Rozdział 10. + dodatek specjalny
Patrzyłam się na to COŚ długi czas. Było takie niezwykłe.
Kształtem przypominało kota. Ale coś w nim tkwiło. Jakaś taka...aura, która z pewnością nie była kocia.
Podeszłam bliżej, gdy nagle kot wskoczył na mały stolik, na którym stała donica z kwiatami.
Zwierzę popatrzyło na mnie i cicho miałknęło.
- Boże, jaka jestem głupia... Bałam się małego kociaka... - zaśmiałam się.
Kot popatrzył na mnie ze zdziwieniem i po chwili rzekł:
- Nie jesteś głupia, moje dziecko. Jesteś nader mądra.
Dosłownie stanęłam jak wryta i gapiłam się na kota. Chciałam krzyczeć, ale zwierzę zasłoniło mi usta swoim puszystym ogonem.
- Nie krzycz, bo wszyscy się tu zbiegną. A chyba nie chcesz, by dowiedzieli się o naszej rozmowie, prawda? - rzekł kot. - Mam na imię Salem. - dodał.
- Ee... Ja mam na imię Daria. - wydukałam.
- Wiem o tym, moje dziecko. Przyszedłem do Ciebie z pewną propozycją.. - urwał w pół zdania i nagle zniknął.
Spojrzałam za siebie i ujrzałam Satharę trzymającą wielki pastorał. Cały był w kolorze błękitu.
Spojrzała na mnie z troską i potem rzekła:
- Kochanie, nie słuchaj tego Kota. To Salem - zwierzę stworzone przez ZŁO. Jest jego szpiegiem. Co Ci powiedział?
- Ee... Nic. Tylko się przedstawił. - skłamałam.
- Hm... To do niego nie podobne.. Masz szczęście, że nie dotknął Cię ogonem. - mruknęła ciotka.
- A to dlaczego?
- Salem ma nasączony ogon eliksirem Myśli. Wszystko co jego ofiara pomyśli, on będzie to słyszał..
Bylam zszokowana. Chwyciłam moje berło i skierowałam się w stronę drzwi. Dziwnie się czuję...
Prawie upadłabym, ale chwycił mnie Mikołaj.
Popatrzył na mnie i uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Czy moja księżniczka idzie do pokoju? Chętnie ją odprowadzę.
- Dziękuję mój księże. Ale od tego mam Joannę. - mruknęłam to i gestem ręki przywołałam do siebie Joannę.
Ta stanęła przy mnie i chwyciła mnie za rękę.
Pożegnałam Mikołaja uśmiechem i ruszyłyśmy w stronę mojej 'komnaty'. (...)
Nawet nie pamiętam jak weszłyśmy mojej sypialni. Obudziłam się ok. drugiej nad ranem.
Rozglądając się po pokoju, usłyszałam ciche miałczenie. Machinalnie spojrzałam w stronę balkonu. Jednak nic tam nie zauważyłam...
Ale przez cały czas słyszałam albo miałczenie kota, albo jego mruczenie.
Nagle poczułam silną woń róż i usłyszałam głos w mojej głowie.
Witaj Dario.
Chciałem Cię przeprosić, że tak nagle zniknąłem, ale twoja ciotka z pewnością by mnie spaliła.
Chcę Cię ostrzec. To Sathara jest stworzeniem ZŁA. Jej pastorał został stworzony z pierwotnego ognia Feniksa.
Przyłącz się do mnie i do Acherona. To my jesteśmy Ci dobrzy. Wracaj do Nas, Mistrzynio Mroku.
Po tych słowach silnie zabolała mnie głowa z tyłu. Ból był tak silny, że zemdlałam. (...)
Ocknęłam się z powodu krzyków, jakie wydawała z siebie Joanna. Słyszałam tylko: '' Boże! Ratunku! '' i '' Wołajcie Arcykapłankę ''.
Gdy wszystko ucichło, postanowiłam wstać
Jednak ból towarzyszący mi przez cały czas, nie dał mi wstać.
Postanowiłam więc poczekać na ciotkę i Joannę.
Po 10 minutach w mojej sypialni było ok. dwudziestu ludzi.
Ciotka podeszła do mnie i wypowiedziała jakieś zaklęcia medyczne. Niestety, to nie pomogło.
Po kolejnych próbach, które zakończyły się kleską, Joanna wpadła na pewnien pomysł.
- Pani, czy zechcesz się czegoś napić?
Wszyscy patrzeli na nią, jak na wariatkę, z wyjątkiem mnie i ciotki.
Podniosłam lekko głowę i powiedziałam, że chcę lodowatej wody.
Joanna wyszła po wodę, a tymczasem ciotka zaczęła rozmawiać z Lordami.
Po upływie kilku minut przyszła moja służka. W ręku trzymała szklankę wody i małą fiolkę z czarnym płynem.
Patrząc się na mnie, dodawała eliksiru do wody.
W końcu nie wytrzymałam i krzyknęłam:
- Salem miał rację! To wy jesteście ci źli! Wyrze.... - urwałam w pół słowa, bo Joanna siłą wlała mi do gardła wodę z eliksirem.
Zaczęłam się rzucać po łóżku i... Nastała ciemność...
Dodatek specjalny.
Chcę podziękować AutorEvie
za nową okładkę! Oto i ona!
Zachęcam do czytania, komentowania i zostawiania głosów na moją opowieść ;).
Pozdrawiam, LaraCroft123we.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top