Rozdział 8

- Chodź, pokażę ci twój pokój. - Kuba złapał czarnego za rękę i pociągnął lekko. Chłopak wyrwał rękę z uścisku, ale poszedł za przywódcą.

Kuba zaprowadził młodszego na pierwsze piętro, gdzie mieściły się różnego rodzaju pomieszczenia. Były tam garderoby, pokoje i łazienki oraz schody na wyższe piętra.

Alfa wskazał chłopakowi pokój, a ten wszedł do niego. Był przestronny, jasny i dobrze wyposażony.
- Te drzwi po prawej to łazienka, a te po lewej garderoba. - Rzucił alfa. - Mam nadzieję, że będzie ci tu dobrze. - Dodał z lekkim uśmiechem. - Jak się oswoisz to zejdź na dół, Leon będzie gotował.
- Mhm. - Burknął młodszy. Kuba zmarszczył brwi. Podszedł do niego i położył mu dłonie na ramiona. 
- Posłuchaj mnie. - Zaczął. - Wiem, że nam nie ufasz i czujesz się tu niekomfortowo, ale przyrzekam ci, że ty i twoi bracia będziecie tu bezpieczni i będziecie mogli zwrócić się do nas z każdym problemem. - Aron skinął głową. Chciał, żeby ten gość sobie już poszedł. Kuba uśmiechnął się do niego. - Do zobaczenia później. - Rzucił i poczochrał go po głowie. - Ach, zapomniałbym. - Wtrącił nagle. - Później przyniosę ci jakieś ubrania na zmianę. - Dodał z uśmiechem. 

- Wreszcie wyszedł... - Mruknął do siebie i wyciągnął pudełeczko z kieszeni, wyciągnął tabletkę i połknął ją. Zamknął opakowanie i wsadził sobie do kieszeni, po czym skrzywił się, na smak, który lek pozostawił na jego języku. - Ohyda. - Syknął cicho do siebie i zadrżał na cierpki, kwaśny smak.
Rozejrzał się po pokoju. Tuż obok drzwi widział niewielki kosz. Obok dużego okna znajdowało się duże, dwuosobowe łóżko. Widział też duże biurko z krzesłem, pojemną szafę oraz półki na ścianach. Na podłodze rozłożony był duży, miękki, granatowy dywan.

Czarny wyjrzał za okno i zauważył, że słońce powoli chyli się ku zachodowi. Oblizał się na samą myśl. Jeszcze trochę i będzie mógł coś zjeść. Tak naprawdę był cholernie głodny. Niemal nie mógł ustać w miejscu, gdy myślał, że jeszcze góra 3 godziny i będzie mógł wyjść i pójść zapolować. Tak się zamyślił nad taktyką i nad tym, co chciałby dzisiaj zjeść, że nie zauważył, że ktoś wszedł do pomieszczenia.
- Aron? - Podskoczył nagle na cichy głos za sobą. - Sorki. - Mruknął Leon. - Chciałem cię zawołać na kolację. - Wyjaśnił. Czarny zamrugał.
- Dzięki, nie jestem głodny. - Westchnął.
- Chodź, jedzenie jeszcze nikomu nie zaszkodziło. - Wadera uśmiechnęła się do niego. - Twoi bracia już jedzą. - Dodał, gdy zauważył, że młodszemu nadal nie podoba się wizja zjedzenia w towarzystwie reszty watahy. - Jeśli chcesz możesz wziąć sobie talerz i zjeść tutaj. - Dodał troskliwie.
- Nie, ja naprawdę podziękuję. - Mruknął młodszy.
- Dlaczego nie chcesz jeść? - Spytał zmartwiony Leon. Owszem, był zły na młodszego za wcześniejszą sytuację ale nic nie mógł poradzić na to, że jego opiekuńcza strona często brała górę i bardzo szybko wracała troska, niezależnie co ktoś przeskrobał. 
- Nie jestem głodny. - Powtórzył czarny. 
- Zjedz chociaż trochę, na dobre ci to wyjdzie. - Dalej brnął w zaparte. - Jesteś strasznie chudy, musisz przybrać na wadze. - Dodał zakładając ręce na piersi.
- Dam sobie radę, dzięki za troskę. - Westchnął młodszy. 
- Naprawdę się martwię, chodź coś zjeść. Cokolwiek. - Przekonywał Leon. 
- Nie chcę, naprawdę. - Westchnął ponownie.
- ...Gdybyś jednak zmienił zdanie, to zawsze możesz przyjść. - Wadera uśmiechnęła się do niego i wyszła, zamykając za sobą drzwi. Aron przewrócił oczami i podszedł do okna. Otworzył je i zeskoczył. W czasie lotu zmienił się w wilka. Wylądował na ziemi i ruszył biegiem do lasu.

