Wschodząca Gwiazda

Wieczorem po wyjściu z ogrodu Lanteia i Tauriel szły razem przez korytarze pałacu. Miały w planach odwiedzenie komnaty tej drugiej aby Elfka mogła pochwalić się wyborem sukni na bal. Królowa miała nadzieję na to, że Tauriel ją czymś zaskoczy i będzie naprawdę ładnie wyglądać. Jej przyjaciółka natomiast była zestresowana, bo obawiała się, że jej suknia balowa nie dorówna nawet trochę dla szat, które królowa nosiła na co dzień. Żyła w przekonaniu, że nie posiadając aż tak wysokiej pozycji nie musiała ubierać się w nazbyt bogate stroje.

W końcu razem znalazły się w komnacie małżeństwa. Nie różniła się zbytnio od tej co posiadała Lanteia, co najwyżej niektóre meble były poustawiane inaczej. Królowa od razu i bez pytania zaczęła wyszukiwać spojrzeniem szafy z ubraniami a gdy ją znalazła to zaraz do niej podeszła. Otworzyła drzwi i bez zastanowienia zaczęła przeglądać rzeczy Elfki.

- Spokojnie, Lanteio. Zaraz sama ci ją podam. - odezwała się Tauriel z lekkim uśmiechem na twarzy. Lanteia odsunęła się i dała przyjaciółce przebierać w zawieszonych szatach. Po chwili Elfka wyciągnęła suknię o malachitowym kolorze z długimi rękawami coraz luźniejszymi przy dłoniach. Miała też ciemnobrązowy pas z lekkimi złotymi zdobieniami ułożony odpowiednio tak aby nie spadł z wieszaka.

Lanteia była lekko skonsternowana. Podczas jej szukania w szafie natknęła się na to ubranie, ale ominęła je myśląc, że to jakaś codzienna sukienka. Czy Tauriel naprawdę zamierzała się w to ubrać na tak ważny bal?

- Czy mogłabyś ją założyć? - zapytała królowa chcąc zobaczyć co takiego szczególnego wypatrzyła Elfka w tym ubraniu. Jeśli nic nie znajdzie to prawdopodobnie zmusi Tauriel do założenia czegoś co należy do niej.

- Jak sobie życzysz. - zgodziła się Elfka najwidoczniej nie zauważając, że coś jest nie tak. Od razu poszła też w stronę łazienki aby mieć trochę prywatności. W międzyczasie Lanteia raz jeszcze przyjrzała się ubraniom Tauriel i jej męża. Co chwilę wyciągała jakieś wieszaki i dokładnie studiowała to co na nich jest. Niektóre z nich lądowały na podłodze, bo królowa nie rozumiała jak coś takiego można nosić. Tauriel miała najwidoczniej problemy z gustem.

W ręce Lanteii wpadł jakiś dziwny kawałek materiału o kształcie worka z falbanką na dole.

- Co to na Telava jest? - mruknęła Lanteia do siebie wypowiadając imię najwyższego z bogów Telavenu. Nie wiedziała czy ten worek to na ubrania czy może na jakieś zwłoki. Tuż za nią pojawiła się po raz kolejny zażenowana Tauriel.

- J-ja w tym śpię. - odezwała się oblewając się rumieńcem. Lanteia dopiero wtedy zauważyła lekkie wcięcia, które miały się znajdować chyba w talii. To była kolejna rzecz lądująca na podłodze. - Czemu wyrzuciłaś to na podłogę? - trochę pretensjonalnie zapytała Elfka podnosząc te ubrania i kładąc je na łóżku.

- Nie ma mowy żeby ktokolwiek zobaczył cię w tych rzeczach. - odpowiedziała Lanteia dopiero teraz się odwracając. Dokładnie przyjrzała się balowej sukni należącej do Tauriel. Od razu zauważyła, że dekolt w kształcie litery V ładnie pasował do jej smukłej sylwetki. Pas odstawał trochę i nie ukazywał idealnie wcięć w talii przez co brzuch Elfki wydawał się być pogrubiony. Rękawy lekko rozkloszowane przy nadgarstkach z jakiegoś powodu tak jakby postarzały Tauriel i dodawały jej surowszego wyglądu. Malachitowy kolor sukni ślicznie podkreślał oczy Elfki a jej rude włosy ładnie wyglądały na jego tle. 

