31

Mason

Leżałem w ciemnościach, zastanawiając się nad sensem swojego istnienia. 

Myślałem, że moje życie było już skończone, gdy wzięto mnie do niewoli na statku kapitana Zaragozzy, ale Miguel Caravajal przywrócił mi wiarę w ludzi. Udowodnił mi, że nawet niektórzy piraci byli dobrzy i nie zwracali uwagi na ból innych, słabszych od siebie istot. 

Czułem się upokorzony, gdy Miguel rozebrał mnie i mnie umył. Nie chciałem robić z siebie ofiary losu, ale czułem się potwornie źle. Gdybym mógł wybrać śmierć, podjąłbym taką decyzję bez wahania, jednak było coś, co kazało mi myśleć, że wciąż miałem szansę przeżyć coś wspaniałego.

Amanda, moja młodsza siostra, została porwana i więziona przez piratów, których nazwy nawet nie znałem. Kapitan Zaragozza oddał im Amandę, aby mnie ukarać za to, że nie byłem wystarczająco sprawny i szybki w swoich obowiązkach niewolnika. Po odejściu Amandy przepłakałem wiele nocy. Błagałem kapitana, aby ją odnalazł. Obiecałem, że będę posłusznym niewolnikiem, nawet na tle spraw seksualnych. Nieraz w końcu mnie zgwałcono. Jeśli mógłbym choć raz zobaczyć moją siostrę, z wdzięczności oddawałabym swoje ciało każdemu, kto by o nie poprosił. Lub raczej go zażądał. 

Przekręciłem się na bok. Czułem tępy ból z tyłu głowy, który rozchodził się po mojej czaszce. Mocno upadłem na ziemię, gdy straciłem władzę w kończynach. 

Czułem, że Hector zrobił to celowo. Upokorzył mnie w oczach piratów, aby zobaczyli, jak słabym ogniwem byłem. Z początku Hector rozmawiał ze mną jak z dobrym kumplem z dawnych czasów, ale jego stosunek do mnie zmienił się, gdy sięgnąłem po pierwsze piwo.

Sam byłem sobie winny tego, że doprowadziłem się do tak opłakanego stanu. Mogłem obwiniać Hectora o to, że zachęcał mnie do sięgania po kolejne butelki piwa, ale gdybym był na tyle silny psychicznie, nie dopuściłbym się do utraty przytomności.

W pewnej chwili, gdy leżałem na ziemi, odniosłem wrażenie, że moje serce się zatrzymało. Byłem przerażony, gdy to się stało. Czułem, że umieram. Nie mogłem jednak umrzeć. Nie, gdy Amanda wciąż mogła być żywa i potrzebowała mojej pomocy. Byłem pewien, że jeśli ja po nią nie wyruszę, nikt tego nie zrobi. Amanda i ja straciliśmy rodziców przez moją głupotę, a ja, jako dobry brat, musiałem jej chronić. 

Wyrwałem się gwałtownie z brutalnych myśli, gdy usłyszałem, jak ktoś otwiera drzwi mojej kajuty. Obawiałem się, że Hector po mnie przyszedł, aby dopuścić się ostatecznego czynu. Byłem tak słaby, że nikt nie usłyszałby moich błagalnych próśb o pomoc. Gdybym został zabity, zawiódłbym Brzytwę. Nie chciałem tego. Musiałem dopilnować więc, aby przetrwać. 

Podniosłem się gwałtownie, gdy zobaczyłem w drzwiach Adrika.

Moje serce stanęło. Mój Boże, ten mężczyzna był piękny. Niestety czułem, że był dla mnie nieosiągalny. Na pewno nie udałoby mi się go kiedykolwiek pocałować, choć marzyłem o tym od chwili, w której go ujrzałem. 

Blondyn uśmiechnął się do mnie promiennie. Uniósł rękę w geście powitania. Żałowałem, że nie znałem języka migowego, aby móc się z nim porozumiewać. Szkoda, że Adrik nie mógł nawet usłyszeć mojego głosu.

Chciało mi się płakać z ulgi, gdy Adrik zaświecił moją lampkę nocną i zamknąwszy za sobą drzwi, przysiadł na brzegu mojego łóżka. Sięgnął dłonią w kierunku mojego czoła. Pogłaskał mnie po policzku knykciami. 

- Adrik...

Miałem ochotę usiąść okrakiem na jego udach i wycałować każdy zakątek jego pięknego ciała. Wczoraj widziałem go przez chwilę bez koszulki, a potem musiałem zamknąć się w łazience, aby sobie zwalić. W niewoli nie miałem nawet na tyle prywatności, aby się masturbować, dlatego mój wytrysk był dosyć obfity. Uda i ręce drżały mi jeszcze długo po tym cudownym akcie, a ja miałem pod powiekami obraz Adrika, który całował mnie w usta. 

Pokazał mi coś na migi, a ja posłałem mu przepraszające spojrzenie. Adrik machnął ręką, rozumiejąc, że się ze mną nie dogada. 

