2
Lila
Pokład statku mnie przerażał. Nie dało się ukryć, że była tu zachowana czystość, jednak ozdoby zrobione z ludzkich kości mnie odstraszały. Cut-Throat miał niezłe poczucie humoru, skoro pamięć o swoich ofiarach upamiętniał, robiąc bicze z kości ich kręgosłupa oraz układał ich czaszki w fantazyjne wzory.
Ma maszcie widniała kolejna flaga, tym razem o wiele większa niż ta na przedzie statku.
Mimo, że od dzieciństwa mieszkałam w portowym miasteczku, nie znałam się na statkach. Nigdy nie interesowałam się nazwami poszczególnych części, jednak co nieco wiedziałam właśnie dzięki Antonio, którego pasją były duże statki. To Antonio opowiadał mi legendy krążące o piratach. Znał załogę El Corsario z opowiadań swojego dziadka. Z tego, co wiedziałam, El Corsario istniało już od czterech pokoleń i przez wiele lat siało strach na wodach całego świata.
- Dlaczego jesteś taka potulna, skarbie?
Podniosłam wzrok na Pana Zdeformowaną Twarz. Jego pokryty tatuażami kolega wcześniej zwrócił się do niego Dagger. Wątpiłam, żeby to było jego prawdziwe imię, jednak postanowiłam tak właśnie nazywać go w myślach.
- Nie możecie mi odpuścić? To nie moja wina...
- Cichutko, mała - poprosił, całując mnie w czoło. Przeszły mnie dreszcze. Ten mężczyzna był przerażający, choć póki co traktował mnie dość łagodnie jak na pirata El Corsario.
- Za chwilę spotkasz się z naszym kapitanem. Radzę ci, abyś była mu posłuszna. Brzytwa lubi znęcać się nad pięknymi kobietami. Czekał na ciebie, wiesz? Myślę, że się polubicie.
Patrzyłam na trzech facetów, którzy pojawili się na pokładzie. Przykuli moją uwagę swoim interesującym wyglądem. Jeden z nich miał gęstą brodę i posiadał protezę prawej ręki oraz lewej nogi. Drugi miał najjaśniejsze blond włosy, jakie kiedykolwiek widziałam. Wydawały się być wręcz białe. Ostatni z kolei miał lekko kręcone brązowe włosy, kilkudniowy zarost na twarzy i zaczął posługiwać się językiem migowym.
Kiedy odbiliśmy od brzegu, zamknęłam oczy. Nie byłam w stanie patrzeć na mój oddalający się dom. Czułam na twarzy powiew morskiej bryzy.
To nie wydawało mi się być prawdziwe. Miałam wrażenie, że to był jakiś koszmar, z której zaraz miałam się obudzić.
Owszem, ostatnimi czasy mój ojciec się ode mnie oddalał, ale myślałam, że było to spowodowane jego problemem alkoholowym. Byłam pewna, że wciąż nie pogodził się ze śmiercią mamy, dlatego ucichł i zamknął się w sobie, lecz okazało się, że bał się wyjawić mi prawdę.
Dagger wciąż trzymał mnie na rękach, gdy trzech mężczyzn się do nas zbliżyło. Wszyscy przypatrywali mi się z zaciekawieniem. Chciałam odwrócić wzrok, ale nie miałam nawet gdzie spojrzeć.
- To ona? Nowa zabawka kapitana?
Odezwał się ten bez ręki i nogi. Przypatrywał mi się bursztynowymi oczami. Widziałam w nich coś na kształt zniesmaczenia, ale i pragnienia.
- Nazywa się Lila. Piękna, prawda?
Dagger zdawał się nade mną rozczulać. Był z wyglądu najbardziej przerażający, ale jego zachowanie w stosunku do mnie sprawiało, że czułam delikatny spokój. Miałam wrażenie, że gdyby zaszła potrzeba, Dagger obroniłby mnie. Może przesadzałam w swoich przypuszczeniach, ale starałam się chwytać każdej deski ratunku, aby nie zwariować.
- Śliczna. Chętnie wsadziłbym kutasa w jej usta. Myślę, że kapitan mi na to pozwoli. Szybko się nią znudzi.
- Lila nie zostanie naszą dziwką, panowie. Brzytwa na nią czekał. Będzie zaszczycony, mogąc ją poznać. Krążyły o tobie opowieści, wiesz?