- I jak wyglądam? - zapytała stale rumiana Tauriel okręcając się lekko. Lanteia wyłapała następną cechę sukni jaką było lekkość przy poruszaniu się. W odpowiedzi pokiwała głową na boki oznajmiając, że średnio z tym wyglądem. - Poważnie? - Elfka wydawała się być załamana, ponieważ najpierw królowa wyrzuciła część ubrań z jej szafy twierdząc, że są brzydkie a teraz mówi jej, że suknia jest średnia.

- Tak. Kilka elementów mnie drażni. - mruknęła obojętnie Lanteia podchodząc blisko do przyjaciółki. Pierwsze co zrobiła to sięgnęła do brązowego pasa i zdjęła go. - To cię pogrubiało zamiast wyszczuplać. - powiedziała i odsunęła się aby zobaczyć jak teraz się prezentuje Elfka. Zrobiło się pusto a rękawy wyglądały jeszcze gorzej, więc królowa podeszła z powrotem. Tym razem jej dłonie poleciały do jednego ramienia zdziwionej Elfki. Lanteia mocno ścisnęła materiały rękawa i reszty sukienki po czym pociągnęła je rozrywając szwy. Chciała zrobić to samo z drugim ramieniem, ale powstrzymały ją spanikowane krzyki Tauriel.

- Lanteio! Co ty robisz!? Porwałaś mi suknię i co ja teraz założę na bal!? - Elfka odsunęła się z wymalowaną złością na twarzy. Od razu poszła w stronę dużego lustra aby ocenić swój wygląd a jak spojrzała to wyglądała jakby miała zemdleć. - No i jak ja teraz wyglądam? - zapytała raczej samą siebie niż Lanteię. Załamana opadła na fotel w pobliżu.

- Raczej nie widziałaś siebie wcześniej. - ze spokojem odpowiedziała królowa dopiero później uświadamiając sobie, że to nie były najmilsze słowa jakich mogła użyć. Tauriel była jeszcze bardziej przybita i zła.

- Lepiej żebyś wiedziała jak to naprawić. - warknęła grożąc palcem dla Lanteii. Ta jednak nie czuła się jakoś szczególnie zagrożona. 

- Próbuję, ale mi uciekłaś. - Lanteia patrzyła teraz spod lekko przymrużonych powiek. - Będę wdzięczna jeśli tu wrócisz ażebym mogła skończyć to zaczęłam. - dodała twardym głosem nieznoszącym sprzeciwu. Tauriel niechętnie podniosła się z fotela i najwidoczniej dalej zdenerwowana podeszła do królowej. Tym razem uważnie obserwowała ruchy przyjaciółki kiedy ta oderwała następny rękaw. 

- I co teraz z tym zrobisz? - zapytała Elfka wyraźnie powątpiewająca w sukces Lanteii. Czarna Róża odeszła od Tauriel aby raz jeszcze uważnie się jej przyjrzeć. Analizowała to co mogłaby zmienić w sukni aby ta nadawała się na bal.

- Mogłabym uszyć o wiele ładniejsze rękawy z tego samego materiału co jest moja kokarda. - Lanteia sięgnęła dłonią za plecy aby uchwycić część ozdoby ładnie pływającej w powietrzu podczas poruszania się. - Wydaje mi się, że z tego mogę również ładnie obszyć ci gorset i sprawić, że dolna cześć zyska trochę objętości, ale i lekkości. Dodałabym jeszcze jakieś jakieś drobne elementy na sam dół o innym kolorze aby to wszystko upiększyć. Muszę się zastanowić jakie... - królowa zamilkła skupiona na projekcie w jej wyobraźni. Tauriel zauważyła, że jest jeszcze jeden drobny problem.

