37
Miguel
Lila przeniosła się na moje kolana. Oparła policzek na moim ramieniu. Położyłem dłoń na jej kolanie i sunąłem nią wyżej, aż dotarłem niemal do jej majteczek. Ona jednak się nie spięła. Zamruczała mi do ucha rozkosznie.
- Podoba ci się to, zwierzaczku?
- Tak - wyszeptała, mrucząc mi do ucha niczym kociak.
- Nie jesteś zła na to, że zaprosiłem na statek obcych ludzi?
- Vicious to twój przyjaciel. Cieszę się, że się zobaczyliście po tak długim czasie. Szczęście twoje i Victora było piękne do obserwowania. Podobało mi się to, gdy cieszyliście się jak małe dzieci. Taka radość jest najpiękniejsza. Człowiek czuje euforię, gdy tak się cieszy i nic nie jest w stanie zniszczyć tego uczucia.
Moja żona była mądrą młodą kobietą. Lila imponowała mi na wielu płaszczyznach. Kobiety, z którymi wcześniej się pieprzyłem, miały w głowach sieczkę z mózgu. Padały przede mną na kolana bez jakiejkolwiek rozmowy. Śliniły się, aby tylko possać mi kutasa. Widziały we mnie szansę na lepsze życie. Były gotowe posunąć się do wszystkiego, abym tylko zabrał je na ocean.
Przeliczyłem się jednak, gdy moja pierwsza kochanka mnie zdradziła. Byłem na nią wściekły. Po brutalnym zabójstwie, jakiego na niej dokonałem, przez wiele dni zastanawiałem się nad słusznością swojej decyzji. Miałem wrażenie, że postąpiłem z nią zbyt okrutnie, ale byłem wówczas wściekły. Dałem jej całego siebie, a ona mnie wystawiła. Kierowany negatywnymi emocjami, żywcem wyrwałem jej z pleców kręgi. Nawet moi załoganci byli zaskoczeni moją brutalnością. Przez kilka dni omijali mnie szerokim łukiem.
Lila była inna od wszystkich kobiet, które poznałem. Może w oczach innych postąpiłem irracjonalnie, zmuszając ją do ślubu ze mną, ale tego właśnie pragnąłem. Chciałem, aby Lila mi zaufała. Miałem nadzieję, że przyzwyczai się do życia u mojego boku.
- Miguel, mogę cię o coś zapytać?
Nawinąłem sobie kosmyk jej włosów na palec. W oddali słyszałem jęki moich załogantów, którzy pieprzyli uprowadzone przez Viciousa dziwki. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu dumy wypływającego na moje usta. Miałem nadzieję, że mój braciszek świetnie zabawi się z Viciousem i jedną z niewolnic. Niegdyś sam bym do nich dołączył, ale byłem mężem. Mężem cudownej kobiety, którą zaczynałem powoli kochać.
- Pytaj, kochanie.
- Dagger i Victor mówili, że od kiedy jestem twoją żoną, stałam się królową piratów. Powiesz mi, o co w tym chodzi?
Zadrżałem. Lila nie miała prawa się o tym dowiedzieć. Jeszcze nie teraz.
- Zwierzaczku, może najpierw nacieszymy się naszym miesiącem miodowym? Co ty na to? Po następnej akcji zabiorę nas na wyspę. Podbiliśmy ją kilka miesięcy temu. Nikt tam nie mieszka. Chłopaki odpoczną, a my zajmiemy się sobą. Potem wrócimy do obowiązków.
- Miguel, ale...
Podsadziłem Lilę na siebie. Usiadła na mnie okrakiem, a ja automatycznie się uśmiechnąłem. Chwyciłem w dłonie jej pełne piersi skrywające się pod materiałem urokliwej sukienki.
- Nie mówmy o tym.
- Boję się tego, rozumiesz? Mam wrażenie, że to coś strasznego.
Przyssałem się do jej szyi. Miałem ochotę założyć na nią obrożę, którą moja żoneczka miała na sobie w chwili podpisania aktu naszego małżeństwa. Chciałem spędzić z nią brutalne chwile gniewnego seksu. Lila nie była jeszcze w pełni gotowa, aby odkryć moją twarz łóżkowego potwora, dlatego starałem się hamować swoje pragnienia.
