Były Przyjaciel
Mroczna Puszcza, przed przybyciem gości na urodziny Legolasa.
Grupa Elfów uzbrojona po zęby przeczesywała kolejne tereny wielkiego lasu. Wśród nich można było dostrzec księcia Legolasa, który im obecnie przewodził. Jego ojciec Thranduil rozkazał aby jak najlepiej oczyścić Puszczę z różnych stworów zanim zjawią się goście. Zależało mu żeby wszystko obyło się bez większych komplikacji. Teraz oddział chodził i oczyszczał dokładnie wszystkie tereny. Dla zabawy powstawały zakłady o to kto zapoluje na największą ilość pająków. Legolas pomimo, że dobrze bawił się przy takich zakładach z Gimlim to darował to sobie ze swoimi Elfami. Z nich wszystkich był najlepiej wyszkolony i miał służyć za wzór dla nowych. Miałby zbyt dużą przewagę a odkąd upadł Sauron to nowi nie mieli za bardzo jak uczestniczyć w prawdziwej akcji. Legolas wymyślił żeby wziąć tych mniej doświadczonych aby mogli sobie poćwiczyć na pająkach i orkach kryjących się w Puszczy.
Książę wypatrzył niedaleko jak z dziury obok drzewa wychyla się łeb jednego z większych pająków. W jego pobliżu przechodziła akurat jedna z nowszych dziewcząt. Miała włosy w kolorze miodowego rudego sięgające łopatek. Z daleka Elf mógł wypatrzeć jej jasnozielone oczy oglądające teren przed sobą. Najwidoczniej nie zauważyła, że obok niej zakrada się pająk. Legolas swobodnie mógł teraz załatwić istotę ale jeszcze czekał. Miał nadzieję, że dziewczyna się obudzi w ostatniej chwili i zabije stwora.
Dlaczego jej to tyle zajmuje? Czemu się nie odwraca i nie atakuje? To trwało już zbyt długo. W końcu Legolas wycelował i strzelił z łuku. Słysząc dźwięk jaki wydawał prawie martwy pająk odwróciła się. W tym czasie książę dobijał już pająka sztyletem. Spojrzał na nią uważnie obserwując lekkie zaskoczenie na jej twarzy.
- Jak ci na imię? - zapytał przewieszając łuk przez ramię. Chwilę później podszedł do niej parę kroków. Dziewczę zarumieniło się i zaczęło poprawiać włosy zakrywające jej uszy, jednocześnie patrząc w ziemię.
- Evelyn. - odpowiedziała będąc lekko teraz onieśmielona obecnością księcia. Była nowa i nie bardzo zaznajomiona z tym wszystkim. Legolas rozumiał, że jako niedoświadczona, jej zmysły mogły nie być tak wyczulone jak na przykład u niego, czy u jego ojca. Wierzył, że nauczy się z czasem. Sam też nie urodził się jako ideał, chociaż dryg do łuku miał już jako dziecko. Jednak wszystko to tak naprawdę praktyki, ćwiczenia i doświadczenia.
- Musisz się trochę bardziej skupić i być czujna. - powiedział z lekkim uśmiechem. - Naucz się lepiej korzystać ze swoich elfich zmysłów. - dodał od razu. Evelyn pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Zaciągnęłam się do służby kiedy tylko nadarzyła się okazja. Na początku wydawało mi się to fajne, ale teraz z biegiem czasu mam wrażenie, że nie nadaję się tutaj. - miodowowłosa wydawała się bardziej przybita w tym momencie. Legolas należał do osób nie lubiących gdy ktoś w ich środowisku był zdołowany więc w przez chwilę zastanawiał się jak jej poprawić nastrój.
