem mieć mokre ramię. Odsunąłem się po chwili od niego. Posiedzieliśmy tak jeszcze parę sekund kiedy Brytania się nas zapytał czy chcemy herbaty na uspokojenie. Odpowiedzieliśmy twierdząco.
Zsrr - Rzesza kochany co ci się śniło?
Rz - Kkko... ko...szmar... koszmar. I to przerażający.
Zsrr - No już Spokojnie kochany jesteśmy z tobą opowiesz nam o nim?
On nic nie odpowiedział a tylko kiwnął głową I wtedy wszedł Brytania z kubkami. Wzięliśmy i zaczęliśmy pić. Kiedy już się uspokoił i przestał płakać postanowiłem się zapytać.
Zsrr - A więc.
Rz - Nagle była ciemność. Wpadałem w nią. Obudziłem się wtedy z wrzaskiem w łóżku w swoim pokoju. Podwinąłem koszulę i zobaczyłem, że nie mam tych ran. Powiedziałem do siebie, że to był tylko zły sen. Wybiegłem wtedy z pokoju i zobaczyłem... - Tu postanowił na chwilę się zatrzymać a niego oczy znowu zaszkliły się.
Rz - ... stał tam mój ojciec i patrzył jak wisisz i próbujesz złapać ostatni oddech a za nim wisiał już martwy Brytania. Potem był trzask i za sobą zobaczyłem stryczek i wtedy moje ciało mimowolnie zaczęło się do niego zbliżać. Stanąłem na krześle i założyłem to kółko na szyję. Wtedy podszedł CN i powiedział mi tylko abym zginął... kopnął wtedy krzesło i zacząłem się dusić... ale wtedy poczułem tak jakby... spokój? Sam nawet nie wiem jak to nazwać ale zupełnie jakby ktoś tam bym i mnie wtedy wspierał.
Zsrr - Chcesz wiedzieć co się wtedy działo?
Rz - Byłoby miło.
Zsrr - Ja... pocałowałem cię.
W tym właśnie momencie białego kółka Rzeszy nie było całkowicie widzieć nawet żadnego śladu po jego czarnej swastyce.
Rz - Jaka szkoda, że tego nie pamiętam.
Gdy to mówił można było wyczuć tak jakby chciał to powtóżyć.
Time Skip
Per. Rzeszy
Nie mogę uwierzyć, że Zsrr mnie pocałował a ja tego nie pamiętam nawet nie poczułem. Brytania poszedł kupić parę potrzebnych rzeczy. Proponowałem mu swoje pieniądze ale jak i on jak i Zsrr powiedzieli, że za wszystko zapłacą sami. Jestem im za to bardzo wdzięczny i miło, że ktoś się dla mnie tak bardzo poświęca. Wtedy Zsrr podszedł do mnie I się zapytał:
Zsrr - Chcesz sobie przypomnieć?
Rz - Ale co?
Zsrr - To czego nie pamiętasz jak o nie nie poczułeś.
Ja w odpowiedzi tylko się zarumieniłem.
Zsrr - Czyli tak.
Po tym Zsrr przybliżył się do mnie i złączył nasze usta w długim jak i błogim pocałunku. Jego usta były szorstkie i twarde ale jednocześnie miękkie i słodkie. Mógłbym tak zostać godzinami gdyby nie to, że zabrakło nam powietrza.
Zsrr - Twoje usta są jeszcze słodsze niż wtedy.
Rz - *rumieni się* a ty całujesz jak grecki bóg.
Zsrr - Czyli ci się podobał mam nadzieję.
Nie miałem siły cokolwiek powiedzieć więc tylko kiwnąłem głową na tak.
♤Sorki, że tak późno. Pozdrawiam pa.♤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top