32

Lila

Obudziłam się w ramionach Miguela, czując cudowne ciepło.

Brzytwa jeszcze spał, więc postanowiłam wstać i wziąć prysznic. Czułam się dziwnie po tym, co zrobiliśmy wczoraj. Byłam zdumiona, że byłam tak otwarta na Miguela i pozwoliłam mu zdominować mnie w łóżku. O dziwo jednak, czułam się dobrze. Dręczyły mnie wyrzuty sumienia spowodowane tym, że tak szybko i bez większej walki oddałam się mojemu mężowi, ale czy naprawdę było o co walczyć? 

Mogłam się z nim bić i go nienawidzić, jednak nie przyniosłoby to nam niczego dobrego. Miguel miał swoje za uszami, jednak był moim mężem. Ten akt zobowiązywał. 

Może za bardzo uczepiłam się tego aktu, jednak obiecywałam sobie od dzieciństwa, że gdy znajdę męża, będę mu wierna i będę go kochać. Powtarzałam sobie, że Miguel ma do zaoferowania wiele dobrego, a moje zadanie polegało na tym, aby to dobro z niego wyłuskać i je pielęgnować. Inni nie musieli, a nawet nie mogli mnie oceniać. To było moje życie i moje decyzje. Nikt, nawet Hector, nie mógł się ze mnie naśmiewać ani nazywać mnie naiwną. 

Starałam się siebie pokochać i niczyja aprobata nie była mi do tego potrzebna. Niczyja. Nawet Hectora.

Kiedy weszłam pod prysznic o odkręciłam wodę, moje ciało przyjemnie się odprężyło. Poczułam się wypoczęta i pierwszy raz od czasów uprowadzenia się uśmiechnęłam. 

Byłam na statku Le Corsario dopiero od kilku dni, a spotkało mnie tutaj już tyle przygód. Nie wszystkie wspominałam miło, jednak cieszyłam się, że moje kontakty z Miguelem się poprawiły. Nigdy nie miałam zapomnieć tego, że mnie zgwałcił, jednak dla własnego dobra starałam się nie rozmyślać nad tym za często. Nie miałam już ochoty płakać. Wystarczająco się napłakałam, dlatego obiecałam sobie, że postaram się inaczej patrzeć na świat. Jeśli Miguel naprawdę się zmieni i będzie mi pokazywał, że mu na mnie zależy, może nawet go polubię.

Myjąc się, zastanawiałam się głęboko nad wyznaniem Miguela.

Wczoraj trochę wypił, dlatego zwalałam jego wyznanie na alkohol, jednak czułam, że Miguel naprawdę coś do mnie poczuł. 

Nie wiedziałam, czy cieszyć się z tego powodu czy rozpaczać. Po części byłam przerażona, że legendarny pirat Le Corsario się we mnie zakochał, ale z drugiej strony niemożliwym było, aby tak szybko zaczęło mu na mnie zależeć. 

Dagger opowiadał, że Miguel od dłuższego czasu szykował się na moje przybycie na statek, ale nie sądziłam, że już w czasie, gdy jeszcze mnie nie znał, się we mnie zakocha.

- Zwierzaczku, mogę dołączyć? 

Podskoczyłam w miejscu i położyłam dłoń na piersi. Odwróciwszy się, ujrzałam uśmiechającego się do mnie Miguela. Miał zmęczone oczy i lekko zapadnięte policzki. Mimo zmęczenia, uśmiechał się promiennie, jakby się porządnie wyspał.

Zrobiłam dla niego miejsce. Odsunęłam się na bok, a wtedy Miguel wszedł do kabiny i zamknął za sobą drzwi. Odłożył słuchawkę prysznica na uchwyt, a gdy już miał wolne ręce, położył je na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie tak, że jego penis w porannej erekcji przygniótł się między naszymi ciałami. 

Brzytwa położył dłoń na moim karku. Odchyliłam głowę w tył i spojrzałam w jego oczy. Jedno bardziej przerażające od drugiego.

- Żałujesz tego, co wczoraj się stało? 

Momentalnie pokręciłam przecząco głową. 

- Czy to czyni ze mnie złą osobę? 

- Złą? Kochanie, chyba nie bardzo rozumiem. 

Na wspomnienie tego, jak wczoraj błagałam Miguela o orgazm, moje policzki się zarumieniły. Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do brania od męża zadawanej mi przez niego przyjemności. Ten świat był dla mnie nowy i zakazany, a ja z chęcią go odkrywałam. 

- Wstyd mi, że tak ci się poddałam. Chyba powinnam bardziej z tobą walczyć, nie sądzisz? W końcu zrzuciłeś mnie nagą i związaną do oceanu. Nie wiem, jakie masz wobec mnie intencje. Nie chciałabym jeszcze umierać. Boję się, że jeśli ci zaufam, ty zniszczysz moje zaufanie. Zabijesz mnie, gdy będę najbardziej bezbronna. 