- To nic strasznego. Przyzwyczaisz się do bycia moją żoną, kochanie. Naprawdę, nie zadręczaj się tym.
- Miguel, ale...
- To nic złego - powtórzyłem, przygryzając skórę jej delikatnej szyi. - Niczego się nie bój, zwierzaczku. Przysięgam, że póki jestem przy tobie, jesteś bezpieczna. Oddaj mi się, Lila. Pokaż mi prawdziwą siebie, a ja odwdzięczę ci się tym samym. Będę cię kochał po kres moich dni.
- Kochał?
Może trochę się zapędziłem. W tej chwili zdałem sobie z tego sprawę, ale było za późno, abym odwołał swoje słowa. Poza tym, czy naprawdę chciałem je odwoływać?
- Oczywiście - wyznałem, obejmując dłońmi jej udręczoną twarz. - Jako twój mąż, będę cię kochał, zwierzaczku. Nie miej co do tego wątpliwości. Dam ci wszystko, co najpiękniejsze. Może nie będę idealnym mężem. Będę mordował, kradł i siał spustoszenie, ale zawsze będę się o ciebie troszczył. Zrobię, co w mojej mocy, abyś nie żałowała dnia, w którym Dagger i Yuno zabrali cię z domu. Pewnego dnia przypłyniemy na Attiranę i wtedy pokażemy się twojemu ojcu. Zobaczymy, jak zareaguje, gdy zobaczy, że jego jedyne dziecko jest całe i zdrowe, a nie tkwi od miesięcy w morzu.
W zielonych oczach mojej żony zalśniły łzy. Nie chciałem, aby płakała, dlatego przycisnąłem kciuki do kącików jej oczu. Lila posłała mi piękny uśmiech. Zarzuciła mi ręce na szyję, aby być bliżej mnie. Z kolei ja przysunąłem ją jeszcze bliżej siebie, aby ocierała się cipką o mojego twardego fiuta ukrytego w skórzanych spodniach. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby Lila w tej chwili padła przede mną na kolana i wyjęła mojego kutasa, aby mi obciągnąć. Mimo, że Lila nie była dziwką i wiedziałem, że tego nie uczyni, i tak byłem najszczęśliwszy z powodu swojej decyzji.
Lila załkała cicho w moje ramię. Chwyciłem w dłonie jej półdupki. Rozsunąłem je, aby podniecić moją żonę i tym samym odciąć jej myśli od tego, co przed chwilą wyznałem.
- Myślisz, że mój tata sądził, że mnie zabijesz? Oddał mnie, mając świadomość, że w ciągu kilku dni najpewniej umrę?
- Na pewno, kochanie. Twój ojciec wiedział, kim są piraci Le Corsario. Kiedy przed kilkoma laty przybyliśmy na Attiranę, aby podarować twojej matce lek pozwalający łagodniej odejść z tego świata, twój tata poznał nas osobiście. Wtedy powiedziałem mu, że gdy za kilka lat przypłynę po spłatę długu, uczynię z jego córeczki rasową dziwkę. Nie prosił o litość. Nie zaproponował innej możliwości spłaty leku. Poddał się. Przykro mi to mówić, zwierzaczku, ale twój ojciec całkiem łatwo się poddał.
- Z jednej strony mi przykro, ale z drugiej się cieszę. Czy to normalne, Miguel?
- Nie bardzo rozumiem. Wyjaśnisz mi to, skarbie?
Lila odsunęła się ode mnie tak, aby móc spojrzeć mi w oczy. Wyciągnęła rękę w moim kierunku. Położyła palec wskazujący na mojej dolnej wardze, a ja miałem ochotę wsunąć jej palec do ust i zacząć go łapczywie ssać.
- Jest mi przykro, że tata tak łatwo się poddał, ale gdyby tego nie zrobił, nie poznałabym ciebie.
Moje serce zaczęło krwawić ze szczęścia i ze smutku jednocześnie.
Kurwa, Lila była zbyt dobra dla takiego skurwiela jak ja.
- Kochanie...
