26

Lila

Wpatrywałam się w oczy Diego Ramireza. Nie tak wyobrażałam sobie bossa narkotykowego, który handlował z Le Corsario.

Diego miał najjaśniejsze blond włosy, jakie w życiu widziałam. Jego skóra była tak delikatna i jasna, że zdawało się, że gdyby dotknąć ją palcem, mogłaby rozpaść się pod dotykiem. Jego policzek pokrywał tatuaż, który wyraźnie odznaczał się na jego jasnej skórze. Stado wron szybowało w górę. 

Ramirez patrzył na nas z uśmiechem, ale i pewnym niezrozumieniem. Z pewnością wziął mnie za dziwkę, gdy zobaczył mnie w progu swojego domu, z lwicą łaszącą mi się do ręki.

- Żona? Nie spodziewałem się, że kiedyś się ustatkujesz, Brzytwa. Sprowadziłem dla was piękne panie do towarzystwa na wieczór.

- Spokojnie, ja z nich z chęcią skorzystam!

- Nie wątpię - odparł Diego, śmiejąc się pod nosem na rozemocjonowaną reakcję Victora.

- Możemy wejść do środka? Te torby z koką wbrew pozorom są trochę ciężkie.

- Proszę. Rozgośćcie się. Mam nadzieję lepiej poznać wybrankę twojego serca, Miguel. Jest śliczna. Zjawiskowa. 

Gdy weszliśmy do domu Diego, doznałam kolejnego szoku.

Nie chodziło tylko o wystrój jego domu. Wszędzie pełno było złota i cudownych obrazów, które musiały kosztować fortunę. Czułam się, jakbym znalazła się w jakimś współczesnym zamku księcia. Choć biorąc pod uwagę pozycję Diego, był on raczej królem niż księciem. 

Doznałam szoku na widok dwóch klęczących pokornie kobiet, które znajdowały się w odległości metra od Ramireza. Jedna z nich była blondynką, a druga brunetką. Były do siebie podobne pod względem rysów twarzy i budowy ciała. Obie były nagie. Miały na szyjach obroże podobne do tej, która została mi założona w chwili, w której zostałam zmuszona do ślubu z Miguelem. 

Kobiety patrzyły w dół, a dłonie opierały wierzchem do góry na udach. Rozszerzały nieznacznie nogi, prezentując nam swoje wygolone cipki. Były piękne i zadbane, jednak one nie były tu z własnej woli. To one były tymi niewolnicami, o których wspominał mi Miguel.

- Zaprowadzę was do głównego salonu. Tam sprowadziłem cztery panie do towarzystwa. Moje suki zajmą się mną.

Brzydziło mnie to, że Diego tak przedmiotowo traktował kobiety, które uprowadził, aby stały się jego seksualnymi niewolnicami. 

Mężczyzna ruszył przodem, a jego niewolnice zaczęły iść za nim na czworakach. Victor zaśmiał się, obserwując ich pośladki, a ja spojrzałam na niego zgorszonym spojrzeniem.

- W naszym świecie to normalne, zwierzaczku. Nie okazuj Diego braku sympatii. To odbije się na naszych stosunkach, a wierz mi, że nie chciałabyś mieć w nim wroga. 

- To nie jest normalne. To chore. Trzeba im pomóc!

Miguel mocniej zacisnął palce na mojej dłoni, jakby chcąc mnie powstrzymać przed mówieniem o tym tak głośno. 

- Bądź grzeczna, Lila. Nie chcę cię karać, ale wierz mi, że jeśli okażesz nieposłuszeństwo, nie zawaham się użyć kajdanek i pasa. 

Zacisnęłam usta i pozwoliłam, aby Miguel zaprowadził mnie do głównego salonu.

Nie sądziłam, że przeżyję kolejny szok, ale najwyraźniej dom Diego był jednym wielkim placem zabaw dla mężczyzny, który nie wyrósł z chłopięcego wieku i właśnie teraz spełniał swoje marzenia. Nie dość, że miał w ogrodzie lwy, a jego dom wyglądał jak bogaty zamek, to jeszcze w jego domu uciech znajdowały się litry alkoholu i piękne kobiety.

Panie do towarzystwa, jak nazwał je gospodarz, siedziały rozłożone na dwóch czerwonych kanapach. Miały na sobie skąpą bieliznę. Koronkową i skórzaną. 

Gdy nas zobaczyły, podniosły się i zaczęły zbliżać się, kołysząc uwodzicielsko biodrami. Wystraszona, schowałam się za plecami Miguela. Zamknęłam oczy, czekając na to, aż Brzytwa pozwoli tym kobietom się dotknąć, jednak on wystawił przed siebie dłoń, nie pozwalając im podejść bliżej.

- Zajmijcie się moim bratem, ale mnie zostawcie w spokoju. Mam żonę. 

