Rozdział 1

Granatowe oczy w skupieniu śledziły każdego, kto wyszedł z nim na spotkanie. Było to w sumie 6 wilków. 3 alfy i 3 bety. Jedna alfa wyszła przed szereg. Była śnieżnobiała, z czarnymi pręgami oraz złotawymi oczami. Wilk nigdy nie widział takiego ubarwienia sierści. Ów przeciwnik był też nieco większy niż reszta, co oznaczało, że był alfą stada. ,,Wspaniale", westchnął czarny.
- Kim jesteś? - Zapytał wilk. 
- Samotnikiem. - Odparł chłopak, uśmiechając się. Pewnie znacie ten stan, w którym jesteście tak wykończeni, że wszystko zaczyna was bawić, prawda? Właśnie tak miał nasz bohater. Wataha od razu zauważyła, jak łapy czarnego wilka trzęsą się pod jego własnym ciężarem. Pręgowany wilk zmierzył przybysza od stóp do głów, zastanawiając się nad czymś. 
- Jak ci na imię? - Zapytał nagle, nieco łagodniej. Zauważył, że w takim stanie intruz nie stanowi żadnego zagrożenia. Pozostało mu jedynie zbadać, co przybysz robi na ich terenie, ani czy na pewno nie jest w nic zamieszany. 

Wilk po chwili namysłu westchnął cicho, poddając się. Nie miał ani sił, ani ochoty być dla kogoś niemiły.
- Aron. - Mruknął wilk, lekko spuszczając głowę.
- Jaki jest twój status? - Tutaj większość zgromadzonych uniosła zaskoczone spojrzenie i wbiła je w swojego przywódcę.
- Beta. - Odparł wilk bez zawahania. 
- Dlaczego pytasz go o status? - Spytała cicho inna alfa. Miała kremową sierść, z jaśniejszymi plamkami na brzuchu i końcu ogona. Jej oczy błyskały jasną zielenią.
- Też nie mogłem tego wywnioskować, szczerze mówiąc. Ma niecodzienną aurę... - Aron odwrócił głowę w stronę ciemnoszarej bety. Spojrzeli sobie w równie granatowe oczy, po czym beta zwróciła spojrzenie na lidera.

Poza wyżej wymienionymi wilkami, istota dostrzegała również brązową alfę o ciemnozielonych oczach oraz dwie bety; jedna miała jasnoszare futro z ciemną pręgą wzdłuż kręgosłupa, a jej oczy miały barwę bursztynu. Druga beta była ruda, o ciemnobrązowych oczach.
- Co cię tu sprowadza? - Zapytał ciemnoszary wilk. 
- Chyba sama śmierć. - Czarny wzruszył ramionami. - Śmiało, zabijajcie. - Prychnął nagle, unosząc głowę, by ułatwić im dostęp do swojej szyi.
- Czemu mielibyśmy cię zabić? - Zapytała kremowa alfa. - Nie stanowisz dla nas zagrożenia... Zwłaszcza w takim stanie. - Dodała nagle. - Jesteś cały? - Zapytała, nieco zmartwiona.
- Nic ci do tego! - Warknął Aron, unosząc lekko ogon i obnażając zęby. Wiedział, że jest na przegranej pozycji, ale nie miał zamiaru przyznać się, że nie daje już rady. Zwłaszcza przed obcym stadem. 
- C-co się dzieje? - Usłyszał cichy pomruk nad sobą i kątem oka spojrzał na siedzące na nim dwa, małe wilczki. Na pierwszy rzut oka były jak jego dwie, młodsze kopie.
- Szczenięta! - Sapnęła ruda beta, a czarny od razu przeszedł w natychmiastową ofensywę.
- Hej, spokojnie. - Wtrącił się przywódca. - Nigdy nie skrzywdzilibyśmy szczeniąt. - Dodał.
- Więc dajcie nam przejść. - Warknął Aron.
- Przecież sami widzimy, że nie przeżyjesz. - Stwierdziła beta z ciemną pręgą na grzbiecie. - Tym bardziej, jeśli będziesz miał pod opieką dwójkę szczeniąt. - Dodał. 

