Rozdział 46
Bartek usiadł na łóżku, z głośno bijącym sercem. Zauważył obok siebie Czarnego. Nie bacząc na nic zerknął na jego szyję i przejechał po niej palcami. Skóra była gładka jak zwykle, bez ani jednego ugryzienia.
Beta poczuła, jak jego serce ogarnia ulga. Opadł wypompowany na poduszki i westchnął.
- Boże, co to był za pierdolnięty sen. - Jęknął do siebie. Koniec końców cieszył się, że to był tylko sen, a nie rzeczywistość.
Chłopak nadal był przywiązany do łóżka. Oczy miał zamknięte, a oddech równy i spokojny. Czyli nadal spał. Beta rozwiązała jego ręce. Już miał wstawać, gdy chłopak nagle cicho zajęczał. Bartka kusiło, żeby dopomóc chłopakowi w potrzebie, ale wiedział, że ten by jeszcze bardziej go znienawidził. Wpatrywał się w bladą twarzyczkę z lekkimi rumieńcami, gdy nagle usłyszał, jak chłopak zaczął jęczeć czyjeś imię. I to imię na pewno nie należało do niego.
- Kamil, do cholery! - Miauknął młodszy. Bartek z bólem serca wstał z łóżka, ubrał się i zszedł na dół.
- Cześć. - Rzucił Leon, gdy zobaczył jak Bartek wtacza się do kuchni połączonej z jadalnią.
- Znowu jesteś na głodzie od Czarnego? - Spytał Kuba, obserwując jak Bartek bez słowa siada przy stole, po czym układa na nim ręce i opiera na nich głowę.
- Dzięki mordo. - Rzucił ignorując wypowiedzi przyjaciół. - Nawet przez sen dajesz zajebiste rady. - Dodał.
- Co? - Kuba był w niemałym szoku.
- Ale miałem pierdolnięty sen. - Jęknął. - Zrób mi kawy, plis. - Rzucił do Leona.
- Już się robi. - Odparła wadera.
- O co chodziło z tym snem? - Spytał Kuba. - Może twój wilk tęskni za Młodym i dlatego śnią ci się dziwne rzeczy? - Zasugerował.
Bartek opowiedział wszystko. Od chwili, gdy spotkał Czarnego w jego pokoju, po moment, gdy zorientował się, że tak naprawdę nawet go nie oznaczył.
- Nie powiem, zgadzam się ze mną z twojego snu. - Rzucił Kuba. - Nadzieja i wola walki to chyba ostatnie dwie rzeczy, które trzymają go w kupie. - Westchnął.
- Przecież doskonale wiesz, z resztą tak jak ja, że któregoś razu nie wytrzymam i wbiję mu zęby w ramię. - Syknął.
- Wiem, ale do tego czasu możemy coś wymyślić. - Przywódca upił łyk kawy.
- Weronika? - Podsunął Leon.
- Weronika. - Odparli Kuba i Bartek.
- Myślicie, że Aru się na to zgodzi? - Zapytał.
- Na co dokładnie mam się zgodzić? - Cała trójka podskoczyła, gdy dobiegł ich niepokojąco spokojny głos z przejścia. Czarny stał w progu, opierając się ramieniem o futrynę drzwi. Bartek i Kuba popatrzyli po sobie.
- Siadaj, Młody. - Leon wskazał mu głową krzesło obok bety. Aru tylko zerknął na niego, granatowymi oczami przewiercając go na wylot, po czym westchnął.
- Więc na co mam się zgodzić? - Spytał ponownie.
- Pamiętasz tą kobietę, co przyszła z tobą pogadać? - Zapytał Kuba. Czarny kiwnął głową. - Myślimy, że mogłaby wam pomóc się dogadać. - Wyjaśnił. Chłopak tylko się skrzywił. - Nie patrz tak na mnie. Moim zdaniem warto spróbować. - Rzucił.