- Wiesz, nie znam osoby która od razu po wejściu do armii potrafiła wszystko. Nawet jeśli to zawsze było jakieś ''ale''. Zdarzały się osoby potrafiące obsługiwać się bronią, ale nie umiejące poprawnie się nią zaopiekować. Jeśli ktoś potrafił używać swoich elfich zmysłów do perfekcji, nie był w stanie czasami poprawnie przeliczyć ilości zapasów potrzebnych na kilkuosobową grupę gotową do podróży. - wyznał w niektórych momentach uśmiechając z rozbawieniem na wspomnienie owych zbyt odważnych osobników. Jego przyjaciółka Tauriel, wtedy jeszcze jako kapitan straży, bez żadnych pieszczot automatycznie zaganiała ich do ponownego przećwiczenia podstaw. Później żaden z nich nie miał odwagi powiedzieć, że zna się na czymś najlepiej ze wszystkich.
Teraz Feren awansował na stanowisko kapitana straży Leśnych Elfów, ale obecnie nie mógł uczestniczyć w przeszukiwaniu lasu, bo król Thranduil wyznaczył mu inne zajęcie. Tauriel mieszkała teraz w Samotnej Górze, wraz z mężem Kilim. Ich małżeństwo potraktowano jako oficjalne zakopanie topora wojennego pomiędzy Elfami a Krasnoludami, a sytuację poprawiał fakt, że ta dwójka darzyła się prawdziwym uczuciem. To był ten moment, w którym Elfy i Krasnoludy piły na umór razem. Pomimo, że na uroczystości zaślubin Legolas czuł się trochę zazdrosny to uświadomił sobie, że ma całą wieczność przed sobą i w końcu napotka tę jedyną.
Zarówno Tauriel jak i Kili zamierzali odwiedzić go w urodziny, wraz z Gimlim.
- Naprawdę? - zapytała dziewczyna z lekkim zdziwieniem. Książę pokiwał twierdząco głową. - Przecież takie rzeczy są dziecinnie proste. - stwierdziła nie przestając być zaskoczona.
- Najwidoczniej ci najlepsi mają najbardziej widoczne skazy. - zauważył trafnie Leggi. No bo kto zwraca uwagę na tych mniej zdolnych, którym po prostu następna rzecz niezbyt dobrze wychodzi? Co innego być zaskoczonym gdy najlepszym nie wychodzą proste rzeczy. To była głębsza filozofia tego wszystkiego.
- To prawda. - cicho przyznała Evelyn. Po chwili Legolas zdał sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nigdy wcześniej nie widział tej dziewczyny w Mrocznej Puszczy. Po krótkiej chwili w końcu postanowił zapytać:
- Nie obraź się, ale nie przypominam sobie żebym cię kiedykolwiek widział wśród Elfów w królestwie. Gdzie mieszkałaś wcześniej? - nim dziewczyna mu odpowiedziała minęło trochę czasu. Nie wiedział dlaczego.
- Mój ojciec... Został kiedyś wygnany z królestwa wraz z matką. - wyznała cicho. Przez to Legolasowi zrobiło się trochę wstyd, ale dziewczyna go uspokoiła. - To była wina mojego ojca. Dopuścił się zdrady króla a, że byli blisko ze sobą to twój ojciec darował mu życie, jednak kazał zniknąć z jego oczu. - Leggi przypominał sobie jakiegoś mężczyznę, który przyjaźnił się z jego ojcem a potem nagle zniknął. Kiedy pytał o niego Thranduila to ten zawsze w jakiś sposób go zbywał. Czyżby ten temat był dla niego zbyt ciężki i osobisty? - Mimo to twój ojciec zapewnił, że jeśli moja matka urodzi dzieci to zostaną one przywitane w królestwie z otwartymi ramionami. Kiedy dorosłam poprosili mnie o to abym szukała szczęścia w murach królestwa, więc jestem. - wyjaśniła Evelyn. Blondyn zaczął zastanawiać się czy król Thranduil jest świadomy tego iż prawdopodobna córka jego byłego przyjaciela jest tutaj. Zdecydowanie musiał wypytać ojca o szczegóły tych minionych wydarzeń, skoro teraz się nie kłócą o byle co. I tym razem w razie czego zamierzał twardo postawić na swoim. Nawet jeśli się dowie o czymś, czego nie chciałby wiedzieć.
