Rozdział 18
Aru usłyszał pukanie do drzwi i od razu przybrał swoją standardową maskę. Po chwili dwójka chłopców weszła do jego pokoju i wdrapała mu się na łóżko.
- Hej, co się stało? - Zaczął rozmowę. Ostatnimi czasy rzadko kiedy odzywali się do siebie z rodzeństwem, a przecież jeszcze tak niedawno potrafili rozmawiać całymi dniami. Mówiąc szczerze, czarny trochę za tym tęsknił. Nie miał już do kogo się odezwać. Nie miał nikogo tak bliskiego, by mógł porozmawiać z nim bez swoich idiotycznych lęków, które zawsze, za każdym razem rujnowały mu chęć poznania nowej osoby.
- Dlaczego nie chcesz dołączyć do watahy? - Spytał prosto z mostu starszy chłopiec, a czarnego zamurowało. - Kuba i Leon są naprawdę bardzo mili, opiekują się nami, rozmawiają i bawią się. Nawet tobą się zajmują, a ty jesteś dla nich wredny. - Wytknął mu.
Czarny nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Rozumiał. Przecież nie był ślepy. Widział jak traktuje resztę watahy, w domu której przyszło mu żyć. Ale nie wiedział jak ma odpowiedzieć na pierwszą część pytania. Na pewno nie mógł wyjawić im prawdy. Jeszcze nie. Przecież są za mali. Nie zrozumieją tego. Wiedział też, że jeśli powie cokolwiek chłopcom, to reszta watahy od razu też się o tym dowie, między innymi przez Kubę lub Leona. Lub Bartka.
Warknął cicho. Sytuacja bez wyjścia. Aru nie znosił sytuacji bez wyjścia. To właśnie przez jedną z nich musiał uciekać z domu. O ile można go było tak nazwać.
Zamrugał szybko, gdy wspomnienia za bardzo dały się we znaki. Chciałby mieć jakieś tabletki, które wymazywałyby wspomnienia. Czyż to nie byłoby cudowne?
- Aru! - Usłyszał i momentalnie wyrwał się z letargu. No tak, wypadałoby odpowiedzieć. Wiedział, że nie może czekać za długo, bo chłopcy wbrew pozorom tacy głupi nie byli. Od razu zorientują się, że coś kręci.
- Nie zrozumiecie. - Westchnął w końcu, lekko spuszczając głowę, po czym wstał.
- Prosimy, dołącz do nas. - Dzieci zaczęły go błagać.
- Nie przypominam sobie, bym pozwalał wam na dołączenie do obcych ludzi. - Warknął nagle Aru.
- Wiemy, ale sami chcieliśmy tu zostać. - Rzucił jeden z braci. - Tu jest super, wszyscy są bardzo mili i nas lubią, a ty jesteś jedynym, który nie potrafi tego docenić. - Aru westchnął. Ku swojemu przerażeniu złapał się na tym, że zrobiło mu się po prostu przykro. Zagryzł wargę, wkurzony na siebie. Nie miał zamiaru tu zostawać. Dlaczego reszta nie może tego zrozumieć?
W pewnej chwili po prostu zaczął mówić, nawet nie kontrolując tego, co wypływa z jego ust.
- Zgoda, możecie tu zostać. Nie obchodzi mnie, co z wami zrobią. Mam dość was wszystkich. Chcę od was odpocząć. Odkąd nas tu przytargali ciągle ktoś robi mi wyrzuty o to, co wam nigdy nie przeszkadzało. Wiem, że są różni ludzie i różne charaktery, ale co im to przeszkadza, że nie będę mieszkał w tym cholernym budynku, tylko gdzieś w okolicy? Jeszcze rozumiem, gdybym był zwykłym człowiekiem, bo bym nie przeżył, ale na miłość boską, jestem wilkołakiem, dam sobie radę. Potrafię walczyć i polować, nie muszą ciągle za mną chodzić jak alfy za omegą. - Rzucił wkurwiony, po czym wstał. Gdy wychodził przez drzwi zderzył się ze ścianą, której wcześniej na pewno tam nie było.
