3
Lila
Dagger przeniósł mnie do mojej celi. Nie było tu krat, a zamknięte na kłódkę drzwi, jednak nie dało się inaczej opisać tego miejsca. To była moja mała cela, w której miałam spędzić najbliższy czas. Lub resztę swojego życia.
Pokoik miał w wyposażeniu łóżko, biurko oraz krzesło. W rogu znajdowała się szafa, a na niej lustro. Pod stopami miałam miękki dywan. Na jednej ze ścian było okienko, jednak nie było ono duże.
- Zdejmij sukienkę, skarbie.
Odwróciłam się i spojrzałam na Daggera. Posłał mi smutne spojrzenie. Widziałam, że w ręce trzymał nóż. Wątpiłam, że byłby gotów mnie nim dźgnąć, ale Brzytwa z pewnością kazał mu mieć mnie na oku i ukarać mnie w razie, gdybym zaczęła okazywać nieposłuszeństwo.
- Co?
- Lila, nie każ mi robić ci krzywdy. Nie chciałbym szpecić twojej ślicznej twarzy, ale kapitan rozkazał, abym surowo cię ukarał w razie, gdybyś chciała się stawiać.
Patrzyłam błagalnie w oczy Daggera, jednak on miał wyraźny rozkaz od szefa, którego nie chciał mi odpuścić. Wiedziałam, że proszenie Daggera o litość nie miało większego sensu. Wiedziałam również, że jeżeli wykaże nieposłuszeństwo wobec Brzytwy, nie wykonawszy jego rozkazu, czeka go kara. Może miałam zbyt miękkie serce, ale Dagger nie zasłużył na karę. Był dla mnie dobry. Jako jedyny z załogi okazał mi empatię, za co miałam do niego dozgonny szacunek. Nie wiedziałam, czy niebawem nie pokaże on swojej prawdziwej twarzy, lecz póki co, Dagger jako jedyny widział we mnie człowieka, a nie dziwkę.
- On mnie zgwałci, prawda?
Dagger zacisnął zęby. Odwrócił wzrok i wbił go w ocean widoczny za oknem. Czułam, że nie uzyskam od niego odpowiedzi. Na wszelki wypadek jednak zaczęłam się mentalnie szykować na to, że dziś siłą zostanie mi zabrane dziewictwo. Moi rodzice chcieli, abym zachowała czystość dla swojego przyszłego męża, ale w obecnej sytuacji nie miało to większego znaczenia.
Drżącymi rękami zdjęłam sukienkę. Nie miałam na sobie majtek, gdyż ich strzępki zostały w pokoju Cut-Throata. Dagger powędrował na mnie wzrokiem i zachłysnął się powietrzem.
- Stanik. Zdejmij go.
Pokonana, zdjęłam koronkowy stanik i rzuciłam go na podłogę. Tym sposobem pokazałam Daggerowi bezbronność. Nie byłam pewna, czy poddanie im się z taką łatwością było dobrym pomysłem, ale naprawdę nie chciałam zrzucać na siebie ich gniewu. Piraci Le Corsario byli niebezpieczni. Poza tym, wciąż byliśmy blisko Attirany. Obawiałam się, że Miguel, gdy zobaczy, że nie wykonałam jego rozkazu, zawróci na ląd i na moich oczach brutalnie zabije mojego ojca. Mimo, że miałam mieszane uczucia co do taty, nie mogłam pozwolić na jego śmierć z powodu mojej lekkomyślności.
Choć on zdawał się nie przejmować tym, że oddał mnie w ręce piratów.
- Co teraz? Mam na niego czekać?
- Usiądź na tamtym krześle, skarbie.
Brunet wskazał mi krzesło stojące przy łóżku. Na miękkich nogach się do niego zbliżyłam, po czym na nim usiadłam.
- Gdybym nie musiał, nie robiłbym ci tego, Lilo.