Powoli, niepewnie objąłem palcami jego nadgarstek. Adrikowi uśmiech zszedł z twarzy. Uznałem, że postąpiłem niewłaściwie, dlatego odsunąłem rękę, ale gdy tylko to zrobiłem, Adrik usiadł na mnie okrakiem. Znieruchomiałem. 

Był piękny. Boski. Oszałamiający.

- Adrik.

Powtórzyłem jego imię. Adrik uśmiechnął się. Przygryzł dolną wargę, a ja jęknąłem. 

- Boże, proszę...

Uniósł pytająco brwi. Skinąłem głową, mając nadzieję, że wysłucha moich błagalnych próśb o dotyk.

Nie rozumiałem, co się stało, gdy w jednej chwili Adrik pozbawił mnie koszulki. Ściągnął ją ze mnie, a kołdrę odrzucił na bok tak, że byłem odkryty. Mój towarzysz chwycił mnie za kutasa ukrytego w bokserkach, a ja aż wywróciłem oczy z przyjemności.

Mój ojciec zasztyletowałby mnie, gdyby dowiedział się o tym, co wyprawiałem. Tata nie tolerował homoseksualistów, a ja nigdy się przed nim nie ujawniłem. Nic jednak już mi nie mógł zrobić, gdyż nie żył. Może brzmiałem jak wyrodny syn, ale gdyby ojciec wiedział, co czułem, gdy dotykał mnie mężczyzna, może by mnie zrozumiał. W tej chwili najważniejszy był dla mnie jednak Adrik, który nachylił się i złożył czuły pocałunek na moich spragnionych ustach. 

Uniosłem biodra, pozwalając Adrikowi zsunąć moje bokserki. Gdy zobaczył mojego penisa w erekcji, zaśmiał się. Jego śmiech był zniekształcony i krótki, ale brzmiał fenomenalnie. 

- Czy to dzieje się naprawdę? 

Adrik, jakby czytając z ruchu moich warg, pokiwał głową. Chwyciłem go za włosy i przyciągnąłem do siebie, aby mnie pocałował.

Nie wiedzieć skąd, Adrik wyciągnął kajdanki. Sam wystawiłem przed siebie ręce, pozwalając je skuć. Blondyn przykuł moje ręce do wezgłowia łóżka, a ja jęknąłem rozkosznie, gdy chwyciwszy mnie za biodra, pociągnął mnie tak, abym przed nim leżał. 

Zsunął się niżej, aby wziąć w usta mój sutek. Szarpnąłem się, marząc o tym, aby go dotknąć, ale z drugiej strony podobało mi się zniewolenie przez Adrika. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby zechciał uczynić mnie swoim seksualnym niewolnikiem. Taka niewola byłaby przyjemnością, a nie przykrym przymusem. Mogłem fantazjować, ale wpierw chciałem skupić się na tej chwili, aby potem móc walić sobie do wspomnień tej nocy.

Adrik chwycił w dłoń mojego kutasa. Krzyknąłem, jednak szybko upomniałem się, aby nie wydawać z siebie dźwięków. Nie chciałem, aby ktoś nas nakrył. Nie dlatego, że się wstydziłem, ale dlatego, że bałem się, iż Adrik się wystraszy i ucieknie, gdy ktoś tu wejdzie, zostawiając mnie niespełnionego.

Mój kochanek zaczął mnie masturbować, jednocześnie całując mnie w usta. Wsuwał język między moje wargi, a ja wysuwałem biodra w jego dłoń, nakazując mu tym samym, aby walił mnie mocniej. 

On jednak znów się zaśmiał, jakby bawiła go moja niecierpliwość. Chwycił zębami moją dolną wargę i pociągnął do siebie. Krzyknąłem z ekstazy, a następnie poczułem, jak Adrik zsuwa się niżej. W jednej chwili wziął w usta mojego fiuta, a ja zapłakałem z nieludzkiej przyjemności.

Nikt nigdy nie zaopiekował się mną w tak cudowny sposób. Miałem ochotę wyć z radości. Czułem się, jakby ktoś się o mnie troszczył, a było to uczucie nie do zastąpienia. Całe życie to ja troszczyłem się o Amandę, a mną nikt się nie zajmował. Oczywiście rodzice robili, co w ich mocy, aby dobrze nam się wiodło, ale brakowało mi tego poczucia bezpieczeństwa, które dawał mi Adrik.

Czułem, że zaraz dojdę. Adrik ścisnął moje jądra, a ja znów krzyknąłem. Byłem tak głęboko w jego gardle, a on nie miał z tym problemu. Ssał mnie jak rasowy facet. To było zbyt piękne, aby było prawdziwe.

Wkrótce zalałem nasieniem jego gardło. Adrik wszystko przełknął, a gdy się ode mnie odsunął, uśmiechnął się lubieżnie. Pocałował mnie znów w usta, a ja poczułem na wargach swój smak. Nie brzydziłem się tym. To było cholernie podniecające. 

Nagle Adrik rozpiął moje kajdanki. Bałem się, że odejdzie i mnie zostawi. Nie mógłby mi tego zrobić. Nie, gdy tak potrzebowałem jego bliskości.