- To ja zobaczyłem twoje zdjęcie pięć lat temu - odezwał się mężczyzna z protezami. - Uznałem, że będziesz doskonałą zapłatą dla szefa. Już wtedy wiedziałem, że twój tatuś nie uzbiera haraczu, więc byłem pewien, że do nas trafisz. Muszę przyznać, że wydoroślałaś, cukiereczku.
- To Hector - rzekł Dagger, przedstawiając mi faceta bez ręki i nogi. - Ten blondyn to Adrik. Jest głuchoniemy. Ostatni to Victor.
Nie rozumiałam, dlaczego Dagger przedstawiał mi ich wszystkich. Czy właśnie poznawałam się ze swoimi oprawcami? Czy pewnego dnia, gdy Brzytwa się mną znudzi, cokolwiek to miało znaczyć, odda mnie w ręce swoich piratów, aby się mną zabawiali?
- Proszę, zawróćcie statek.
Mężczyźni roześmieli się, jakbym powiedziała coś niebywale zabawnego. Hector poklepał Adrika po plecach i przetłumaczył mu w języku migowym, co powiedziałam. Blondyn zaśmiał się, kręcąc głową z politowaniem.
- Dziwka chce wracać do domku? - spytał Hector, rechocząc.
- Nie znęcajcie się nade nią - warknął Dagger, do którego poczułam ogromną wdzięczność.
- Ty co, jej adwokat?
- Pierdolcie się. Pójdę do kapitana. Może on okaże jej więcej szacunku niż wy.
- Nie licz na to! - krzyknął ten ostatni, który miał na imię Victor. - Szef wypieprzy twoją dziewiczą cipkę, jak tylko cię zobaczy!
Nie wiedziałam, skąd Victor wiedział, że byłam dziewicą. Może tylko się domyślał, a może poznał to po moim zachowaniu. Jego słowa nie miały dla mnie większego znaczenia. Wiedziałam, że tak czy inaczej czekało mnie piekło. Cut-Throat nie mógł być dla mnie tak wyrozumiały jak Dagger. Nie, gdy krążyło o nim tyle opowieści. Tyle legend. Tyle półprawd.
Patrzyłam, gdzie niesie mnie Dagger. Mężczyzna zniósł mnie pod pokład. Wszystkie korytarze zdawały się być dla mnie labiryntem. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie będę więziona. Czy zamkną mnie w celi? Czy będą trzymać mnie pod pokładem, gdzie nie będę miała dostępu do światła? Czy będą mnie karmić? Czy pozwolą mi się myć?
Nie mogłam uwierzyć w to, że stałam się człowiekiem zależnym od drugiej istoty ludzkiej. Nigdy nie miałam żadnych ograniczeń. Rodzice kochali mnie i mi ufali. Od dziecka traktowali mnie jak dorosłą i mogłam wracać do domu wieczorami. Na naszej wysepce mieszkali ludzie, którym rodzice ufali, dlatego wiedzieli, że nic złego mi tu nie groziło.
- Odzywaj się do kapitana z szacunkiem, skarbie. Uważaj na siebie. Bądź mu posłuszna.
- Dagger, proszę...
- Cicho - warknął, gdy stanęliśmy przed jednymi z wielu drewnianych drzwi. - Później do ciebie przyjdę, gdy będzie po wszystkim. Uważaj na siebie, malutka. Jeśli mu nie podpadniesz, może będzie dla ciebie łaskawy.
Mężczyzna zniżył się, po czym ułożył mnie na klęczkach na podłodze. Podniosłam wzrok, patrząc na niego błagalnie. Dagger jednak mnie zignorował. Zapukał dwukrotnie do drzwi, po czym odszedł.
Słyszałam ciężkie kroki za drzwiami. Nigdy w życiu tak się nie bałam. Czułam, jakby moje serce chciało wyskoczyć z piersi. Nasze spotkanie nie mogło się udać. Cut-Throat na pewno mnie zabije. Zgwałci i zabije. Weźmie to, co jego i wypchnie mnie do oceanu, abym utonęła. Bałam się śmierci i nie chciałam jeszcze umierać, ale od teraz moje życie leżało w rękach Brzytwy. To on był moim potworem, u którego musiałam wybłagać litość.
Gdy drzwi się otworzyły, nie odważyłam się unieść głowy. Wbijałam wzrok w ciężkie motocyklowe buty kapitana. Nie spodziewałam się, że będzie ubrany w ten sposób.