Dagger obszedł mnie, po czym stanąwszy za moimi plecami, chwycił moje nadgarstki. Poczułam na nich zimno kajdanek. Po tym przeszedł do przodu i ukucnąwszy przede mną, chwycił mnie za prawą kostkę i przywiązał ją sznurem do nóżki krzesła. Podobnie postąpił z moją lewą nogą. Już po chwili byłam unieruchomiona, bezbronna i otwarta.
- Spójrz mi w oczy, dziewczynko.
Podniosłam zbolałe spojrzenie na Daggera. Brunet zacisnął usta w wąską kreskę. W świetle lampy jego twarz wyglądała jeszcze bardziej paskudnie. Ten mężczyzna mnie przerażał. Bałam się, że kiedy dzisiaj zasnę, jeśli w ogóle mi się to uda, będą śniły mi się koszmary z nim w roli głównej. Czułam, że Dagger miał dobre serce, gdyż mimo okrucieństw zajmował się mną czule, jednak jego wygląd sprawiał, że prezentował się jak postać z horroru.
- Miguel nie był zły, gdy wyszedł po spotkaniu z tobą.
- Co w związku z tym?
- Nie zaszłaś mu za skórę, więc będzie dla ciebie łagodny. Postaraj się tego nie zepsuć, skarbie. Kapitan jest nieobliczalny, ale szanuje tych, którzy są mu lojalni. Pokaż mu, że nie masz złych zamiarów, a on na pewno to doceni. Proszę, Lila. Obiecaj mi, że będziesz grzeczna.
- Dlaczego tak się tym przejmujesz? - spytałam, czując napływające do oczu łzy bezsilności.
- Nie chcę, żeby stało się z tobą to, co stało się z poprzednimi dziewczynami przebywającymi na statku.
W moim gardle uformowała się gula, która nie pozwoliła mi zadać Daggerowi znaczącego pytania. On najwyraźniej jednak domyślał się, o co mi chodziło. Między nami zawisła niewypowiedziana wątpliwość. Obawiałam się, że za moment usłyszę coś, co mnie jeszcze bardziej przerazi.
- Powinienem iść. Kapitan zaraz do ciebie przyjdzie.
Kiedy zobaczyłam, że Dagger wstaje i podchodzi do drzwi, szarpnęłam się rozpaczliwie w krześle.
- Zaczekaj!
Mężczyzna stanął. Odwrócił się do mnie powoli. Wyglądał jakby był przygnębiony.
- Co się z nimi stało? Powiedz mi, proszę. Tylko ty możesz mi to powiedzieć.
Nie chciałam być dla niego tak uprzejma. Dagger był w końcu moim oprawcą. To on przyszedł po mnie i wyniósł mnie związaną z mojego domu. Nie chciałam tego rozpamiętywać, gdyż za każdym razem bolało coraz mocniej.
- Widziałaś pejcz zrobiony z ludzkich kręgów, prawda?
Pokiwałam niepewnie głową. Owszem, widziałam ten pejcz jak i wiele innych rzeczy zrobionych z ludzkich kości na pokładzie.
- Te kręgi należały do pierwszej dziwki Miguela. Pływała z nami po wodach przez pół roku. Rozkochała w sobie kapitana, a on był gotów zrobić dla niej wszystko. Okazało się, że gdy przybyliśmy do portu w pobliżu Kolumbii, Andrea zdradziła kapitana z miejscowym mężczyzną. Zamordował ją i tego człowieka. Kilka miesięcy po tym incydencie Miguel związał się z dziewczyną o imieniu Claudia. Miała dwadzieścia pięć lat i była przepiękna. Bujne kształty, gęste włosy i duże oczy. Claudia zdradzała jednak Miguela z Hectorem. Hector nie poniósł za to konsekwencji, jednak Claudia została żywcem spalona. Była związana i mimo, że się szarpała, nie mogła uciec.
Patrzyłam na Daggera, mając w oczach łzy. Nie wytrzymałam i się rozpłakałam. Tego było za wiele, a to nie była jeszcze cała historia miłosnych podbojów Brzytwy.