- W takim razie miło było cię poznać. - odpowiedział Legolas zauważając, że od jakiegoś czasu stoją w jednym miejscu i gadają. Wokół nich nie było słychać ani pająków, ani Elfów. - Musimy odnaleźć resztę i będziemy powoli wracać. Jednak nigdzie nikogo nie słyszę... - to napełniło ich oboje obawami co do tego co mogło się stać, ale nie stracili zimnej krwi.
- Widziałam, że reszta poszła przed siebie. - odezwała się Evelyn. Nie musieli nic dodawać żeby po prostu pobiec w tamtą stronę. Po jakimś czasie jednak usłyszeli wesołe rozmowy towarzyszów. Legolas odetchnął z ulgą ale jego partnerka najwidoczniej nic nie słyszała. W końcu złapał ja za rękę i siłą zatrzymał. Dziewczyna pytająco spojrzała w jego stronę.
- Nie słyszysz? - między nimi nastała cisza aby dać szansę dziewczynie wykorzystać zmysły. Niepewnie pokręciła twierdząco głową.
- Tak mi się wydaje... - cicho powiedziała. Po podejściu bliżej dźwięków na twarz Evelyn wstąpił uśmiech. - Tak, słyszę ich. - potwierdziła już pewna. Legolas był pewien, że polubił tę dziewczynę. Pomimo tego, że nie jest jakoś wybitnie uzdolniona w tym co robi to pokładał w niej wielką nadzieję. Wystarczy się starać żeby osiągnąć cel. - Dołączmy do nich. - zaproponowała idąc w ich stronę. Legolas podążył za nią zachowując czujność bo miał wrażenie, że ktoś ich obserwuje.
Nie mylił się.
Naprzeciw kilka metrów od nich wyskoczył ork z już przygotowaną do wystrzelenia strzałą. W tym momencie jego własny łuk przewieszony przez ramię musiał się zablokować. Dalej Legolas nie myślał tylko działał. Szybko wskoczył na plecy Evelyn przewracając ją i po prostu złapał strzałę w plecy. Od razu odczuł jak ból rozlewał się po nim wykrzywiając jego twarz w brzydki grymas. Warknął przeciągle czując, że ledwo może się ruszać a słynna trucizna w strzale orka paraliżuje jego kończyny. Jego spojrzenie się zamroczyło, ale wciąż miał wrażenie jakby wchodziła coraz głębiej. Przestał zwracać uwagę na to co się dzieje wokół niego i osunął się w ciemność. Nie wiedział nawet czy ork dalej żyje czy nie.
***
W jednej z królewskich komnat znajdowali się król Thranduil, uzdrowiciel, oraz leżący w łóżku, nieprzytomny Legolas. Zaraz po jego utracie przytomności zjawiły się inne Elfy i pomogły Evelyn zabezpieczyć księcia. Jak usłyszał król Thranduil od jednego z towarzyszów syna, znaleźli go już nieprzytomnego przy Evelyn która akurat nad nim klękała. Nie wiedzą co zaszło a wiedzą to tylko książę i jego nowa znajoma, więc tylko snują domysły.
Z jednej strony Thranduil domyślał się, że jego syn dopuścił się bohaterskiego czynu, ale z drugiej był zły, że mógł zaryzykować własnym życiem. Właśnie w takim momencie! Teraz gdy on miał tyle na głowie. Oprócz tego Leggi sam zaprosił wcześniej kilka osób i prawdopodobnie wszyscy co potwierdzili zaproszenie, przybędą jutro. Jego syn na razie nie był w stanie zajmować się czymś innym niż spanie. Mimo wszystko król się przejął. Wierzył jednak, że jego syn jest silny i jego organizm szybko pozbędzie się trucizny. Uzdrowiciel zrobił co mógł ale najwidoczniej rasa Elfów miała słabości w co niektórzy nie wierzą. Thranduil mógł przesłuchać tę Elfkę, którą Legolas prawdopodobnie osłonił własnym ciałem, jednak wolał wszystko usłyszeć od syna, który go raczej nie okłamie.