- Moje zwierzątko.
Jego głos był ochrypły i ciężki. Słowa Brzytwy sprawiły, że uniosłam głowę. Spojrzałam mu w twarz i zachłysnęłam się powietrzem.
Cut-Throat miał ciemne włosy, lekko przydługie. Miał czarne brwi i bursztynowe oczy. Jego twarz pokrywał kilkudniowy zarost. Jego prawe oko było zamglone, co oznaczało, że kapitan był niewidomy na jedno oko. Na jego szyi widniała poszarpana blizna, która wyglądała, jakby kiedyś Brzytwa chciał zakończyć swoje życie, ale jednak nie okazał się tego uczynić.
Dłonie i ramiona mężczyzny były w całości pokryte tatuażami przedstawiającymi róże, pistolety i czaszki. Miał na sobie czarny podkoszulek, a na nogach miał czarne spodnie, które przylegały do niego niczym druga skóra.
Kończąc skanować wzrokiem jego sylwetkę, znów spuściłam wzrok. Nie mogłam wstać, gdyż byłam związana. Nie wiedziałam, co ten człowiek ze mną zrobi, ale błysk w jego oku kazał mi twierdzić, że nie miało to być nic dobrego.
Drżałam, gdy mnie obszedł i rozwiązał mi nogi. Chwycił mnie za ramię i wciągnął mnie do pomieszczenia.
- Usiądź na biurku. Przed moim fotelem.
Trzęsłam się niemiłosiernie, ale wykonałam jego polecenie. Wspięłam się na biurko i na nim usiadłam. Rozejrzałam się po niewielkim, przytulnym pokoju kapitana. Znajdowały się tutaj liczne mapy i księgi, a także szklany globus w kolorze czarnym. Było tu dosyć ciemno. Znajdowało się tu tylko małe okienko tuż przy suficie, które nie wpuszczało wiele światła.
Poczułam, jak mężczyzna rozwiązuje mi ręce. Myślałam, że był to gest mający na celu pokazanie mi, że kapitan miał do mnie szacunek, jednak moje nadzieje poszły na marne. Gdy Brzytwa obszedł mnie i skrzyżowawszy mi ręce za plecami, związał je sznurem, poczułam beznadzieję.
Pochyliłam głowę, gdy Brzytwa usiadł na przeciwko mnie na fotelu. Chwycił mnie za kolana i jednym szarpnięciem rozsunął moje nogi, po czym się między nimi umościł. Przytrzymywał dłonie na wewnętrznych stronach moich ud, nie pozwalając mi ich złożyć.
Błysnął idealnym uśmiechem Poklepał mnie po udzie niczym posłusznego pieska.
- Jesteś milcząca. Może powiesz mi coś o sobie?
Zachowywał się, jakbym nie została przed chwilą porwana. Patrzył na mnie z zafascynowaniem, ale i rozbawieniem. Uśmiechał się tajemniczo, obserwując skrytą za majtkami moją kobiecość.
Kiedy powędrował palcem pod moją sukienkę, wstrzymałam oddech. Mężczyzna jednym ruchem ręki zszarpał moje majtki tak, że nic z nich nie zostało. Odruchowo chciałam zacisnąć nogi, czując na kobiecości powiew zimnego powietrza, ale on mi na to nie pozwolił. Pochylił się nieznacznie, aby uważniej spojrzeć na moją cipkę.
- Nie jesteś ogolona. Nie szkodzi. Podobasz mi się.
- Proszę...
- Och, nareszcie się odezwałaś, zwierzaczku.
Wzdrygnęłam się, gdy Brzytwa zaczął gładzić palcami moją łechtaczkę. Wiłam się na jego biurku. Bałam się sprzeciwić, ale nie mogłam pozwolić, aby dłużej tak mnie traktował. Nie byłam dziwką.
- Błagam, przestań.
- Kto pozwolił zwracać ci się do mnie na "ty"? Nie powinnaś nazywać mnie panem?
Pokręciłam głową, gdy Brzytwa wsunął mi palec do środka. Szarpnęłam się i zaczęłam szybciej oddychać.
- Jesteś dziewicą, zwierzaczku? Jeśli mi nie odpowiesz, wsunę w ciebie palec i sam to sprawdzę.
- Tak...
- Tak?