Kiedy dziewczyny mnie zauważyły, zmrużyły oczy, jakby nie dowierzały, że ktoś taki jak ja mógł zostać żoną Miguela Caravajala. Widziałam w ich spojrzeniach nieskrywaną odrazę. Poczułam wstyd, że obrzuciły mnie takimi spojrzeniami, jednak nie mogłam nic na to poradzić. Przełknęłam to i wyszłam zza pleców Miguela. Uśmiechnęłam się do kobiet, jednak one już zdążyły podejść do Victora. Ten powitał je z rozpostartymi ramionami i gdy usiadł wygodnie w fotelu, jedna z dziwek wpełzła mu okrakiem na kolana, a druga zaczęła masować jego plecy. Trzecia i czwarta klęknęły u jego stóp i zaczęły masować jego łydki. 

Miguel ułożył torby z kokainą na stole. Diego podszedł do nich i rozsunąwszy zamek, obrzucił wzrokiem towar. Uśmiechnął się, po czym wyszedł na chwilę z salonu. Wrócił z plikami banknotów. Nigdy nie widziałam takiej ilości pieniędzy. 

- Usiądźcie proszę. Opowiedzcie mi, jak się poznaliście.

Razem z Miguelem zasiedliśmy na jednej z czerwonych kanap, które przed chwilą zajmowały klęczące teraz przed Victorem prostytutki. Mój mąż położył dłoń na moim kolanie i uspokajająco mnie pogładził po nagiej skórze.

Mieliśmy przed sobą szklaneczki whisky z lodem. Miguel sięgnął po jedną. Druga pewnie przygotowana była dla Victora, jednak on miał w tej chwili lepsze uciechy obok siebie.

Niewolnice Diego uklękły u jego stóp i pokornie spuściły wzrok. Trwały w bezruchu. Byłam zaskoczona, że tak doskonale je wyszkolił. Ciekawe, jakie kary stosował, gdy dziewczyny były nieposłuszne. Chyba wolałam tego nie wiedzieć. 

- Lila jest moją nagrodą. Znam ją od kilku dni, ale przepadłem dla tej kobiety.

- Doprawdy? Kilka dni i już została twoją żoną? 

Diego nie krył zdziwienia, co wprawiło mnie w jeszcze większy dyskomfort.

- Jest moją wymarzoną kobietą. Piękniejszej nie mogłem sobie wymarzyć. 

Czułam na sobie wzrok Diego, ale starałam się nie zwracać na niego uwagi. Uciekałam wzrokiem na boki, jednak jego wzrok mnie więził.

- Nie będę kwestionował twoich decyzji, ale sądzę, że mogłeś wybrać sobie urodziwszą kobietę. 

Zamknęłam oczy, aby powstrzymać cisnące się na wolność łzy. Nie mogłam się rozpłakać. Nie tutaj. 

Miguel zamarł. Nic nie powiedział. Uznałam, że skoro tak zależało mu na dobrych kontaktach z Ramirezem, nie zwróci mu uwagi, jednak stało się zgoła inaczej.

- Coś ty powiedział? 

Chwyciłam mocniej mojego męża za rękę, aby nie wszczął awantury. Na obcym terenie nie czułam się bezpiecznie. Bałam się, że jeśli Diego się wścieknie, będzie w stanie nawet nas zabić, a ze mnie może zechce zrobić swoją niewolnicę. 

- Spokojnie, Brzytwa. To nie była obelga. Po prostu zawsze wybierałeś takie z dużymi piersiami i tyłkami. Twoja żona nie ma ani tego, ani tego.

- Najważniejsze jest serce, Diego. Lila ma piękne i czyste serce, tak różne od mojego. Powiem szczerze, że gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy, byłem pewien, że będzie dla mnie tylko zabawką na krótką chwilę. Chciałem ją przeżuć i wypluć, aby potem żyła z ranami na duszy aż do śmierci. Zauroczyłem się jednak jej delikatnością, łagodnym podejściem do świata i kochającym sercem. Gdybyś ty otworzył oczy na te cechy, może sam znalazłbyś cudowną kobietę, która nie musiałaby być twoją niewolnicą, aby była twoją kobietą. To żadna ujma, aby spróbować. 

Zacisnęłam dłonie w pięści, spodziewając się burzy. Nie chciałam umierać w dniu, w którym dostałam obrączkę ślubną od mojego męża. 

- Rany, ty się naprawdę zakochałeś, kapitanie.

Diego zaśmiał się, a ja odetchnęłam z ulgą. Miguel również się uśmiechnął, jednak wciąż był spięty.

- Chciałbym, abyś przeprosił moją żoną za to, że uznałeś ją za niezbyt urodziwą.

- Jasna sprawa, Brzytwa. Wybacz, Lila. Poniosło mnie. Może faktycznie masz do zaoferowania coś więcej. Przyzwyczaiłem się do oceniania ludzi ze względu na wygląd. Sama widzisz, co się dzieje. Jestem otoczony dziwkami. 

Uśmiechnął się, jakby dumny z faktu, że udało mu się zbudować taki harem.

- W porządku. Rozumiem pańską ocenę. 