Mimo tego, że byłem obolały, Adrik potraktował mnie jak rasowy dominujący mężczyzna. Zsunął mnie na podłogę, aż obiłem się o nią kolanami. Kiedy skuł mi ręce za plecami, poczułem się bezbronny, a to sprawiło, że zrobiłem się maksymalnie podniecony. 

Spojrzałem na niego, gdy stanął przede mną dumnie i ściągnął bokserki. Wyskoczył z nich piękny penis w erekcji. Chyba się pośliniłem. 

Adrik chwycił brutalnie moją szczękę. Mrugnął do mnie, szczerząc zęby w uśmiechu. Pokiwałem głową.

Mój zjawiskowy kochanek chwycił mnie za włosy, abym utrzymał równowagę. Nie było to wcale takie proste z rękami skutymi na plecach. 

Polizałem jego penisa od podstawy do czubeczka. Słona kropla ejakulatu wypłynęła z niego, a ja ochoczo ją zlizałem. Adrik jęknął. Zabrzmiało to cudownie. Marzyłem o tym, aby Adrik nagle przemówił i zaczął nazywać mnie swoim niewolnikiem lub zabawką. Wystarczyć musiało mi jednak wyobrażanie sobie tego, gdyż niestety Adrik nie mówił ani nie słyszał.

Po chwili pochłonąłem jego kutasa. Pierwszy raz miałem czyjegoś fiuta w ustach. Sądziłem, że będzie mi trudno, ale już za pierwszym razem udało mi się go przełknąć, z czego byłem bardzo dumny. Łzy stanęły mi w oczach, ale wiedziałem, że to normalne. Musiałem przyzwyczaić się do trzymania czyjegoś penisa w gardle. Dla wielu ludzi facet obciągający drugiemu facetowi był obrzydliwy i wręcz odpychający, ale uznawałem, że póki nie wchodziłem w czyjeś życie ze swoimi preferencjami nieproszony, nikt nie miał prawa mówić mi, co było złe, a co dobre. Zarówno ja, jak i Adrik tego chcieliśmy, więc to się stało. 

Adrik uczynił mnie swoją zabawką seksualną. Targał mnie za włosy, abym wziął go głębiej do gardła. Pchał mocno, dysząc. Czułem, że zrobiłem się spocony i mimo, że chwilę temu mój kochanek mi obciągnął, znów stałem się podniecony.

Płakałem, gdyż było mi coraz trudniej połykać wchodzącego w moje usta Adrika, ale chciałem, aby za wszelką cenę skończył w środku, a nie na zewnątrz. Dlatego gdy poczułem, że targają nim skurcze, zacisnąłem wargi mocniej wokół jego dużego i grubego penisa. Adrik posłał mi zmęczony uśmiech, po czym wytrysnął we mnie pełną falą spermy. 

Kiedy wszystko połknąłem, mój anioł uklęknął przede mną i zaczął łapczywie mnie całować. Brakowało mi tchu, ale nie chciałem za nic się od niego odsunąć. Potrzebowałem Adrika. Marzyłem o nim. Gdyby nie skute za plecami ręce, sam chwyciłbym go za te cudowne blond włosy i wytargał za nie, pokazując mu, jak mi na nim zależało.

Gdy w końcu zostałem uwolniony, rozpaczliwie położyłem Adrika na plecach na podłodze. Uniósł ręce nad głowę i splótł razem palce, pokazując mi swoją uległość. Było mi trochę wstyd, że chciałem, aby wsadził mi teraz kutasa w tyłek. Adrik już dziś pieprzył pewnego chłopca za rogiem, co widziałem w miasteczku. Adrik przyłapał mnie, gdy się w niego wpatrywałem. Posłał mi obiecujące spojrzenie, a ja już wiedziałem, dlaczego dziś do mnie przyszedł.

- Pragnę cię. Chcę być twoim mężczyzną. 

Adrik zmarszczył brwi. Bałem się, że czytając z ruchu moich warg, ucieknie ode mnie, ale tak się nie stało. 

Przyciągnął mnie do siebie tak, że musiałem usiąść na nim okrakiem, aby go pocałować. Adrik przeturlał się ze mną po podłodze. Po chwili to on był na górze, a ja nie mogłem być szczęśliwszy. Ścisnął w dłoniach mój tyłek. 

Boże, dlaczego życie tak pokarało tego pięknego chłopaka? Adrik był bogiem w ludzkiej skórze, ale nie mógł mówić ani słyszeć. Było mi z tego powodu niezmiernie przykro i aż chciałem rozpłakać się nad jego losem. On jakby wyczuł, że coś było nie tak. Zwolnił tempo, a już po chwili leżał obok mnie i pozwolił mi się w siebie wtulać. 

Przyciągnąłem go bliżej, pragnąc jego bliskości. Już dawno nikogo nie tuliłem, dlatego było mi to tak potrzebne. 

- Chcę cię kochać... 

Mój szept był cichy. Adrik nie mógł usłyszeć moich słów, ale zdawało się, jakby to zrobił. Pocałował mnie więc w czubek głowy, a ja z natłoku wrażeń usnąłem w jego ciepłych i bezpiecznych ramionach z nadzieją, że gdy rano się obudzę, on nie zniknie jak ulotny sen. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top