- Jestem dziewicą. Proszę, niech mnie pan wypuści. Nic panu nie zrobiłam. Moja mama chorowała. Wiem, że tata chciał, aby odeszła bezboleśnie. Dziękuję, że jej to umożliwiliście, ale ja nie mam z tym nic wspólnego. Dzisiaj dowiedziałam się, że zostanę oddana w ręce piratów. Błagam pana o litość.
- Cóż mogę z tobą więc zrobić, Lila? Jak proponujesz spłacić dług ojca?
Wzdrygnęłam się, kiedy palce Cut-Throata wróciły na moją łechtaczkę. Czasami się dotykałam i doprowadzałam się do orgazmu, ale nigdy nie dotykał mnie żaden mężczyzna. To było nowe i przyjemne, choć strach mnie paraliżował i zamiast cieszyć się dotykiem, bałam się go i pragnęłam od niego uciec.
- Błagam pana...
- Och, żartowałem. Możesz mówić do mnie na "ty". Jestem Miguel Caravajal.
Nikt nie znał tożsamości Cut-Throata. Wszyscy wiedzieli, że był bezwzględnym człowiekiem kochającym seks i krew, ale nikt nie potrafił opisać jego twarzy. Nikt nie wiedział, jak miał na imię. Czy to, że mi je wyznał, oznaczało, że mi ufał? Czy chodziło o coś innego?
- Miguelu, nie mam nic, co mogłabym ci dać - wyznałam, czując narastające we mnie podniecenie wywołane jego dotykiem. - Jestem biedna. Pochodzę z biednej rodziny. Mój tata od śmierci mamy zamknął się w sobie. Nie odzywał się do mnie. Kocham go, ale to, że postawił mnie w ramach zapłaty za lek mamy...
- Boli, prawda?
Skrzyżowałam spojrzenie z Brzytwą. Miguel patrzył na mnie zdrowym okiem. Kiedy uszczypnął moją łechtaczkę, doszłam z głośnym okrzykiem na ustach.
Przez dłuższą chwilę dochodziłam do siebie po moim pierwszym orgazmie wywołanym przez mężczyznę. Czułam przyjemne mrowienie w dolnych częściach ciała. Nie wiedziałam dlaczego, ale miałam wrażenie, że gdy moje ciało przeszył orgazm, wszystkie problemy straciły na znaczeniu.
- Boli - odrzekłam zgodnie z prawdą.
- Lila, posłuchaj mnie uważnie.
Miguel poklepał moją kobiecość. Zsunął mi razem nogi, abym nie świeciła nagością przed jego oczami.
Kiedy wstał, górował nade mną. Poczułam się przytłoczona i malutka. Miguel jednak nie napawał się moim strachem. Było w nim coś ludzkiego. Coś, czego jego piraci, oprócz Daggera, nie mieli.
Brzytwa objął dłońmi pokrytymi pęcherzami moją twarz. Musnął wargami moje usta, aż zaniemówiłam.
Kiedy położył dominująco dłoń na moim karku, oparł swoje czoło o moje. Był tak blisko. Tak potwornie się go obawiałam. Boże, ten człowiek miał mnie na wyłączność. Mógł zrobić ze mną, co chciał, a ja nie miałam kogo prosić o pomoc.
- Jesteś posłuszna, co mi się podoba. Mam nadzieję, że będziesz się tak zachowywać przez cały czas. Nie mam ochoty znów trenować kobiety jak suki. Wystarczająco wiele kobiet wychłostałem i sprawiłem, że stały się niemyślącymi dziwkami. Ty jesteś zbyt delikatna, aby się nią stać, co nie znaczy, że będę dla ciebie litościwy. Z pewnością słyszałaś historie o mnie, zwierzaczku. W każdej legendzie jest trochę prawdy. Dagger odprowadzi cię do twojej celi. Przyjdę do ciebie wieczorem. Oswój się z nowym domem, Lila. Bądź dalej taka grzeczna. To o wiele lepsze, niż gdybym musiał wypierdolić twoją dupę za nieposłuszeństwo.
Miguel odszedł. Wyszedł ze swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
Poczułam pustkę, ale i nadzieję. Czułam, że Brzytwa się motał i nie był pewien, co robi, ale wierzyłam, że uda mi się z nim porozumieć. Nadzieja była matką głupich, jednak w tej chwili oprócz nadziei nie miałam już nic, czego mogłabym się trzymać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top