- Mówisz o potrzebnym materiale, ale czy go posiadasz? - zapytała Elfka krzyżując ramiona na piersi. Lanteia zastanowiła się nad czym posiadała jakieś ubranie w odpowiednim kolorze gdzie znajdował się odpowiedni materiał i mogłaby go poświęcić, ale nic jej nie przyszło do głowy.

- Chyba nie, ale jest prosty do zdobycia, tani i trochę niedoceniany. Myślę, że dałabym radę znaleźć go gdzieś w tym królestwie. - odpowiedziała Lanteia ze spokojem. Tauriel pokręciła głową przecząco.

- Mogłabyś, ale nie masz czasu. Pamiętaj, że jutro jest spotkanie władców. Ja znajdę i kupię materiały. - zapewniła Elfka teraz chyba spokojniejsza po usłyszeniu kilku ciekawych sugestii przyjaciółki. Miała jeszcze tylko nadzieję na to, że wyrobią się z tym na czas a efekt będzie zachwycający. Lanteia zgodziła się kiwnięciem głowy ponownie czując lekką niechęć na jutrzejsze wydarzenie. 

- Wydaje mi się, że powinnyśmy już schodzić do jadalni. - powiedziała siadając jeszcze na łóżku. Musiała zaczekać aż Tauriel przebierze się w swój codzienny strój i odłoży suknię w lepsze miejsce. Elfka od razu zrozumiała, że musi zmienić ubiór i podążyła a stronę łazienki gdzie je zostawiła.

- Zaczekaj na mnie. - powiedziała i zniknęła za drzwiami. Lanteia w międzyczasie myślała nad tym jak jeszcze mogłaby ulepszyć suknię Tauriel, głównie skupiając się wokół drobnych elementów ozdobnych. Nie wiedziała czy ma dodać jakieś falbanki, kwiatki, żywe rośliny albo koronki. Możliwości było wiele, ale co by pasowało?

Nie chciała przedobrzyć bo jednak Lanteia ciągle pragnęła posiadać najpiękniejszą suknię a zaraz po niej jej dwórki. Tauriel miała wyglądać ładnie a nie cudownie i tutaj próżność Lanteii brała górę. Wciąż chciała być najlepsza.

- Już jestem. - odezwała się ponownie Elfka zza pleców królowej. Lanteia odwróciła się w jej stronę z lekkim uśmiechem. - Idziemy? - zapytała oczekująco.

- Idziemy. - odpowiedziała Czarna Róża zmierzając w stronę wyjścia. Obie wyszły z komnaty na korytarz pałacu nie spodziewając się, że spotkają inną osobę. Tuż przed nimi przechodziła akurat Lady Lithoriel i widząc dwie kobiety zatrzymała się. Lanteia kompletnie zapomniała o istnieniu tej osoby.

- Oh, królowa Lanteia. Miło cię znów widzieć. - przywitała się tym swoim słodkim, aksamitnym głosem. Naprawdę, niejeden Elf mógłby go jej pozazdrościć. Wygląd kobiety poprawił się znacznie od ich ostatniego spotkania i wyglądała ona zdrowiej i na mniej zmęczoną. Ubrana była w lawendową, zwiewną suknię z lekkimi rękawami i złotymi dodatkami. Górna część jej falowanych włosów była podpięta do góry złotymi spinkami o kształcie kropelek rosy a reszta swobodnie układała się na jej plecach i ramionach. Po bokach jej okrągłej twarzy znajdowało się kilka ładnie pofalowanych pasm włosów. Jej spojrzenie miało w sobie coś dostojnego i jednocześnie tajemniczego.

Naprawdę wyglądała na przyszłą królową.

- I wzajemnie. - odpowiedziała Lanteia gdy tylko Lithoriel dygnęła grzecznie przed nią. Wzrok kobiety  przeniósł się na Elfkę obok.