Po opowiedzeniu tego w jakim stanie jest książę, uzdrowiciel opuścił komnatę na znak swojego króla. Dostojny Elf sam planował posiedzieć jeszcze chwilę i wrócić do pracy i przygotowań. Już odchodził kiedy usłyszał kaszel za nim. Automatycznie odwrócił się i zobaczył, że Legolas się obudził, ale jednak miał drobne drgawki. Zaraz znalazł się tuż obok niego, po czym usiadł na łóżku i złapał syna za ramiona przyszpilając go tak żeby się uspokoił. Młodszy Elf strasznie się przy tym pocił jednak Thranduil wiedział, że organizm syna się oczyszcza. Po chwili ojciec mógł przestać go przytrzymywać a Legolas bardziej spokojny wygodniej ułożył się na poduszkach.
- Jak długo byłem nieprzytomny? - to były pierwsze słowa księcia po przebudzeniu. Jego głos był cichszy niż zazwyczaj a także zachrypnięty. Zaraz potem podniósł dłonie i przetarł nimi swoją twarz.
- Kilka godzin. - odpowiedział cieplejszym niż zwykle głosem Thranduil. - Już prawie wieczór. - dodał zaraz potem. Książę delikatnie przymknął oczy i pokiwał głową ze zrozumieniem. Teraz bardziej widoczne były sińce pod oczami a także bladość jego skóry. Królowi serce się krajało widząc syna w takim stanie, nawet jeśli jego twarz tego nie wyrażała. Chciał zapytać o to co się stało podczas oczyszczania lasu. - Opowiesz mi co zaszło tam w Puszczy? - zapytał najłagodniej jak potrafił. Królowi nagle wydało się, że im bardziej stara się być ciepły, tym bardziej mu to nie wychodzi, bo miał wrażenie, że to zabrzmiało to jak rozkaz.
- Nic nazbyt przerażającego! - od razu odpowiedział Legolas. Thranduil w duchu uderzył się w twarz, bo tak jak wcześniej pomyślał, jego syn uznał to za rozkaz. Teraz zastanawiał się kiedy tak bardzo zatracił swoje szlachetne, wewnętrzne uczucia. - To było pod wpływem chwili. - kontynuował książę. - Jedna z nowszych dziewcząt nie potrafi porządnie korzystać z elfich zmysłów i w pewnym momencie pojawił się Ork. Nie zareagowała ale ja próbowałem to zrobić, jednak zablokował mi się łuk, więc... Wskoczyłem na nią i ochroniłem przed strzałą. - opowiedział Legolas co jakiś czas kaszląc. Tak jak król się spodziewał, jego syn dopuścił się bohaterskiego czynu. Jednak nie za bardzo go to teraz obchodziło skoro młodszy Elf teraz musi cierpieć.
- Czyli ryzykowałeś własne życie żeby uratować jakąś Elfkę. - ciszej powiedział Thranduil. Legolas nagle przypomniał sobie o tym co powiedziała mu Evelyn. O tym, że jej ojciec jest byłym przyjacielem króla.
- No właśnie nie jakąś. - powiedział sprawiając, że król sprowadził całą swoją uwagę na niego. - Gdy byłem młodszy pamiętam, że miałeś jakiegoś przyjaciela i po jakimś czasie on zniknął... - te słowa sprawiły, że w sercu Thranduila coś zakłuło i zabolało. Wiedział o kogo chodzi. O kogoś kto przed laty wbił mu nóż w plecy.
- Muszę wracać do pracy.. - odpowiedział król nagle się podnosząc. Legolas zaskakująco mocno złapał go za dłoń. - Dlaczego cię to w ogóle obchodzi? - zapytał pretensjonalnie widząc, że syn nie odpuszcza. Thranduil nie ukrywał, że chciał uniknąć tematu jego odkrycia sprzed lat. Nie lubił tego wspomnienia.