- Potem kapitan sprowadził sobie na statek trzy prostytutki. Dbał o nie i je szanował, ale one rozkładały nogi przed każdym. Jedna z nich, Rachel, zdradziła miejscowemu organowi sprawiedliwości sekrety Miguela, które mogły nas wszystkich pogrążyć. Wrzucił wszystkie trzy dziwki do oceanu, gdzie rozszarpały je rekiny. Wszystkie jego kobiety umierały w męczarniach, jednak wszystkie na to właśnie zasłużyły. Kapitan nie toleruje zdrady. Możesz z nim walczyć i mówić mu, że jest okrutny, ale to go nie ruszy. Wystarczy jednak jeden akt nielojalności, skarbie. Jeden błąd, a pożegnasz się z życiem. Przemyśl sobie moje słowa i zdecyduj, co chcesz zrobić. Na twoim miejscu przynajmniej spróbowałbym się poddać. Wiem, że to nieracjonalnie, ale uwierz mi, Lilo. Uwierz mi na słowo, że to najlepszy wybór.
Z tymi słowami Dagger opuścił moją celę, trzaskając głośno drzwiami.
Pochyliłam głowę i zapłakałam głośno. Mimo, że w pokoju było ciepło, czułam dreszcze na skórze. Na łóżku leżał różowy koc, którym chciałam się okryć. Musiałam jednak siedzieć naga na tym krześle i czekać na mężczyznę, który nie wahał się skrzywdzić kobiety.
Byłam wściekła. Miałam ochotę w coś uderzyć. Najlepiej w kogoś.
Nie rozumiałam postępowania mojego ojca. Chciał podarować mamie lek, który pomoże jej bezboleśnie odejść z tego świata, jednak w zamian zaoferował piratom mnie. Własną, jedyną córkę.
Nie pojmowałam tego. Chciałam wyć z rozpaczy, a najlepiej zapaść się pod ziemię. Gdybym wiedziała, że przyjdą po mnie piraci Le Corsario, uciekłabym z Attirany. Poprosiłabym o pomoc Sammy i Antonia. Byłam pewna, że oni pomogliby mi bez wahania.
- Dlaczego mi to zrobiłeś, tato?
Zaczęłam modlić się do mamy. Ostatnio "rozmawiałam" z nią kilka miesięcy temu. Starałam się pogodzić z jej śmiercią i nie myśleć o niej zbyt często, ale w tej chwili bardzo potrzebowałam jej wsparcia.
Uniosłam głowę, gdy usłyszałam skrzypienie drzwi. W moim pokoju pojawił się Miguel Caravajal. Miał na sobie ten sam strój, co wcześniej. Na jego twarzy nie widziałam dłużej uspokajającego uśmiechu. Mężczyzna patrzył na mnie jak na ofiarę. Nic dziwnego. W końcu byłam naga i otwarta na niego, jakkolwiek okrutnie to brzmiało.
Patrzyłam w jego oczy. Jedno było bursztynowe, drugie szare. Błagałam go wzrokiem o litość. Bałam się, że mój pierwszy raz będzie bolesny. Miguel na pewno mnie nie oszczędzi i wejdzie we mnie mocno, pieprząc mnie do utraty tchu.
Gdy zbliżył się do mnie, uklęknął między moimi rozszerzonymi nogami. Spojrzał na moją kobiecość, której nie mogłam zakryć rękami. Drżałam, gdy chwycił mnie w biodrach i przysunął je na krawędź krzesła, abym była dla niego bardziej otwarta. Po moich policzkach spływały łzy. Boże, to było takie upokarzające.
- Proszę...
- Cii - wyszeptał, owiewając oddechem moje uda.
W jednej chwili Miguel zbliżył twarz do mojej cipki i złożył pocałunek na mojej łechtaczce. Trzymał dłonie na moich udach, abym nie mogła ich złożyć. Drżałam niekontrolowanie, kiedy całował mnie w tym intymnym miejscu, do którego jeszcze nikogo nie dopuściłam.