- Widziałam cię już wcześniej, ale nie miałyśmy okazji na właściwe poznanie się. Tauriel, prawda? - zapytała z lekkim uśmiechem prawdopodobnie wiedząc, że się nie myliła. Tym drobnym gestem zapamiętania imienia Lithoriel wzbudziła nutkę sympatii w sercu rudowłosej Elfki. Nie było tajemnicą, że poczuła się mała w towarzystwie dwóch osób wysokiego rodu. Nie spodziewała się, że Lady w ogóle zwróci na nią swoją uwagę.

- Zgadłaś pani. Miło mi cię poznać. - odpowiedziała Tauriel odwzajemniając uśmiech. Chciała podtrzymać rozmowę z Lithoriel wiedząc, że prawdopodobnie ta jest samotna nie znając tutaj zbyt wiele osób. - Pewnie zmierzamy w to samo miejsce. - stwierdziła Elfka zwracając uwagę na porę dnia.

- Jeśli idziecie może do jadalni będę wdzięczna jeśli pozwolicie mi do siebie dołączyć. Ciągle nie jestem obeznana w tym pałacu. - wzrok Lithoriel poleciał teraz na królową. Czekała na pozwolenie tej ważniejszej osoby.

- Zapraszamy. - krótko ale grzecznie zgodziła się Lanteia, której nie przeszkadzała obecność Lady. Wydawała się całkiem sympatyczna, ale i jednocześnie świadoma swojej pozycji, więc zachowywała swoją grację i klasę. Czarna Róża szanowała zdolność utrzymywania godności z jednoczesnym byciem uprzejmym dla każdego. Nie każdy jest w stanie podzielić te emocje i zazwyczaj próżność bierze górę.

Trzy kobiety ruszyły dalej w stronę jadalni. Zapadła pomiędzy nimi trochę niezręczna cisza, więc Tauriel postanowiła ją przerwać poruszając temat samotności Lithoriel.

- Więc pani... Nie znasz tutaj zbyt wiele osób, prawda? - zapytała spoglądając na moment w stronę Lady. Lanteia zaczęła przysłuchiwać się rozmowie nie będąc jednak zbytnio zainteresowana.

- To prawda. - zgodziła się obojętnie. - Nie brakuje mi jednak rozmów a towarzystwa innej kobiety. Co prawda mam swoją służącą, która jest całkiem miła ale nie mogę odwracać jej uwagi od innych obowiązków tylko dlatego, że potrzebuję przyjaciółki. - te słowa trochę zdumiały Lanteię. Lithoriel tak po prostu i otwarcie mówiła o tym co czuje a to nie jest coś na co pozwoliłaby sobie Lanteia. Takie nietypowe według niej zachowanie wydało się teraz ciekawe chociaż może to tak naprawdę była osobista chęć królowej Lanteii do zaglądania w cudze okno.

- To może powinnaś dołączyć do nas? - Tauriel zaoferowała całkiem chętna aby poznać kobietę lepiej. Ta od razu zaczęła wyglądać na bardziej rozchmurzoną i na jej twarzy wykwitł szerszy uśmiech.

- Czułabym się z tym cudownie. Oczywiście jeśli królowa nie będzie miała nic przeciwko... - obie kobiety spojrzały oczekująco w stronę Lanteii. Te słowa lekko zdziwiły Czarną Różę, bo to jakby od niej zależało kto z kim ma się przyjaźnić.

- Nie zamierzam powstrzymywać się przed zawarciem następnej znajomości. - odpowiedziała po chwili. Tauriel i Lithoriel uśmiechnęły się tak przyjaźnie, że aż królowa poczuła się zażenowana tym nadmiarem emocji. Ciemnowłosa ludzka kobieta od razu chwyciła następny temat.

- Więc jesteście przyjaciółkami, prawda? Od jak dawna? - zapytała zatrzymując się przed drzwiami do jadalni. Kiedy strażnicy je otworzyli wszystkie weszły po kolei począwszy od królowej, kończąc na Tauriel aby zachować zasady dworu. Dzięki temu każdy miał swoje miejsce.