- Bo myślę, że uratowałem jego córkę. - twardo powiedział Legolas. - A poza tym jesteś moim ojcem i od czasu do czasu mógłbyś mnie wysłuchać. - dodał widząc zszokowaną minę ojca. Poruszył go tymi dwoma zdaniami. Gdzieś w głębi Leggi czuł satysfakcję z tego co powiedział, nawet jeśli dotknęło to jego ojca.
- Słucham? - zapytał król.
- Powiedziała mi, że jej ojciec zdradził króla a byli przyjaciółmi. A teraz ja chcę wiedzieć w jaki sposób to zrobił. - syn patrzył w oczy ojca. Thranduil widział, że nie może dłużej się opierać synowi. Za długo go oszukiwał.
- Wszystko? - Leggi pokiwał twierdząco głową czując, że go przy tym rana zabolała. - Pamiętasz jego odejście a czy pamiętasz moją reakcję niedawno gdy zaproponowałeś żeby zaprosić władcę Wiecznozimy na ten zjazd?
- Nie byłeś zadowolony. - odpowiedział Legolas. Pamiętał minę ojca gdy mu powiedział żeby zaprosić Lanteię, ale ujął to w taki sposób, że król uznał, że chodzi o mężczyznę i starego władcę Wiecznozimy. Miał prawo tak myśleć skoro tak mało osób wiedziało, że tyle się tam pozmieniało. Leggi później musiał tłumaczyć, że władze tam się zmieniły i to w znacznym stopniu.
- Elenir, poprzedni władca Wiecznozimy miał wiele wspólnego z odejściem Luccisa, mojego byłego przyjaciela. - oznajmił z przymkniętymi oczyma Thranduil. Książę się zdziwił, bo co oni mogą mieć ze sobą wspólnego? Co sprawiło, że jego ojciec nie lubił Elenira i Luccisa? Przy okazji przypomniał sobie imię tego Elfa co to ponoć zdradził jego ojca.
- W jaki sposób? - dopytywał się Leggi. Thranduil podniósł się z łóżka bo szykowała się historia, która mogłaby emocjonalnie wpłynąć na Legolasa. Oprócz tego król nie chciał żeby syn zauważył jego emocji, które mogłyby być dla niego bolesne. Postawił kilka kroków w stronę zamkniętego wyjścia na taras, który posiadała komnata Legolasa. Przez chwilę podziwiał widoki i myślał jak wytłumaczyć Leggiemu tą historię z jego przeszłości.
- Raczej zdołałeś zauważyć, że ja i twoja matka... - Thranduil szukał odpowiedniego słowa na nazwanie ich relacji tak żeby to nie zabrzmiało jak prosto z mostu. Jego synowi poszło to szybciej niż jemu:
- Nie kochaliście się. Nienawidziliście się. - powiedział bez emocji aby w końcu usłyszeć tę historię. Król z politowaniem spojrzał na syna.
- Musisz być taki gołosłowny? Takich rzeczy nie mówi się od tak. Trochę więcej finezji na przyszłość. - skarcił go. Legolas pobłażliwie patrzył teraz na ojca spojrzeniem mówiącym ''i kto to mówi''. Thranduil zauważył, że jego syn ostatnimi czasy częściej z nim wojuje w takich drobnych kwestiach, co prawdopodobnie sprawiało mu przyjemność. Jakoś nie miał mu tego za złe czując, że Leggi częściej wyrzuca z siebie to co od jakiegoś czasu tkwiło w nim. - Wracając do tego co miałem ci wyjaśnić... Król Elenir a także twoja matka, jakby to powiedzieć... Łączyła ich pewna bliska relacja. - wyrzucił w końcu władca Mrocznej Puszczy. Nie lubił o tym rozmawiać. Kiedy dowiedział się, że jego żona być może zdradza go za plecami zraniło go to. Nawet jeśli nic do niej nie czuł to z jakiegoś powodu go to zabolało.