Krzyknęłam i odchyliłam głowę w tył, gdy Miguel wsunął język w moją ciasną dziurkę. Wierzgałam na krześle. Czułam pot spływający mi po plecach. Tak bardzo chciałam stąd zniknąć.
- Proszę!
Mężczyzna przygryzł moją łechtaczkę. Polały się łzy. Wiedziałam, że robił to, aby mnie podniecić i sprawić mi przyjemność, lecz ja odczuwałam jedynie upokorzenie. Było mi potwornie wstyd.
Drażnił mnie tak mocno, że poczułam wylewającą się ze mnie wilgoć. Nie chciałam, aby Brzytwa widział, że tak na mnie działa. Nie mógł się dowiedzieć, że byłam podniecona tym, co robił.
- Nikt mnie nigdy nie dotykał, Miguelu.
Przerwał. Odsunął się ode mnie nieznacznie, jednak wciąż trzymał dłonie na moich szeroko rozwartych udach. Patrzył mi w oczy, a ja widziałam moją wilgoć na jego podbródku i ustach. Zacisnęłam powieki i zapłakałam głośno.
- Żaden facet cię nawet nie pieścił? Językiem? Palcami? Nic?
Pokiwałam przecząco głową.
- Przepraszam - wyszeptałam, sama nie wiedząc za co dokładnie go przepraszałam.
- Nie masz za co, zwierzaczku. To ludzie, którymi się otaczałaś, byli na tyle głupi, aby nie zobaczyć w tobie tej naturalnej delikatności i piękna. Twój ojciec zapewniał mnie, że wciąż jesteś dziewicą. Mam nadzieję, że to prawda. Niebawem w ciebie wejdę i lepiej, żeby poleciała krew. Jeśli tak się nie stanie, czekają cię nieprzyjemne konsekwencje.
Miguel na nowo przyssał się do mojej łechtaczki. Całował ją i gryzł. Czułam narastający we mnie orgazm, który lada chwila miał we mnie uderzyć. Starałam się powstrzymać skurcze, jednak reakcje ciała były silniejsze od mojej psychiki.
Opadłam z sił, gdy moim ciałem wstrząsnął silny orgazm. Moja wilgoć wypłynęła na usta Miguela, który wciąż, nawet po spełnieniu, mnie pieścił.
Myślałam, że wyjdzie i zostawi mnie, abym ochłonęła. Gdy ujrzałam, że Brzytwa wstaje i zaczyna zdejmować spodnie, moja nadzieja umarła. Czułam, że zaraz we mnie wejdzie i sprawdzi, czy aby na pewno byłam "nieuszkodzonym" towarem. Wiedziałam, że po gwałcie się załamię. Nic ze mnie nie zostanie. To, o co tak walczyłam przez całe życie, zostanie zaprzepaszczone.
Kiedy zdjął koszulkę i spodnie wraz z bokserkami, stanął przede mną zupełnie nagi.
Miałam dwadzieścia dwa lata, ale nigdy wcześniej nie widziałam penisa. Słyszałam od Sammy, jak wyglądały te części ciała mężczyzn, ale biorąc pod uwagę, że żyłam w odizolowanym miejscu świata, nie miałam dostępu do fotografii, które w Internecie mogli oglądać moi rówieśnicy na całym świecie.
Penis Miguela był duży i dość szeroki. Z jego czubka wypływała wilgoć, jednak nie było jej wiele. Kutas był uniesiony, co znaczyło, że kapitan był podniecony. Pozycja, w jakiej stał, czyli ręce ułożone na biodrach w geście dominacji, jasno świadczyła o tym, że Miguel Caravajal był pewnym siebie człowiekiem.
- Zaraz cię rozwiążę, a ty padniesz na kolana i będziesz mnie ssać. Pokaż, że jesteś dziewicą, zwierzaczku. Muszę się przekonać, że dostałem to, co obiecał mi twój pierdolony ojciec.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top