Rozdział 6.
Rozdział dedykuję dla Popielatka
Gdy się obudziłam nie pamiętałam nic. No, może z wyjątkiem postaci o blond włosach, która uśpiła mnie w jakiś dziwny sposób...
Obudziłam się w wielkim pomieszczeniu. Wszystko było pomalowane na kolor morski. Tapeta przedstawiająca morskie fale, wyglądała tak, jakby zaraz miała z niej wypłynąć woda.
Leżałam tak bez ruchu dobre 15 minut. W końcu usłyszałam ciche głosy dobierające zza drzwi.
- Mikołaju! Jak żeś ją tu ściągnął?
- Satharo, proszę Cię... Mam dość pytań na dziś...
- Masz mi w tej chwili odpowiedzieć! Użyłeś magii?
- Co? Ależ skąd! Dałem jej do powąchania tkaninę nasączoną kilkoma kroplami eteru.
''Eter ''? - pomyślałam.
Nagle usłyszałam jak wchodzą do pomieszczenia. Była to wysoka kobieta o czarnych włosach. Jej towarzyszem był niejaki Mikołaj. On też nawet nieźle wyglądał. Był umięśniony, przez co jego koszulka wydawala się trochę zbyt ciasna. I tak jak go zapamiętałam... Był blondynem. Jego włosy przypominały raczej odcień ciemnego blondu. Tylko końcówki miał jasne..
Ja siedziałam na łóżku i się na nich gapiłam.. Pierwszy zabrał głos Mikołaj.
- Yyy... Hej. Jak się spało?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. W końcu odpowiedziałam, że dobrze.
Podeszła do mnie ta kobieta i cicho rzekła:
-Witaj Dario. Mnie może już znasz... Jestem Sathara.
Spojrzałam na nią raz jeszcze. Dopiero teraz zauważyłam, że ma kosmyki włosów w kolorze purpury.
Wstałam z łóżka i odpowiedziałam:
- Czego chcesz ode mnie?! Kim jesteś?!
Sathara opuściła ręce. Na prawej dłoni od wewnętrznej strony widniał jakiś znak. Podobny był do klingi miecza.
Sathara podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy.
- Jestem twoją ciotką a siostrą twojego ojca. Należę do Starszyzny i pełnię funkcję arcykapłanki. - wyrecytowała moja '' ciocia ''.
Stanęłam jak wryta. Dosłownie zabrakło mi tchu. Poczułam jak upadłam. W mojej głowie odbijały się głos Mikołaja:
- Daria! Hallo! Otwórz oczy!
Jednak nie otworzyłam ich. Wolałam oddać się w objęcia MORFEUSZA.
------------------------
Znów się obudziłam, tylko, że z jednym małym drobiazgiem...
- Ssss! Moja głowa! Zaraz pęknie! - jęknęłam.
Zauważyłam, że na fotelu siedzi Mikołaj. Spał... Długi czas przeglądałam się mu. Był taki.... taki słodki. Przypominał mi... Kubę. Nagle otworzył oczy, ziewnął i z seksownym uśmiechem na twarzy rzekł:
- Nasza księżniczka się już obudziła?
- Nie nazywaj mnie tak... - bąknęłam. - Możesz łaskawie dać mi jakieś rzeczy?
On nagle wstał i ściągnął z siebie koszulkę. Przy tym pokazał jeszcze swój umięśniony tors. Zaczął ściągać spodenki, ale krzyknęłam:
- Nie! Koszulka mi wystarczy.
Na to podciągnął spodenki i znów usiadł w fotelu.
''Bedzie się na mnie patrzył jak się przebieram? Jeszcze czego! '' pomyślałam. Kaszlnęłam i zwróciłam się się mniej-więcej słodko do niego:
- Wyjdź stąd! Proszę...
Spojrzał na mnie, puścił mi oczko i lekko kręcąc tyłkiem wyszedł na korytarz. (...)
Po przeszukaniu szaf i szuflad u dobraniu odpowiedniej garderoby, postanowiłam pójść poszukać Mikołaja.
Lekko otworzyłam drzwi i wyszłam na wielki korytarz. Na ścianach wisiały obrazy jakiś kobiet, a pod nimi widniały napisy tj. Najlepsza Wojowniczka, Potężna Wiedźma itp.
Szłam cały czas prosto, aż ujrzałam kolejne, tym razem ogniste drzwi. Moje były w kolorze morskim. Chciałam wejść ale ktoś chwycił mnie za rękę i syknął:
- Odważ się tknąć drzwi od mojego pokoju, a słowo daję, iż spalę Cię!
Spojrzałam na autora tej groźby. To był chłopak o czerwono-czarnych włosach. Na jego ręce był znak w kształcie strzały.
Wyrwałam rękę z jego uścisku i odpowiedziałam:
- Odwal się ode mnie, psychopato!
Ten się roześmiał i coś chciał odpowiedzieć, ale powstrzymał go Mikołaj.
- Aleks, uspokój się. Masz zostawić Darię! Polecenie arcykapłanki. - rzekł chłopak, stanąwszy obok mnie.
- Witaj Mikołaju, Mistrzu Światła. Skoro to polecenie arcykapłanki... - mruknął Aleks.
Czerwono-włosy odwrócił się na pięcie i zniknął na drzwiami swojego pokoju.
Mikołaj chwycił mnie za rękę rzekł:
- Sathara chce Cię widzieć.
Po tej wiadomości poszliśmy w stronę schodów biegnących w dół...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top