22

Miguel

Pomogłem Lili się przebrać. Miała na sobie pomarańczową letnią sukienkę do kolan. Wzuła buty motocyklowe, w których jej stopy pewnie miały się niemiłosiernie pocić, lecz spodobało mi się, że chciała się ze mną utożsamić. Wyglądaliśmy obłędnie. Byłem pewien, że przykujemy uwagę mieszkańców Henety.

Moi załoganci wyszli na wyspę już kilka chwil temu. Heneta nie była dużym terenem. Znajdowało się tutaj niewielkie miasteczko, w którym miałem nadzieję znaleźć idealny pierścionek dla mojej żony. Mieściła się tu również siedziba Diego Ramireza, który był bossem narkotykowym szanowanym w Ameryce Południowej. Interesy z nim były czystą przyjemnością. Diego gwarantował mi dużą kasę za niewielki wysiłek.

Trzymając Lilę za dłoń, wyprowadziłem ją ze statku na ląd. Kiedy tylko znaleźliśmy się w zasięgu wzroku mieszkańców wysepki, poczułem na sobie ich przenikliwe i zaciekawione spojrzenia. 

Moja żona się spięła. Przylgnęła do mojego boku i mocno ścisnęła moją dłoń. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Podobało mi się, że Lila mimo faktu, iż się mnie obawiała, próbowała znaleźć u mnie bliskość i bezpieczeństwo.

Ruszyliśmy do miasta. Jako, że Heneta nie była dużą wyspą, w oddali zauważyłem Yuno, który dobierał się do ślicznej blondynki. Już wsuwał dłoń w jej majtki, a dziewczyna rozchylała usta i dyszała bezwstydnie, nie zważając na obecność ludzi wokół siebie.

Kobiety wariowały, gdy piraci Le Corsario znajdowały się wśród nas. Niektóre były gotowe zdradzić swoich mężów, aby tylko się z nami przespać i mieć co opowiadać swoim koleżankom. 

Zawsze starannie dobierałem sobie partnerki do pieprzenia. Nigdy nie brałem pod uwagę takich, które łasiły się do mnie jak kurewski i szeptały mi na ucho czułe słówka. Potrzebowałem ostrego pierdolenia, które zbierało żniwa z sił moich i mojej dziwki na tę noc. 

Lila nie była dziwką. Gdyby nie mój atak, wciąż byłaby dziewicą. Byłem ciekaw, czy Lila mówiła prawdę i naprawdę nie miała żadnych kontaktów seksualnych z mężczyzną. Biorąc pod uwagę jej strach w łóżku, mogła nie kłamać. Lila była wiecznie wystraszona, a ja takich kobiet nie znosiłem, jednak było w niej coś uroczego, co mnie w niej pociągało. 

Trzymałem Lilę przy sobie, gdy przemierzaliśmy miasteczko. Uliczne dziewczyny spoglądały na mnie maślanymi oczami. Wszyscy mieszkańcy wiedzieli, kim byłem. Niektórzy pozdrawiali mnie gorąco, ale byli to z reguły starsi mężczyźni, a także młodzi chłopcy, dla których byłem idolem. Cóż, ich matki pewnie przestrzegały synów przed tym, aby wybierali sobie lepsze wzory do naśladowania, lecz nie dało się ukryć, że w mocy Miguela Caravajala było coś, co przyciągało wielu, nawet młodych chłopców. 

Zaprowadziłem Lilę do klubu ze striptizem. Nie zrobiłem tego jednak celowo, aby ją upokorzyć. Chciałem przez moment pomówić z moim bratem Victorem. 

- Miguel, nie...

Moja żonka spięła się, gdy zauważyła, gdzie wchodzimy. Zatrzymała się i spojrzała na mnie błagalnymi oczami.

- Nic ci nie grozi, zwierzaczku. Victor lubi przebywać w tym klubie. Omówię z nim kilka szczegółów, a potem wyjdziemy stąd i pójdziemy poszukać pierścionka dla ciebie. Zgoda?

Położyłem dłoń w dole jej pleców, aby tak się nie bała. Pogładziłem ją rozluźniająco, jednak Lila wciąż była niebywale spięta.

- Nie zostawisz mnie tam? 

Otworzyłem oczy szeroko ze zdziwienia.

- Nawet bym na to nie wpadł, zwierzaczku. Jestem potworem, ale nie aż takim. Nie będziesz niczyją dziwką. Jesteś moją żoną. 

