45

Lila

Siedziałam obok Miguela na naszym łóżku. Mój mąż leżał na plecach i oddychał miarowo przez usta. Kilka chwil temu przeniósł go tutaj jego brat, Victor. Miguel wyglądał bezbronnie na rękach swojego brata. Victor poinformował mnie, że Miguel upił się po zabójstwie Hectora. Było mi cholernie przykro patrzeć na niego w tym stanie. 

- Przykro mi, cukiereczku. Twój facet jest silny. Poradzi sobie, ale potrzebuje twojej bliskości. 

Victor trzymał mnie w ramionach przez dłuższy czas. Wcześniej Dagger wykąpał mnie, rozczesał moje mokre włosy i ubrał mnie w wygodne legginsy oraz bluzę Miguela. Gdy Victor z Miguelem tutaj przyszli, Dagger się zmył, zostawiając mnie z braćmi Caravajal.

- Czy Miguel bardzo cierpiał?

Może niestosownym było zapytanie, czy Miguel cierpiał, a nie Hector, ale nie miałam dla tego bydlaka za grosz współczucia. Wiedziałam, że Hector zasłużył na śmierć i i powoli się do tego przekonywałam. Nie było mi łatwo, gdyż czułam, że po części była to moja wina, że Hector zmarł, ale wolałam, aby go nie było, niż aby wciąż żył i nam zagrażał. 

- Muszę powiedzieć ci coś o moim bracie, kochanie.

Victor usiadł na brzegu łóżka. Miguel spał twardo, gdyż podobno wypił co najmniej siedem kieliszków whisky. Miałam nadzieję, że jego narządy wewnętrzne nie protestowały przeciw tak dużej ilości alkoholu.

Brat mojego męża przyciągnął mnie do siebie i posadził mnie bokiem na swoich kolanach. Uśmiechnął się do mnie łagodnie. Wplótł palce w moje wciąż mokre po kąpieli włosy i przeczesał je.

- Miguel jest wrażliwym człowiekiem, ale pozuje na kogoś nieustraszonego. Przy tobie się zmienia. Widzę jego przemianę, wiesz? Wystarczy spojrzeć na to, że nie zabił Hectora z okrucieństwem. Gdyby mój braciszek nie miał cię przy swoim boku, odciąłby Hectorowi głowę, a przed tym skazał go na bolesne tortury. Wspieram go w tej zmianie. 

- Naprawdę? Czy pirat nie powinien właśnie taki być? Bezwzględny i brutalny?

Victor posłał mi pełne współczucia spojrzenie. Pewnie miał mnie za głupiutką dziewczynkę, którą Miguel przygarnął na statek z litości. 

- Oczywiście, że taki powinien być pirat, słońce. Miguel jednak pozwolił mrokowi się pochłonąć, a co za tym idzie, zatracił się w tym bestialstwie. Ty powoli wyprowadzasz go na prostą. Dziękuję ci za to, Lila. Fajnie mieć taką siostrę. 

Siostra. To słowo brzmiało tak dziwnie.

Nigdy nie miałam rodzeństwa. Moja mama starała się zajść w ciążę po urodzeniu mnie, ale jej choroba szybko ją wyniszczała. Z roku na rok moja mama gasła w oczach. Było mi przykro, gdyż już jako mała dziewczynka wiedziałam, że mama szybko umrze. Dopiero kilka lat przed jej odejściem choroba gwałtownie przybrała na sile. Chciałam leczyć mamę, ale ona nie chciała opuszczać Attirany. Wolała umrzeć w domu niż w jakiejś amerykańskiej klinice, w której jednak miałaby szansę na przetrwanie.

Wizja Victora jako mojego brata sprawiła, że zrobiło mi się ciepło na sercu. Miałam w końcu starszego brata, o którym tak wiele razy marzyłam. Chciałam mieć kogoś, kto ochroniłby mnie przed niebezpieczeństwem w razie, gdyby takowe nadeszło. Victor był idealnym materiałem na starszego brata.

Uśmiechnęłam się do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję. Poczułam ogromną wdzięczność i spokój.