- Mówi, że nie jest głodny. - Westchnął Leon z powrotem siadając przy stole. Kuba zerknął na niego. 
- Później z nim porozmawiam. - Obiecał alfa widząc zatroskaną minę swojego ukochanego. 

Wilk szedł przez las, z nosem tuż przy ziemi i ewidentnie czegoś szukał. Gdy wreszcie złapał trop przyśpieszył lekko. Poruszał uszami, gdy wychwycił cichy dźwięk łamanej gałązki i przyczaił się. Ostrożnie wysunął się z krzaków. Przed sobą zauważył duży, ciemny kształt, który spokojnie się pasł. Skoczył na niego i w chwili gdy miał swoją ofiarę dosłownie na wyciągnięcie ręki usłyszał huk. Spłoszone zwierzę nie czekając na nic przeszło od razu w pełny sprint, a wilk brutalnie zderzył się z ziemią. Przez chwilę nie mógł złapać tchu, a potem wstał i otrzepał się z ziemi. Usłyszał jakieś ludzkie głosy za sobą i ruszył sprintem przed siebie. 

Nie był na tyle głupi, by prowadzić myśliwych do domu watahy. Biegł w zupełnie innym kierunku. Miał tylko nadzieję, że zgubią go zanim zmęczy się na tyle, że nie będzie mógł biec dalej.

Kuba westchnął i otworzył drzwi do pokoju.
- Aron, możesz mi powiedzieć- - Zaczął i urwał, gdy zorientował się, że nikogo nie ma w pomieszczeniu. W dodatku otwarte na oścież okno wyraźnie sugerowało, gdzie poszedł ich gość. Kuba poszedł w ślady czarnego i zeskoczył z parapetu, po czym zmienił się w wilka i pobiegł w las.

- Gdzie byłeś? - Spytał zmartwiony Leon, gdy ujrzał swojego partnera stojącego w progu. 
- Aron dał nogę. - Rzucił i odetchnął. - Nie znalazłem go. - Dodał. 

Beta przekradła się i zamknęła za sobą drzwi. Przetarła brudną od krwi twarz i jęknęła cicho na ból w jej ciele.
- Może nam powiesz, gdzie byłeś. - Kuba zmrużył oczy.
- Matko, jak ty wyglądasz?! Co ci się stało? - Wtrącił przejęty Leon i podbiegł do młodszego, wyciągając skrawek materiału i zaczynając wycierać jego twarz z krwi i brudu. 
- Nic takiego. - Burknął młodszy. Był tak zmęczony, że ledwo trzymał się na nogach. Naprawdę, gdyby nie było tu Leona i reszty padłby na materac nawet nie idąc się opłukać czy przetrzeć.
- Nic takiego?! - Rzucił oburzony chłopak. - Popatrz na siebie! Krew wszędzie, cały podrapany i poobijany- - Urwał, gdy przez przypadek złapał chłopaka za rękę, a ten syknął i zamknął oczy. - Zdejmuj to. - Rzucił nagle.
- Co? - Sapnął Aron.
- To, co słyszałeś. Muszę cię opatrzeć. - Wyjaśnił. - Nie, nie podaruję ci tego. - Dodał, widząc wzrok młodszego na sobie.
- Człowieku, nie możesz zrobić tego jutro? - Jęknął. - Ledwie stoję na nogach... 

***

Mam nadzieję, że książka wydaje się Wam choć trochę ciekawa.

Do przeczytania,
- HareHeart 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top