X - Adam
– Poruczniku Maras, poruczniku Warneńczyk, proszę o przedłożenie nazwisk osób, które zabieracie ze sobą na jutrzejsze rozpoznanie.
Generał broni Donald Kus dowodził naszą sześciomiesięczną misją. Zyskał miano „polskiego Afrykańczyka", bo z Erymalią jest związany blisko 20 lat, czyli od początku sporu w tym kraju.
Erymalijski konflikt rozpoczął się od wkroczenia na terytorium tego państwa przywódcy kosmopolitycznej organizacji terrorystycznej pod jakże chwytliwą nazwą Pandemonium. Ekwumene Mbawe otrzymał gościnę od najwyższych władz Erymalii, co rzecz jasna odbiło się szerokim echem na całym globie, bo Rwandyjczyk jest poszukiwany za terroryzm przez rządy kilku liczących krajów, również przez Polskę. Kierowane przez niego Pandemonium dokonało dwóch zamachów, które wstrząsnęły światem. Pierwszy miał miejsce w Rzymie 17 lat temu. Kilkudziesięciu zamachowców-samobójców (do dziś nie znamy dokładnej liczby) w tym samym czasie wysadziło się w powietrze. Obstawili takie obiekty jak: Bazylika św. Piotra, Plac św. Piotra, Panteon, Schody Hiszpańskie czy Koloseum. Zaginęło przeszło 3 tysiące ludzi z 56 narodowości. Drugi zamach pochłonął jeszcze więcej ofiar. Gigantyczny pożar, który zwolennicy Mbawe wzniecili na Camp Nou podczas finałowego meczu Mistrzostw Świata trwał 3 dni. Terroryści przez ten czas odcinali służbom dostęp do stadionu pozwalając, by niewinni ludzie konali wiele godzin w okrutnych mękach. Już po pierwszym zamachu, Erymalijczycy chcieli pozbyć się Mbawe ze swojego kraju. Niestety, było już za późno. Pandemonium urosło w siłę. Barbarzyńcy na znak swojej potęgi, zorganizowali przemarsz ulicami stolicy. Wtedy doszło do pierwszego starcia Ekwumene z erymalijskim wojskiem. Krótko potem król wystosował odezwę do świata, prosząc o wsparcie militarne. Przyznał, że błędem było wpuszczenie Mbawe na swoją ziemię. Erymalia nie musiała długo czekać na pomoc. Pandemonium zabiło ludzi z tak wielu narodów, że każdy z nich chciał pomścić swoich rodaków. Mimo tak ogromnego wsparcia wojna wciąż trwa i nie widać jej końca. Mbawe za wszelką cenę chce pozyskać Erymalię dla siebie. Wciąż przeznaczane są duże nakłady pracy i energii na jego odnalezienie, lecz na razie jego kryjówka w dzikich afrykańskich ostępach pozostaje tajemnicą, a jedynie śmierć tego człowieka zapobiegnie dalszemu rozlewowi krwi na całym świecie.
– Ze mną jadą sierżant Wermand i Litman, chorąży Karp i starszy chorąży Durasik – zaraportował Felix.
– Zabieram ze sobą kapral Gros, kaprala Kiluka, plutonowego Mazura i starszego chorążego Soykę.
– Pierwszy raz jesteście w Erymalii? – Zapytał Kus.
– Zgadza się, panie generale – odpowiedziałem.
– Pamiętajcie, że Mbawe czuje się tu jak u siebie. Jest śmiały i zdecydowany. Wie, że może liczyć na wsparcie swojej wielotysięcznej organizacji. A jedyne czego tak naprawdę chce, to nasz strach, nasza bojaźń przed tym, co może nam zrobić. Mbawe karmi się potęgą strachu. Dopiero na drugim miejscu stawia władzę i bogactwo. Dlatego jest taki niebezpieczny. Wiecie, co należy zrobić, aby położyć kres Pandemonium?
– Trzeba odciąć głowę szatanowi.
– Otóż to, poruczniku Maras. I to właśnie wy się do tego przyczynicie.
– Wykonując pańskie rozkazy, generale, z pewnością osłabimy Pandemonium.
Kus uśmiechnął się półgębkiem. Rozłożył przed nami mapę Erymalii z kilkoma zaznaczonymi punktami i powiedział:
– Dobierzecie się do samej głowy szatana, poruczniku Warneńczyk. Waszym głównym zadaniem podczas tej misji będzie współpraca z Włochami i Erymalijczykami, którzy od lat ścigają Mbawe. Podobno wpadli na obiecujący trop. Jutro wykonacie pierwszy patrol. Potraktujcie go jako rozgrzewkę. Następnie z waszymi oddziałami zostaniecie oddelegowani na południe – wskazał miejsce na mapie – do kwatery erymalijskiego wojska. Tam dostaniecie dalsze rozkazy.
Felix posłał mi krótkie spojrzenie pełne niedowierzania i ekscytacji. Wróciliśmy do gry.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top