- Nie, nie o to mi chodzi. - Aru przewrócił lekko oczami. - Mówię o tym, że to jest bez sensu, bo my nigdy się nie dogadamy. Po prostu nie jesteśmy w stanie. Ja marzę, żeby stąd odejść. - Przyznał, krzyżując ramiona na piersi. - A Bartek chce, żebym tu został. Ja chcę wolności, niezależności i samotności, a Bartek, żebym dawał się mu miziać jakbym był jakimś pieskiem, żebym chodził za nim jak cień i nie wiadomo co jeszcze. Nie mamy szans się dogadać, bo obydwoje chcemy zupełnie czegoś innego. - Wyjaśnił.
Mimo, że bardzo bolały go słowa chłopaka, to Bartek wiedział, że Czarny ma rację.
- Przecież jesteście Przeznaczonymi. Los zwykle nie wybiera przypadkowych wilków, by związać ich Więzią. - Rzucił Leon.
- Więc w takim razie, który z nas ma według ciebie odpuścić? - Spytał Czarny. - Ja, bo powinienem zostać tu z wami i robić mu za przytulankę. - Wskazał głową betę. - Czy Bartek, bo powinien pozwolić mi cieszyć się życiem?
- Nie mnie to oceniać. - Westchnął Leon. - Moim zdaniem po prostu powinniście to przegadać, ale wiem, że to bez sensu, bo nie możecie wytrzymać bez kłótni. - Dodał ponuro.
- No właśnie. - Czarny przyznał mu rację.
- Kim jest Kamil? - Spytał nagle Bartek.
- Co?
- Kim jest Kamil? - Zapytał poważniej. - Jak się obudziłem to jęczałeś to imię przez sen. - Dodał. Czarny lekko się zarumienił, przez co Bartek poczuł bolesne ukłucie w klatce piersiowej, lecz szybko się opanowali.
- Musisz wiedzieć? - Spytał chłopak.
- Ktoś mu się tobą zająć. - Mruknął Bartek i wstał. Stanął na przeciwko Czarnego. - Powinienem wiedzieć. Na wszelki wypadek, nie uważasz?
- Ma rację. - Odezwał się nagle Kuba. - Nie obraź się, Młody, ale uważam, że potrzebujesz kogoś w roli strażnika. Zwłaszcza w tych lasach. - Skrzywił się lekko. Z jednej strony otaczało ich terytorium niedźwiedzi, z drugiej niebezpieczne bagna, z trzeciej ludzkie miasto, a z czwartej kolejne, wściekłe i rządne krwi watahy wrogów. Tak, mieli cudowną lokalizację swojego terytorium.
- Ej, chwila. - Wtrącił się Leon. - Skoro chciałbyś odejść, to gdzie poszedłbyś, gdybyśmy puścili cię wolno? - Spytał.
- Nie dam się podejść. - Odparował mu młodszy.
- Nie chcę cię podejść. Jestem po prostu ciekawy. To są cholernie niebezpieczne tereny, żaden wilk spoza stada się na nie nie zapuszcza. - Stwierdził, stawiając na stole talerz kanapek. Bartek i Kuba od razu zaczęli się nimi zajadać. Czarny tylko zerknął na nie, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył do drzwi.
- Wróć! - Rzucił za nim Leon. - Nie puszczę cię póki czegoś nie zjesz. - Stwierdził poważnie.
- Daj już spokój... - Westchnął Czarny lekko zrezygnowanym głosem. Naprawdę nie chciał dać po sobie poznać, że dosłownie skręca go z głodu.
- Nie dam ci spokoju. - Warknął Leon. Co jak co, ale nie mógł przeboleć, że chłopak tak się wszystkiemu opierał. - Marsz do kuchni. - Polecił. Czarny tylko zerknął na niego, po czym przepchnął się obok i wyszedł z domu, od razu rzucając się biegiem w stronę lasu.
Miał tyle spraw do przemyślenia...
Jedna noc, a tyle zmieniła...
Wystarczyło, żeby poczuł krew na zębach... Żeby spotkał się w loży VIP ze swoimi przyjaciółmi... Żeby poczuł te czułe usta i ciepłe dłonie na ciele...
Wystarczyła jedna noc, żeby na nowo zapragnął uciec.
***
Przepraszam za ostatni rozdział, przepraszam xD
Nie bijcie mnie ;-;
Co myślicie?
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top