Lila niechętnie przytaknęła. Gdybym miał przy sobie kajdanki, skułbym razem nasze nadgarstki, aby zyskała pewność, że niczego nie kombinowałem. Starałem się jednak nie chodzić z bronią na wyspy, na których goszczono nas z najwyższą czcią. Szanowałem tutejszych mieszkańców, gdyż pozwalali nam się tu zatrzymywać i raczyli nas wieloma dobrymi rzeczami.

Chwyciłem Lilę mocno za dłoń i wciągnąłem ją do środka.

W klubie "Topaz" zabawa trwała w najlepsze. Nie zdziwiłem się, że oprócz Victora, zauważyłem tu również Adrika, Ruthlessa oraz Diablo. Mężczyźni zajmowali jedną lożę. Victor miał na kolanach śliczną dziewczynę, która mogła pochodzić z Kuby lub z Meksyku. Na kolanach Diablo okrakiem siedziała dziewczyna wyglądająca na Europejkę. Z kolei Ruthless zajęty był pieprzeniem jednej z tutejszych dziwek. Siedział z boku i nic sobie nie robił z tego, że klienci klubu go obserwowali. Jako piraci, mieliśmy przywileje, których większość ludzi nie potrafiła pojąć, a nam było to na rękę. 

Adrik z kolei uwikłał się w trójkąt miłosny. Siedział na kolanach przystojnego faceta, a na nim samym okrakiem siedziała dziewczyna będąca nawet młodsza od Lili. Mężczyzna, który obłapiał Adrika, wsuwał mu dłoń w bokserki i go masował. Mój głuchoniemy przyjaciel wykrzywiał usta w grymasie rozkoszy. Sam nie pozostawał jednak bierny. Ściskał piersi siedzącej na nim dziewczyny, a ona moczyła majtki swoją wilgocią. 

Podszedłem z Lilą do moich przyjaciół. Wskazałem na Victora, który zrzucił dziwkę z kolan. Rzuciła mi wściekłe spojrzenie, lecz gdy zrozumiała, kim byłem, spuściła pokornie wzrok i oddaliła się, aż się za nią kurzyło.

Victor był moim bratem, co oznaczało, że byłem dla niego najważniejszy. Ważniejszy nawet od najśliczniejszej dziwki pod słońcem. 

- Co jest? - spytał, poprawiając spodnie w kroku.

- Możemy przejść na tyły? Chciałbym z tobą chwilę porozmawiać. 

Victor posłusznie skierował się na tyły, gdzie właściciel klubu, Ricky Topaz, zezwalał nam na korzystanie z pokojów dla celów własnych. Wygoniliśmy pieprzącą się parę z jednego z pokoi, po czym weszliśmy do środka. Zamknąłem drzwi na klucz. 

- Usiądź, zwierzaczku. Za kilka minut cię stąd zabiorę. 

Moja żona podeszła do łóżka, na którym widać było ślady spermy. Skrzywiła się z niesmakiem, a ja siłą musiałem powstrzymywać cisnący mi się na usta uśmiech. Odchrząknąłem więc tylko i spojrzałem na nią, gdy podeszła do zacienionego okna i skrzyżowawszy ręce na piersi, spojrzała na widok rozpościerający się za szybą. 

- Jak ci się układa z żonką, braciszku?

Posłałem Victorowi krzywy uśmieszek.

- Jest cudowna. Mam ochotę skorzystać z zabaw klubu i ją tu zerżnąć, ale chyba za bardzo mi na niej zależy, aby znowu ją skrzywdzić.

- Naprawdę? Nie poznaję cię, Miguel. Choć podoba mi się, że przynajmniej ty zdecydowałeś się na małżeństwo. Sam nigdy nie podjąłbym takiego kroku.

- Wierz mi, ja również tego nie planowałem - wyznałem, machając ręką. - To się po prostu stało. Chciałem dać jej karę za nieustannie użalanie się nad sobą, ale pragnąłem wziąć z tego coś dla siebie. Chyba mi się udało, co nie?

Victor spojrzał na stojącą przy oknie Lilę. Była zwrócona do nas plecami. Zauważyłem uśmiech na twarzy mojego brata, gdy zauważył buty motocyklowe na stopach mojej żonki.

- Masz rację. Cieszę się twoim szczęściem. Wiem, że Hectorowi się to nie podoba, ale pierdol go. Lila jest niezłą laską. Trochę płaczliwą, ale pasuje do ciebie.

