Rozdział 23

Bartek rzucał ciche przekleństwa, jego oczy jarzyły się na bursztynowo, jego futro na grzbiecie było uniesione, a ogon dwukrotnie grubszy. 
Kuba pomyślał, że sam się go boi. Zaczął się zastanawiać, czy Bartek i Aron nie są sobie przeznaczeni. Byłoby to całkiem prawdopodobne, biorąc pod uwagę jak reagował jego przyjaciel. Nie był tylko pewny, czy dwie bety mogą zostać sobie przeznaczone. Po chwili przypomniał sobie opowieść o swoich dziadkach. Podobno były to dwie alfy, które wpadły na siebie w walce. Zaczęły się gryźć, gdy nagle uderzyło w nich Przeznaczenie. Stali na przeciwko siebie i wpatrywali się w siebie nawzajem. Reszta też zauważyła podejrzane zachowanie swoich pobratymców. Dwie, wrogie watahy wpatrywały się w parę w milczeniu, a następnie wsłuchiwały się w opowieść o przeznaczonych. Okazało się, że para rozwiązała spór o terytorium, który trwał tam od dekad. 
Piękna historia...

Zerknął na swojego przyjaciela. ,,Szkoda, że nie każda historia może taka być...", pomyślał, a potem zatrząsł się, gdy usłyszał pełen furii ryk. Lekko podkulił pod siebie ogon. Tak, był alfą, ale żal ściskał jego serce, gdy widział, jak jego przyjaciel się męczy. Chodził wściekły, co jakiś czas unosząc łeb i węsząc. 
Podszedł do niego niepewnie i lekko przejechał mu nosem po uchu. 
- Chyba musimy już wracać. - Wymamrotał, a wściekłe oczy spoczęły na nim. Bartek chwilę warczał, ale potem lekko opuścił głowę i skinął nią.
Ruszyli ramię w ramię, lecz Kuba widział, jak beta rozgląda się, jakby z nadzieją, że znajdą chłopaka. 
Był niesamowicie ciekaw, co się z nim stało. Owszem, martwił się, ale skoro Czarny wytarzał się w chrzanie, a przedtem czuli tylko jego, to oznaczałoby, że sam po prostu się gdzieś zaszył. Teraz pozostało tylko czekać na jego powrót, potem wyciągnąć z niego informacje i byłoby na tyle z problemów. 

---

Leon patrzył na las, opierając się o blat. 
- Na co tak patrzysz? - Zamrugał zdziwiony, a potem spuścił wzrok i zobaczył przy nogach dwie, małe prawie-kopie Czarnego. 
- Och... Na ptaki... - Wymyślił na szybko. Nie miał ochoty dzielić się z chłopcami tym, co się stało. Byli stanowczo za mali, a on stanowczo nie miał humoru.
- A gdzie ta miła pani, która tu była? - Spytał starszy z braci, a młodszy ziewnął cicho. No tak, było dosyć późno. 
- Ta miła pani musiała wrócić do siebie. - Odparł i poczuł lekką ulgę, że tym razem ich nie okłamał. 
- A przyjedzie jeszcze kiedyś? - Spytał Adrian. - Opowiadała nam bajki! - Dodał szczęśliwy. 
- Trzeba było powiedzieć, też moglibyśmy opowiadać wam bajki. - Zaśmiał się cicho.
- Dobrze, zapamiętam! - Pisnął chłopiec. 
- To my idziemy spać. - Dodał drugi, łapiąc brata za rękę. - Dobranoc. - Rzucił jeszcze.
- Dobranoc, śpijcie dobrze. - Mruknął z uśmiechem Leon, lecz ten uśmiech zbladł gdy tylko zerknął za okno.

Nagle zerwał się na równe nogi, bo zauważył dwa, ciemne kształty, powoli sunące do ich domu. Poczuł niepokój, gdy nie zobaczył trzeciego, nieco mniejszego kształtu obok nich.
Wyszedł na próg i zdenerwowany patrzył, jak futro Bartka stoi nastroszone, a Kuba wlecze swój ogon po ziemi. 
- Cześć, ja- - Zaczął, lecz Bartek tylko go minął, nawet mu nie odpowiadając i od razu poszedł na górę. 
Zerknął na Kubę, a ten popchnął go lekko, żeby wszedł do środka, potem zamknął drzwi, a następnie złapał swojego partnera za rękę i pociągnął na górę.

