gryzelda

❝ ʏᴏᴜ ᴡᴀɴɴᴀ ʙᴇ ᴄᴏᴏʟ ʟᴇᴛ ᴍᴇ sʜᴏᴡ ʏᴏᴜ ʜᴏᴡ ɴᴇᴇᴅ ᴛᴏ ʙʀᴇᴀᴋ ᴛʜᴇ ʀᴜʟᴇs ɪ ᴄᴀɴ sʜᴏᴡ ʏᴏᴜ ʜᴏᴡ ᴀɴᴅ ᴏɴᴄᴇ ʏᴏᴜ ᴄᴀᴛᴄʜ ᴛʜɪs ғᴇᴇʟɪɴ' ʏᴇᴀʜ, ᴏɴᴄᴇ ʏᴏᴜ ᴄᴀᴛᴄʜ ᴛʜɪs ғᴇᴇʟɪɴ' ʏᴏᴜ'ʟʟ ʙᴇ ᴄʜɪʟʟɪɴ', ᴄʜɪʟʟɪɴ' ᴏʜ, ᴏʜ, ᴏʜ, ᴏʜ ᴄʜɪʟʟɪɴ' ʟɪᴋᴇ ᴀ ᴠɪʟʟᴀɪɴ ❞

━━━━━━━━━━━━━━━━━━

- Kim była ta białogłowa dama? - poczuła słone łzy na swych policzkach, gdy kolejna przedstawicielka najbogatszej arystokracji w kraju poczęła zachwycać się nad urodą nieznajomej. Znowu jej nie zauważono, pozwolono na jej powolną śmierć.

Ale ona dobrze wiedziała, że za maską pięknej dziewczyny, krył się straszny Kopciuszek.

Spojrzała na wściekłą matkę - nie widziała w jej oczach zadowolenia. Ciosała w jej stronę tysiące piorunów pełnych wściekłości. Nie wygrała, nie oczarowała księcia, tylko go zniechęciła. Nie sprostała jej oczekiwaniom.
Znowu otoczą ją jej krzyki, powie, że jest tylko zwykłym nieudacznikiem. I znów nikt się o tym nie dowie, wszystko pozostanie w jej sypialni, ukryte nawet przed jej siostrą.

Tym razem jej wzrok powędrował na smutną Anastasię. Widziała na jej twarzy wszystkie straszne emocje, których się dawno pozbyła, a teraz powróciły, by siać zamęt w duszy rudowłosej. Gryzelda przeżyła, jednak jej siostra mogła umrzeć z powodu jednej, jedynej cegiełki, bez której nie mogła zbudować wymarzonego domu i zaznać szczęścia.
Brakowało jej miłości.

Odwróciła od nich wzrok, spoglądając w dół i poprawiając upięcie ciemnych jak kurczę pióra włosów. Nagle w jej głowie pojawił się obraz uśmiechniętego jasnowłosego Kopciuszka - znów poczuła zazdrość, wyobrażając sobie, że ma takie same włosy jak ona. Następnie wygładziła fałdy niebieskiej sukni, starając się by nikt nie zauważył łez spływających po policzkach.
I odeszła, a wraz z nią mieszające się ze słonym płynem krople czerwonej jak maki krwi.

━━━━━━━━━━━━━━━━━━

Wściekła zrzuciła całą porcelanową zastawę jej matki, wyrzuciła z wazonu bukiet kwiatów, by potem rzucić nim o ścianę. Rozbite szkło spadło na podłogę, a woda rozlała się na niej, wprowadzając dziewczynę w stan niepewności. Rzuciła się na ziemię, nie zwracając uwagi na to, czy usiądzie na ostrych kawałkach tworzywa. Spuściła głowę, zamknęła oczy i zaczęła krzyczeć, gdy poczuła wybijające się w jej blade i chude ciało szkło. Zaszlochała cicho, gdy jej policzek został obdarowany silnym uderzeniem.

- Jesteś do niczego, dziewczyno - rozpoznała wściekły głos matki. - Zawiodłam się na tobie, Gryzeldo. Jesteś taka sama jak twój ojciec.

Matka zniknęła, ale ona dobrze wiedziała, że ktoś z nią został. Nie zostawił jej.

- Dlaczego to zrobiłaś, siostro? - zapytała cicho jej siostra, spoglądając na nią ze strachem w oczach. - Jak mogłaś? Nie pomyślałaś o matce, o mnie? Przez ciebie ten Kopciuch zostanie księżniczką, a później królową.

- Zrobiłam to by nas ratować - po raz pierwszy od kilku dni odezwała się głosem dziwnym, nigdy do niej nienależącym. - Nie chciałam pozwolić, byśmy stały się potworami.

- Za późno - głos Anastasii zmienił się diametralnie. Był zimny i głośny, a nie ciepły i cichy. - Już się nim stałaś, Gryzeldo.

I odeszła, tak jak wcześniej matka. Zostawiła ją samą.

I wtedy dopiero zrozumiała, że miała rację.
Była potworem i musiała zachowywać się tak już do końca swych dni.

━━━━━━━━━━━━━━━━━━

Ze wstrętem w oczach patrzyłam na rzuconą na podłogę, falbaniastą suknię, której barwa przypominała mi jezioro, nad które jako mała dziewczynka jeździłam z rodzicami i siostrą. Nie byłam wtedy jeszcze samotną Gryzeldą, udającą nową siostrę Kopciuszka, która podpisała niewybaczalny pakt z samym diabłem.
Byłam kochana, żyłam jak każde dziecko pragnie - bez żadnych problemów, z uśmiechem na ustach, który nie okaże się być tylko wymuszonym fałszem.

Teraz kłamstwem było całe moje życie.

Patrzę wściekła na strażników, stojących blisko mnie i pilnujących, abym nie opuściła mojej celi. Jakbym nadal planowała ucieczkę z tego więzienia. Jakby zapomnieli czym skończyła się taka pierwsza próba.
Nożyczkami odcina wszystkie wykończenia fartucha, który właśnie skończyłam szyć - tylko to pozostało mi po dawnym życiu, godnym szlacheckiej córki wielkiego i wspaniałego królestwa.
Spoglądam na prawą ręką, pokrytą tysiącami małych i dużych blizn.

Dowodów na to, że przegrałam.

━━━━━━━━━━━━━━━━━━

[ to chyba najdłuższa część... i na serio, jestem z siebie dumna. warto było tyle razy bić się po głowie, by coś napisać.

Kochani, bardzo proszę o opinie. Szczególnie, że jeszcze pozostała Yzma i bonus. Potem trzeba będzie tym czarnym duszom powiedzieć "adíos".

I jeśli ktoś jeszcze nie widział - perfekcyjne dusze was oczekują. ]

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top