- Kurwa, Lila!

Miguel przycisnął mnie do ściany. Chwycił moje nadgarstki w dłoń i przytknął je do ściany nad moją głową.

Przybliżył się do mnie tak, że aż musiałam zmrużyć oczy, aby lepiej go widzieć. Mimo tego, że tak dobitnie nade mną dominował, nie bałam się go. Czy to oznaczało, że zaczynałam mu powoli ufać? 

- Kochanie, patrz mi w oczy. Chyba, że się ich brzydzisz.

- Nie brzydzę się. Są piękne. 

- Nawet to ślepe oko? To, którym nie mogę cię widzieć? Je też uważasz za piękne.

- Tak - odrzekłam, nie musząc zastanawiać się nad odpowiedzią dwa razy. - Jesteś pięknym mężczyzną, Miguel.

- Dlaczego więc tak się mnie obawiasz? Czy może brzydzisz się całokształtu? Nie takiego męża oczekiwałaś, mam rację? 

- Nie mów tak. Powinno się kochać drugiego człowieka za to, jaki jest wobec ciebie. Wybierając męża zwracałabym uwagę na to, jak mnie traktuje. Czy mnie szanuje. Czy jest troskliwy. Czy potrafiłby mnie obronić, gdyby wymagała tego sytuacja. Wygląd jest tylko dodatkiem. Dla wielu nic nieznaczącym. Oczywiście, że chciałabym mieć przystojnego męża, Miguel. Nie muszę cię upewniać w tym, że jesteś atrakcyjny, bo na pewno zdajesz sobie z tego sprawę. Niemniej to nie o atrakcyjność fizyczną tu chodzi. Gdybym miała się w tobie zakochać, musiałabym cię poznać. Zobaczyć, jak zachowujesz się w konkretnych życiowych sytuacjach. Sprawdzić, czy potrafiłbyś się mną zaopiekować, gdybym była zdana na twoją łaskę. Nigdy więcej więc nie mów, że miałabym się ciebie brzydzić. Staram się, aby cię polubić. 

Miguel zmarszczył brwi. Przypatrywał mi się długo. Poluźnił uścisk na moich nadgarstkach, ale ja ich nie wyrwałam. Pozwalałam, aby wciąż mnie trzymał, gdyż miałam wrażenie, że jeśli mnie puści, rozpadnie się na kawałeczki. Tego na pewno nie chciałam. 

- Czyli jest szansa na to, że się we mnie zakochasz? 

Moje serce zaczęło szybciej bić. Czułam, że nogi uginają mi się w kolanach. Dobrze, że Miguel mnie przytrzymał. 

- Trudno będzie zakochać się w oprawcy, ale zrobię, co w mojej mocy. Nie chcę żyć w wiecznej nienawiści do ciebie. To byłoby trudne, nie sądzisz?

Z wdzięczności Miguel padł przede mną na kolana. Pochylił głowę, a następnie objął mnie rękami za uda. Wtulił twarz w moje nogi, co było dziwne. Obserwowanie tak postawnego i nieustraszonego pirata klęczącego przede mną na pewno było niecodziennym widokiem. 

- Mówiłem szczerze, gdy wyznałem ci miłość. Naprawdę cię kocham, Lila.

Nie podniósł głowy. Boże, wyglądał tak bezbronnie...

- Miguel, nie...

- Kocham! - krzyknął rozpaczliwie, a jego ramiona zadrżały. - Mogę powiedzieć to przed wszystkimi chłopakami z załogi, zwierzaczku. Wyznam im swoją miłość do ciebie. Niech się ze mnie śmieją. Niech kpią. Niech mówią, jaki to ich kapitan jest słaby, skoro przepadł dla kobiety. Pieprzę ich zdanie, malutka. Ty jesteś dla mnie najważniejsza.

- Nie mów tak. Znasz ich o wiele dłużej niż mnie. To niesprawiedliwe, żebyś stawiał mnie pod nimi.

- Nie mów mi, co mam czuć - warknął, patrząc na mnie z dołu. - Zakochałem się w tobie. Spójrz, co ze mną zrobiłaś, Lila. Co zrobiłaś z postrachem mórz. Padłem przed tobą dobrowolnie na kolana i wyznałem ci miłość. Ukorzyłem się dla ciebie. Nigdy bym siebie o to nie posądzał, a tu proszę. Szok i niedowierzanie. Miguel Caravajal zakochał się w dziewczynie, która nie jest chętną dziwką. Jest zwyczajną, normalną i kochającą młodą kobietą, która ma mi do zaoferowania cały świat. Wystarczy, że będę odpowiednio ją traktował i na każdym kroku udowadniał, jak mi na niej zależy.