Hectora już nie było. Nie mógł znowu mnie skrzywdzić.

- Jesteś silna i dzielna, Lilka - rzekł, gładząc mnie jednostajnym ruchem po tyle głowy. - Przeszłaś na naszym statku piekło, a wciąż masz w sobie ogromne pokłady miłości. To tylko utwierdza mnie w tym, jak dobrym człowiekiem jesteś. Dziękuję ci za to, skarbie. Mój brat ożenił się z piękną kobietą. Nie mogłem wymarzyć sobie dla niego lepszej partnerki.

- Nie słodź mi tak - poprosiłam, śmiejąc się cicho.

- To sama prawda, cukiereczku. Zostawię cię z twoim mężem. Po alkoholu jest raczej spokojny. Może być chętny na przytulanki i igraszki. Pozwól mu na to, siostrzyczko. Nie zrobi ci krzywdy. On bardzo cię kocha. Dziś udowodnił nam wszystkim, jak bardzo.

Victor pocałował mnie w czoło i wyszedł. Tak oto w końcu zostałam sam na sam z moim bohaterem i oprawcą. 

Położyłam się na boku. Wyciągnęłam rękę w stronę nagiej piersi Miguela. Położyłam dłoń na jego sercu. 

Mój mąż był pięknym mężczyzną. Mimo, że jego jedno oko było chore, a ciało pokrywała ogromna ilość tatuaży, był obiektem westchnień nie tylko milionów kobiet na świecie, ale również moim. 

Byłam ciekawa, co takiego przyciągnęło Miguela do mnie. Miał przecież kobiety na wyciągnięcie ręki w każdym zakątku świata. Gdyby nie został piratem, śmiało mógłby zostać modelem. Czułam się wyróżniona, skoro to mnie wybrał na swoją żonę. Może trochę mu pobłażałam, gdyż jakby nie patrzeć, na początku naszej znajomości Brzytwa wyrządził mi dużą krzywdę, ale odpokutował swoje grzechy.

- Cieszę się, że cię mam, mężu - wyszeptałam, nachylając się nad nim, aby kolejno ucałować obie jego powieki.

Cut-Throat wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk. Przez sen odwrócił się do mnie i wtulił się we mnie jak dziecko. Nogę przerzucił przez moje uda, blokując mnie w miejscu, a twarz wtulił w moje ramię. Jego ręka powędrowała w stronę mojego brzucha. Czułam, że gdy Miguel się obudzi, pierwszym co zrobi, będzie palcówka.

- Już nic ci nie grozi - wyznałam, głaszcząc go po głowie jak małego chłopca, który szukał pomocy, ale bał się o nią werbalnie poprosić. - Jestem z tobą. Będę cię chronić tak, jak będę mogła. Dziękuję, że pożegnałeś Hectora.

Kilka łez spłynęło po moich policzkach. Drgnęłam niespokojnie w ramionach Brzytwy, gdy poczułam, jak się budzi.

- Przepraszam! Nie chciałam cię obudzić! Śpij dalej, kochanie.

- Zwierzaczek?

Jego zdrowe oko było zasnute mgłą. Miguel miał wpółprzymknięte powieki. Wyglądał na zmęczonego i upojonego solidną porcją alkoholu.

- Tak, to ja, mężu. Śpij sobie. Jestem z tobą. 

- Mówiłem Victorowi, żeby... Żeby trzymał cię z dala ode mnie. Ja... Jestem pijany.

- Wiem - wyznałam, przyciągając jego głowę tam, gdzie była wcześniej. Miguel jednak zsunął twarz niżej i wtulił ją między moje piersi. Zachichotał jak dziecko, moszcząc się tam wygodnie.

- Zabiłem go, zwierzaczku. Hector... Hector umarł. Dla ciebie to zrobiłem. On już... Już nam nie zagraża. 

- Dobrze, Miguelu. Dziękuję ci za to.