- Znamy się bardzo krótko a tak naprawdę zaprzyjaźniłyśmy się ze sobą po pewnej sytuacji. - odpowiedziała Tauriel unikając tematu zdarzenia w koszarach. W międzyczasie trzy damy grzecznie dygnęły przed zebranymi już osobami. Wśród nich był siedzący tam gdzie zawsze król Thranduil, który w geście przywitania kiwnął do kobiet głową. Idealnie ukrywał to, że na widok Lanteii w jego szybciej bijącym sercu pojawiło się błogie ciepło. Znajdowali się tam także władcy Aragorn i Eomer, Kili, Legolas i Gimli. Nie wszyscy jeszcze byli.

- Po jakiej sytuacji? - zapytała Lithoriel gdy we trzy usiadły już do stołu życząc wszystkim smacznego. Wszyscy z obojętnością zaczęli przysłuchiwać się rozmowie kobiet gdyż wcześniej mało kto się odzywał i panowała ospała atmosfera. Pewnie przez to, że jest koniec dnia.

- Opowiem gdy znajdziemy się w bardziej odosobnionym miejscu. - powiedziała Tauriel rozglądając się po innych osobach wokół. - To prywatna sprawa. - dodała cichszym tonem. Nie wszyscy jednak okazali zrozumienie dla słów Elfki.

- Jestem przekonany, że ktoś jeszcze chciałby usłyszeć tę historię. - odezwał się Legolas siedzący po lewej stronie Lanteii. Kilka osób kiwnęło głową twierdząco.

- Byłoby miło. - poparł go Aragorn uśmiechnięty lekko. Jego oczy zdradzały jednak chęć podroczenia  się z Tauriel. Czarna Róża wiedząc, że chodzi o nieprzyjemności związane z dręczeniem Elfki przez innych, postanowiła stanąć w jej obronie, bo to nie był temat do żartów.

- Prywatna sprawa to prywatna sprawa. - twardo powiedziała Lanteia spoglądając po twarzach kilku osób. - Jeśli nie chce o tym mówić to nie nalegajcie. Jestem przekonana, że wy też nie chcielibyście aby ktoś wścibiał nos w wasze sprawy. - dodała pouczającym tonem. Po tych słowach mężczyźni gotowi pożartować z Elfki zamilkli skupiając się na podawanym właśnie jedzeniu. Królowa po raz kolejny poczuła szczęście przez jedzenie, ale wiedziała, że i tak będzie się ograniczać aby zachować sylwetkę i żeby nie wyglądać źle przy stole.

- Widzę, że królowa wspiera cię tak jak przyjaciele powinni. - zwróciła uwagę Lithoriel stale ciągnąc temat. Lanteia czuła się trochę niezręcznie słysząc jak Lady mówi o jej relacjach z Tauriel. Później ludzie zerkali w jej stronę a królowa nienawidziła gdy ktoś patrzył jak ona je. Często jej się wtedy zdarzało, że jedzenie spadało ze sztućca albo miała brzydką minę. Zawsze trafiano w jej najgorsze momenty.

- Tak, robi to. - potwierdziła Elfka dziwnym głosem. Lanteia zaprzestała spożywać posiłek i zerknęła w stronę przyjaciółki mającej trochę złośliwy wyraz twarzy. - Zwłaszcza jeśli chodzi o ubrania. - dodała kąśliwie patrząc prosto w oczy królowej. Ona uśmiechnęła się pięknie niezrażona uwagą.

- Cieszę się, że to w końcu zauważyłaś. - odpowiedziała królowa utrzymując wyraz twarzy i prostując się na miejscu. - Nie mogłam na ciebie patrzeć jak byłaś ubrana w tą sukienkę. - ton Lanteii brzmiał na rozbawiony. Po tych słowach kilka osób popatrzyło w stronę Elfki zastanawiając się jak mogła wyglądać.

- Ona nie była taka zła... Przynajmniej do momentu, w którym ją porwałaś. - odgryzła się Tauriel nie zważając na zszokowane spojrzenia. Gdzieś w tle rozniósł się cichy śmiech Lithoriel. Królowa nie poczuła wstydu gdy rudowłosa na forum powiedziała o jej zachowaniu w komnacie.