Wplotłam palce w ciemne włosy Miguela. Uznałam, że zetnę je po prysznicu.

Umyliśmy się w ciszy. Miguel umył mnie, a ja niestety pozostałam mu dłużna. Nie byłam w stanie się przemóc, aby dotknąć go w tak intymny sposób. Potrzebowałam chwili oddechu.

- Mogę trochę podciąć ci włosy? 

Moje pytania zbiło go z tropu. Brzytwa odwrócił się do mnie z konsternacją wymalowaną na twarzy. 

- Nie podobają ci się takie długie?

- Są w porządku, ale...

- Nie ma sprawy. Dam ci nożyczki, a ty możesz nawet ogolić mnie na łyso. Nie będę się stawiał. Zrób, co trzeba, abym ci się choć trochę podobał.

- Miguel!

- Spokojnie, żartuję. Przecież wiem, że na mnie lecisz, zwierzaczku.

Mrugnął do mnie, a ja znów poczułam rumieniec wpełzający na moje policzki. Niech to, co ten facet ze mną wyprawiał.

Miguel przyniósł sobie z sypialni krzesełko i postawił je przed lustrem. Ja jednak wpadłam na inny pomysł. Odwróciłam go przodem do siebie, aby nie widział swojego odbicia. Stresowałam się wystarczająco tym, że miałam mu podciąć włosy. Odkąd pamiętam, sama podcinałam sobie końcówki, ale robienie to na kimś innym, i to w dodatku na piracie, wymagało wiele odwagi.

- Mam nadzieję, że ci się spodoba. Jeśli nie, nie krzywdź mnie.

- Ależ, kochanie - wymruczał, kładąc ręce na mojej talii. Rozszerzył nogi i przyciągnął mnie do siebie tak, że stałam między jego rozkraczonymi nogami. Oboje wciąż byliśmy nago, co zwiększyło intymność sytuacji.

- Dobrze, mogę obciąć ci je tak krótko, jak ma Dagger? 

- Zakochałaś się w nim? 

- Nie zaczynaj, Brzytwa.

Miguel się zaśmiał. Ja również lekko się uśmiechnęłam. Czułam się przy nim naprawdę swobodnie, co było dziwne, ale podobało mi się to uczucie. W końcu nie musiałam być poważna i przerażona, gdyż wiedziałam, że nawet, gdyby coś mi nie wyszło z fryzurą mojego męża, on skwitowałby to jedynie śmiechem. 

Zaczęłam podcinać jego włosy. Miguel posłusznie trzymał ręce na mojej talii, choć w pewnej chwili dał mi klapsa w tyłek. Dziabnęłam go za to nożyczkami w czubek głowy.

- Maleńka, chcesz mnie zabić? Trzeba było tak od razu. Sam podam ci nóż!

- Nie żartuj tak. Nigdy bym cię nie zabiła, Miguel. Nie jestem taka.

Nowa fryzura Miguela nabierała kształtu, a ja musiałam zacisnąć nogi, aby Brzytwa nie wyczuł, jaka byłam przy nim podniecona. W nieokiełznanych włosach do ramion wyglądał jak rasowy pirat, ale teraz prezentował się o wiele seksowniej. Miał włosy długie na kilka centymetrów. Lekko kręciły się na końcach. Byłam z siebie dumna. 

Kiedy odsunęłam się od mojego męża, on wstał i spojrzał na siebie w lustrze. Uśmiechnął się i uniósł brwi, wyraźnie zdziwiony efektem. 

- Rany, zwierzaczku. Wyglądam jak bad boy. Chciałaś mnie takiego, co?

- Podoba ci się? - spytałam, wykręcając z nerwów ręce. 

- Oczywiście! Chłopaki mi pozazdroszczą. Zobaczysz, że będą się do ciebie ustawiać kolejki. 

Ucieszyłam się, że Miguelowi się spodobało. Poczułam spokój. Miałam nadzieję, że jego słowa się nie spełnią i pozostali członkowie załogi Le Corsario nie będą chcieli skorzystać z moich usług. Przy reszcie ręce trzęsłyby mi się niemiłosiernie. Może Daggera jeszcze bym obcięła, ale pozostałych - nie ma mowy.

Miguel odwróciwszy się do mnie, pocałował mnie w usta. Uśmiechnął się i objął dłońmi moją twarz. 

- Chodźmy na śniadanie, kochanie. Pokażemy moją nową fryzurę chłopakom, a potem czeka nas zaprzysiężenie Masona na pirata. Jeśli w ogóle wstanie z łóżka.

Zapowiadał się kolejny ciekawy dzień z życia piratów. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top