#5
-stoję już 10 minut na przystanku
-pada
-wiatr piździ nie milosiernie
-przypomina Ci się wierszyk z kalendarza- cytuję:
Mokre futro, w oku łezka
Kto małego weźmie pieska?
Kto przygarnie dziś zwierzaka
Gdy na dworze zamieć taka?
Zimno, mokro, głodno źle
Kto dzisiaj przygarnie mnie?
Marznę dzisiaj pod Twym domem
Otulając się ogonem.
Mały piesek z chłodu drży.
Pomóż mi...***
-zastanawiam się o czym myślałam wychodząc z domu, biorąc lżejszą kurtkę bez kaptura
-na nogach mam tylko cieńkie czarne leginsy
-nagle zjawił się on... mój wybawca
-dwie minuty czekałam aż przybliży się do mnie z tak dalekiego punktu
-co z tego ,że jebie żulem tak ,że można zasnąć niebiańskim snem przez ten równie niebiański zapaszek
-przez te pięć minut nie moknę i nie pizga we mnie wiatr... to uczucie to chyba szczęście, prawda?
-wysiadłam
-przede mną jeszcze pięć minut z lacza
-znów pizga wiatr i deszcz
-po wyczerpującej walce z żywiołami dobiegam do klatki schodowej
-wpisuję kod i wchodzę na klatkę
-czuję się jak maratończyk po biegu
-wchodzę do mieszkania
-patrzę w lustro
-wyglądam jak czarna owca czerwono-ryja
-tata do mnie:
Pada deszcz?
-Ja:
;-; trochę kropi
***do wiersza dołączam zdjęcie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top