- Cieszę się, że cię mam - wyznała, całując mnie krótko w usta. - Zaczyna mi na tobie zależeć. Chciałabym, abyś zaczęli od początku, mężu. Co ty na to?
- Od początku? - spytałem skołowany. Język mi się plątał jak jakiemuś zakochanemu nastolatkowi. Kuźwa, co uczucia ze mną robiły?
- Chciałabym zapomnieć o pierwszych dniach niewoli. O tym, że odebrałeś mi dziewictwo. O tym, że podzieliłeś się mną z Daggerem. O tym, że wrzuciłeś mnie nagą i skrępowaną do oceanu. O tym, że kazałeś mi przed sobą klęczeć, gdy jadłam. I o tym, że zmusiłeś mnie do ślubu, uprzednio zakładając mi na szyję obrożę jak zwierzęciu. Czy jesteśmy w stanie o tym zapomnieć i zacząć od nowa, mężu?
Już się obawiałem, że Lila zapragnie także, abyśmy unieważnili nasz ślub. Na pozostałe ustępstwa mogłem się zgodzić, ale za nic nie pozwoliłbym nam na zakończenie naszego małżeństwa. Cieszyłem się jak dziecko, będąc z Lilą w sformalizowanym związku. Może nie okazywałem tego w spektakularny sposób, ale niech rodzice świecą nad moją duszą, to było najlepsze, co spotkało mnie w tym obrzydliwym życiu.
Miałem w dupie to, że na moim statku byli goście. Musiałem uwiecznić ten moment. Zapamiętać go najlepiej, jak to możliwe.
Zsunąłem Lilę z siebie. Posadziłem ją na krzesełku, na którym wcześniej siedziałem. Przysunąłem jej biodra na krawędź krzesła i jednym szarpnięciem zdjąłem jej majtki.
Moja zaskoczona żonka patrzyła na mnie wielkimi oczami. To podziałało na mnie jak płachta na byka. Uwielbiałem odgrywać role, w których to ja byłem stroną dominującą, a moje kobiety były moimi ofiarami. Tamte zdziry, z którymi pieprzyłem się dawniej, były jednak tylko kurewkami. Nie miały prawa startować do mojej Lileczki. Ona była najbardziej niewinna z nich wszystkich, ale była niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju.
Dobry Boże, moje uczucie do niej rosło z każdą chwilą.
Padłem przed nią na kolana. Rozsunąłem jej nogi i wciągnąłem w nozdrza zapach jej cipki.
- Kurwa, uwielbiam to.
Przyssałem się do jej kobiecości. Ssałem Lilę, lizałem i podgryzałem. Zachowywałem się tak, jakby jej cipka miała być moją ostatnią wieczerzą. Ostatnim, czego kiedykolwiek posmakuję.
Traktowałem jej łechtaczkę jak swoją ulubioną zabawkę, której oddawałem najwyższą cześć. Pieprzyłem ją językiem, wsłuchując się w jej słodkie jęki. Lila starała się hamować wydawane przez siebie dźwięki, ale słabo jej to szło. Dla mnie jednak tak było lepiej. Chciałem, aby każdy, kto chciał, mógł nas posłuchać i sobie przez nas ulżyć.
Moja żona doszła z głośnym jękiem.
- Ja pierdolę, Lila.
Nie wierzyłem w to, co się stało. Lila po raz pierwszy miała kobiecy wytrysk.
Kiedy zobaczyła, co się stało, zakryła usta dłonią. Chciała wstać i ode mnie uciec. Widziałem w jej oczach łzy wstydu. Mi wcale jednak nie przeszkadzało to, że miałem koszulkę mokrą od jej soków, które na mnie wytrysnęły. Jeśli chodziło o mnie, mogłem nigdy więcej nie umyć tej koszulki.
- Kochanie, spokojnie.
Objąłem Lilę od tyłu. Przylgnąłem piersią do jej pleców. Musiałem unieruchomić jej nadgarstki. Skrzyżowałem je na piersi Lili, mocno trzymając ją ręce. Nie mogłem pozwolić, aby mi teraz uciekła. Nie, skoro mieliśmy "zacząć od nowa".