- Tak właściwie to dopiero wtedy zaczęła jakoś wyglądać. - odpyskowała Lanteia trochę zaskakując parę osób. Nie wszyscy się spodziewali, że byłaby ona w stanie prowadzić taką dyskusję. - Poza tym większość ubrań w twojej szafie jest średniego wyglądu. - stwierdziła podnosząc kielich z winem i upijając z niego trochę.

- To nieprawda! - odpowiedziała Tauriel teraz lekko zażenowana.

- Mogę przynieść i pokazać.

To nie mogło się prędko skończyć...

***

Następny dzień...

Wczesnym porankiem Thranduil już zajmował się sprawami królestwa. Był zmuszony wstać jeszcze wcześniej niż zwykle, ponieważ w jego pałacu zawitali lord Celeborn i lady Galadriela, więc musiał ich przywitać. Para Elfich władców przybyła z Lothlorien i po ich pojawieniu się, król Mrocznej Puszczy darował sobie wracanie do łóżka. Teraz była pora, o której cała służba już funkcjonowała. Za chwilę powinna do niego przyjść Muirian aby pomóc mu w ostatecznych przygotowaniach i podać mu śniadanie. W tym momencie Thranduil zakładał na głowę swoją koronę wyglądającą jak splecione ze sobą gałązki przyozdobione drobnymi jagodami i zielonymi listkami. Trwało lato i właśnie tych dwóch symbolów używał król.

Tak jak wcześniej król przewidział, w komnacie pojawiła się Muirian niosąc tackę z jedzeniem. Była ubrana w ładną jasnoszarą z dodatkiem różu suknię a jej włosy zebrane i spięte na boku przyozdobione były złotymi listkami. Zanim cokolwiek powiedziała to ukłoniła się przed nim.

- Panie. - powiedziała grzecznie spoglądając na Thranduila. On dokonał ostatecznych poprawek swojej korony i srebrno - czarnego okrycia, po czym odwrócił się w jej stronę obdarzając ją obojętnym spojrzeniem.

- Witaj Muirian. - przywitał się krótko. Musiał napić się ziołowej herbaty stojącej na tacy bo zaczął odczuwać lekkie pulsowanie w głowie. Przejmował się dzisiejszym wydarzeniem i to nie był najlepszy moment na ból głowy. Miał nadzieję, że to mu pomoże chociaż trochę.

- Gdzie życzysz sobie dzisiaj zjeść? - zapytała tak jak każdego poranka. Thranduil zastanowił się przez moment. Może dostęp do świeżego powietrza na tarasie pomoże mu jakoś.

- Na tarasie. - odpowiedział krótko od razu zmierzając w tamtą stronę. Kiedy otworzył drzwi w jego twarz uderzył powiew rześkiego wiatru. Wyszedł na zewnątrz i rozejrzał się. Kwiaty kwitnęły jak zwykle zdrowo i ładnie dodatkowo dostając pierwsze promienie słoneczne. Król podążył do stolika w pobliżu i usiadł na krześle zakładając nogę na nogę. Muirian postawiła przed nim tacę i oddaliła się kilka kroków do tyłu.

- Delegacja z Lothlorien została przyjęta jak należy i dostałam wiadomość, że zbliżają się już Krasnoludy z Samotnej Góry. - oświadczyła służąca. Thorin Dębowa Tarcza jest ostatnim władcą, który przybędzie na Szczyt. Thranduil poczuł w środku niechęć względem Krasnoluda spowodowaną tym razem nie przeszłością a zainteresowaniem królowej Lanteii jego osobą. I ktoś taki stał mu na drodze do jej serca. Oby nie okazał się tak zachwycający jak ona myśli, że on jest.

- Dobrze. - odpowiedział popijając niezbyt smaczną herbatkę. - Czy wszystko jest już przygotowane? - zapytał spoglądając na Muirian.