- C-co? - zapytał Legolas nie dowierzając w to co właśnie usłyszał. Thranduil w tym momencie uznał, że dobrze zrobił nie mówiąc mu o tym wcześniej. Zapewne teraz ciężko to znosi, a co by się stało gdyby dowiedział się o tym jako nastoletni, czasem buntowniczy Elf?
- Nie myśl, że uwierzyłem w to od razu. - dodał król widząc jak syn w głowie przetwarza tą jedną, dużą informację. - Zaczęło się od tego, że w kominku przez przypadek zobaczyłem niedopaloną, zapisaną kartkę. Z ciekawości wyciągnąłem ją stamtąd i przeczytałem to co się zachowało. Było tam kilka ładnych komplementów, miejsce i data, przeczuwałem, że spotkania. To sprawiło, że przeczuwałem co się dzieje, ale wciąż nie wierzyłem. Postanowiłem sprawdzić to miejsce, uprzednio informując Luccisa o tym co chcę sprawdzić. Pojechałem w głąb Mrocznej Puszczy do tego miejsca, jednak nic się nie wydarzyło. Byłem pewien, że to nic takiego. Potem przez przypadek zobaczyłem jak Luccis rozmawia z twoją matką i jak ona przekazuje mu jakiś chyba list. Znowu nabrałem podejrzeń, bo oboje mnie później unikali a zapytany Luccis wmawiał mi, że to jakieś dokumenty, które wypełniała królowa. Pewnego dnia oznajmiono mi, że królowa ruszyła na przejażdżkę po Mrocznej Puszczy. Coraz bardziej zaniepokojony postanowiłem ruszyć dyskretnie jej śladem. Jak później odkryłem, spotkała się z Elenirem, władcą Wiecznozimy. Uwierzyłem w swoje podejrzenia dopiero gdy się ze sobą czule przywitali. Wyszedłem z ukrycia do nich dając o sobie znać w kilku słowach. Później nastąpiła potyczka słowna pomiędzy mną a tamtym mężczyzną. A następnie wróciłem do pałacu. Sam. - podkreślił ostatnie słowo. Dyskretnie spojrzał na Legolasa który był jeszcze bardziej zszokowany. Rozumiał, że nowe wiadomości nim wstrząsnęły, ale jego syn sam chciał się tego w końcu dowiedzieć. Po długiej ciszy Legolas zapytał:
- Było ci przykro?
- Tak. - odpowiedział nie zastanawiając się długo.
- Ale mówiłeś, że jej nie kochasz. - przypomniał książę. Młodszy Elf nie rozumiał tego jak czuje emocje jego ojciec. Niby nie kocha a jednak mu smutno.
- Ty pewnie się tak czułeś gdy Tauriel zaczęła zbliżać się do tego Krasnoluda. - porównał król. Legolas był przekonany, że rudowłosa Elfka to ta jedyna, ale z czasem zaczął twierdzić, że to tylko zauroczenie. Miał nadzieję, że w końcu spotka kobietę, która odwzajemni jego uczucie. Wydawało mu się, że ojciec pomimo tak długiego życia, to tak naprawdę nigdy się nie zakochał. A jeśli on będzie tyle czekać? A jeśli to nigdy nie nastąpi?
- Jednak dlaczego wygnałeś Luccisa z królestwa? - dopytywał się Leggi zauważając, że tego ojciec mu nie wyjawił.
- Luccis wziął na siebie rolę łącznika pomiędzy twoją matką a Elenirem. Organizował spotkania, wysyłał ich wiadomości. Nie wiem czy sam uznał, że tak należy czy może został przekupiony. Podawał się za mojego przyjaciela, który jako jedyny wydawał się próbować zrozumieć sytuację z jaką zmagam się ja. Tak czy inaczej kłamał mi w oczy, ale przynajmniej dobrze się z tym ukrywał. Do czasu... - odpowiedział Thranduil widząc, że ciężko pogodzić się z tymi informacjami dla Legolasa. Jednak w końcu musiał się dowiedzieć żeby nie popełniać podobnych błędów.