- Zwierzaczku, to powód do dumy. Doprowadziłem cię do stanu najwyższej rozkoszy. Nie wstydź się tego. Przecież ja sam tryskam spermą na wszystkie strony, gdy tylko ciebie widzę.
- Miguel, tak mi wstyd...
- To nie powód to wstydu - warknąłem jej do ucha, aby zrozumiała, że to było normalne. - Dlaczego się tak krępujesz?
- Bo to dziwne. Nigdy tego nie miałam.
Jej policzki pokryły się rumieńcami. Uważałem to za urocze.
Chwyciłem Lilę w pasie i przerzuciłem ją sobie przez ramię. Zwisała głową w dół, a jej tyłeczek wypinał się w moją stronę. Skorzystałem z tej dogodności i strzeliłem jej mocnego klapsa w dupkę. Lila krzyknęła, a ja się roześmiałem.
Zaniosłem ją do naszej sypialni. Rzuciłem Lilę na łóżko. Jej sukienka podwinęła się tak, że widziałem jej nagą cipkę. Nigdy wcześniej nie miałem kobiety, która miała nieogoloną pizdę, ale u Lili wyglądało to dobrze. Przycinała włoski, aby nie były zbyt długie. Była zadbana. Może moi załoganci uważali to za dziwne, gdyż towarzyszące im prostytutki zawsze były idealnie wygolone, ale to nie było prawdziwe życie. Ja nie chciałem dziwki za żonę.
Zdjąłem koszulkę i spodnie. Zostając w samych bokserkach, wpełzłem na łóżko. Przycisnąłem swoje ciało do ciała Lili.
- Czujesz, jaki jestem podniecony, zwierzaczku? Jestem tak kurewsko twardy, że zaraz zaleję bokserki spermą.
Moja żona zaśmiała się. Zacząłem ją łaskotać, a ona zwijała się ze śmiechu na łóżku. Boże, to była taka piękna i beztroska chwila. Chciałem zapisać ją w pamięci na zawsze. Miałem nadzieję, że nigdy nie przydarzy nam się nic złego. Nie przeżyłbym tego.
- Boże, malutka. Tak bardzo cię...
Gdy byłem już na skraju powiedzenia, że ją kocham, oprzytomniałem. Nie stało się to jednak machinalnie. Do mojej kajuty wparował mój braciszek. Victor miał roztrzepane włosy, co świadczyło o tym, że wraz z Viciousem zabawili się dziwkami. Victor miał rozmarzone spojrzenie. Nie kłopotał się, aby do mnie zapukać. Musiałem go do tego oduczyć. Z Victorem nie mieliśmy przed sobą tajemnic, ale odkąd miałem żonę, chciałem dbać o jej komfort i prywatność. Dlatego musiałem odbyć z moim bratem rozmowę, ale wpierw musiałem sobie ulżyć, gdyż mój kutas cierpiał katusze.
- Miguel, Vicious musi wypłynąć za kilka chwil. Dostał cynk, że kilka kilometrów od nas znajduje się statek, na którym są interesujące go towary. Pożegnamy się z nim, dobra?
Kurwa. Nie spodziewałem się, że mój przyjaciel z dawnych lat tak szybko nas opuści. Było mi szkoda, że nie spędziliśmy ze sobą więcej czasu, ale życie pirata rządziło się swoimi prawami.
- Pójdziesz ze mną, zwierzaczku? - spytałem rozmarzoną Lilę, która patrzyła na mnie tak, jakby pragnęła więcej rozkoszy.
- Nie pogniewasz się, jak zaczekam na ciebie tutaj? Jestem zmęczona. Spędź trochę czasu ze swoim przyjacielem. Nie śpiesz się do mnie. Prześpię się.
- Dobrze - wyszeptałem, składając czuły pocałunek na jej czole. - Czekaj na mnie naga, żono. Pokażę ci, jak dobrze ci ze mną będzie.
Lila rzuciła we mnie poduszką, gdy wychodziłem z pokoju w jeszcze niezapiętych spodniach. Uśmiechnąłem się, a kiedy znalazłem się na korytarzu, zmówiłem krótką modlitwę dziękczynną do swoich rodziców. Czułem, że mieli coś wspólnego z tym, że w moim życiu pojawiła się tak cudowna dziewczyna.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top