- Tak, tylko kuchnia musi działać na bieżąco. - potwierdziła Elfka. Thranduil kiwnął głową i zabrał się za jedzenie odnosząc wrażenie, że to nie koniec ich rozmowy. - Widziałam dzisiaj królową Lanteię i... Wyglądała bardzo ładnie. - po tych słowach król nie wiedział co chciała osiągnąć Elfka. Jej twarz zdradzała zamyślenie i zainteresowanie.

- Dlaczego mi to mówisz? - zapytał ostrożnie aby nie zdradzić jakichkolwiek emocji związanych z omawianą osobą. Tak naprawdę czuł jakąś niezręczność obgadując osobę, którą lubi. Muirian w dalszym ciągu się nad czymś zastanawiała.

- Tak tylko myślę... - ciszej i niezrozumiale mówiła służąca teraz trochę irytując króla. Thranduil ponaglił ją kiwnięciem głowy, więc ta postanowiła podzielić się swoimi przemyśleniami. - Zastanawiam się... No cóż, królowa Lanteia Czarna Róża jest piękną kobietą. Do tego wytworną, elegancką i zachwycającą. Nawet jak spaceruje po pałacu i ogrodzie to sam jej sposób poruszania się przykuwa uwagę. - król wiedział o czym mówiła Muirian. Kiedy królowa spacerowała to jej biodra i reszta ciała kołysały się uwodzicielsko przyciągając spojrzenia mężczyzn w pobliżu. Chciał czy nie, Thranduil też się temu poddawał. Tłumaczył to sobie tym, że jest tylko mężczyzną. - I to jak się ubiera. Większość jej szat można byłoby założyć na jakąś ważną okazję czy bal, tymczasem ona nosi je na co dzień. Suknie, które posiada różnią się od tych co są tworzone przez naszych Elfich projektantów. Nie odważyłbym się założyć chyba żadnej z nich, a królowa jednak sprawia, że na niej wyglądają olśniewająco. - Thranduil nie wiedział czemu Muirian komplementuje Czarną Różę. Wywarła na niej te same wrażenie co na Legolasie? A może tak samo jak Elrond próbuje wydedukować jego stosunek do Lanteii.

- W dalszym ciągu nie domyślam się co próbujesz mi przekazać, Muirian. - powiedział król podnosząc brew do góry. Służąca westchnęła z lekkim uśmieszkiem na twarzy.

- No cóż... - zacięła się na moment. - Za każdym razem kiedy organizowane były bale, uczty i ważne spotkania to nie jest tajemnicą, że najjaśniejszą gwiazdą wydarzenia była Lady Galadriela. Jej piękno, powabność i urok olśniewały każdego. Jej zdolności przerażały i jednocześnie ciekawiły. Ogromnym zaszczytem jest rozmowa z nią a niewielu dostąpiło tego. - dopiero teraz gdy w ich rozmowie pojawiła się Galadriela to król zrozumiał co chodzi.

- Uważasz, że tym razem Lady Galadriela zostanie przyćmiona przez królową Lanteię? - zapytał przerywając spożywanie śniadania. Temat rozmowy nagle wydał się bardzo interesujący. Thranduil przeczuwał, że pani z Lothlorien pokaże się na obradach z idealnej strony tak jak robiła to do tej pory a w ten sam sposób działała królowa Wiecznozimy. Teraz w głębi serca władca Mrocznej Puszczy życzył Lanteii aby to ona została gwiazdą wydarzenia. Nie oznaczało to jednak, że przy niej Galadriela traciła w jego oczach. Po prostu chciał najlepszego dla jego królowej.

- Ciężko mi stwierdzić czy to się stanie, ale wydaje mi się, że to bardzo możliwe. - odpowiedziała Elfka patrząc na swojego pana. - Królowa Wiecznozimy już zebrała sobie tłumek wielbicieli wśród tutejszej służby, nie mówiąc już o osobach zafascynowanych nią. Jest też ponoć pożądana przez paru mężczyzn wysokiego rodu, ale to i tak pewnie tylko ze względu na jej pozycję. - Thranduil zastanawiał się czy się przesłyszał. Ktoś pożądał Czarnej Róży? Jak wielu adoratorów miała już Lanteia? Czy będą stanowić dla niego jakiś problem? Oby nie, bo Thorin to już wystarczający kłopot. Przynajmniej sprawa z Elrondem się już wyjaśniła.