---

- W takim razie, dlaczego Aru nie reaguje tak samo? - Spytał zdziwiony Leon, gdy Kuba opowiedział mu historię, a potem przedstawił swoją teorię.
- Nie wiem. - Przyznała alfa. - Jest jeszcze młody, może musi poczekać. - Podsunął.
- Skoro sam musi poczekać na działanie Przeznaczenia, to dlaczego Bartek czuje je już teraz? - Zadał kolejne pytanie. Kuba uświadomił sobie, że Leon ma rację. Jeśli jeden czuje drugiego, to ten drugi musi czuć to samo. Przygryzł wargę. Młodszy westchnął, uśmiechnął się lekko i wstał, podchodząc do niego. Stanął na palcach i pocałował go w usta. 
- Nie martw się, rozgryziemy to. - Obiecał, zarzucając mu ręce na szyję. Ten odwzajemnił pocałunek, a potem podniósł młodszego i położył go na łóżku.
- Mam nadzieję, że najpierw go znajdziemy. - Westchnął. - Idź już spać, ja idę coś zjeść. Nie czekaj na mnie. - Dodał. - Dobranoc. - Rzucił, a potem wyszedł i zamknął za sobą drzwi. 

Odetchnął i zszedł na dół, gdzie Bartek siedział przy stole, z rękami splecionymi na stole i głową opartą na leżących przedramionach.
- Bartek... - Rzucił Kuba cicho, pewien, że przyjaciel śpi. - Znajdziemy go, naprawdę. - Dodał. Nawet jeśli drugi spał, to alfa czuł, że musi to powiedzieć.
- N-nawet nie wiesz, jak się o niego boję. - Wyszeptał cicho. - Jak wtedy posadziłem go sobie na kolanach, to poczułem, jakbym miał stado motyli w brzuchu. - Dodał. - Gra twardego i w ogóle, ale jest słodki i niewinny jak mały kotek. - Kuba uśmiechnął się, lekko rozbawiony. Bartek na szczęście tego nie zobaczył, bo wciąż w połowie leżał na stole. - Kurwa, wiem co sobie teraz myślisz... - Westchnął cicho, robiąc krótką przerwę. - Tak, kocham go i tak, zależy mi na nim. - Zrobił następną przerwę, jakby to wyznanie dużo go kosztowało. Tego Kuba już się nie spodziewał. - Uwielbiam jak się złości, bo wygląda wtedy tak cholernie uroczo... - Dodał, lekko wilgotnym głosem. - Naprawdę zrobiłbym wszystko, żeby też do mnie coś poczuł...
- Najpierw trzeba go znaleźć. - Przypomniał delikatnie przywódca i opadł na sąsiednie krzesło.
- Jezus, wiem, ale nie mogę przestać o nim myśleć. - Warknął cicho. - Jak dzisiaj szliśmy jego tropem, to zamiast skupiać się na zadaniu, to tylko szedłem z nosem w trawie i tylko powtarzałem w myślach ,,Boże, jak to pięknie pachnie.". - Kuba uśmiechnął się ponownie. Lekko go to bawiło. - Kuba, czy ja zwariowałem? - Bartek zerknął na niego. Jego oczy były lekko zaczerwienione i przeszklone, jakby powstrzymywał łzy. Po chwili znów ułożył głowę na rękach.
- Nie- - Zaczął, lecz ten znowu mu przerwał.
- Chcę, żeby był blisko... Żeby był przy mnie, bo będzie wtedy bezpieczny. - Szepnął. - Skręca mnie, jak widzę, że wychodzi sobie kiedy chce. Dałbym wszystko, żeby móc chodzić za nim jak cień i go strzec. - Dodał. Kuba westchnął.

***

Jak tam odczucia?

Jestem z siebie dumna, dwa rozdziały jednego dnia :D
Co prawda Wattpad też mnie wkurzył, bo przez chwilę nie chciał zapisać mi rozdziału, ale na jego szczęście się poprawił :>

Do przeczytania,
- HareHeart   
      

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top