- Pańską? - spytał Diego, unosząc wyżej jedną z jasnych brwi. - Bez takich, Lila. Jesteś żoną Miguela, co czyni ciebie królową mórz. Nie masz obowiązku tytułować mnie w taki sposób. Mów mi, proszę, po imieniu. Moje niewolnice mają obowiązek nazywać mnie panem, ale ty w żadnym wypadku.

Obejrzałam się w tył. Żałowałam, że to zrobiłam, lecz jęki dobiegające zza moich pleców jasno wskazywały na to, że działo się tam coś dziwnego.

Ujrzałam Victora, któremu na kutasie podskakiwała jedna z dziwek. Miała obnażone ze stanika piersi. Ujeżdżała Victora, który ściskał jej duże piersi. Dwie kolejne dziewczyny całowały nagie stopy brata Miguela, a ostatnia z prostytutek całowała go w usta, wsuwając w nie swój język.

Odwróciłam się przodem do Diego, marząc o tym, aby wymazać z pamięci obraz zdominowanego przez dziwki Victora. Ramirez uśmiechał się szczęśliwy, że jego gość tak dobrze się bawił. 

- Co powiesz na orgię, Miguel? Może ty i twoja żona zechcecie wziąć udział? Skoro Victor już rozpoczął zabawę, chętnie dołączę się do niego z moimi sukami. 

- Podziękujemy - odparł stanowczo Brzytwa, chwytając mnie za rękę. Okręcił moją dłoń tak, aby pierścionek zaręczynowy i obrączka znajdowały się na wierzchu, aby Diego mógł je ujrzeć. 

- Rozumiem. Wolisz zachować swoją żonkę dla siebie. Cóż, może następnym razem skusisz się na zabawę. 

Diego wstał, co uznałam za oficjalny koniec spotkania. Kolejnym dowodem na to, że wizyta w domu Ramireza zbliżała się do końca, był głośny okrzyk Victora. Mężczyzna doszedł, a ja zamknęłam oczy, aby nie patrzeć na jego fiuta. Wystarczyło, że w ciągu ostatnich dni widziałam dwa penisy. To i tak było za wiele.

Po wizycie w domu Diego czułam pustkę i żal. Było mi przykro, że te dwie niewinne dziewczyny zostały przez niego zniewolone, aby mu służyć. Żadna kobieta nie powinna robić takich rzeczy bez własnej zgody. Choć co ja mogłam o tym wiedzieć? 

Sama znalazłam się przecież w sytuacji bez wyjścia. Poddałam się porywaczowi, choć mogłam z nim walczyć. Miguel nie był jednak dla mnie takim katem, jakim Diego był dla swoich niewolnic. Pokazywał mi swoją dobroć, choć na początku go nie znosiłam. Szanował mnie jednak, czego Diego nie robił względem swoich niewolnic.

Kiedy opuściliśmy posiadłość Diego, jakiś niewidzialny ciężar spadł z moich ramion. Odetchnęłam z ulgą. 

Miguel i Victor się zatrzymali. Mój mąż położył dłoń na moich plecach i nachylił się nade mną.

- Zwierzaczku?

- Wszystko dobrze, Lila? 

To, jak o mnie się troszczyli, było urokliwe. Już nie bałam się ich tak bardzo. Wiedziałam, że gdyby ktoś mi zagroził, oni uratowaliby mnie bez wahania. 

- To było trudne. Te kobiety...

- Nie mówmy już o nich, kochanie.

Brzytwa wziął mnie w ramiona. Przytulił mnie do swojej piersi. Oparłam policzek na jego klatce piersiowej, a rękami objęłam go ściśle w pasie. 

- Wiem, że było ci ciężko, ale jestem z ciebie dumny, Lila. Poradziłaś sobie pięknie. Jestem pewien, że gdy zabiorę cię w przyszłości na kolejne spotkania z naszymi inwestorami i sponsorami, będziesz godną przedstawicielką Le Corsario. Naszą królową. 

Ciężar, który ze mnie opadł, znów powrócił.

Nie byłam gotowa na noszenie brzemienia królowej piratów. Moja mama nigdy nie poparłaby takiej idei. Mama gardziła piratami i nie rozumiała ich czynów. Skoro jednak ojciec dobrowolnie oddał mnie w ich ręce, czy miałam prawo jeszcze się o cokolwiek martwić? 

Mamy tutaj nie było. Ojca również. Zostałam sama, jednak znalazłam nową rodzinę. Może nie wszyscy mnie akceptowali, jednak czułam, że niebawem się przełamią, a ja dam z siebie wszystko, abym była tutaj mile widziana. 

- Kurwa, znalazłem was!

Z ciemności dobiegł nas głos Yuno. Przybiegł do nas i zdyszany, oparł dłonie na kolanach, próbując odzyskać oddech.

- Yuno? Co jest? Coś się stało?

- Mason - wychrypiał Yuno, dysząc okropnie.

- Co z nim? - spytał Victor, podchodząc do przyjaciela.

Yuno podniósł się. Spojrzał po kolei na nas, po czym powiedział coś, co zmroziło mi krew w żyłach.

- Myślałem, że umarł. On prawie odszedł na tamten świat.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top