Mój młodszy braciszek nie miał pojęcia, ile znaczyły dla mnie jego słowa. Mimo, że Victor był ode mnie młodszy, był moim wzorem do naśladowania. Gdy nasi rodzice zginęli, został mi tylko on. Chciałem chronić go całym sobą i kochać do bólu. Rozpieszczałem go, gdy trafiliśmy do niewoli na piracki statek. Przytulałem go, śpiewałem mu do snu i przemycałem mu do kajuty moje porcje jedzenia. Victor szybko jednak zorientował się, że nie jadłem, gdyż znacząco schudłem. Wyglądałem jak kościotrup, zupełnie jak Mason w tej chwili.

Masonem dziś miał zająć się Hector. Nie byłem pewien co do tego pomysłu, dlatego poprosiłem również Yuno o zwrócenie uwagi na naszego nowego członka załogi. Mason był obiecującym piratem i już widziałem w nim potencjał. Wpierw jednak, zanim miał złożyć przysięgę, chciałem, aby się trochę zabawił. Zasłużył na to po długiej i bolesnej niewoli.

- Posłuchaj, chodzi o Diego Ramireza. Dzisiaj się z nim spotykam i zabieram ze sobą Lilę. 

- To cudownie. Sam chętnie bym go odwiedził. 

- Wiem, że się lubicie. Dlatego chciałem zaproponować, abyś poszedł tam z nami. Wolałbym jednak, abyś nie brał ze sobą żadnej dziwki. Co ty na to, bracie? Odwiedzisz ze mną Diego?

Uśmiech rozjaśnił twarz Victora. Mój brat wprost uwielbiał Diego Ramireza, choć nigdy nie zrozumiałem jego obsesji na punkcie tego człowieka. Diego bardzo nam pomógł, gdy razem z Victorem uciekliśmy ze statku, na którym byliśmy więzieni. Czułem do niego wdzięczność i szanowałem go, jednak mój braciszek chyba trochę go idealizował.

- Super! Nie mogę się doczekać! O której mam się stawić? 

- Dwudziesta w porcie, przy naszym statku. Zabiorę tam ciebie i Lilę. Czeka nas dobra zabawa.

- Kurwa, mam nadzieję, że Diego załatwi nam jakieś dziwki. Wie, co to dobry towar.

- W takim razie do zobaczenia. Baw się dalej z tą swoją śliczną dziewczynką.

- Ma na imię Crystal!

- Jasne! - odkrzyknąłem, chwytając Lilę za rękę, aby przedrzeć się z nią przez tłum ludzi.

Przemieszczaliśmy się między stłoczonymi ludzkimi ciałami. Mimo, że na zewnątrz wciąż było widno, ludzie w Topazie doskonale się bawili. Na wysepce mieszkało mnóstwo niespełnionych seksualnie mężczyzn, czego dowodem była obecność takich tłumów w klubie ze striptizem, który jednocześnie, choć nieoficjalnie, był burdelem.

Kiedy mijałem wijące się przy rurach tancerki, każda z nich rozpaczliwie starała się zwrócić na siebie moją uwagę. Lawirowałem między chętnymi ciałami.

Zdziwiłem się niezmiernie, gdy nagle poczułem, jak ktoś łapie mnie za tyłek. Kiedy się odwróciłem, ujrzałem pomalowaną wyzywająco dziwkę w skórzanym bikini. To jednak nie było zadziwiające. Za to fakt, że Lila odepchnęła rękę dziwki i zgromiła ją wzrokiem, sprawił, że miałem w spodniach wzwód.

- To mój mąż! Idź szukać okazji gdzieś indziej!

To, że byłem dumny z Lili, było niedopowiedzeniem roku.

Kuźwa, ja pęczniałem z dumy!

Kiedy wyszliśmy z klubu, chwyciłem Lilę i uniosłem ją ponad ziemię. Moja żoneczka pisnęła i uwiesiła się mojej szyi. Sam przyssałem się do jej szyi i zrobiłem jej malinkę. 

- Dziękuję, zwierzaczku.

- Za co? - spytała, gdy postawiłem ją na ziemi. Wyraźnie się wystraszyła, ale nie miała przecież czego się bać. 

- Za to - zacząłem, obejmując jej śliczną twarzyczkę dłońmi - że odpędziłaś ode mnie tamtą prostytutkę. Za to jestem ci wdzięczny, moja piękna anielico. Wiem, że nie popełniłem błędu, czyniąc z ciebie moją żonę. 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top