- Czy to był powód waszych kłótni? - zapytał Leggi nie patrząc na ojca. Źle się czuł pytając go o takie rzeczy. Thranduil popatrzył na syna teraz wiedząc, że słabo się z tym wszystkim ukrywali. Teraz Legolas może mieć jakieś blizny w sercu przez takich rodziców.
- To i milion innych mniejszych. - odpowiedział. Po raz kolejny zapadła cisza pomiędzy nimi. Thranduil zauważył, że Legolas odwrócił twarz na bok prawdopodobnie ukrywając łzy, które błyszczały w jego oczach. Król źle się poczuł widząc syna w takim stanie, ale tak to by się zakończyło nie ważne w jakim wieku byłby Leggi.
- Byłem jednym z nich? - zapytał zaskakując tym ojca. Nie chciał żeby jego syn myślał w ten sposób. Tak nie jest.
- Legolasie, zrobiłem wiele złych rzeczy. Byłem złym mężem. Złym ojcem. Z biegiem czasu rozumiem dlaczego twoja matka zaczęła szukać szczęścia w innych ramionach, bo pewnie sam bym tak zrobił gdyby tylko znalazła się odpowiednia osoba. To jak złym ojcem byłem zrozumiałem dopiero gdy odszedłeś i nie obwiniam cię za to. Sam bym od siebie odszedł. Pośród wielu złych rzeczy ty byłeś jedną z tych dobrych i które powstały dzięki mnie. I nie waż się mówić o sobie jak o czymś niepotrzebnym. Jest wielu ludzi, którzy ci tego zakażą. Nie ma jednak nikogo kto by zakazał mi mówić tak o mnie, bo sam do tego doprowadziłem.
- Jest ktoś. Ja ci zabraniam tak mówić. To wystarczy. - twardo odpowiedział na wyznanie ojca. Kiedyś nie było zbyt dobrze pomiędzy nimi, ale Leggi coraz bardziej wierzył, że jest lepiej, zwłaszcza po takim wyznaniu. Thranduil znalazł się tuż obok łóżka swojego syna.
- Nigdy nie uważaj, że jesteś niepotrzebny, bo masz masę ludzi, którzy cię potrzebują. - dodał z lekkim uśmiechem który poprawił humor drugiemu Elfowi. - Zostawię cię tu na razie. Odpoczywaj, bo jutro masz gości. Musisz mieć siły żeby się nimi zająć.
- Tak, pamiętam. Muszę wyjechać po Lanteię na skraj Mrocznej Puszczy żeby się nie zgubiła. - przypomniał sobie Legolas. Usłyszał to od jednego z posłańców i postanowił, że sam się tym zajmie. Król ponownie stał się poważny.
- W takim stanie, nie ma mowy. - oznajmił tonem nieznoszącym sprzeciwu. Leggi zdawał sobie sprawę z tego, że nie może teraz tak po prostu se nie przyjechać, bo jak coś się stanie to będzie jego wina i wstyd na całe Śródziemie.
- Ale obiecałem. Co mam niby teraz zrobić? - zapytał lekko zdenerwowany.
- Sam się tym zajmę. - odpowiedział król stresując tym Legolasa.
- Ty? - zapytał z obawami.
- Spokojnie, nie przyniosę ci wstydu. - zapewnił wiedząc dlaczego Legolas nagle się przestraszył. - Wiem jak traktować władców. A ty masz odpoczywać.
Mówiąc opuścił pokój syna. Legolas musiał w samotności przetworzyć te informacje, które mu przekazał. Mimo to po wyznaniu tego poczuł się lżejszy na sercu. I wyznał on w końcu to co próbował okazać synowi. Miłość, której nie dał mu wcześniej.
****************************************
Hejos! Łapcie nexta i napiszcie co o nim sądzicie. I wiem, że mnie tu długo nie było, ale nic nie poradzę. Zagłosujcie i serdeczna Tarcza!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top