- Przepraszam, aniele - wycharczał, ściskając w dłoniach moje półdupki. - Przepraszam, że cię nie obroniłem. Kocham cię. On cię nie dotknie nigdy. Nigdy więcej.

Jęknęłam, gdy palce Miguela powędrowały w stronę mojej cipki. Mężczyzna zsunął mi legginsy do kolan. Wsunął we mnie jeden palec. Głowę odchylił do tyłu, aby mógł na mnie spojrzeć. Posłał mi pełen miłości uśmiech. Wyglądał jak urokliwie, gdy był upojony alkoholem. Podobał mi się taki. W niczym nie przypominał Brzytwy, którego poznałam, gdy po raz pierwszy znalazłam się na statku Le Corsario.

Mój mąż wsunął we mnie palec wskazujący, a kciukiem zaczął ugniatać moją łechtaczkę. Wiłam się na jego palcu. Miguel wolną ręką przytrzymał moje biodra w bezruchu, czyniąc ze mnie swoją niewolnicę. Nie miałam nic przeciwko temu. Chciałam mu się oddać. 

- Kurwa, nie mogę znieść myśli, że on w tobie był, zwierzaczku. Obiecuję, że odbiorę mu wszystko, co ci zabrał. Najpierw przerżnę twoją cipkę, potem usta, a na koniec wejdę kutasem w twoją dupkę. Zgodzisz się na to, żoneczko?

- Tak! - krzyknęłam, wbijając palce w jego ramiona, aby mieć podparcie, gdy pieprzył mnie palcami. 

- Och, tak. Jesteś taka posłuszna. Taka grzeczna i ułożona. Tylko moja, kochanie. Tylko, kurwa, moja.

Zanim doszłam, Miguel wyjął ze mnie palce i przewrócił mnie gwałtownym ruchem na plecy. Usiadł nade mną okrakiem. 

- Złap się ramy łóżka i nie waż się... Nie waż się puścić rąk.

Bełkotał, ale mimo wpływu alkoholu, wciąż był dominujący. 

Posłusznie chwyciłam się dłońmi ramy łóżka. Patrzyłam, jak głowa Miguela znika między moimi udami. Zaczął mnie łapczywie ssać i lizać. Jedną z moich nóg założył sobie na biodro, aby mieć do mnie lepszy dostęp. Myślałam, że umrę z przyjemności, jaką mi zadawał. 

- Boże, tak!

- Nie Bóg, tylko twój mąż. Możesz nazywać mnie swoim panem, zwierzaczku. Jestem przecież panem twojego ciała, prawda? I twojej duszy. Tak, to wszystko jest, do diabła, tylko moje!

Miałam ochotę wpleść palce w te jego kruczoczarne włosy, które ostatnio przycięłam. Miguel wyglądał jak młody bóg. Byłam pewna, że gdyby moja mama go poznała, na pierwszy rzut oka byłaby nim przerażona, jednak gdyby zobaczyła, z jaką czułością traktuje mnie mój mąż, przekonałaby się do niego.

- Tak! Miguel, tak! Panie!

Ostatnie słowo, jakie wykrzyczałam, nakręciło Brzytwę do działania. Kiedy wsunął mi palec w tyłek i przygryzł moją łechtaczkę, wybuchnęłam z rozkoszy.

Czułam pot spływający mi między piersiami. Moje ręce wciąż kurczowo wczepiały się w ramę łóżka. Było mi tak dobrze, choć nie tak dawno zostałam zgwałcona i wciąż miałam otarcia na ciele. Hector pozostawił po sobie ślady palców wbitych w moje boki, ale one niebawem miały zniknąć. Gdy to się stanie, na zawsze uwolnię się od Hectora.

Oprzytomniałam, gdy Miguel podniósł się wyżej. Spojrzał na mnie przepraszająco. Potarł palcami ślady na moich udach pozostałe po wtargnięciu Hectora. On nie obchodził się ze mną jak z jajkiem. Zerżnął mnie jak dziwkę. Miguel również nie był najdelikatniejszy, jednak w jego ruchach była widoczna czułość, której Hectorowi brakowało.