- Nie życzę królowej aby się sparzyła na resztę życia przez fałszywe uczucia chciwych szlachciców. - powiedział z kamienną twarzą. Miał nadzieję, że w razie potrzeby Lanteia będzie w stanie rozpoznać kto naprawdę ją kocha a kto pragnie tylko dostępu do jej władzy. Czasami zwykła próżność była w stanie oślepić właściwy osąd.

- Tak samo i ja. - zgodziła się Muirian. - Wygląda mi jednak na kobietę o racjonalnym sposobie myślenia. - dodała teraz odwracając wzrok na ogród. Pomiędzy nimi zapadła cisza, więc Thranduil powrócił do spożywania posiłku. Kilka minut później ktoś zapukał do drzwi komnaty.

- Zobacz o co chodzi. - rozkazał automatycznie król a służąca od razu poszła zobaczyć kto próbuje zakłócać poranek Thranduila. Po chwili wróciła mając dziwny wyraz twarzy. 

- Król Thorin Dębowa Tarcza niedługo zawita w pałacu. - oświadczyła spokojnym głosem. Thranduil poczuł spięcie w ciele i chęć rywalizacji. Ciągle siedziały mu w głowie rozmarzone słowa Lanteii na temat Krasnoluda. Nie wiedział czy Thorin będzie pałać do niej takim samym zainteresowaniem, ale biorąc pod uwagę to jak wszyscy są zafascynowani władczynią Wiecznozimy to obstawiał, że będzie. Zwłaszcza jeśli ona sama będzie do niego lgnąć. Żeby chociaż nic pomiędzy nimi nie wynikło podczas pobytu tutaj.

Rozmyślania króla po raz kolejny sprawiły, że był zdenerwowany. Nie potrafił walczyć ze swoim uczuciem zazdrości i frustracji, ale potrafił dusić to w sobie i ukrywać to. Musiał pokazać, że potrafi się zachowywać jak władca nawet jeśli ktoś będzie próbować go oczerniać lub rozeźlić. Nie będzie wspominać o przeszłości jego i Thorina, no chyba, że Król Pod Górą sam zacznie temat. Żadnego atakowania słowami, żadnych podtekstów i ironizowania. 

Czysty, zimny profesjonalizm. Thranduil był w stanie to zrobić.

Może jak uda mu się to utrzymywać to przy nim Thorin wypadnie niekorzystnie. O ile on sam nie zdecydował się na granie profesjonalnego. Leśny Król musiał spróbować nie wypominać przeszłości i zachować swój wizerunek. Może wtedy Lanteia spojrzy na niego trochę inaczej.

- Zatem muszę go przywitać. - powiedział z dziwnie uprzejmym uśmieszkiem. 

Dopiero teraz Thranduil mógł czuć się zagrożony na drodze do serca Lanteii. Nie zamierzał się jednak poddawać.

**********************************

W mordę! Przepraszam, że musieliście tyle czekać. Miałam jednak dużo ograniczeń związanych z internetem w moim internacie. Jeśli miałam jakikolwiek dostęp, to to nie był najlepszy moment do pisania. W czwartek do domu pojechała moja koleżanka z pokoju a wtedy to już było beznadziejnie. Nie było żadnych lekcji, nie miałam do czego się uczyć, nie miałam co robić, nie miałam z kim gadać. Głupi, zmarnowany czas i żadnego progresu. Nienawidzę takiej bezczynności. Mam nadzieję, że to się w końcu zmieni i nikt nie będzie nas tam ograniczać. Teraz idę ćwiczyć i słuchać tych tamtych co wam piosenkę na górze wstawiłam. Jeszcze raz przepraszam. Tarcza!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top