Aron dopiero teraz przyjrzał im się uważniej. Dotarło do niego, że stoją przed nim same samce. Poczuł, jak serce skacze mu w piersi, nieprzyjemnie bijąc o żebra. Nie miał czasu myśleć, bo zauważył, jak wilki powoli go otaczają.
- Zostawcie nas! - Ryknął nagle, strosząc futro.
- Zamknij się i posłuchaj! - Odwarknął przywódca. - Wszedłeś na naprawdę niebezpieczne tereny, nie dasz rady tu przeżyć. - Dodał, już spokojnie.
- Więc zawrócę. - Odparłem, zwężając oczy.
- Niesamowite, jest tak wykończony, a dalej ma siłę walczyć. - Usłyszałem szept rudej bety do którejś z alf.
- Chodź z nami. - Powiedział nagle przywódca. Aron zawarczał na niego, bijąc ogonem na bok. - To rozkaz. - Dodał pręgowany wilk, używając swojego przywódczego głosu. Reszta wilków skuliła się lekko. Wilk wyprostował się, patrząc prosto w oczy biało-czarnemu.
- A jeśli odmówię? - Odpowiedział poważnie. Miny reszty watahy mile pieściły jego ego.
- Jakim cudem głos przywódcy na niego nie działa? - Wilki zaczęły szeptać pomiędzy sobą, lecz wystarczyło jedno spojrzenie ich przywódcy, by się zamknęły.
- Wtedy zabierzemy was tam siłą. - Odpowiedział wilk, mrużąc lekko oczy. Nie ukrywał, czarna beta zrobiła na nim naprawdę dobre, pierwsze wrażenie. Oczywiście, że nie zauważył kłamstwa młodszego chłopaka. Czarny wilk miał do perfekcji opanowaną technikę łgarstwa w żywe oczy.

Przez chwilę mierzyli się jeszcze spojrzeniami, aż w końcu uległ. Był po prostu zbyt wykończony, by dalej się kłócić. Zrezygnowany pokiwał głową, po czym opuścił ją i westchnął, zgadzając się na swój marny los.
- A tak przy okazji... - Zaczął przywódca. - Jestem Kuba. - Powiedział, po czym ruszył przed siebie. 
- Bartek. - Rzuciła ciemnoszara beta.
- Leon. - Dodała kremowa alfa.
- Ja jestem Damian - Wtrąciła brązowa alfa. - A to mój partner, Karol. - Dodała, wskazując na wilka stojącego obok, który okazał się być rudą betą.
- Kamil. - Wtrąciła jasnoszara beta. 
- Jak się nazywają te dwa maluchy? - Spytał Leon, niemal piszcząc. Aron zauważył, jak główna alfa patrzy na kremowego wilka i zrozumiał, że najprawdopodobniej są parą, a on sam rozmawia teraz z waderą stada.
- Jestem Adaś! - Zapiszczał jeden wilczek. Miał bardzo ciemne futro, jednak nie było ono czarne. Posiadał jaśniejsze oznaczenia na brzuchu i uszach oraz ciemnoniebieskie oczka.
- Aww... - Mruknęła wadera, szczerze rozczulona.
- A to mój braciszek, Adaś. - Dodało młode, na co wadera zaśmiała się cicho.
- Adrian, Adam i Adrian. - Wtrącił, wyjaśniając mu. - Na obu czasem mówię ,,Adaś". - Dodał, uśmiechając się lekko i patrząc na maluchy na jego grzbiecie. Adam był starszy niż jego braciszek. Mógł już biegać i chodzić oraz nie miał problemu z przemianą. Adrian był młodszy, miał ciemne futerko z jasnoniebieskimi oczkami i uroczymi, ciemnoszarymi skarpetkami na przednich łapach. Maluch miał jeszcze lekkie problemy z bieganiem, mówieniem oraz przemianą, ale jak na takiego malca i tak robił duże postępy.
- Mogę sobie pochodzić? - Zapytał Adam, a Aron złapał go za kark i odstawił na ziemi. - Wooow, ale jesteś wielki! - Zapiszczał z podziwem, patrząc na Kubę, który zaśmiał się i podniósł wilczka, sadzając go sobie na grzbiecie i stając na tylnych łapach.
- A teraz? - Zapytała alfa, śmiejąc się.
- Jestem olbrzymem! - Krzyknął szczeniak. Aron, mimo wszystko, sam się uśmiechnął. Kochał swoje młodsze rodzeństwo.

***

Pierwszy rozdział, głównie opisowy, bo trzeba przedstawić bohaterów XD

Do przeczytania,
- HareHeart 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top