- To prawda? - Spytał Kuba, skanując chłopaka wzrokiem.
- Co prawda? - Prychnął młodszy, krzyżując ramiona na piersi.
- Naprawdę tak myślisz? - Sprecyzował, nie odrywając oczu od czarnego. Musiał wybadać, czy ten mówi prawdę. Ten tylko warknął i przepchnął się obok niego. - Odpowiedz mi, czy naprawdę tak myślisz. - Powtórzył, zwężając oczy.
- Chcesz wiedzieć? - Warknął młodszy. - Tak, tak właśnie myślę! Możecie sobie wziąć moich braci, już mnie nie obchodzą! Powinienem zostawić ich w ich rodzinnym domu, a nie brać ze sobą. - Warknął ponownie i przepchnął się obok alfy, który był zbyt zszokowany, by jakkolwiek zagrodzić mu drogę.
Czarny wyszedł z domu i zmienił się w wilka, po czym ruszył przed siebie. Musiał iść się wyżyć. Przy okazji podszkoli się w polowaniu, więc sytuacja jak najbardziej korzystna. Poza tym, że był tak wściekły, że bał się iż może komuś coś zrobić.
Kuba dopiero po dłuższej chwili zorientował się, że chłopaka dawno tam nie ma. Westchnął i zszedł po schodach. Przeczucie podpowiadało mu, że Aron już dawno biega gdzieś po terytorium i rozrywa jakieś biedne zwierzątko na strzępy.
Usłyszał wołanie swojego partnera i ruszył do jadalni, gdzie na stole piętrzyły się różne przysmaki. Oblizał się na sam zapach i usiadł na miejscu obok Leona.
- Co dzisiaj na kolację? - Spytał, wygłodniałym wzrokiem lustrując stół.
- Kurczak z frytkami, a do tego pizza. - Uśmiechnął się promiennie. - Myślisz, że się tym najemy? - Spytał, na co Kuba parsknął śmiechem.
- Oczywiście, że tak, księżniczko. - Zachichotał i nałożył sobie dwa kawałki pizzy, a do tego dodał trochę frytek. Co jak co, ale wojny między nimi, a Aronem wzbudzały apetyt.
To samo mógł powiedzieć czarny, który pochłaniał trzeciego już zająca. Noc jeszcze długa, co oznacza, że może się wyszaleć. Musiał wrócić nad ranem, najlepiej tak, by nikt go nie zauważył, ale do wschodu słońca jeszcze daleka droga. Co prawda słońce nawet jeszcze nie zaszło, ale wiecie o co chodzi.
Wilk wylizał do czysta swoje czarne futro i zerknął za siebie. W oddali majaczyła mu ledwo widoczna smuga światła dochodząca z domu watahy. Co prawda to prawda, zwierząt było tam bez liku. Zdarzało się, że zające podchodziły wręcz pod same drzwi, co sprawiało, że znalezienie jedzenia było wręcz banalne.
Podszedł do pobliskiej rzeczki i napił się wody, po czym westchnął zadowolony. Wspiął się na kamienie i rozłożył na nich, a słońce przyjemnie pogłaskało go po futrze. Tak, posiadanie tak ciemnej sierści było zdecydowanym plusem podczas wygrzewania się na słońcu. Czarny westchnął, zadowolony i zamknął oczy, nawet nie rejestrując, kiedy zaczął przysypiać.
Kuba siedział w salonie i oglądał jakiś denny serial, gdy usłyszał długo wyczekiwany dzwonek do drzwi i popędził do nich, by je otworzyć. Przed nim stała ich ostatnia deska ratunku. Zaprowadził gościa na górę i wskazał pokój, w którym ten może spędzić noc oraz odpocząć po podróży. Westchnął zrezygnowany, wpatrując się w drzwi tuż obok pokoju dzieci. Miał nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej.
***
Spóźnione wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka ^^ XD
Muszę się wziąć za pisanie, bo został mi jeden rozdział w zapasie XD
Także ja idę pisać <3
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top