Nie czekając na polecenie Miguela, zsunęłam się z łóżka. Mój mąż patrzył na mnie jak urzeczony. Widziałam, że chciał coś powiedzieć. Zapewne poprosić mnie, abym wróciła do łóżka i się w niego wtuliła. Wciąż byłam osłabiona, ale czułam, że było coś, co musiałam zrobić. 

Brzytwa usiadł na brzegu łóżka, gdy ja przed nim uklękłam. Pomógł mi zsunąć sobie spodnie i bokserki. Już po chwili siedział przede mną nagi. Taki, jakiego Pan Bóg go stworzył.

Patrząc w oczy mojemu mężczyźnie, pocałowałam czubek jego penisa. Miguel rozdął nozdrza, nabierając dużo powietrza. Zacisnął dłonie na pościeli, a ja zachęcona jego podnieceniem, wzięłam go do ust.

- Kurwa!

Krzyk wydarł się z jego ust. Miguel, mimo wpływu alkoholu, był całkiem trzeźwy jak na seksualne igraszki.

Wsuwałam go w usta głębiej i głębiej. Zwalczyłam odruch wymiotny i cisnące mi się do oczu łzy. Czułam się nim przepełniona. 

Chcąc dodać coś do pokazu, wsunęłam sobie palce w cipkę. Miguel miał wielkie oczy z podekscytowania. Patrzył na mnie jak na najpiękniejszy obraz w muzeum. Jak na objawienie, na które czekał przez całe życie.

Masturbowałam się, jednocześnie mu obciągając. W wolną rękę chwyciłam jego ciężkie jądra. Bawiłam się nimi i brałam go do ust mocniej i łapczywiej.

Ssałam go tak, jakbym już nigdy więcej miała tego nie robić. Chciałam sprawić Miguelowi przyjemność, aby podziękować mu za to, co dla mnie zrobił. Byłam mu ogromnie wdzięczna za pomoc i wsparcie. 

Brzytwa poruszał biodrami w przód i w tył, wchodząc we mnie głębiej. Zachowywał się tak, jakby chciał pojmać mnie w całości. Nie wystarczyło mu, że zniewolił mnie, zabierając z ukochanej Attirany, z dala od przyjaciół i domu. On chciał mieć mnie całą, a ja z radością mu się oddawałam. Może Lila z nie tak odległej przeszłości byłaby zawiedziona moim obecnym postępowaniem, ale czułam, że to była odpowiednia decyzja.

Miguel chwycił mnie za rękę, którą ściskałam jego jądra. Drugą ręką wciąż się masturbowałam, ale opóźniałam orgazm, aby dojść w tym momencie, w którym miał dojść mój mąż. 

- Popatrz na to - wychrypiał, uśmiechając się radośnie. - Te pierścionki mówią, że jesteś moja. Nie muszę zakładać ci obroży, abyśmy wiedzieli, do kogo należysz, zwierzaczku. Jesteś moją żoną. Moją niewolnicą. Moją zabawką. Ja nie jestem ci dłużny, kochanie. Również jestem tylko twój. Jestem twoim niewolnikiem, Lila. Dlatego proszę, jeśli kiedykolwiek zechcesz mnie zniewolić, zrób to, a wtedy będę najszczęśliwszym facetem na tym podłym świecie.

Patrząc to na połyskujący na moim palcu pierścionek zaręczynowy i obrączkę, to na oczy Miguela, poczułam przyjemne i narastające pożądanie między udami.

- Kocham cię, Lila. Kurwa, kocham cię. 

W tej chwili wytrysnął. Ja również doszłam. Połykałam jego spermę jak szalona, a on pozostał w moich ustach tak długo, aż nie wylizałam wszystkiego do czysta.

- Kocham cię - powtórzył, obejmując moją dłonią swojego spełnionego kutasa. Już powoli opadał po obciąganiu, ale moja dłoń z błyszczącymi pierścionkami otaczająca jego penisa mówiła sama za siebie.

Byłam niewolnicą Miguela Caravajala. I było mi z tym cholernie dobrze. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top